Życie obok życia. Lubię ten stan, który towarzyszy Człowiekowi…stoisz pośród gęstego tłumu a jednocześnie nie czujesz nikogo. Niczego. Oddziela Cię niewidzialna bariera, którą współtworzysz. Toczące się wokoło życie - ciebie już nie dotyczy. Śmieciarka, pisk opon, kapiąca woda z kranu. Sam pośród tłumów.
Czasami wydaję mi się, że każdy choć przez chwilę chciałby być Człowiekiem. Przychodzi taki czas, kiedy wszystko co robimy, traci sens. Wszystko do czego dążyliśmy i już osiągnęliśmy w pewnym momencie blaknie i nie lśni już jak kiedyś. Popadamy w apatię, chłodną obojętność.
Mnie urzekło w tym filmie jedno: wolność. Co prawda ograniczona określonym zasobem pieniężnym, lecz to bez znaczenia. Nic nie musieć. Nie czekać już na nic.
Z drugiej strony Człowiek to postać dogłębnie nieszczęśliwa. Końcowa porażka dobitnie nam to ukazuje. I te obgryzione do krwi paznokcie. On przegrał.
Dla mnie to dobry film, bo bez zbędnego koloru podkreśla to, co tak ważne: dla kogoś takiego jak Człowiek życie tak naprawdę przestaje być w jakiejkolwiek formie atrakcyjne. Pożywienie, codziennie czynności jak ubieranie się, golenie się to tak naprawdę nic innego jak zestaw ćwiczeń niezbędnych do przeżycia - ale nie dających jakiejkolwiek przyjemności. Coś jak oddychanie – jeśli byśmy nie musieli, czy robilibyśmy to nadal ?
Zabrakło mi trochę w tym filmie większej dozy melancholii, lecz i bez tego jest fantastycznym obrazem zobojętnienia i poddania się - praktycznie bez walki.
Kiedyś napisałem takie coś:
„Skąd jestem, dokąd zmierzam i ile mam czasu” – motto przewodnie doskonałego filmu Ridleya Scott’a pt. „Blade Runner” to idealny przykład odpowiedzi na pytanie, czym jest nasze życie. Jest serią pytań, na które nie znajdujemy odpowiedzi. I nigdy nie znajdziemy, choćbyśmy poświecili temu całą naszą energię i dany nam czas. Tak naprawdę liczy się tylko ta konkretna chwila, tu i teraz. Uważam, że jedynym i nadrzędnym sensem naszego życia jest bycie dobrym. Nie wierzę w życie po życiu, obiecywany raj czy to, że nasza dusza eteryczna po naszej śmierci udaje się do nieba - dlatego w trumnie należy zostawić dla niej mały otwór - w co wierzą tak usilnie Chińczycy. Śladem naszego istnienia mogą być dobre uczynki, które zapamiętane przez innych świadków tych wydarzeń, będą przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Moim niespełnionym marzeniem, tym które zawsze mi towarzyszyło i nadal towarzyszy jest pragnienie bycia pisarzem. Bo tylko ktoś taki jest w stanie zostawić po sobie namacalne ślady swojego istnienia, być zapamiętanym i cytowanym długo po swojej śmierci.
Są niemi bohaterowie ginący wśród huku spadających bomb i Ci, którzy w samotności i zapomnieniu odchodzą w głuchej ciszy swojego cierpienia. Tak nie powinien odchodzić nikt, dlatego tak ważna jest pamięć o tych wszystkich, których już nie ma wśród nas.
Moim osobistym pragnieniem w postaci bycia zapamiętanym za życia, pozostawieniu po sobie śladu jest szczera chęć uratowania choć jednego istnienia ludzkiego. Nieważne, jaką miałoby to mieć formę: energicznego pociągnięcia roztargnionego przechodnia za rękaw płaszcza, który zamyślony wchodzi wprost pod koła rozpędzonego auta, czy przemówienie do rozsądku nieszczęśliwemu samobójcy stojącemu za barierką mostu.
Jeden z bohaterów filmu „Blade Runner” mówi umierając: „…Wszystko co widziałem i czego doświadczyłem za życia, wraz z moją śmiercią przeminie jak łzy na deszczu”. Dlatego tak ważne jest, abyśmy zostawili coś po sobie w sercach i umysłach naszych bliskich.
Oczywiście, że mamy ! :)
Każdy na swój sposób inną. Dla mnie dusza to coś, co kryje się głęboko w nas...i nie zawsze jest widoczne dla innych. Czasami potrzeba lat, by wejrzeć w duszę przyjaciela i poznać jego prawdziwe wnętrze...nie zawsze to piękne, lecz z pewnością prawdziwe ;)
Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami, za siedmioma górami w romantycznym Paryżu, żył sobie bardzo nieszczęśliwy i samotny książę [...].
