Uwielbiam go jako aktora i reżysera. Ale nie za ten film. Jeden ze słabszych z jego udziałem. Piękne krajobrazy. Historia taka sobie. Niepotrzebne to było. W wieku 92 lat grać macho? Naprawdę?Nawet Przemytnika z dużo większą przyjemnością. obejrzałem. Smutno mi.
Nie dostrzegasz tego, czego ja dostrzegam. Clint Eastwood w każdej scenie delektuje się ostatnimi chwilami swojego życia. I to jest piękne. Życzę mu 100 lat, ale widze, że człowiek czeka już na odejście.
Może nie czeka na odejście bo mimo zaawansowanego wieku to patrząc na niego jeszcze trochę powinien pociągnąć ale faktycznie słowa ,,że w każdej scenie delektuje się ostatnimi chwilami swojego życia'' są w pewnym sensie trafione...
Przecież Macho to był kogut. Poza tym o byciu macho ciągle gadał ten chłopak. Clint o byciu macho mówił, w skrócie, że to głupie.
Też myślę że to jeden ze słabszych z jego udziałem. Było parę momentów w których chciał chyba pokazać, że będąc starym też można być szczęśliwym. On ledwo co poruszał się w tym filmie. Może rzeczywiście to było pożegnanie.
Nie widzisz tego obejrzyj Prosta Historia 1999 Davida Lyncha z takim nastswieniem łatwo nie bedzie ale jak załapiesz sedno to Cry Macho ma podobnym mechanizm Beauty of Simplicity cos z niczego zdjecia miazga!
Chyba jednak nie o to w tym filmie Clintowi chodziło... Ja to widzę jako jego własny ukłon w kierunku tego co robił przez lata, jakie role stworzył, kim był w tych filmach, co w życiu zrobił i co jest tak naprawdę ważne. Plus spojrzenie z perspektywy wielu lat, okiem człowieka starego i doświadczonego. Oby to nie był jego ostatni film, bo na taki trochę wygląda.
ty chyba poskradałaś zmysły, cudowny film a "maczo" to tylko taki jest bo konie ujeżdżał i taki jest; Pół świata pojdzie na pogrzeb
Tyle dzieciaków ile Clint narobił to chyba nikt nie zliczy. W filmie pokazała że mimo takiego wieku można nadal wyrywać panienki.
Oprócz tego, że on w tym filmie odżegnywał się od bycia macho to podpisuję się pod tym co napisałeś obiema rękami. Przemytnik mimo tego, ze był średni, mimo wielu swoich problemów był o dwie klasy lepszy od tego czegoś. Mam nadzieję, że Clint nie żegna się tym filmem bo byłoby to cholernie słabe pożegnanie.
Masz na myśli lekarzy Clinta? Pewnie mu mówią -już więcej nie wyrywaj lasek i nie wal pięścią w zwolnionym tempie bo film zamiast 2 godzin potrwa 5.
Przecież on tu właśnie nie grał macho, nawet jest dialog z młodym, gdzie krytykuje postawę macho... jak Ty to oglądałeś?
Film jest sielankowy, ogląda się go dosyc przyjemnie. W sam raz na niedzielne popołudnie. Na początku zapowiada się całkiem nieźle, jednak czym dalej tym gorzej. Sceny niczym z rasowych filmów klasy B. Poza tym Eastwood nie grał macho, tak miał na imię kogut młodego meksykanina. Film jest podobny do Przemytnika, główny bohater też jest kierowcą starego trucka i jedzie do Meksyku chociaż ten drugi jest dużo lepszy.
Chyba nie zrozumiałeś filmu. On nie gra macho, on rozprawia się z mitem macho, odchodzi od niego, wskazuje na to choćby pożegnalny dialog z Rafo.
Jak dla mnie 5,5 . Ale nie ma takiej oceny, więc 6. Za chęci do pracy w tym wieku. Ktoś pisze, że jest lepszy reżyserem nawet niż aktorem.....może teraz tak, ale pierwsze filmy w jego reżyserii były słabe. Jeden był wręcz beznadziejny, tytułu nie pamiętam.
A odnośne tego filmu....no prawie nie może być Clinta bez wątku romansowego i dania komuś w zęby ;-)