ponieważ zdjęcia nie były w ogóle kręcone w Prypeci, tylko w Belgradzie, Serbii i w okolicach Budapesztu. A więc tacy z Was znawcy...
Masz rację. Filmu nie kręcono w Prypeci m.in. dlatego, że w miasteczku wciąż obecny jest pył radioaktywny pozostały po katastrofie, więc Oren Peli i spółka zmuszeni zostali do znalezienia alternatywnego miejsca. Udało im się znaleźć takie w opuszczonej bazie sowieckich sił powietrznych oraz w tunelach pod Belgradem i Serbią (notabene byłych kwater nazistowskich). Tutaj jeden z wielu linków w sieci na ten temat:
http://www.starpulse.com/news/index.php/2012/05/29/chernobyl_diaries_shot_inside _nazi_bun
Myślę jednak, że filmowcom całkiem dobrze udało się oddać klimat prawdziwego miasta-widmo. To nie film reportażowy, żeby czepiać się szczegółów. Tutaj chodzi o atmosferę i klimat moim zdaniem. A to wyszło całkiem fajnie...
Pozdrawiam!
w zasadzie to aktualne wartości promieniowania w Czarnobylu oraz Prypeci są na tyle małe że film mogli by spokojnie nakręcić w oryginalnym Mieście Widmo :) na dzień dzisiejszy przyjmujemy że promieniowanie 200m od reaktora wynosi 5,34 mikroSv/h. W Prypeci natomiast (czyli ok. 4km od Czarnobyla) wartość promieniowania jest niższa niż promieniowanie w centrum Warszawy :) Warszawa- 0,32 mikroSv/h, natomiast Prypeć 0,22 w strefie osiedlowej i 0,33 w centrum. Jedynym zagrożeniem jest Czerwony Las gdzie zbaczając z drogi możemy odczytać promieniowanie do aż 50 miikroSv/h. Jednak lasy nie różnią się zbyt bardzo od siebie więc sceny w nim można by było już kręcić gdzieś indziej ;)
Z tym promieniowaniem w Prypeci się zgodzę. Przynajmniej tak podają źródła. Problem w tym, że istnieją inne niebezpieczeństwa na tym obszarze. Po pierwsze Czerwony Las - dokładnie tak jak napisałeś - nadal uznawany za jedno z najbardziej skażonych miejsc świata. Po drugie stary sarkofag nad Reaktorem nr 4 zaczyna przepuszczać promieniowanie (choć od kwietnia b.r. budowany jest nowy). Po trzecie - w glebie nadal obecny jest radioaktywny stront i cez. I po czwarte - dopóki nie zostaną ukończone prace porządkowe na miejscu awarii oraz nie zostanie zbudowany całkiem nowy sarkofag (który będzie chronił 16 ton uranu i plutonu, które znajdują się nadal w środku), istnieje ciągle ryzyko tego, że obsuwające się wewnątrz gruzowisko doprowadzi do kolejnej reakcji łańcuchowej. Przy takim wybuchu awaria z 1986 roku to byłby mały pikuś...
No, muszę przyznać Ci rację. :) Kurcze, nie wiedziałem że budują nowy sarkofag. Ciekawe info. Pozdrawiam ;)
Ale te czynniki nie przeszkadzają w nagraniu filmu, a przynajmniej kilku kluczowych scen, jak chociażby widok z balkonu na elektrownię. Jakby nie patrzeć, film "Godzina zero: Katastrofa w Czarnobylu" był nagrywany w samej dyspozytorni w elektrowni, a co tu dopiero mówić o kręceniu w Prypeci.
ludzie wy myślicie, że ktoś będzie ryzykował i zabierał całą ekipę na kręcenie kilku scen tam, gdzie promieniowanie nadal jest i nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć ? Wydaje mi się, że ekipa filmowa jest niezbędna, a wątpie by chcieli sobie tam jeździć i kręcić film ;-) tam nie można nic robić poza patrzeniem - nie można wnosić i wynosić metalowych " urządzeń ", więc wątpie czy dałoby radę wkręcić kamery, światła itp ..
Krótkotrwałe przebywanie w strefie niczym nie grozi.
Powiedz mi jakim cudem powstał film "Godzina zero: Katastrofa w Czarnobylu" albo "Sam w strefie"?
