Na tle burzliwego wieku XX tego rozgrywała się równocześnie jeszcze bardziej pasjonująca historia Gabrielle Chanel- historia nieprzeciętnej kobiety o niewiarygodnym życiorysie. ?Rzeczywistość bywa czasami bardziej zaskakująca niż fikcja?- mawiają ludzie kina i tak właśnie było w przypadku historii Coco. Nawet najbardziej wymagającym scenarzystom nie marzy się taki materiał na scenariusz. W ponad 40 biografiach autorzy starają się prześledzić karierę Coco Chanel. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, jej życie zdaje się być kluczem do współczesności, wyraża charakter XX wieku, świata zatłoczonego, wiecznie w biegu. Ludzie przypominali Chanel - byli śmiali, przebojowi, kochliwi. Jej biografię czyta się jak dobrą powieść przygodową. Coco Chanel przyszła na świat 19 sierpnia 1883 roku. Jej rodzina była biedna, mieszkali z dala od miasta. Osierocona przez matkę dziewczynka trafiła do sierocińca. Właśnie tam, pod czujnym okiem prowadzących placówkę sióstr zakonnych Coco podjęła swoje pierwsze próby krawieckie. W wieku 20 lat otrzymała pierwszą posadę, pracowała jako pomoc w pasmanterii. Haftowała, szyła. Na ogół jednak piekielnie się nudziła. Roznosiła ją energia. Sposobem na rozrywkę były dla niej częste wizyty w barach, kawiarniach. Zaczęła śpiewać a publiczność wkrótce ochrzciła ją pseudonimem, który został z nią na zawsze- Coco. Dzięki pomocy Etienne'a Balsana, zimnego i niewzruszonego hulaki, ale nieprzyzwoicie bogatego hodowcy koni wyścigowych, Coco rozwinęła skrzydła. Balsan odkrył przed nią niezwykły, inspirujący świat wolności, arystokracji, świecie gier miłosnych, plotek i intryg. Otaczały ją tam kobiety wystrojone w strojne kapelusze, przypominające wielowarstwowe torty z kremem. Coco nigdy nie starała wkupić się w łaski tego towarzystwa. Wręcz przeciwnie, zawsze się z niego wyróżniała. Dzięki tej jej inności Coco zwróciła uwagę tego jedynego.. Arthur ?Boy? Capel był miłością życia Chanel. Wspierał ją we wszystkim, był jej ostoją. W 1910 pożyczył jej sumę niezbędną do otwarcia pierwszej pracowni mody na słynnej rue Cambon w Paryżu. Wkrótce potem otworzony został także butik w Deauville, zaraz potem w Biarritz i Cannes. Projekty Chanel odnosiły błyskawiczny sukces a dług zaciągnięty u Boya został w szybkim tempie zwrócony co do centa. Młoda stylistka Chanel została okrzyknięta geniuszem. Kiedy kolorowe pisma rozpowszechniły jej najnowsze projekty, już nic nie było w stanie powstrzymać spirali sławy i popularności. Może się to wydać dziwnym, ale cała ta historia z Boyem Capelem silnemu charakterowi Chanel nadała jeszcze rys wytrawnej męskości, opisywany później jako pierwiastek bezpłciowy, androgeniczny. Nie pozostało to bez wpływu na jej przyszłe projekty. Coco naprawdę kochała się w męskiej garderobie. Z szafy Boya wykradała spodnie, piżamy, kapelusze i bluzy. Inni kochankowie również padali ofiarami jej garderobianych łowów. Od arcyksięcia Dmitrija pożyczała typową rosyjską bluzę- rubaszkę, grube płaszcze, futra i haftowane chusty. Z jachtu księcia Westminsteru wynosiła grube płótna żeglarskie, złocone guziki, białe mankiety i ozdoby oraz tweedowe kaftany. Oczywiście, elementy żeglarskiej mody pojawiające się w projektach Coco, różniły się od swoich prototypów subtelnością i lekkością, stylem nadanym im przez młodą projektantkę. W 1921 roku światło dzienne ujrzał pierwszy sygnowany przez nią zapach- N° 5. Głównymi składnikami perfum były popularne zapachy róży i jaśminu. Po raz pierwszy w historii było rewolucyjne użycie aldehydów. Sukces był porażający. Kilka lat później Marilyn Monroe zapytana w co ubiera się na noc, odpowiadała lakonicznie: ?Kilka kropel N° 5? Można powiedzieć, że Chanel, stworzyła wyjątkowy styl, nowy język, właściwy początkowo tylko jej samej. Wymowa tego wszystkiego jest jednak bardzo jasna- perfekcjonizm w każdym calu. Chanel była zuchwała, wybaczano jej to jednak, bo miała w sobie pewien rzadko spotykany instynkt i wyjątkowe wyczucie stylu. Zaprojektowanie zjawiskowej małej-czarnej w 1926 , tylko potwierdziło to, co świat przeczuwał od dawna, Chanel to rewolucyjna dyktatorka mody! ,,Kobiety myślą o wszystkich kolorach, jednak dlaczego nigdy nie przyjdzie im do głowy ich brak?- słusznie spostrzegła Coco- ?Czerń zawiera w sobie wszystko, biel również. Barwy te wyrażają piękno absolutne, odwieczną harmonię?. W 1932 roku Coco zaprezentowała zakochanemu w sobie Paryżowi ekskluzywną kolekcję biżuterii, w całości poświęconą platynie i diamentowi- jej ulubionemu klejnotowi. ?Jeżeli wybrałam diament, to zrobiłam to dlatego, że jest to symbol najwyższej jakości, zamkniętej w najmniejszej z możliwych objętości.? Chanel współpracowała z wielkimi swoich czasów - z Jeanem Cocteau i Pablem Picassem. Była też głównym sponsorem Stravinskiego, wspiera finansowo Diaghilewa, Radigueta i Pierre'a Reverdiego. Do tego wszędzie jej było pełno. Można ją było spotkać w Wenecji, w towarzystwie pianistki Misia Sert, albo w paryskim Ritzu, który obrała sobie za dom. Kobieta interesu, profesjonalistka, która nie zostawiała nic przypadkowi. Jej rewolucyjne opinie od razu stają się aforyzmami: ?Jeżeli urodziliście się bez skrzydeł, nie zabraniajcie im wyrosnąć.? lub ?Nie podoba mi się, jak ludzie mówią o modzie CHANEL. CHANEL to przede wszystkim styl. Moda przemija, styl pozostaje.?. W przełomowym 1939 roku Chanel zamknęła swój Dom Mody. Powróciła do projektowania w 1954 roku jako 71-letnia już kobieta. Po tak długiej przerwie zorganizowała pokaz i od razu... wznieciła kolejną rewolucję. Zaledwie po kilku pokazach, Chanel narzuciła światowej modzie swój styl- tweedowe komplety, torebki ?2.55? z przeszywanej skóry, kamelie, dwukolorowe buty... Odzyskała niepodzielną władzę nad światem mody, który być może nie był wtedy świadomy, jak bardzo nadal jej potrzebuje. Za kolekcję ?Pour Monsieur? została uhonorowana Oskarem mody w Dallas. Nagroda opatrzona była komentarzem- ?dla najbardziej wpływowej twórczyni żyjącej w XX wieku?. Istnieją wyraźne zależności między życiem prywatnym, a zawodowym artystki. Jej moda jest przesiąknięta własnymi doświadczeniami, tym, czego się nauczyła, tym, co sama odkryła. Będąc kobietą niezwykle aktywną, uprawiała przeróżne sporty, dlatego projektowane przez nią ubrania nigdy nie posiadały zbyt wielu ozdób. Biżuteria, którą proponowała do swoich kolekcji, to często taka, którą w rzeczywistości sama kiedyś otrzymała. Podróże, spotkania, przyjaźnie, nawet złudzenia, wszystko to dotykało bezpośrednio jej pracy twórczej i składało się na jej efekt końcowy. Tak powstało dzieło o solidnej konstrukcji, dzieło na miarę XX wieku. ?Tworzyłam modę przez ponad ćwierć wieku, dlaczego? Bo zawsze umiałam wyrażać epokę, w której żyłam.? - mawiała ta, która odeszła 10 stycznia 1971 roku, zaledwie na kilka dni przed i paryskim pokazem haute couture. otwierającym sezon wiosna-lato. ?Moje życie jest pewną historią, często jest to dramat- dramat kobiety samotnej- są tam słabości, jest też siła. To nierówna walka, którą wiedzie z zadziwiającą wytrwałością przeciwko sobie samej, mężczyznom spotkanym na swej drodze, uczuciom i innym pułapkom zastawionym przez świat?