Pewnego dnia książę obudził się z zamiarem pójścia na pobliski targ po świeże warzywa i owoce. Jak pomyślał, tak zrobił. Kiedy tylko wyszedł zza bramy swojego wypasionego pałacu, owładnęło nim przeciwne uczucie...lecz już po chwili spostrzegł, że to nic innego jak tylko ukąszenie komara. Kiedy zbliżał się do wrót prowadzących na targ, drogę zajechało mu z piskiem opon granatowe BMW [...].
Angels na litość boską ! W tym tempie to my nigdy tego napiszemy, chcesz żeby wydawcy i ich banda wygłodniałych prawników zrobili z nas sieczkę ?! Wiem z pewnych źródeł, że oglądasz namiętnie "Ugotowani" na TVN - ale to wcale nie umniejsza Twojej winy w zawaleniu naszych terminów wydawniczych ! :(
Krzysztof przepraszam...ale egzaminy, zaliczenia i projekty są w chwili obecnej dla mnie priorytetem.
Nie martw się o wydawcę i prawników ... na pewno !! udobrucham ich nieposkromione żądze czułym spojrzeniem.
Jasne, nie ma sprawy ! :)
Wszak nauka to potęgi klucz ! Choć w moim przypadku klucz okazał się wytrychem, nauka zaś poszła w las...
Ciekawa wypowiedź, która to przyniosła mi na myśl kilka pytań.
1. Dla czego warto było by być dobrym (właściwie co to znaczy bycie dobrym i dla kogo, czego -bo to bardzo nie jasne, wygląda na wyświechtane /puste/ słowo /któremu przypisuje się dany wzorzec myślenia/ do manipulacji ludźmi przez rożnej maści religie=duże sekty, jak inne podobne słowa klucze np. "prawda")?
2. Dlaczego miało by mieć to znaczenie aby być zapamiętanym po śmierci (jakie to może mieć znaczenie, skoro liczy się tu i teraz, czyli życie)? Wydaje mi się, że pragnienie odciśnięcia się w światowej kulturze jest w pewnym sensie zaprzeczeniem niezależności życia własnym życiem, tu i teraz, bez względu na to jak i czy nas doceniają. Bo jeśli już to niech to będzie za życia -czyli z korzyścią dla nas (no chyba, że wierzymy w życie po śmierci żyjąc etosem anielskich misji, wpajanych przez religie, od czego trudno się uwolnić bo piorą nam mózgi od tysięcy lat -by nie myśleć o sobie, wyrzec się bogactw, korzyć i ogólnie być idealnymi niewolnikami, stadem pracujących dlań owiec).
3. Bycie pisarzem nie jest jedyną drogą do bycia cytowanym (nauczyciele duchowi, przywódcy ludowi, czyli mówcy i politycy są także często cytowani -słuchacze sami podchwytują i skrzętnie zapisują mądrości, a te zwykle cytuje się przez wieki). Teraz łatwo jest pisać książki, choćby e-bokkii, czy robić audiobooki itp. Treści jest zatrzęsienie i aby móc być zapamiętanym warto było by wyjść z czymś cennym, co jedni będę przepisywać, kopiować od drugich. Są niszowe tematy, które dopiero rozwijają się i jest nań spory popyt (ludzie szukają czegoś nowego, prostych rozwiązań, a połączenie nauki, filozofii i psychologi daje im takie możliwości dzięki zrewolucjonizowaniu spojrzenia na życie, cel i możliwości człowieka). Tu miałem na myśli dzieło V. Zelanda (który jak Tolle, odniósł sukces wydawniczy na oryginalności i wpisaniu się w potrzeby ogółu).
Też chciałem być pisarzem, ale już mi przeszło po tym gdy okazało się, że to... pociąga za sobą pewne problemy... /podobne do uzależnienia/ wolę przejawiać się bardziej naturalnie, być mówcą i mieć kontakt z żywymi ludźmi:) Nauczać o życiu jak A. de Mello.
4. Piszesz o okropnym losie ginących w walce, że "Tak nie powinien odchodzić nikt, dlatego tak ważna jest pamięć o tych wszystkich, których już nie ma wśród nas."
Budując konstrukcję logiczną opierającą się na założeniu, że skoro to ZŁO ("nie powinien tak nikt") to ważna jest pamięć, o nich.
Dlaczego miało by to mieć związek. Czyli zależność: w im gorszych okolicznościach ktoś zgonił tym bardziej należy o nim pamiętać.
To przede wszystkim nie zdrowie, znaczy szkodliwe, bo pamiętając o nim pamięta się o TRAUMIE, czyli przechowuje w podświadomości emocjonujące, wysoce negatywne informacje zatruwające niczym swat rozkładanych ciał atmosferę teraźniejszości. Wspomniałeś o tym, czyli zapewne wiesz, jak bezcenna jest chwila obecna. Myśląc o przeszłości odrywa się odeń.