Szczególnie "Sam w strefie" powstawał w pełni legalnie, służby kilkukrotnie sprawdzały twórcę, szczególnie przy wchodzeniu na teren elektrowni jak i do dyspozytorni, a także przy kręceniu nocnych scen w jakiejś opuszczonej wiosce. I skoro rzekomo nie wolno wnosić metalowych urządzeń, to jakim cudem wjeżdżają tam autokary turystyczne z wycieczkami z Bis-Polu?
Jakby chcieli, to by spokojnie nakręcili te kilka scen. Tyle, że pewnie nie dostali zezwolenia. Patrząc na to, jak wiele wiele niedociągnięć jest w filmie (błędnie nazwano Święto Pracy, pomylono napięcie z mocą przy opisie katastrofy, brak próby odzwierciedlenia prawdziwej dyspozytorni), to i nawet dobrze, że władze strefy im tej zgody nie dali.
dokładnie słyszałem też o wycieczkach do Czarnobyla, ludzie chodzą z tym licznikiem geigera i w miejscach gdzie promieniowanie jest przesadne po prostu się wycofują. ciekawe jaki koszt takiej "wycieczki"
Musiałbyś chyba zapytać samego reżysera, dlaczego zrezygnował z Prypeci ;-) Ale ja nie rozumiem, o co te zgrzyty? Czy ktokolwiek z Was zauważył fakt kręcenia filmu nie w Prypeci podczas seansu??? (bez wcześniejszego przeczytania, gdzie był kręcony). Czy rzeczywiście ułożenie budynków i idealne odwzorowanie dyspozytorni coś by komuś dało? No nie, bo większość Prypeć zna tylko z fotek. Więc dajmy sobie spokój, kto chce, niech jedzie sam się przekonać, jak Prypeć wygląda, tylko niech nie zapomina uwiecznić siebie z licznikiem Gigera na fotce, bo na YT i w sieci wciąż jeszcze tego za mało ;-D Założę się, że wśród wycieczkowiczów 1 na 5 osób w ogóle kojarzy, co tam się naprawdę wydarzyło... To taka współczesna moda, bo zdjęcia na tle piramid już się przejadły... Nie mam nic przeciwko, ale jak widzę 17-latki eksplorujące miejsca, o których kompletnie nic nie wiedzą, to ręce opadają...
Bo odwzorowanie dyspozytorni to był pikuś, nie takie rzeczy odwzorowywano dla potrzeb filmu.
Do sedna. Szczerze? Gdybym nie wiedział wcześniej, że film nie jest nagrywany w Prypeci, to i tak bym się szybko skapnął. Bloki były w innym układzie i sam ich wygląd był inny. No, ale po blokach jeszcze może bym się nie skapnął, wszak ten Lenin i godło ZSRR w jednym z pomieszczeń było ciekawe. Wesołe miasteczko było zbyt blisko bloków, brakowało samochodzików, no ale też nie było źle. Lecz widok z balkonu na elektrownię... Nawet ktoś, kto tylko pobieżnie interesował się tematyką Czarnobyla, zauważyłby że to inna elektrownia. Dalszą akcję w samym reaktorze trudno oceniać, bo mało kto wie jaki tam jest układ ciągów. Trudno by było odwzorować wnętrze budynku reaktora, jedyne co tu można by było zrobić to nagrać sceny w podobnej elektrowni jądrowej (wszak reaktory RBMK takie jak w Czarnobylu wciąż działają w kilku elektrowniach). W oczy rzuciła mi się ściana z gołych cegieł, w budynku reaktora pewno takiej nie ma.
Możliwe. Nie wiem, znam Prypeć z fotek i filmów. Nigdy tam nie byłam, więc nie wiem, jaki był tam układ budynków :-) Myślę jednak, że w filmie chodziło o klimat tego miejsca, a nie odwzorowanie szczegółów i to się twórcom nawet udało. Wiadomo - jednym się film podoba, inni będą narzekać - nie ma chyba filmu, który zadowoliłby każdego. Grunt, że nie przedobrzyli jakimiś wymyślonymi historiami. Chociaż szczerze mówiąc spodziewałam się całkiem innej fabuly...