Produkcja
Przygotowując film COCO CHANEL reżyserka Anne Fontaine stanęła na wysokości zadania. ,,Aby naprawdę solidnie przygotować tak ambitny projekt jakim jest film COCO CHANEL i aby możliwie jak najdokładniej oddać atmosferę epoki, która jest tłem dla zdarzeń opowiadanych w filmie, musieliśmy zgromadzić ekipę prawdziwych profesjonalistów. Po raz pierwszy w mojej karierze reżyseruję film kostiumowy. Musiałam być pewna, że otaczający mnie technicy są specjalistami pierwszej klasy. Potrzebowałam sprawdzonych ludzi, o których wiedziałam, że będę mogła na nich liczyć.?- mówi reżyserka. Rzeczywiście, najbliżsi współpracownicy Anne, to ludzie utytułowani i doświadczeni, jak chociażby scenograf Olivier Radot - autor dekoracji do takich arcydzieł filmowych, jak ?Królowa Margot?, i nagrodzona Cezarem w 2006 roku ?Gabrielle?. Wybór kostiumologa w przypadku filmu o Chanel również nie mógł być przypadkowy. ,,Zaprosiliśmy do współpracy Catherine Leterrier, która od lat doceniana jest przez największych współczesnych twórców (m.in. Alaina Resnais'go, Louisa Malle'a, Roberta Altmana, Lucka Bessona, Jonathana Demme'a, Bertranda Bliera, Ridleya Scotta)- wyjaśnia Anne Fontaine. Kolejnym asem w rękawie reżyserki jest jej rozeznanie w świecie mody- zanim ostatecznie zajęła się filmem, próbowała kariery w świecie mody. Skończywszy paryską szkołę mody École de la Chambre Syndicale de la Couture pracowała przez pewien czas jako stylistka u samego Mistrza Stylu Yves Saint-Laurenta! Z kolei zaangażowanie do projektu młodego operatora Christophe'a Beaucarne'a było odważnym posunięciem, ale teraz można spokojnie stwierdzić, że reżyserka słusznie zadecydowała o podjęciu tego ryzyka. Jednak absolutnie nie powinniśmy go nazwać amatorem! Aktualnie jest on jednym z bardziej popularnych specjalistów w tej branży. Ostatnio można było podziwiać jego pracę w filmie ,,Niebo Nad Paryżem? reżyserowanym przez Cédrika Klapisch'a, dziele braci Larrieu ?Peindre ou faire l'amour?, oraz w najnowszym obrazie Jaco Van Dormaela. ?Christophe Beaucarne jest operatorem, który podejmuje wszelkie wyzwania. Jego twórczość to mieszanka inteligencji i poczucia humoru.?- mówi reżyserka. Sprawę muzyki do filmu powierzono odpowiedzialnemu i doświadczonemu kompozytorowi Alexandrowi Desplat. Ma on na swoim koncie bogatą kolekcję ponad 60 filmów, w których odpowiadał za oprawę muzyczną. Jest nie tylko artystą płodnym, ale i wybitnie zdolnym. Z sukcesem dzieli swoje zainteresowanie między produkcje krajowe, a międzynarodowe - tutaj wymienić należy chociażby ?Ciekawy przypadek Benjamina Buttona?,?Królową?, czy ?Firewall?. Za pracę nad ?W rytmie serca? (,,De battre mon c?ur s'est arr?te?) został uhonorowany Cezarem francuskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepsza muzyka oraz statuetką Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie.
Scenografia
,,(...)Gdzieś w rogu zauważyłem Audrey Tautou, w nowej, odrobinę przylizanej fryzurze, z papierosem w ustach. Myślałem wtedy, że widzę prawdziwą Coco Chanel. Niesamowite wrażenie?- Olivier Radot - scenograf Dla Anne Fontaine film pełnometrażowy, osadzony w innej epoce był niewątpliwym wyzwaniem. Reżyserka od samego początku podchodziła do tej biografii, jako do czegoś wyjątkowego, pragnęła stworzyć opowieść maksymalnie dopracowaną i spójną. Dlatego, jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, wraz z częścią ekipy pracowała tylko i wyłącznie nad samą formą- filmem kostiumowym. Wspólnie oglądano nie tylko klasyki gatunku, ale także te produkcje, które są dziś w niełasce. ?Podejmując się realizacji takiego filmu trzeba mieć nieustannie na uwadze, że jest to gatunek niezwykle trudny, tak łatwo jest przecież dać się skusić estetyce filmu telewizyjnego. Dlatego punktem wyjścia powinno być odcięcie się od balastu jakim jest to, co utożsamiamy z samym gatunkiem, wierności odwzorowania, tradycjonalności. Pomysły Oliviera Radota przemawiały do mnie od samego początku, jego wizja lekko nadszarpniętych zębem czasu strojów wydawała mi się być bliska mojej własnej koncepcji, mieliśmy wspólną estetykę, to bardzo ważne.? Scenograf, Olivier Radot, zanim przystąpił do pracy długo zbierał materiały o życiu Coco Chanel. ?Kręcąc tego typu film należy być bardzo czujnym, zawsze bardziej koncentrować się na temacie niż na epoce, o której opowiadamy, Stworzony przez nas, scenografów świat trzeba następnie oddać w całości reżyserom, zaufać ich odczuciom, przeczuciom, ich spojrzeniu na historię. To jedyna droga, aby tchnąć w obraz trochę życia. Osobiście, zamiast odtwarzać tamtą rzeczywistość, wolę ją interpretować, transponować, muszę czuć wolność, na którą pozwala mi uświadomienie sobie sedna opowieści, jej sensu. Ponadto śladów, jakichkolwiek dokumentów, które mówiłyby o Chanel zanim została gwiazdą jest wyjątkowo mało. Koniec końców najciekawszym okazało się właśnie ekstraktowanie z historii Chanel tego, co ją ukształtowało. Duży nacisk położyliśmy na przykład na wnętrze sierocińca oraz na całokształt świata, z którym stykała się na co dzień mała Chanel. W ujęciach kręconych w Aubazine podkreślaliśmy ascetyczność obrazu. Czarne spódniczki i białe bluzki uniformów wychowanek domu sierot miały niewątpliwy wpływ na późniejszą twórczość artystki. Ten głęboko zakorzeniony wewnętrzny rygor odnajdziemy również w ostatniej scenie, kiedy siedząca na schodach Chanel jest świadkiem ?ostatecznego? pokazu powstałych na przełomie lat kreacji swojego autorstwa.? ?Anne Fontaine chciała, żeby początkowo wnętrza- sierociniec, knajpa w Moulins- dawały wrażenie zniewolenia, z którego Coco, wraz z rozwojem akcji, stopniowo się oswobadza. Wszystko to z czym Coco zetknie się na zamku w Royallieu, jest tym silniejsze, że stoi w wyraźnej opozycji do świata dzieciństwa, do Aubazine. Odwiedziliśmy dziesiątki takich i podobnych zamków, a mimo to wybraliśmy ten, który odwiedziliśmy jako pierwszy. - mówi Olivier Radot.- Jedne z nich wydały nam się zbyt masywne, inne zbyt napuszone. W końcu wybraliśmy XVIII wieczny zamek w gminie Millemont położony nieopodal Paryża. Jego oprawa i wszechobecna biel przynoszą na myśl skojarzenia z prostotą, naturalnością i klasą, odczuciami, które mogły wpłynąć na kształtujący się styl Coco. To jasne, że dopiero w otoczeniu Balsana Chanel odkrywa świat. Niestety znaleziony przez nas zamek był w tragicznym stanie i wymagał częściowego remontu zanim mogliśmy wejść tam z ekipą filmowców.? Kolejnym wyzwaniem, które postawili przed sobą reżyserka i scenograf, to zamknięcie realizacji filmu we Francji. ?Z powodów ekonomicznych wiele ze współczesnych produkcji przenosi swoje plany do Czech albo Rumuni. Jednak koniec końców bardzo często zdarza się, że koszt całej produkcji okazuje się podobny. Gra niewarta świeczki, do tego uzyskuje się coś na kształt prefabrykowanej malowniczości krajobrazu? ? mówi Olivier Radot i dodaje- ?Chanel to symbol francuskiej elegancji, osobistość tak bardzo przesiąknięta Paryżem, że absolutnie nie może być nagrywana nigdzie poza Francją. To byłby niewybaczalny błąd. Nie jestem również przekonany, czy w innych krajach moglibyśmy równie dobrze jak we Francji przygotować wszystkie elementy wystroju i dodatki. Jedną z zalet Anne Fontaine jest to, że nie bawi się w niepotrzebne dekoracje. W scenach z założenia spektakularnych, zbiorowych reżyserka woli uciekać się do naturalnych środków, można powiedzieć, że broni się prawdą sytuacji. Unika natomiast planów ogólnych, w których można by było upchnąć wszystkie detale, które dowartościowywałyby obraz i uwiarygadniały go historycznie. Subtelność tego dzieła wynika z jego offowego charakteru. Zamiast bić pokłony przed przepysznymi obrazami, reżyserka zadowala się niewielkim, ale naturalnym efektem, opowiadając historię małymi, intymnymi sytuacjami. Współcześnie reżyserzy często przyjmują takie podejście. Wymazany został także cały folklor właściwy prowincjonalnym lokalom z muzyką, miejscom przepełnionym najróżniejszymi dźwiękami i kolorami. Znika atmosfera akceptowanej przez wszystkich wulgarności, nie ma toastów i poklepywania... Atmosfera knajpy, w której śpiewa Chanel ma raczej przypominać tę panującą w typowej amerykańskiej kawiarni w Paryżu. Stąd wybór ciemnych drewnianych wnętrz. Dla mnie to było naturalne, że miejsce, w którym miała zagościć Mademoiselle Chanel musiało zostać najpierw oczyszczone ze zbędnych figur. Przypominam sobie dzień kiedy kręciliśmy w studio pierwsze ujęcia z Paryża, początek sławy Chanel. Gdzieś w rogu zauważyłem Audrey Tautou, w nowej, odrobinę przylizanej fryzurze, z papierosem w ustach. Myślałem wtedy, że widzę prawdziwą Coco Chanel. Niesamowite wrażenie?.
