Co za bzdurne zakończenie. Film dostałby wysoka ocenę gdyby nie ostatnie 15-20min. Nie mogłam uwierzyć jak można tak super pomysł zniszczyć w parę minut..
Chyba pomyliłaś pomysły. Nie da się zniszczyć pomysłu, którego nie było. Ja bym się bał, że Twój "pomysł" skończyłby się sztampą (na końcu policja, Bruce Willis, szampan i choinka), a tak otrzymaliśmy ...realis. ;D
No dokładnie, dzięki temu zakończeniu, film zyskał u mnie ze dwie gwiazdki. Prawie do końca byłam przekonana, że tu wszystko wiadomo, gdyby nie Goodman, to pewnie bym zasnęła, a jednak, na koniec taka miła niespodzianka
Tak moze mowic tylko ten co trafil na film z przypadku. To film z Universum Cloverfield :-) Nie kryminał.
Ale problemem nie jest, że na końcu pojawiają się kosmici... tylko że pojawiają się "tacy" kosmici. Jeden udaje zwierzaka, a nie czuje obecności przerażonej kobiety bo skryła się w prześwitującej, rozlatującej się szopie. Drugi zrzuca jakąś substancje chemiczną od której chroni foliowa zasłonka od prysznica i improwizowany filtr z plastikowej butelki. Na koniec próbuje zjeść główną bohaterkę razem z pickupem, ale ta pogodzona ze śmiercią w drodze do ust zaimprowizowała koktajl mołotowa z gazety i butelki whisky, którym rzuca wychylając się z trzymanego przez potwora auta prosto do ust, a tam nasza "bomba" oczywiście wybucha..... no sorry, słabo wyszło, bardziej komicznie niż strasznie i po prostu świetny triller został w końcowych 10 minutach zamieniony w kiczowaty i słaby s-f, który kupy się nie trzyma. Oczywiście można tego bronić, że to taka konwencja, pomieszanie wątków, zabawa formą, no ale nazwijmy rzecz po imieniu, to było słabe i wygląda jakby scenarzysta uznał, że teraz skoro już wszystkich widzów oszukał i zaskoczył, to może teraz sprzedać największy kit ala film o zombi 3 klasy.
Byłem zaskoczony. Jednak wystarczyło wtedy film zakończyć gdy bohaterka widzi ptaki, zdajmuje kombinezon a tam w oddali lata sobie statek kosmiczny. Bohaterka staje, zdejmuje kombinezon, patrzy na ptaki, a tu nagle statek kosmiczny. Tę akcję będącą zrzynką z Wojny światów mogli odpuścić?
Może dlatego że to jest film ? Chciałbyś żeby obcy którzy nie istnieją w rzeczywistości byli realistyczni ? W takim razie skąd brać wzorzec ich zachowania skoro nie istnieją ? Tak na serio to jest masa filmów o obcych gdzie zachowują się podobnie, przecież tu chodzi o efekty, nawiązując do koktajlu mołotowa.
Jasne że to film, ale wyjątkowo kiczowaty i infantylny sposób zachowania się obcych nie wynika z tego że reżyser chciał pokazać jakiś nowatorski, odkrywczy, hipotetyczny sposób zachowania się obcej formy życia... tylko, no właśnie, nie bardzo wiadomo, prawdopodobnie chciał zakpić z widza i przekornie zrobić film o kosmitach klasy C. Nikt mu tego nie broni, jego film, jego wizja, ale też widzowie mają prawo powiedzieć że czują się rozczarowani końcówką i nie czują "tej genialnej konwencji". A film mi się generalnie podobał, nie musi mi się podobać w 100% i każdy pomysł reżysera nie musi budzić mojego zachwytu.
Według mnie reżyser powinien się zdecydować że albo robi film o kosmitach albo o katastrofie ekologicznej. Moim zdaniem niska ocena filmu wynika z tego że widzowie byli rozczarowani że nagle na koniec okazało się że jest to film o kosmitach. W moim odczuciu jest to dobry film o przetrwaniu w bunkrze jednak końcówka mnie zaskoczyła i spowodowała że nie wiem jak ocenić ten film. Jako film o bunkrze - dobry. Jako film o obcych niezbyt bo za mało tych obcych. Swoją drogą przypominał Seksmisję jak na końcu wyszła na powierzchnię :D
Dokłądnie, końcówka całkowicie spaprana a szczytem było zniszczenie potwora przez sześćdziesiecio kilową laskę butelką z alkoholem podczas gdy armie świata dysponują najnowocześniejszą bronią. :D
u mnie film zyskał jedną gwiazdkę za nieprzewidywalność, bo jednak nie wierzyłem goodmanowi od początku, ale stracił gwiazdkę za rodzaj tego zakończenia... jakoś zabrakło mi.... "braku oddechu".
