Wysoka ocena to zakłamanie i wynika głównie z faktu, że większość oceniających to brat/mama/przyjaciel reżysera/aktora/dźwiękowca itd. Film jest obiektywnie słaby - choć przedstawia bardzo ładną historię.
Technicznie pocięte bardzo słabo, kręcone jedną kamerą (a przynajmniej tak wygląda) i przejścia bardzo rozpraszają, są niespójne, czasami kadry wręcz "cofają" o pare sekund i widocznie przeskakują. Niejeden tiktoker by to lepiej zmontował.
Wyobrażenie reżysera o youtuberach to boomerskie spojrzenie na dość - zdawać by się mogło - powszechny już format. W skrócie napisałbym "XD", ale obawiam się, że podobnie jak fenomen youtube'a - nie zostanie to zrozumiane.
Dźwięk, odziwo, już lepiej - dialogi napisane spójnie i dałoby się uwierzyć w ich prawdziwość. Wątek ze stratą głosu mega dziwny i - choć rozumiem, że w filmie nie najważniejszy - potrzebowałby jakiegoś wyjaśnienia, może twistu na koniec. Raptem jedna zmianka w środku filmu to trochę mało jak na, umówmy się, nietypową sytuację.
A skoro mowa o "twiście" to ten końcowy wydawał się na siłę wymyślony; niby w wątkach pobocznych dało się wyczuć do czego to zmierza, ale mógłby zostać podany na tacy nieco subtelniej.
Oglądałem w wersji polskiej, gdzie napisy angielskie były niezłym popisem grafomaństwa, które mało miało wspólnego z tłumaczeniem, niestety.
Lektor, który prowadził całość, to moim zdaniem pomysł nietrafiony - o wiele lepiej gdyby to był głos wewnętrzny Konrada.
A no i cały film - z wyłączeniem wstawek youtube'owych - był czarno-biały. Dlaczego? Przecież to żadnego sensu nie miało.
Z plusów to z pewnością gra aktorska "Marty" i dialogi. I historia - ładna, taki "codzienny dramat". Tylko podana słabo.