Podsumowując. Człowiek jest tym o czym myśli (jeśli myśleć o cierpieniu to cierpieć, napełniać się nim i determinować ku niemu).
Taka negatywnie nacechowana pamięć nie uczy podświadomości, taka pamieć niewoli i ściąga cień dawnej tragedii do teraźniejszości.
5. Wyznajesz, że motywuje Cię "szczera" chęć uratowania choćby jednego istnienia ludzkiego (choćby nawet samobójcy).
Dlaczego tak Tobie na tym zależy?
6. Nie zgodził bym się z cytowanym bohatera filmu bo:
a) nic nie umiera (to tylko pozór, złudzenie -zresztą wszystko jest względne. Równie dobrze może być odwrotnie np. z punktu widzenia wnętrza macy umiera rodzące się dziecko, które rozwijało się weń 9 m-c). Co do życia człowieka, ono nadal trwa (i to jest udowodnione na wiele sposobów, choćby nie związane z religiami świadectwa powrotów ze śmierci klinicznej, hipnoza regresyjna, OBBE i wiele wiele innych zjawisk para psychicznych oraz doświadczeń naukowych, z których wypływa jeden wniosek: świadomość istnieje poza ciałem /które jest wg. mnie dosłownie rodzajem adaptera, funkcjonalnością do interakcji w kolejnej sztucznej rzeczywistości jak postać w komputerowej grze/).
b) zachowywanie wspomnień tak jak gromadzenie czegokolwiek rozsądnie prowadzić praktycznie (wg. tego co nam jest potrzebne).
Co zbędne zagraca dosłownie, natłok myśli, wspomnień jest jak nadmiar mebli, starych szpargałów i pamiątek w domu starca. Uniemożliwia swobodne poruszanie się, utrudnia funkcjonowanie, czyli bieżące życie.
Uważam, że marzenia spełniają się (przy odrobinie zdecydowania, podtrzymaniu pragnienia -czyli skupiając się na czymś, robiąc cokolwiek co temu sprzyja, wcześniej czy później nadchodzi szansa). Bo po to są pragnienia by je realizować, a przeszkody (w większości pozorne trudności) są jak tło w grze, po to aby mieć zajęcie, kluczyć w labiryncie, rozwiązywać rebusy, bawić się w osiąganie i czuć zadowolenie z tego, że pokonuje się przeszkody. Dlatego, jeśli coś sobie postanowisz to uda się Tobie.
Ale cel nie jest istotny o tyle o ile jakość przebywanej drogi (bo dane osiągnięcia to chwile, a droga doń to większość życia).
Dlatego też patrz na jakość drogi, zajmując się tym co Cię cieszy, a nie tym co inni mówią, że jest dobre lub cenne.
Na tym polega szczęście by mieć odwagę bycia wolnym podążając za głosem serca, a nie zewnętrzny (zwyczajnie wprogramowanych do umysłu celów -jak kamikadze, wyznawcy Hitlera, czy ofiary sekt -którymi zawładniętymi umysłami nasza powszechna jeszcze się szczyci -że woleli wyrzec się życia niż wiary -tak ich psychiczne złamali, zmaglowali). Niestety tak działa ludzki umysł, że jest jak gąbka -chłonie wszystko, a powtarzające się często informacje przyjmuje za prawdę (kierując się nimi, zagłusza wewnętrzny głos serca, czyli wołanie duszy).
b)
Aby móc wyciągnąć pożyteczne (czyli pozytywne, optymistyczne, oddające nadziei, sił, motywujące) wnioski z filmu warto brać pod uwagę ogólną zasada poruszania się po rzeczywistości (prawo umysłu, chciało by się rzec życia) jest taka, że świat jest taki jaki wydaje się Tobie że jest. Co zacytowano nawet w ostatnim dialogu filmu Avalon (ujawniającego naturę naszego świata, jako gry pozorów, gdzie sami wybieramy swój los o ile im nie ulegniemy).
Dlatego też jedni cieszą się z czegoś inni smucą z tego samego. Nic nie jest takie czy inne. Wszystko co czujemy i myślimy to nasza interpretacja. Naukowcy potwierdzili, że ilość informacji odfiltrowanych przez podświadomość jest gigantyczna, tak że praktycznie nie mamy wglądu w rzeczywistość, jesteśmy jak ślepi spekulanci, bo uzyskujemy mniej niż 1% danych i to dokładnie wg. zamówionego schematu (czyli SUBIEKTYWNIE, tendencyjnie odfiltrowanych, na których to budujemy nasze ILUZJE).