No pewnie, też byłem zaskoczony, że koktajl może wybuchnąć w brzuchu zerga z siłą tony trotylu... PORAŻKA!
Nie zgadzam się.
Cały film wiał nudą i był przewidywalny, pomysł był już wykorzystywany w serialach typu "Opowieści z krypty" i dlatego wiedziałem jak się skończy. Chociaż to spotkanie z potworem mnie zaskoczyło i trochę poprawiło ocenę, ale jako całość to ten film był mocno słaby.
Szkoda mi tylko Johna Goodmana, lubię tego aktora i życzę mu lepszych ról w przyszłości.
Przewidywalny? Do końca nie było wiadomo, czy Howard mówi prawdę, Michalle wyszła na powierzchnię - śpiew ptaków, błękit nieba - wniosek? Howard kłamie! A tu po chwili masakryczne zaskoczenie! Cieszę się, że był taki koniec, niespodziewany, niekonwencjonalny. Lepsze to niż ewentualny Segal z atomówką pod pachą.
Super, trzymający w napięciu z kapitalną klaustrofobiczną fabułą i nieprzeciętnym finałem. Wyczuwam kontynuację w Houston!
Dla mnie zakończenie byłoby fajne, gdyby nie to, że Michelle przeżyła :) Wydało mi się to trochę naciągane, biorąc pod uwagę to, co o niej wiemy - dużo bardziej wiarygodne byłoby zakończenie, w którym jest jednak wciągana na statek. A jeśli już nie chcieli jej zabijać, to film mógłby się urywać w momencie, gdy staje na samochodzie i uświadamia sobie, że to atak kosmitów. No ale chyba rzeczywiście chodzi o to, by dało się zrobić kontynuację, w której może przekonamy się, że to była członkini Marines ;)
Ten koniec który dostaliśmy podkreślał rozwój postaci Michelle. Na początku filmu unika konfrontacji i ucieka przed problemami. Na końcu jedzie do Houston żeby pomagać i walczyć a nie tam gdzie jest bezpiecznie. Sama walka z kosmitami była dość przypadkowa i jeszcze mogłem ją "łyknąć", zwłaszcza że filmowcy kilka razy wcześniej zwrócili uwagę na tę flaszkę gorzałki.
Stylistycznie na pewno przegięta. Mi podobał się motyw że wariat od teorii spiskowych miał rację i najbardziej nieprawdopodobna opcja okazała się prawdziwa.
A ja wyszedłem z seansu z wrażeniem, że bohaterka nie podjęła dobrej decyzji i pojechała prosto w ręce obcych. Ten komunikat o zwalczaniu zagrożenia i potrzebnej pomocy brzmiał bardzo sztucznie, nie było czuć emocji, zupełnie jakby obcy go stworzyli, a dodatkowo w burzowych błyskach można było dostrzec wiszący statek. Mnie się wydaje, że był to komunikat, który miał zwabić tych, którzy jeszcze przeżyli.
ciekawa teoria ale nie było nigdzie potwierdzenia by była to inteligentna forma życia która przekształciłaby i rozumiała głos ludzki...
' nie bylo nigdzie potwierdzenia by byla to inteligentna forma zycia' ... A maszyny (pol-maszyny) dostali w promocji z biedry.
Poczytaj Solaris. Co do filmu mogło być tak... W skrócie - biomechaniczne statki, które żyją i cały atak na ziemię to może być efekt produkcji biomechanicznych hmm zdobywców planet? Następnie przylatuje statek-matka, zakłada gniazdo na planecie i to gdzieś tam jest proces myślowy, w kokonie produkowani są nowi żołnierze, a inteligentna część rasy nawet człowieka nie zobaczy, może nie ma pojęcia co niszczą. Mogą nas kompletnie nie rozumieć, po prostu zdobywają kosmos w ramach ekspansji. Może spędzą 100tys lat na Ziemi? Wyobraź sobie, że formą życia na Marsie jest piasek, a lądowanie jednego łazika z kamerą to było ludobójstwo. Nigdy się z marsjańskim piaskiem nie dogadamy, nigdy nie zrozumiemy różnić, nigdy nie pojmiemy, że moglibyśmy razem egzystować. Ludzie dokonają za tysiące lat terraformizacji Marsa do ziemi i piasek zginie pod roślinami, wodą itp. Naprawdę - trochę wyobraźni użyj :)
'Nigdy się z marsjańskim piaskiem nie dogadamy, nigdy nie zrozumiemy różnić, nigdy nie pojmiemy, że moglibyśmy razem egzystować'
:D Przez Ciebie dostałem niezłej fazy :D
Dobrze gadasz, w Star Trekowych seriach (ale nie tych najnowszych dla dzieci neo) nie raz był podejmowany temat życia w formie innej niż w "ludzkim stylu" i pojęciu, forma życia w rodzaju np. mineralnych czy gazowych ale dla pokolenia wyrosłego na podawanych na tacy obrazach i na mordobiciu i efektach sf, trudno to sobie wyobrazić....