Wywiad z Anne Fontaine (Reżyser)
---Dlaczego zainteresowała się Pani postacią Gabrielle Chanel? - Jako młoda dziewczyna miałam szczęście spotkać najbliższą współpracownicę Chanel- Lilou Marquand. W późniejszym czasie napisała ona nawet książkę zatytułowaną ?Chanel m'a dit? o wzajemnych relacjach między Chanel, a nią samą. W rezultacie przez jakiś praktycznie codziennie słuchałam opowieści o tej kultowej postaci. Do tego w owym czasie zaczytywałam się już w ?Allure de Chanel? Paula Moranda, jednego z autorów, którym udało się najlepiej odtworzyć niezwykłą osobowość artystki. To nie cała otoczka świata mody zafascynowała mnie w Coco, ale właśnie siła charakteru tej wyjątkowej kobiety. Poruszyła mnie jej zdolność do utrzymania samodyscypliny. Tej dziewczynie z głębokiej prowincji, biednej, niewykształconej, ale za to z nieprzeciętną osobowością przeznaczone było wyprzedzić swoją epokę, epokę w której kobiety pozostawały więźniami przyjętych zachowań i zwyczajów. Zaintrygowała mnie jej biografia, historia prawie jak z powieści Balzaca. Przypominam sobie mój pokój w tamtych czasach, w którym plakaty młodej Coco zajmowały większość wolnej przestrzeni na ścianach. Nigdy jednak nie przyszłoby mi na myśl w owym czasie, że poświecę film temu tematowi. To było wiele lat później, kiedy, przy okazji jakiejś rozmowy producenci reprezentujący wytwórnię Haut et Court, Carole Scotta i Caroline Benjo złożyli mi propozycję zrealizowania filmu o Chanel i jej życiu. Moje wcześniejsze zainteresowanie postacią odżyło z pełną mocą. Poprosiłam o czas do namysłu, tłumacząc jednocześnie pomysłodawcom, że popełniają błąd decydując się na realizację projektu, który miałby przedstawić całe życie artystki. Zastanawiałam się nad tym, czy nie można byłoby skupić się tylko na początkowym etapie jej kariery, okresie w którym Chanel nie podejrzewa jeszcze, jak potoczą się jej przyszłe losy. Na nowo zagłębiłam się w ?Irreguliere? Edmonda Charles-Roux. Kolejnym wyzwaniem było znalezienie aktorki, która miałaby się wcielić w rolę Chanel i sprostać wymaganiom związanym z nieprzeciętną siłą charakteru ?oryginału?. Wiedziałam, że ta rola nie może być w żadnym wypadku jakimś falsyfikatem, ani też bladą imitacją prawdy. Wszyscy znamy nieprzeciętny talent Audrey Tautou, ale w tym wypadku najbardziej zdumiewa to przedziwne podobieństwo aktorki do Mademoiselle Chanel. Audrey Tautou jest wprost stworzona do tego, aby zagrać Coco jeszcze jako młodą dziewczynę, zanim stanie się ?tą sławną Chanel?. Jej prosty i zdecydowany sposób przedstawienia postaci okazał się niezwykle poruszający. Zgadza się, Audrey z wielką łatwością wciela się w rolę, postać na poły androgeniczną, obcą ówczesnym czasom. Ten odważny sposób bycia wiele wyjaśnia, szczególnie jeżeli chodzi o sam styl Coco i to, w jaki sposób został on ukształtowany. Projektantka inspiracje czerpała wyłącznie z siebie samej, z jednej strony wspierając się siłą swojej osobowości, z drugiej zaś obserwując swoją fizyczność. Czerpała z tego, co różniło jej ciało od ciał innych kobiet, z jego świeżości, energii. Dzisiaj androgeniczność jest w modzie, jednak za czasów Chanel popularny był wizerunek kobiety dojrzałej, o pełnych kształtach, wręcz przy kości. Dopiero Chanel lansuje modę na inny typ kobiecości, chociażby na krótko przystrzyżoną fryzurę. Od aktorki oczekiwałam, że płynnie połączy delikatność i wdzięk sylwetki Chanel z siłą charakteru, że będzie potrafiła rządzić żelazną ręką, mimo że założymy na nią jedwabną rękawiczkę. Do tego Audrey, podobnie jak Coco ma niewiarygodnie wąską talię. Paul Morand nazywał Chanel ?czarnym byczkiem?, uważam, że tego określenia z powodzeniem można by używać również w stosunku do Audrey. Aktorka posiada niekwestionowany wdzięk, delikatność i charyzmę. Chanel posiada ogromną wewnętrzną siłę i determinację w dążeniu do celu. Z jednej strony śmiała i aktywna, z drugiej bardzo wymagająca. Jej głębokie i intensywne spojrzenie zdaje się prześwietlać człowieka na wylot. Chanel interesowała się wszystkim, jej geniusz nie wynikał jednak nigdy z książkowej, teoretycznej wiedzy. Było wprost przeciwnie- jej talent wynikał raczej z cennej umiejętności obserwowania, odpowiedniego patrzenia na świat. Spotykając się po raz pierwszy z Audrey nie miałam napisanej ani jednej linijki scenariusza, ale już wiedziałam, że jeśli tylko aktorka mi zaufa, a producenci wydadzą zgodę na realizację skróconej biografii, mogę zakasać rękawy i wziąć się za pracę nad moim pierwszym filmem kostiumowym. ------- Klucza do sukcesu Pani filmu należy szukać w odejściu od tego wszystkiego, co kojarzy nam się jednoznacznie z filmem biograficznym, w oczyszczeniu go ze wszystkich mitów, które narosły wokół tej słynnej postaci. Zdecydowała się Pani możliwie jak najprecyzyjniej oddać osobowość artystki, przedstawiając moment eksplozji jej talentu, początkowego stadium fantastycznej kariery Coco Chanel. - Podjęłam taką decyzję dlatego, że lata młodzieńcze Coco obfitowały w liczne wydarzenia zarazem traumatyczne i fantastyczne. Weźmy na przykład moment w historii gwiazdy, kiedy w stanie skrajnego ubóstwa przyjeżdża z prowincji do Paryża. Dzieciństwo Chanel mogłoby już samo w sobie stanowić temat romantycznego dzieła. Zdecydowanie. To, że istniała na prawdę, nie zmienia faktu iż jej życiorys dorównuje losom literackich postaci. Życie od samego początku ciężko ją doświadczało. Matka Chanel, osłabiona chorobą umiera zaraz po porodzie, ojciec, drobny handlarz, niewiele później. Dziewczynka zostaje oddana do sierocińca przy klasztorze w Aubazine, małej południowo-francuskiej miejscowości. Tam podopieczne zakonnic uczone są starannej sztuki szycia. Już niebawem Coco spróbuje swych sił na estradzie, wykonując przed tłumami żołnierzy na przepustce dziś już słynną piosenkę ?Qui qu'a vu Coco?? ( ?Ktokolwiek widział Coco?? ). -----Pisząc scenariusz na podstawie życia znanej osoby nie wolno zapominać, że widz zna zakończenie opowiadanej historii. Pani jednak udało się utrzymać napięcie od pierwszej do ostatniej minuty filmu. - Myślę, że historia Coco wzbudza ciekawość samą w sobie. Nieustannie zadajemy sobie pytanie, jak ta młoda dziewczyna sobie poradzi. Jak wykaraska się z kłopotów? Jak pokona swoje własne słabości i braki? Co ciekawe, Chanel, której imię kojarzymy dziś jednoznacznie z haute couture, ekskluzywną modą szytą w pojedynczych egzemplarzach i na zamówienie, na początku nie interesowała się zbytnio modą. Jej marzeniem było zostać tancerką, śpiewaczką, aktorką... Tymczasem jej kariera rozwinęła się błyskawicznie dopiero, gdy Coco porzuciła artystyczne projekty. Pisząc scenariusz, razem z Camille Fontaine zastanawiałyśmy się uniknąć założeń, które mogłyby nas ograniczać. Chciałyśmy pozwolić historii rozwijać się swoim własnym biegiem, chciałyśmy dać się jej poprowadzić. U Chanel absolutnie nic nie było zaplanowane. Artystka odrzucała drogę konwencjonalnej kariery i po prostu tworzy. Świadoma, że nie ma ani odpowiedniego uznania, ani niezbędnych koneksji. Dlatego by zostać zaakceptowaną w świecie burżuazji zdecydowała się na jego podbój ryzykowną drogą prowokacji i skandalu. Zamiast kłaniać się otaczającym ją ludziom, wymagała by to oni podporządkowali się sile jej osobowości. Chanel lubiła ten rodzaj ryzyka. Podoba mi się pomysł, że bohaterka, na początku swojej kariery musi się ukrywać- kiedy pojawia się w Royallieu Balsan zabrania jej nawet opuszczania swojego pokoju. Jej charakterystyczna postać opiera się w dużej mierze na tajemnicy, która okrywa jej pochodzenie oraz na niezliczonych historiach wymyślanych przez samą Coco by uatrakcyjnić opowieści z czasów dzieciństwa. ---Coco Chanel jest przede wszystkim kobietą wyzwoloną, oddającą się swoim pasjom, wymykającą się obowiązującym normom społecznym. - Tak, jest to jednak wizerunek sprzeczny z tym, co sądzi się dziś popularnie o Coco. Postrzegamy ją raczej w kategorii kobiety w eleganckim ciemnym i stylowym kostiumie, kobiety sukcesu, której udało się stworzyć imperium luksusu, zachowując przy tym niezależność. Pamiętamy, że nigdy nie wyszła za mąż. Jednak mało kto myśli o tym, że mężczyźni jak najbardziej otaczali młodą Chanel, ona