"Ta którą kocham" też byłby spoilerujący :)
Jednak cały czas nie rozumiem tego zmiaeniania oryginalnych tytułów, przecież autor filmu na pewno poświęca na wymyślanie go jakiś czas i w końcu ustala, że będzie to jeden jedyny słuszny tytuł. nienawidzę.
To przecież Forum Film, nie pierwszy raz stosują taki słaby numer (to ze spoilerem w tytule też!).
Oczywiście, że wiem. Podobne manewry idą regularnie, ale czym innym jest np. sugerowanie, że "Fading Gigolo" to film Woody'ego Allena, a czym innym sugerowanie tego w przypadku filmu, z którym nie ma on nic wspólnego. Ale uwagi są z gatunku dyskusji akademickiej. Ja się nie wybiorę, bo nie lubię Elizabeth Moss :D
Tarantiono gdy zobaczył film "oldboy " powiedział że ten film jest bardziej tarantinowski , niz wszystko co do tej pory zrobiłem . Moim zdanie to dobrze że znani wspierają nieznanych, swoim nazwiskiem . Bo czesto jest tak , ze trafia sie na świetne kino ale niestety przypadkiem bo rozgłos = pieniadz a nie kazdy początkujący reżyser może sobie na to pozwolić .
Co innego wsparcie, co innego odwoływanie się, a jeszcze coś innego powoływanie się bez względu na rzeczywistą rolę danego mistrza.
Buuu, Elisabeth Moss jest rewelacyjna. Nie widziałeś "Top of the Lake"?!
A najgorsze jest to, że zagrywka z Allenem działa, bo wczoraj koleżanka mi powiedziała, że się wybiera na "nowy film Woody Allena" i miała na myśli ten film... :/
Po prostu są aktorzy(-ki), którzy kupują mnie od razu, a do niektórych przekonuję się dłużej. Może to ze względu na Mad Men, nie wiem. A takie zagrywki działają i będą działać, gdyby było inaczej to by tego nie stosowali. Przy posiadaniu praw do dystrybucji takich pewniaków jak "Hunger Games" czy "Hobbit" mogliby sobie odpuścić tego typu marketing.
racja i polski tytuł żenująco dosadny i nawiązanie do Allena też trochę nie do końca trafione, dla mnie to dużo bardziej Bergman, kino 2 aktorów zamkniętych w jednej przestrzeni, nie ma tu też cyznizmu Allena i lekkości jego sposobu prowadzenia narracji (mówię o dawnym dobrym Allenie oczywiście;), może to nawiązanie przez surrealistyczną konwencję całości, nie wiem, ale trochę żal, że puścili to takie niedopracowane do polskich kin, bo pewnie w przeciwnym razie film odbił by się szerszym echem