Tak więc jedni zamawiają obrazy rodem z horrorów i życie jest dlań piekłem. Dla innych, zamawiających (poprzez skupienie uwagi) miłe informacje, życie może nawet zdawać się rajem (zastanawiało mnie co myślą sobie np. tacy pustelnicy, buddyjscy mnisi..)
Porzekadło "Kto szuka ten znajdzie" sprawdza się dosłownie. Zadałem sobie pytanie i dostałem odpowiedź, że świat jest doskonały, tyle tylko że go nie rozumiemy (bo to głownie kwestia wiedzy, przynajmniej z mej perspektywy -analogicznie tak jak Buszmeni nie rozumieją techniki komputerowej, bo nie znają podstawowych praw elektryczności i możliwości władania nimi -zamknięcia ich w poidełku i użycia do wykonywania uporządkowanych zadań matematyki). Wszystko jest proste, opanowanie tego to tylko kwestia czasu. Nasza cywilizacja mimo zaawansowania technicznego (w porównaniu do średniowiecza) nadal pod wieloma względami jest dość zacofana, jak rodem z epoki kamienia łupanego (gdzie nie rozumie się podstawowych praw rządzących światem przyrody -stąd mają jeszcze racje bytu różnego rodzaju zabobony. Religie znajdują też wyznawców w osobach trzeźwo myślących bo mają swego rodzaju monopol informacyjny (na temat duchowego wymiaru świata). Jednak to wszystko nie ma nic wspólnego z religią, a jest jak nauka (tyle że dla nas jakby aborygenów, nie zrozumiała, nie wyobrażalna). Jednak istnieje od tysięcy lat w ukrytym, drugim obiegu jako tzw. wiedza tajemna (tylko dla elity wybranych, nigdy nie ujawniana powszechnie i tak było by to trudne bo tak odległa od wyobrażenia, na tyle rewolucjonizująca, że mogąca być uznana za głupotę nie wartą brania na poważnie. Tak wiec największa tajemnica świata broni się sama). I dobrze bo na tym polega GRA -głupota to rodzaj paliwa, które zużywa się, przepala w drodze rozwoju, czyli nauki (głupotę zamienia się na wiedzę i zarówno jednostka jak i cała cywilizacja przesuwa się na przód). W życiu nie chodzi o cele, a o drogę (jak to powiedziano w filmie "Siła spokoju"). Gdyby osiągnąć cel nie było by już co robić (życie to droga, możliwość rozwoju dzięki nie osiągnięciu, a po wolnym osiąganiu celu, czyli stopniowym rozwoju wiedzy o świecie).
Kończąc dodam, że życie jest piękne jeśli nie oczekuje się.. a je akceptuje, ufa, che wymaga zbyt wiele na raz, a traktuje je jak rozrywkę. Dobrą zabawę, grę, lekcję, wycieczkę. Po prostu przygodę, interpretując wszystko jako możliwości odnalezienia się w tym modelu gdzie zabawa polega na tym co zechcesz, co wybierzesz, co przyjmiesz za ważne tym dla Ciebie będzie. Sam opierasz co znaczy dobro, co zło, co prawda, co kłamstwo, co potrzebujesz do szczęścia, a czego nie. Wyznaczasz i realizujesz własne cele. A gdy nic Tobie się nie chce, tzn. że górę bierze zmęczenie, brak energii lub wiary w powodzenie (zmień coś, rutynę, schemat myślenia, dietę, zwyczaje, a możne cele -włącz komedię, pośmiej się, wyjdź na spacer, otwórz na miłe informacje, a unikaj tego co przygnębiające -bo informacje są jak narkotyk, jeśli przyzwyczaimy się do narzekania organizm będzie się tego domagał i pogrążał w bezradności). Dlatego tak ważne jest pozytywne nastawienie, bo myśl to wybór (rozkaz dla systemu podświadomości) za myślą idzie cały plan, projekt, słowo, za słowem czyn.
Uważam, że maksymalna wolność jest wtedy gdy człowiek dojdzie do wniosku, że "nic nie musi, a wszystko może".
Do szczęścia wszak wiele nie potrzeba, ale cały system (biologiczny i duchowy) działa optymalnie gdy jest w drodze, realizuje się.
Tak jak nie używany samochód psuje się, starzeje szybciej gdy stoi na parkingu niż jeździ, tak też organizm ludzki potrzebuje działać by być w dobrej kondycji. Dusza tak samo, potrzebuje doświadczeń (jeśli ich nie ma sygnalizuje bólem, że coś nie gra, czegoś brak).
Tak więc gdy jesteśmy nie w humorze, tzn. że nasza warstwa psychiczna, daje sygnał, że nie robimy czegoś dobrze.
Najlepszym rozwiązaniem jest zmiana (zmiana to życie, to ruch dynamika).