natomiast nie odmawiała oferowanego wsparcia- wielu z nich traktowała czysto instrumentalnie. Tak, można powiedzieć, że była kurtyzaną. Na zamku Royallieu Chanel spędzała czas na testowaniu swojego uroku, tego jak wpływała zarówno na mężczyzn, jak i na kobiety, szlifowała swój charakter, który niebawem stał się twardy jak diament. Chanel nie chciała jednak przypominać wystrojonych w różnego rodzaju koronki i falbany maitress, które spotykała przemierzając korytarze zamku. Dlatego znalazła swój własny styl, dobierała ubrania, które swym krojem i kolorem nigdy nie przekraczały cienkiej granicy stosowności. Ten image opierał się na wizerunku rezolutnej młodej dziewczyny o włosach ukrytych pod własnoręcznie robionymi słomkowymi kapeluszami, uwielbianymi przez znajomych Coco. ?..chciałam zmienić wszystko to, czego nienawidziłam? - mawiała. Chanel nigdy nie stworzyła wizerunku kobiety idealnej, swoją legendę oparła na swojej wyjątkowości, odmienności. Była inna, zdecydowanie. Te różnice potrafiła jednak w czarodziejski sposób zmienić w swoje najsilniejsze atuty. Zdawała się mieć świadomość, że w przeciwnym wypadku odmienność byłaby dla niej samej źródłem cierpienia i nieustających frustracji. Dużo rozmawiałyśmy o tym z Audrey, o tej gwałtownej przemianie. Drobna prowincjuszka o zaściankowych manierach i niedbałym stylu, coraz odważniej podkreślała dysonans między swoim poczuciem smaku i figurą, a przyjętym w jej epoce modelem piękna. Ostatecznie odniosła sukces, stała się ucieleśnieniem francuskiego stylu i dobrego smaku. Ewolucja, którą starałam się przedstawić bez zbędnego moralizowania widza, wydaje mi się procesem ciekawym samym w sobie. Obserwujemy jak wraz z dojrzewaniem artystki wszystko dookoła niej stopniowo nabiera wdzięku i czaru. --- W Pani filmie silnie zaznacza się także wątek miłosny, historia zarazem piękna, jak i tragiczna. - Chanel spotkała w swoim życiu dwóch mężczyzn, którzy, można powiedzieć, wywrócili jej życie do góry nogami. Pierwszy z nich to Balsan- bogaty gentleman,a zarazem ekscentryczny hodowca koni, w którego postać wciela się Benoit Poelvoorde. Drugi mężczyzna, rola zagrana przez Alessandra Nivolę, to młody Anglik: Arthur Capel, o wdzięcznym pseudonimie Boy, prawdziwa życiowa miłość Coco. Co jest wyjątkowe w tym związku, to fakt, że Arthur naprawdę wierzy w Chanel. Jest dla niej na tyle ważny, że po jego tragicznej śmierci Chanel powiedziała: Tracąc Capela straciłam wszystko. Natychmiast po tym Chanel rzuca się w wir pracy. Wydaje mi się niesamowite, że właściwie cała jej twórczość pochodzi właśnie z tych lat. Praca niewątpliwie ją rozwija, moda wpływa także na jej losy, Chanel zostaje profesjonalną projektantką. Dlatego uważam właśnie ten czas w jej życiu za najbardziej interesujący pod względem dramaturgicznym- porywający i wzruszający zarazem. Jej postać nosi w sobie jakąś niezwykłą determinację, która jednak daje o sobie znać wyłącznie w momentach krytycznych, wręcz tragicznych dla artystki. Chanel ma w sobie niewiarygodną energię, której źródłem jest jednak cierpienie artystki. ---Nie bez powodu mówiono o niej ?kobieta która płacze suchymi łzami? - Chanel odniosła jednak zwycięstwo nad swym wewnętrznym bólem. Udało jej się to właśnie dzięki ciężkiej pracy. Podoba mi się jej podejście do nieszczęścia, które napotykała na drodze- płynnie zamieniała swoje cierpienie w pracę twórczą. Stąd, podkreślam to jeszcze raz, upór z jakim obstawałam przy decyzji o położeniu filmowego akcentu na młodości Chanel. Jasnym jest, że już jako w pełni ukształtowana artystka Coco musi wyrobić w sobie pewne schematy, stwardnieć, uniezależnić się od innych. Była to kobieta o szalonym poczuciu humoru. Chanel to królowa ironii. W filmie mówi o miłości: ?Jedyną rzeczą, która mnie w niej interesuje jest samo jej uprawianie. Wielka szkoda jednakże, że potrzebny jest do tego facet.? Chanel uwodziła swoimi ciętymi ripostami. Podczas pierwszego spotkania z Balsanem powiedziała na przykład: ?Kiedy się nudzę, czuję się taka stara? Na pytanie ?To ile lat ma Pani teraz? Mężczyzna słyszy zdecydowaną odpowiedź: ?Teraz mam z tysiąc lat? Z początku zachowujący się w sposób ordynarny i chamski, Balsan ujawnia swoje prawdziwe uczucia do Coco o świcie w Parku de Royallieu, w scenie, w której dociera do niego świadomość, że został przez porzucony. Muszę przyznać, że doskonale się bawiłam w pracy nad postacią Balsana, a to dlatego, że właściwie wiemy o niej niewiele. Podobnie jak Chanel, na swój sposób odrzucał istnienie miłości. Z jednej strony kochał się we wszystkim, co ulotne, beztroskie- uwielbiał włosy Coco, rozwiązłą atmosferę przyjęć. Z drugiej strony pod maską utracjusza skrywał zawsze tę jasną stronę swojego charakteru, skrywał człowieka o niezwykłej wrażliwości i dobroci. Wyobrażając sobie tę postać niemal natychmiast przyszła mi na myśl osoba Benoit'a Poelvoorde'a. On jedyny był w stanie oddać ten dwojaki rys charakteru postaci, zagrał pieniacza, aferzystę, który jednak swoim niebywałym urokiem wzbudza sympatię otoczenia. Styl Chanel jest wypracowany właśnie dzięki drobiazgowym obserwacjom dokonanym w środowisku Balsana. Niewątpliwie był to świat, który ją zainspirował, zaczynając od fascynacji lekkimi i funkcjonalnymi tkaninami używanymi wcześniej wyłącznie do produkcji ubrań sportowych, przez analizę strojów jeździeckich i ich dogłębną modyfikację, aż po wymienianie się z Balsanem piżamami. Wszystko to stanowiło pierwszy, ale jak ważny krok w kształtowaniu przez artystkę własnego stylu. Można zaryzykować stwierdzenie, że otwierając szafę z ubraniami Balsana Chanel otworzyła się na nowy chłopięcy wizerunek kobiety, który miała odtąd lansować. W przypadku Boya Capela Coco ?pozwoliła sobie? na miłość. Skandując hasła obalające tradycyjny obraz miłości, Coco kochała się, z całą naiwnością i niewinnością tego uczucia, w Boyu Capelu. Nie chciała pod żadnym pozorem popełnić błędu matki. Zbyt dobrze znała cierpienia, zadawane jej przez ojca, który w międzyczasie podróżował z targu na targ, od kobiety do kobiety. Sytuacja matki doskonale jej uświadomiła, jak mało znacząca była w owych czasach pozycja kobiety. Szybko zdała sobie sprawę, że okrucieństwo z jakim świat potraktował jej matkę nie jest przypadkiem odosobnionym i że wokół żyje mnóstwo kobiet, które podobnie jak nieszczęsna Madame Chanel, padły ofiarą społecznie usankcjonowanej dyskryminacji. Coco Chanel przyrzekła sobie wtedy nigdy nie pójść w ślady swej matki. Nowoczesna kobieta nie mogła dłużej pozostawać w cieniu mężczyzny, stwierdziła, stąd między innymi jej determinacja w walce o wolność i niezależność kobiet. Jednak okrutne przeznaczenie, przez nagłą śmierć ukochanego, obraca wniwecz samotną walkę Chanel i po raz kolejny udowadnia, że przed cierpieniem nie ma ucieczki. ----W jakim stopniu powstały obraz jest prawdziwą historią Coco Chanel? Czy pracując na scenariuszem pozwalała sobie Pani na pewne odstępstwa wobec rzeczywistości? - Gdy chcemy przedstawić życie jakiejś znanej osoby wyzwolenie się spod dyktatu jej biografii jest kwestią kluczową. Wraz z ekipą, która pracowała ze mną nad scenariuszem byliśmy niejednokrotnie zmuszeni wymyślać pewne dialogi, cytaty, robić niezbędne skróty czasowe, a nawet, dla dobra fabuły, modyfikować i redukować liczbę bohaterów. W ten sposób stworzone zostały postaci- hybrydy. Marie Gallain gra na przykład osobę, która łączy w sobie cechy siostry i ciotki Coco Chanel. Emilienne, w której postać wcieliła się Emmanuelle Devos, również została zainspirowana życiem dwóch kobiet- jedną z nich była znana aktorka Gabrielle Dorziat, a drugą Emilienne d'Alençon, tancerka estradowa i kurtyzana. Przyspieszyliśmy również nieco tak znaczący moment w życiu Coco, jak śmierć ukochanego Boya Capela. W gruncie rzeczy informacji dotyczących wczesnego etapu życia artystki jest wyjątkowo mało. Do tego dochodzi kolejna trudność- Chanel kłamstwo przychodziło podobnie łatwo jak oddychanie. Kiedyś skomentowała to zdaniem, które zapadło mi w pamięć: ?Zmyślałam moje życie, bo to prawdziwe mi się nie podobało.?. ---Wydaje mi się, że również w Pani strategiach reżyserskich można odnaleźć elementy słynnej maksymy Coco ?Z życia należy brać pełnymi garściami, zagarniać co się da. Nigdy nie dawać nic w zamian.?. Nie przejmuje się Pani tym, co stanowi o ciężarze obrazu- elementami zbędnymi, patosem, które puszą się w filmie, jak falbany na zbyt strojnej sukni. - Rzeczywiście, było dla mnie zawsze priorytetem to, aby film przynajmniej w pewnym sensie ją przypominał. Na każdym kroku broniłam się przed liryczną estetyką i manieryzmem. Styl Chanel to przede wszystkim elegancka prostota linii i dyscyplina. W scenach rozgrywających się czy to na hipodromie, czy na plaży w Deauville, możemy podziwiać jak wielka przepaść dzieliła estetykę Chanel od ówczesnej mody. Włosy dam w tym czasie przypominają raczej kapustę w śmietanie niż fryzurę, popularne są też bogato zdobione stroje. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują gorsety, które bez litości zamieniają figurę kobiety w klepsydrę. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że, podczas gdy Chanel była prawdziwym człowiekiem z krwi i kości, one stanowiły jedynie tło, jakąś marną dekorację. Miałam to na uwadze na każdym etapie realizacji filmu. ---Umiarkowanie i minimalizm, tak charakterystyczne dla tego, co projektowała Coco są dalekim echem dzieciństwa spędzonego w ascetycznym cysterskim opactwie w Aubazine. Królowały tam proste czerń i biel, i to zarówno w strojach zakonnic jak i podopiecznych. - Właśnie tak. Chciałam od początku widzieć Chanel właśnie w takim otoczeniu po to, by płynnie wprowadzić ten rygorystyczny imperatyw czerni i bieli w jej dorosłe życie, a wreszcie, żeby pozwolić, by stał się w pewnym sensie kwintesencją stylu Chanel. Swoimi projektami nigdy nie przestanie dyskutować z przeszłością. Do sukienek, które nosiła, będąc pod opieką zakonnic, doszywa na przykład białe kołnierze i mankiety z męskich koszul. Nawet jej sztandarowy model, będący niemalże fetyszem projektantki, tak zwana ?mała-czarna?, jest w pewnym sensie nawiązaniem do prostych strojów, które nosiło się w domu sierot. Można się zastanawiać czy słynna ?mała-czarna?, projekt, który dzięki niewiarygodnej, jak na owe czasy, prostocie, przyniósł artystce rozgłos, nie był w rzeczywistości idealnym projektem dla niej samej, kobiety dotkniętej samotnością. Z pewnością tak wynika z obrazu, który przedstawiam widzowi. Wszelkie sceny szycia ubrań, ich projektowania starałam się umyślnie przedstawić w sposób, który ewokowałby bezpośrednie skojarzenia z życiem Chanel, a w szczególności z tragiczną śmiercią Capela. Stąd nagły zwrot ku czerni, która stanie się odtąd jej ulubionym kolorem. Dzięki temu zabiegowi, mimo że stroje z reguły nie mają wymiaru duchowego, nadaliśmy im w pewnym sensie znaczenie symboliczne, włączyliśmy je w sferę liryczną filmu. Ubranie staje się wyjątkowe dopiero na człowieku, tę zasadę Coco wprowadza na stałe do świata mody, oferując kobietom wolność, o której mało która dotychczas marzyła. W scenie finałowej na pokazie zaprezentowane są różne kolekcje, które na przestrzeni lat przyczyniły się do potwierdzenia światowej renomy Chanel. Ta z kolei, zasiadając na słynnych schodach, pozwala obrazom z przeszłości przepływać przez swoją świadomość, rozkoszując się zarazem momentem triumfu. W filmie obserwujemy ewolucję Coco, aby w ostatniej scenie zobaczyć pełny efekt tej metamorfozy. Mamy przed sobą tę, której życie stało się nierozłączne z XX wiekiem, historią, którą współtworzyła. Ostatniej scenie chcieliśmy nadać charakter snu, nie do końca realistycznego obrazu. Obserwujemy pracę i zmagania Coco z przeszkodami, które piętrzą się na drodze do kariery i nagle- kulminacja, scena, w której nie zawahaliśmy się zaprezentować projektów Chanel nawet z dużo późniejszego okresu. Dzięki temu zabiegowi antycypujemy w pewnym sensie jej wielką sławę, mitologizujemy jej postać za życia. Chciałam, żeby to zakończenie miało charakter otwarty, alegoryczny, który pozwoliłby mi wywołać u wiedza pewien rodzaj catharsis, wewnętrznego oczyszczenia. Zauważmy, że nawet w momencie triumfu, widoczna jest jednak ta charakterystyczna dla filmu nutka melancholii. Eksponując tragiczny finał historii miłosnej z Boyiem, chciałam podkreślić, że praca była wówczas dla Coco jedyną alternatywą. Krawiectwo jest w gruncie rzeczy sztuką wymagającą wielkiej pokory, trzeba ciąć, rozdzierać, przyszpilać, zszywać... niektórzy uznają to nawet za poniżające. Jest w tym jednak zarazem coś pięknego i fascynującego, coś, o czym wiedziałam, że powinno zostać przeniesione na ekran. W ostatniej części filmu chciałam, nie rezygnując z minimalizmu i prostoty, cechujących cały projekt, dać widzowi coś z tego fizycznego napięcia, wyczuwanej w powietrzu gęstości. Ku końcowi filmu na twarzy Audrey rysuje się coraz częściej ten charakterystyczny wyraz wewnętrznej dyscypliny i koncentracji. Dziś te cechy są już niemalże emblematami jej legendarnej postaci. To one poprowadziły ją na sam szczyt i pozwoliły skonstruować prawdziwe imperium, które po dziś dzień nosi jej imię. Jest to właściwie historia ciężkiej pracy głównej bohaterki i jej ciągłej walki. Upór, chęć, a przede wszystkim wiara w to, co robi- walory, które pozwalają Chanel wziąć los w swoje ręce powinny zwrócić na siebie uwagę współczesnej kobiety. Właśnie tak. Sama Chanel miała kiedyś powiedzieć: ?Moje życie jest pewną historią, często jest to dramat- dramat kobiety samotnej- są tam słabości, jest też siła. To nierówna walka, którą wiedzie z zadziwiającą wytrwałością przeciwko sobie samej, mężczyznom spotkanym na swej drodze, uczuciom i innym pułapkom zastawionym przez świat? Właściwie każdy może się utożsamić z Coco, albo przynajmniej wzruszyć się jej historiami miłosnymi i niewątpliwie tragicznym losem. ----Dom mody Chanel towarzyszył Wam w realizacji projektu. - Współpraca z domem CHANEL okazała się niezbędna. Myślę tutaj w szczególności o scenie finałowej, gdzie absolutnie nie wchodziło w grę użycie jakiejkolwiek sukienki, która nie posiadałaby metki domu mody CHANEL. Kręciliśmy też ujęcie na słynnych schodach. W tej scenie wszystkie sukienki pochodziły z Conservatoire de Chanel. Odbywałam dość regularne spotkania, z Karlem Lagerfeldem, konsultowaliśmy z nim właściwie każdą propozycję naszych kostiumologów. Pewnego razu, przeglądając zdjęcia Audrey Tautou Karl stwierdził, że jest ona jedyną tak ?prawdziwą Coco?, jaką kiedykolwiek widział. Wydaje mi się, że nasza współpraca z domem mody CHANEL przebiegała bardzo naturalnie. Jednocześnie nie czułam się w żaden sposób skrępowana artystycznie, co bardzo cenię w tej współpracy. ---Film o Coco Chanel jest drugą, zaraz po ?Dziewczynie z Monako? (La fille du Monaco), Pani współpracą produkcyjną z wytwórnią Warner. - Tak, muszę stwierdzić, że to dla mnie prawdziwe wyróżnienie, znana wytwórnia już po raz drugi obdarza mnie zaufaniem. Świadomość, że tak doświadczona instytucja wspiera projekt, który dla mnie był pewnego rodzaju ryzykiem, moim debiutem- pierwszy raz bowiem akcja mojego filmu osadzona była w przeszłości, w innej epoce- była dla mnie bardzo cenna. ---Mogła Pani też liczyć na pełne zaufanie ze strony odtwórców głównych ról- Audrey Tautou i Benoit'a Poelvoorde'a - Jeżeli chodzi o Benoit Poelvoorde'a, jak już wspominałam postać Balsana była napisana konkretnie z myślą o nim. Dostrzegłam jego talent w trakcie naszej współpracy przy ?W jego rękach? (Entre ses mains). Myślę, że dalsza kooperacja to zgodna inicjatywa nas obojga, naturalny ciąg dalszy. Z kolei, gdy przedstawiałam pierwszą wersję scenariusza Audrey Tautou byłam bardzo podekscytowana. Pamiętam, jak jej powiedziałam: ?Ma Pani pełne prawo odmówić, chciałabym jednak, żeby Pani wiedziała, że w takim wypadku zaprzestanę pracy nad projektem. Nie wyobrażam sobie po prostu innej aktorki, która mogłaby sprostać tej roli.?. Na szczęście, Audrey bardzo szybko mnie upewniła, że moje przeczucie mnie nie myliło. Co więcej, okazało się, że aktorka pochodzi z okolic, w których wychowała się Coco Chanel, jej rodzinne Montluçon leży jedyne 50km od Moulins- gdzie wychowała się słynna projektantka. Audrey powiedziała mi, że zawsze jej się wydawało, że kiedyś spotka na swojej drodze tę postać. Zupełnie jakby była predestynowana do tej roli.
Wywiad z Audrey Tautou (Gabrielle Chanel)
---Jaka była Pani pierwsza reakcja, gdy reżyserka, Anne Fontaine zaproponowała Pani rolę Coco Chanel, słynnej Mademoiselle de la rue Cambon? - Postać Coco zawsze wydawała mi się interesująca, w gruncie rzeczy myślałam o zagraniu tej roli już od pewnego czasu. Składano mi nawet pewne propozycje dotyczące tej postaci, jednak za każdym razem chodziło o wieloodcinkowe sagi, które opowiadałyby życie Coco od momentu narodzin, aż po śmierć. Chciałam uniknąć angażowania się w tego typu projekty. Proszę sobie tylko wyobrazić, ta kobieta żyła 87lat! Siłą rzeczy popadlibyśmy w pewnego rodzaju uproszczenia, ukształtowane przez lata stereotypy. Taka praca mnie nie interesowała, jednak wciąż w głębi duszy miałam nadzieję na propozycję, która wyróżniałaby się pomysłem na podejście do tematu. Postać sama w sobie przecież zawsze mi imponowała charakterem, nowoczesnością i swoimi dokonaniami na gruncie walki o pozycję kobiety w świecie. Gdy Anne Fontaine po raz pierwszy przyszła do mnie z propozycją wspólnej realizacji projektu, z miejsca miałyśmy tę samą wizję tego, jak chciałybyśmy, żeby wyglądał ten film, rządziła nami podobna logika. Anne, tak jak ja, pragnęła uniknąć wszelkiego rodzaju schematów, uproszczeń i sztucznego, udawanego realizmu, tak charakterystycznego dla wszystkich produkcji biograficznych. Obie byłyśmy zafascynowane wczesnym okresem jej kariery, okresem rozwijania zdolności i kształtowania się osobowości przyszłej gwiazdy, można powiedzieć, że był to czas kładzenia fundamentów pod sławę, która miała niebawem nadejść. Kiedy komuś już uda się odnieść sukces, wszyscy zdają się mówić, ?Wiedziałem\am, że mu/jej się uda.?. Mi się udało, rzeczywiście, dzięki ?Amelii? poczułam smak sławy, jednak nigdy wcześniej nie podejrzewałam, że zdobędę takie uznanie. Nie różniłam się przecież od innych, podążałam naprzód, nie bez chwil zwątpienia i niepewności, zastanawiałam się, co ja tu właściwie robię. ---Losy Coco- małej dziewczynki, sieroty, która staje się prawdziwą królową świata mody mogą być przykładem dla innych. - Celem tego filmu nie jest z pewnością przekazanie jakiejś konkretnej wiadomości. Pracując nad postacią i poznając coraz lepiej życie Chanel, zdałam sobie sprawę z tego, że jej życiorys jest w pewnym sensie uniwersalny. Jest to przecież idealna historia obrazująca mit o spełnionych marzeniach- zaczynając od zera też można osiągnąć sukces i to nawet w epoce, w której awans społeczny i ekonomiczny był o wiele większym wyzwaniem, niż dzisiaj. Musimy pamiętać, że na początku XX wieku Coco Chanel musiała dodatkowo przebić się przez skostniałe schematy społeczne, opinie dotyczące statusu i powinności kobiet, stereotypy, które obezwładniały wszelką aktywność żeńskiej części społeczeństwa, czyniąc z kobiet jakieś odizolowane, marginalne środowisko. W filmie mówimy o losach kobiety, a nie o historii mody. Chanel jest wyjątkowa, bo reprezentuje poglądy, które znacznie wyprzedzają epokę. Własnym życiem nieprzerwanie udowadniała, jak wielkie znaczenie mają dla świata kobiety. Pomagały jej w tym: raz charakter, siła temperamentu, innym razem dumą, i inteligencją. Wyprostowana i zdecydowana, nigdy nikomu się nie kłaniała. Jeżeli zależało jej na sukcesie, robiła to tylko i wyłącznie dla siebie, nigdy dla innych, żeby w jakiś sposób zaistnieć w ich oczach. Stąd też odmowa traktowania swojego pochodzenia, jako przeszkody na drodze do szczęścia. ---Nie miała Pani żadnych wątpliwości związanych z faktem, że tym razem wcielała się Pani w rolę osoby, która naprawdę istniała? - Priorytetem było dla mnie przekazanie mojej własnej interpretacji tej postaci. Oczywiście, miałam na uwadze, że widz musi w tym, co stworzę odnaleźć mityczny obraz Chanel. Wiedziałam, że nie mogę się usatysfakcjonować oddaniem prostego realizmu postaci, co na ekranie, przy dodatkowym podobieństwie fizycznym, nie jest aż tak trudne. Prawdziwym wyzwaniem było dla mnie uchwycenie prawdziwej natury Coco Chanel. Jej temperament i charakter, które znamy ze zdjęć, które się po niej zachowały, są czymś uniwersalnym, nie zmieniły się od tamtego czasu. Co ciekawe, jej ewolucja okazała się bardzo przydatna w naszej pracy. Weźmy na przykład sam jej pobyt w Moulins. Coco jest jeszcze wtedy po części dziewczyną z prowincji, jednak wciąż nurtują ją wątpliwości, ma wyraźną ochotę spróbować czegoś nowego, krańcowo różnego od tego, czym dotychczas żyła. Ma już swoją osobowość, swoje ?ja?, jest jednak nadal zbyt uboga w doświadczenie, zbyt słaba, żeby jakkolwiek zaistnieć. Kiedy z całą ekipą kręciliśmy te fragmenty, sama byłam dość zagubiona, miałam poczucie, że wszystko wymyka mi się spod kontroli, nie panowałam nad sobą samą. Potem miałam wrażenie, że wszystko stopniowo się staje się dla mnie coraz bardziej jasne, aby wreszcie w ostatniej części stać się samą Coco Chanel. Naśladownictwo nie polegało na odwzorowywaniu postaci od zewnątrz, nie skupialiśmy się na tym, co ja nazwałabym dodatkami, podobieństwo było gdzieś głębiej, wewnątrz. Nie wiem, czy nam się udało. W każdym razie starałam się bez tanich sztuczek pokazać, jak ta kobieta wymykała się wszelkim standardom, udowodnić, że charyzma i aura niesamowitości towarzyszyły jej już od bardzo młodego wieku. ---Tyle mówi się o życiu Coco Chanel, tymczasem ona sama zdawała się robić wszystko, żeby nie dało się jej zaszufladkować. Jak Pani ją sobie wyobraża? - Problem ze stworzeniem jednoznacznego i spójnego obrazu Coco polega na tym, że rzeczywistość artystki silnie naznaczona była autokreacją. W pracy korzystałam z książki Paula Moranda, oczywiście czytałam też ?l?Irreguliere? Edmonde'a Charles-Roux. Powołuje się również na obraz Coco stworzony przez Colette i wszystkich innych biografiach autoryzowanych przez Chanel. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że Chanel właściwie paliła za sobą wszystkie mosty. Dlaczego to robiła? Przypuszczam, że wynikało to mimo wszystko ze skromności, cesze tak nietypowej dla wyższych sfer. Przebicie się przez setki wersów i ukształtowanie na ich podstawie prawdziwego wizerunku Chanel jest nie lada wyzwaniem. To zadanie dla osoby piekielnie drobiazgowej. Nie chcąc nikogo urazić, muszę stwierdzić, że wiele z tego, co zostało napisane na temat Chanel, jest dalekie od prawdy. Nierzadko relacje różnych autorów są wręcz sprzeczne, tego typu materiał oraz wszelkiego rodzaju reportaże wideo potrafiły zrujnować to, nad czym tak mozolnie pracowałam, rozbijały mnie wewnętrznie. Koniec końców zdecydowałam zdać się na to, co podpowiedziała mi moja własna wyobraźnia stymulowana oryginalnymi zdjęciami artystki. ---W filmie przedstawione są dwie intymne relacje Chanel z mężczyznami, każda z nich na swój sposób uszczęśliwia bohaterkę. Czasami więź ta może wydawać się nam bardzo kontrowersyjna, jak w przypadku Balsana, który początkowo się nią bawi, cieszy go upokarzanie, chce z niej uczynić swoją prywatną ?gejszę?. - Tak, ale z drugiej strony nie możemy zapominać, że Coco była bardzo sprytna, przejawia się to chociażby w tym, jak umiejętnie wyrabia sobie markę. Upokorzenia znosiła z uporem, a nawet z pewnym rodzajem dumny, z silnym postanowieniem bycia ponad tym. Jeżeli założyła sobie kiedyś, że nigdy nie ugnie się pod tym ciężarem, to trzeba przyznać, że odniosła spektakularny sukces. Wracając do tej słynnej dumy artystki. Miała ponoć kiedyś powiedzieć do swojej siostry ?Zobaczysz, kiedyś oni wszyscy będą się jeszcze bić, żeby zasiąść przy naszym stole? Weźmy za przykład chociażby światek otaczający Balsana. Coco pielęgnuje w sobie pewnego rodzaju pogardę i dystans, które chronią ją przed zagrożeniem, jakie za sobą niesie bezwzględne środowisko. Chanel nigdy nie chciała stać się kobietą światową, jeszcze mniej zależało jej na szokowaniu. Po prostu chciała być człowiekiem, podobnie jak każdy mężczyzna doświadczać wolności przenikającej różnorakie sfery życia. Szybko jednak zrozumiała, że uczucia, które żywiła do Balsana nie można było nazwać miłością, myślę, że był to pewien rodzaj przyjaźni. Poza tym często nazywała go publicznie swoim dobroczyńcą. Doskonale wiedziała, że dla Balsana była pewnego rodzaju rozrywką, ekstrawagancką zabawką. Chanel potrafiła jednak tak poprowadzić tę rozgrywkę, żeby czerpać z niej korzyści dla siebie. To on, tak na dobrą sprawę otwiera przed Chanel wrota do sławy. Dzięki niemu Coco nawiązuje kontakty z paryskim środowiskiem. Dla młodej dziewczyny z prowincji to musi być niezapomniana przygoda- pierwsza wizyta w Paryżu. Rzeczywiście, miasto robi na niej wielkie wrażenie- jest piękne, nieomal jak ze snu, pełne możliwości, miasto, w którym można narodzić się na nowo. Coco zakochuje się jednak i to zakochuje się do szaleństwa. Wybrankiem jest Boy Capel, kochankowie do złudzenia siebie przypominają. Oboje odczuwają wewnętrzną potrzebę uznania, awansu społecznego. Poza tym Boy wierzy w Coco- to ważne. Zaufanie i podziw dla Coco, jakie Boy wnosi do tego związku daje jej poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Capel, z kolei, wie, że jego wybranka nosi w sobie potencjał, a duch kobiety wyzwolonej jest zwiastunem nieuchronnie zbliżającej się rewolucji społecznej w postrzeganiu różnic płciowych. Wierzy w Coco i jest przekonany, że jej odmienność może być walorem, a nie przeszkodą na drodze do szczęścia, że to właśnie wyjątkowość stanowi jej siłę. Romans z Boyem jest punktem zapalnym jej kariery, zmienia przeznaczenie. To, co tak silnie łączy Coco i Boya to właśnie ta wiara w nowoczesność, śmiałość ich wyobraźni. A jednak... Coco często kpi sobie z miłości i sentymentalności. Sama mówi: ? Kobieta zakochana to kobieta zgubiona... jest na zawołanie, zawsze w pobliżu, wierna jak pies, całkowicie poddana woli mężczyzny.?. Chanel nigdy nie chciała być zależną od mężczyzny. Nauczyło ją tego doświadczenie matki, która musiała bardzo dużo wycierpieć przez swoje uczuciowe i finansowe uzależnienie od niewiernego męża. Myślę, że w głębi duszy postanowiła sobie nigdy od nikogo nie być zależna. Ciekawe jednak, jak potoczyłyby się losy projektantki, gdyby doszło do małżeństwa z Boyem. Jej życie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Kochała go tak mocno, że być może, wystarczyłoby jej to w zupełności do szczęścia. To prawda, co podkreśla Morand, Chanel zawsze towarzyszyła samotność. Poczucie osamotnienia było dla mnie jednym z kluczowych tropów w pracy nad rolą. Na przykład w ostatniej scenie, scenie triumfu Chanel, podczas gdy jej modelki są oklaskiwane na wybiegu, ona stoi na schodach, zupełnie sama. Miała to uczucie jakby wypisane na twarzy. ---Historia Chanel jest opowieścią o ciągłej pracy nad własnym talentem. Jaki był Pani pomysł na przedstawienie tej ewolucji na ekranie? - Przeglądając zdjęcia Chanel zauważyłam, że niemal na wszystkich fotografiach Coco wyróżnia się charakterystyczną pozycją głowy, uniesioną, jakby dumną. Przez to całą sylwetka nabierała smukłości, wyprostowana jak struna, zupełnie jakby wisiała na niewidzialnym sznurku przyczepionym do czubka głowy. Wytropienie w jej nieskazitelnym zachowaniu jakichkolwiek oznak niskiego pochodzenia stało się niemożliwe. Eleganckie gesty, nawet sam sposób trzymania papierosa świadczyły o niewątpliwej klasie tej kobiety. Być może zmiany w fizyczności nie są w owym czasie aż tak uderzające. Bez wątpienia jednak, z dnia na dzień Coco nabiera pewności siebie, a zarazem zyskuje uznanie wśród innych. Nie chciałabym tutaj wygłaszać swoich autorytarnych sądów, ale wydaje mi się, że to się z niej czytało, nawet kiedy po prostu siedziała. Było zupełnie tak, jakby otaczające ją wątpliwości stopniowo znikały. To coś w jej spojrzeniu, pewna intensywność, skupienie, było tam jednak od samego początku. Uważna, a zarazem bystra- cechy te stanowiły o kreatywności Chanel i ukształtowały jej przyszłość. ---Sama również chętnie się Pani przyznaje do silnego charakteru. Powiedziała Pani kiedyś ?... nie boję się mówić to, co myślę i dobrze wiem, czego nie chcę?. W cytatach Coco Chanel odnajdziemy: ?Mówię zawsze prawdę.?, ?Kiedy krytykuję, jestem tego pewna?. W trakcie pracy nad filmem znalazła Pani jeszcze więcej cech upodabniających Tautou do Chanel? - Być może są nimi przenikliwość, ciekawość świata, który nas otacza, umiejętność obserwowania. Na pewno wiara w swoje własne przeczucia, wrodzony instynkt. Umiejętność poznawania się na ludziach, dostrzegania prawdziwych intencji i cech charakteru. Właśnie dlatego uważam, że Chanel nie była kimś, kogo łatwo zauroczyć. Sztuczność i dwulicowość zawsze ją raziły. Przede wszystkim myślę, że łączy nas potrzeba działania w zgodzie z sobą samym, z moją osobowością, z moimi przekonaniami, z moją naturą. Chciałabym ją przypominać, być kimś zdecydowanym, nieskazitelnym, kogo nie da się kupić. ---Mężczyźni, którzy towarzyszyli Pani na planie, bardzo się od siebie różnią, również prywatnie. Jak układała Wam się współpraca? - Możliwość współpracy z Benoit'em Poelvoorde'em była dla mnie wielką radością. Nie chce mu się w żaden sposób podlizywać, ale muszę powiedzieć, że bardzo go podziwiam, jako aktora. Uważam, że jego talent jest bliski geniuszowi. Benoit podchodzi do pracy bardzo na serio, jest zawsze przygotowany. Kiedy udało mi się pokonać początkowe zawstydzenie, w które mnie wprawiał, współpraca układała się wybornie. Zadanie Alessandro Nivoli było wyjątkowe. Wiem dobrze, jak ciężko jest aktorowi grać w innym, niż jego rodzinny, języku. Zaimponowała mi jego zdolność adaptacji i naturalność gry. Do tego to profesjonalista w każdym calu i uroczy człowiek. ---Aktorzy, którzy mają na swoim koncie współpracę z Anne Fontaine zawsze podkreślają jej niezwykłą umiejętność kierowania aktorem. - Rzeczywiście miałam poczucie, że Anne pozwalała mi w trakcie pracy odkrywać coraz to nowe aspekty mojej postaci, zachęcała by bawić się niuansami, które można znaleźć w emocjach Chanel. Mogłam odnajdywać wrażliwość i subtelność w postaci autorytarnej i dumnej. Fakt, że realizacją filmu dowodziła kobieta jest sam w sobie wielką zaletą. Jest nam o wiele łatwiej wczuć się w sytuację ?płci słabej? w tamtej epoce, zrozumieć jej dylematy. Inteligencja Anny Fontaine, jej finezja i kompletna wizja tego, co chce przedstawić, były, bez dwóch zdań, silnym fundamentem dla całej konstrukcji filmowej.
Wywiad z Alexandrem Desplatem (Muzyka)
---Co Pana skłoniło do zaangażowania się w ten projekt, film biograficzny o Coco Chanel? - Chciałem zrobić ten film ze względu na Anne. To reżyserka z bardzo zdecydowanym punktem widzenia, a dla mnie to atut. Tym bardziej, że postanowiła skoncentrować się na młodości Coco Chanel, bez wątpienia najbardziej burzliwym okresie życia francuskiej gwiazdy. Jednak nie to jest najważniejsze, jaka Coco była, raczej to w jaki sposób taką się stała. Śledzenie początków jej kariery stanowi nie lada wyzwanie. Nie ukrywam poza tym, że interesował mnie sam świat, w którym się obracała, świat mody i wszystko, co ją wyrażało- począwszy od fascynacji kolorem czarnym, która wpisuje się również w moje gusta, aż po tę charakterystyczną ascetyczną elegancję, zawsze pełną lekkości i fantazji. --- Jak wyglądała Pańska praca nad muzyką do tego filmu? - Już w trakcie czytania scenariusza zdecydowałem się przyjąć perspektywę głównej bohaterki. Muzyką starałem się odzwierciedlić jej stany wewnętrzne, skupiłem się bardziej na reakcjach i emocjach Coco niż na konkretnych sytuacjach. Można powiedzieć, że moja muzyka obrazuje reakcje. Początkowo pojawiła się melodia walca, była nam potrzebna do sceny tańca. W dalszej pracy okazało się, że motyw ten będzie wykorzystany również w momentach wspomnień- reminiscencjach szczęśliwych momentów spędzonych u boku Boya, które przewijać się będą aż do końca filmu- Coco nigdy nie pogodziła się z odejściem ukochanego. Nie był to jednak nadal przewodni motyw muzyczny całości. Koniec końców ustaliliśmy, że Coco będzie miała swój własny temat muzyczny. Równolegle stworzyliśmy jednak wątki poboczne, w ten sposób powstał motyw muzyczny, który towarzyszy miłości, a nawet specjalna melodia pocałunku. Całość została nagrana z grupą około 60 muzyków w słynnym studio Abbey Road. Towarzyszyła nam Londyńska Orkiestra Symfoniczna, niezwykła formacja. Wspólnie udało nam się odnaleźć siłę oddziaływania muzyką nawet w subtelnych i intymnych tematach muzycznych. --- Napotkał Pan jakieś szczególne trudności przy komponowaniu muzyki do filmu? - Może to wydać się dziwne, ale problem sprawia mi zaakceptowanie samego początku filmu, jest tak zawsze. Być może jest to spowodowane faktem, że należy wprowadzić widza w stworzony przez filmowców świat. W początkowych scenach oglądamy młodą Coco, która porzucona przez swojego ojca, trafia do sierocińca, gdzie spędzi kolejnych dziesięć lat życia. Przy komponowaniu koniecznym było znalezienie równowagi między poczuciem osamotnienia dziecka, a jego emocjami. Z jednej strony fragmentowi nie można było nadać zbyt dramatycznych rysów, bo mała Coco nie wie co ją czeka w przyszłości. Z drugiej jednak strony dziewczynka jest już doskonale świadoma, czego chce i jak dalece różni się od tego, co posiada.. Anne postanowiła, że wszelkie pragnienia dziewczynki będą miały odbicie w jej spojrzeniu. To w nim zawarta jest prawda o Coco. Moim zadaniem, z kolei było wyrazić to wszystko za pomocą muzyki. --- Czy reżyserka, Anne Fontaine, zwracając się do Pana, miała już sprecyzowaną wizję oprawy muzycznej filmu? Jakie były jej życzenia i czym się różniły od wymagań innych reżyserów, z którymi zdarzyło się już Panu współpracować, jak chociażby Ann Lee czy David Fincher? - Anne ma niewiarygodną wrażliwość muzyczną, być może wynika to z faktu, że jej życie zawsze było jakoś powiązane z muzyką- jej ojciec jest muzykiem, ona sama uczyła się gry na pianinie. Dlatego też do kwestii muzyki podchodzi jak perfekcjonistka- jest bardzo precyzyjna w swoich analizach, umie docenić dobór instrumentów i charakter melodii, ma do tego bardzo dobry słuch muzyczny. Rzadko spotykam się z reżyserami o tak rozwiniętym zmyśle muzycznym. Dzięki temu niewątpliwemu walorowi Anne, nasze współpraca układała się wyśmienicie, jestem zadowolony z jej efektów. --- Coco Chanel to film opowiadający również o pewnym konkretnym czasie, pewnej epoce. Czy starał się Pan, żeby muzyka też w pewnym sensie oddawała ducha czasów Coco? - Poza walcem, który jest zbliżony stylem do ówczesnych kompozycji, starałem się uwspółcześniać moje utwory, chociażby przez zerwanie z charakterystycznymi dla okresu instrumentami muzycznymi. Nie wahaliśmy się użyć gitary jazzowej, elektronicznego fortepianu Fendera z lat 70tych. Jeśli chodzi o piosenki estradowe, postanowiliśmy zaadoptować jednak dawne wersje. O istnieniu niektórych nie miałem nawet pojęcia. --- Coco zrewolucjonizowała modę oraz dała kobietom ten rodzaj wolności, którego nigdy wcześniej nie doświadczyły. Jak to przełożyć to dokonanie na dźwięki? - W oczach Audrey Tautou, podobnie jak w oczach prawdziwej Coco Chanel doskonale odbija się intensywność i zadziwiająca powaga. Kiedy w filmie bohaterka przygląda się jakiejś osobie, przedmiotowi, widz od razu rozumie, że jest świadkiem jakiegoś ważnego wydarzenia. Odnosi się wrażenie, że nie są to zwykłe spojrzenia. Coco analizuje, pochłania kolory, formy, wszelkie detale. Obraz przepuszczony pryzmat bohaterki staje się subiektywny, na pierwszy plan często wysuwają się szczegóły. Drobiazgowe podążanie za tym, jak Coco odbiera rzeczywistość sprawia, że cały obraz nabiera zupełnie nowej jakości, staje się jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy. Starałem się, żeby moja muzyka wiernie towarzyszyła takiemu sposobowi obrazowania, tak, żeby całość nie straciła nic na swojej intensywności. Co prawda, Coco pochodziła ze zwyczajnej rodziny, jednak nie należy zapominać, że sama w sobie nie była powściągliwa. Odbierana jako nonkonformistka, quasi punk, często swoim zachowaniem szokowała sobie współczesnych. Jej styl ubierania się- zniszczone ubrania, koniecznie o czarnym kolorze, stanowczy sprzeciw wobec tak modnych wówczas kapeluszy zdobionych kwiatami- świadczył o niezwykłej odwadze. Coco miała siłę zmieniać świat, zamiast powielać utarte schematy, wytyczała nowe ścieżki. Ta umiejętność, charakterystyczna dla wielkich artystów, zawsze mnie fascynowała. Moim zadaniem było zatem tak skomponować muzykę, by ta swoją siłą i charakterem nie ustępowała temperamentowi głównej bohaterki. --- Pańska relacja z Audrey Tautou? - Muszę przyznać, że mało znam Audrey, ale na tyle, na ile zdążyliśmy się poznać, odbieram ją jako osobę bardzo ambitną i zdyscyplinowaną. Wrażliwość, którą niewątpliwie posiada stara się czasami chować za maską nieprzystępności. ---Jakby miał Pan opisać Coco Chanel własnymi słowami... - Myślę, że miała wspaniałą intuicję. Wiedziała, co się działo dookoła niej, a do tego przeczuwała nieomylnie nadchodzącą wielką zmianę w wizerunku kobiety. Była istotą wyzwoloną, a jej talent nierzadko rozwijał się kosztem jej samej. W jej życiu pełno było wyrzeczeń i cierpienia. Zawsze jednak niosło pragnienie stanowienia o sobie i umiejętność uwodzenia świata, przenikania wszystkiego wokół i zmieniania tego na zawsze. Piekielnie ambitna Coco Chanel była wielką artystką.
Wywiad z Alessandro Nivola (Arthur Capel/Boy)
---Co Pana skłoniło do zainteresowania się tym projektem? - Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych. Mój ojciec był Włochem, a mama Amerykanką. Zawsze miałem świadomość tej podwójnej tożsamości, często pracowałem pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Europą. Mimo że mój agent nie przykładał większej wagi do tego, czy mówię po francusku, przedstawił mi tę ofertę, gdy tylko się pojawiła. Odpowiedź była błyskawiczna: ?Przyjeżdżać.? Ledwo się zorientowałem, co się działo, już siedziałem w samolocie, lecąc na spotkanie z Anne Fontaine. Tak zaczęła się moja przygoda. Zazwyczaj nie lubię tego poczucia, że tracę kontrolę, z drugiej strony, podejmowanie ryzyka sprawia mi przyjemność. W tym przypadku nie można jednak powiedzieć, żebym był w siódmym niebie. W pierwszych tygodniach zdjęć, czułem się jak bohater jakiejś niekończącej się halucynacji. Byłem jedynym obcokrajowcem na planie i walczyłem jak mogłem, orężem niełatwym, bo obcym językiem. --- Jak układały się Pańskie relacje z Anne Fontaine? - Anne uwielbia aktorów, a zarazem z lekkością potrafi rozmawiać o problemach, bezpośrednio zwracać się do osób z którymi pracuje. Nie ma tutaj specjalnego marginesu bezpieczeństwa, wszystko jest powiedziane prosto z mostu. Dzięki temu jasne jest, co jej się podoba, a co nie. Nie ma niepotrzebnego marnowania czasu, krążenia wokół tematu. Anne jest bardzo precyzyjna w określaniu tego, czego oczekuje. Nie mieliśmy, co prawda czasu, żeby się bliżej poznać, pobyć trochę w swoim towarzystwie, ale mimo wszystko współpraca była udana. --- Jeżeli chodzi o Pańską postać, jakie są jej motywacje, niepokoje? - To, co mnie uderzyło, gdy czytałem scenariusz, to fakt, że na przekór schematycznym opowieściom o tamtych czasach- gdzie mężczyzna uwodzi jedną kobietę, by zaraz potem ożenić się z inną- film o Coco zaczyna się tam, gdzie skończyłaby się inna tego typu historia. Związek między Coco i Boyem jest wolny od zewnętrznych nacisków i oczekiwań. Dzięki temu Boy może pomóc Coco stać się taką, jaką zapamiętają ją przyszłe pokolenia. Żaden inny mężczyzna tego nie dokonał i nie dokona. Jest to odważne podejście, bo to, co wyzwala relacje postaci, ożywia je i gruntuje w całej historii, bywa często odbierane przez widza, jako po prostu denerwujące. Jest to jednak jedyny sposób by uwiarygodnić życie przestawianych postaci. ---Pana postać nie stara się być sympatyczna, stąd jej siła. - Dwaj mężczyźni, którzy towarzyszą Coco okazują się postaciami ambiwalentnymi. Balsan to przykład frywolnego arystokraty, który nie sprawia nawet wrażenia zainteresowanego młodą Coco. Jest ona dla niego chwilową rozrywką, wyraźnie go bawi, a kiedy orientuje się, że tak naprawdę się do niej przywiązał, jest już zbyt późno. Boy, z kolei, kochał się w niej do szaleństwa, a co więcej bardzo dobrze się rozumieli, mieli za sobą podobną przeszłość. On także jest dzieckiem swoich czasów. Jak na plebejusza, udało mu się odnieść sukces, ma władzę, fortunę. Jest w nim jednak pewien głębszy problem- nie potrafi przeciwstawić się normom i podziałom społecznym. Stąd jego małżeństwo z rozsądku. Jeśli tak na to spojrzeć jest słabym człowiekiem. Zatem żadna z tych dwóch postaci męskich nie jest w filmie jednowymiarowa, mają słabości, i stąd ich niezwykłość. ---Poznał Pan Audrey jako aktorkę? - Oczywiście... To, co mnie w niej zaskoczyło to fakt do jakiego stopnia okazała się różna od tego, jak można sobie ją wyobrażać. Kruszyna, mały ptaszek, tak ją widziałem. Tymczasem jest silna, towarzyska, serdeczna i bezpośrednia. Praca z nią była w gruncie rzeczy bardzo prosta. Do tego Audrey ma liczne doświadczenia- nie raz kręciła film w obcym języku, w obcym kraju, dlatego była mi bardzo pomocna. Dziewczyna z klasą!