Nie trzeba dużo szukać. Na Ziemi są koralowce podwodne, które żyją tysiące lat nie w ludzki sposób. ;)
może "forma" kazała coś komuś wyrecytować z kartki jak ten ktoś miał yaya w imadle ;0
jak ty tylko odbierasz oczywiste oczywistości to pewnie połowa kinematografii jest dla Ciebie niezrozumiała
Nie było potwierdzenia ale nie było też wykluczenia tej możliwości. Przecież cały film jest oparty o decyzje gdy realia nie są do końca znane.
I ja dokładnie to samo pomyślałem. Już pal sześć tę jazdę na światłach. Ja bym je przynajmniej trochę pozaklejał. Ale miała radio, mogła ponasłuchiwać więcej częstotliwości i rozejrzeć się czy nie ma w okolicy ludzi. Pojedynczych ludzi takich jak ona.
Miałam dokładnie to samo odczucie :)
Mało prawdopodobne, że akurat wymieniliby miasta, do których drogowskazy mijała, stawiam na wiadomość z kosmosu :)
Dla mnie to jest bardzo prawdopodobne, że to zwyczajny komunikat człowieka - bądź co bądź w samochodowym radio możemy odbierać głównie lokalne stacje. Więc o powiązanie z dużym Houston nietrudno.
Zgadzam się w stu procentach! Pojechała w paszczę lwa. Sztucznie brzmiący, bez najmniejszych emocji przekaz radiowy i wiszący na tle błyskawic statek obcych.
Skąd taka pewność? W taki sam sposób w jaki ona będąc pod ziemią nie może być pewna prawdy puki nie sprawdzi jej naocznie. Na własnej osobie lub na podstawie losu innych. Nie ma odwrotu, musi stawić czoła rzeczywistości.
Jeśli będzie uciekać to prędzej czy później zginie - w dodatku zginie na próżno a tak ma szanse by odwrócić bieg wydarzeń
Nawet jeśli w sequelu przywitli by ją ludzie z otwartymi rękami nie masz pewności ze nie są sterowani przez obcych bo może obcy mieli niewiele statków i większość ludzkości zamordowali "psychologicznie". Zupełnie jak naziści. Którzy na dodatek bazowali na przekonaniu "niemcy, taki kulturalny naród nie mógłby się dopuścić czegoś takiego". Nie ma nawet pewnosci że to jest realny najazd obcych a nie skrywana technologia jednych przed drugimi. W filmie właśnie ta niepwewność jest moim zdaniem głównym wątkiem. Niepewność wiedzy. Pamiętasz scenę prysznica z Lista Schindlera? Ta niepewność widza, czy puszczą gaz i wszystkich zagazują.
Tu jest dodatkowo zestawienie sprzecznych bodźców - psychopata mający racje w dodatku myślący rozsądnie w ramach instynktu przetrwania. Nierozsądnie w sensie umiejętności wpływania na zachowania innych tak by mu zaufano. Komu zaufać?
Jak się zachowywać? Po czyjej stanąć stronie.
@ perun_6
Gdyby to był przekaz od obcych to by nie dawali wyboru, że możesz jechać w jedno miejsce jak szukasz schronienia,a w drugie jak chcesz pomóc walczyć.
A to akurat byłoby sprytne bo pozornie masz wybór, chcesz walczyć lub nie. A płapka byłaby w obu miastach i łapaliby się w nie wszyscy bez względu na wybraną drogę.
klimat podobny jak w filmie " Piąta fala". w sensie atak obcych i ich postępowanie, a także głowna bohaterka, hiper duper kozak, jednak film niezły głownie dzięki panu Goodmanowi.
Ludzie nie filozofujcie z tym zakończeniem. Bohaterka na koniec przechodzi wewnętrzną przemianę, nie jest już tchórzem, który w razie problemów panikuje i ucieka, jak to oznajmiła w połowie filmu. Teraz stawia czoła zagrożeniu i idzie walczyć. To miała właśnie pokazać ta końcówka, a nie to, że to jakaś podpucha obcych, czy jeszcze coś innego na boga!!!
Ale przecież opisałem swoje wrażenie po wyjściu z kina, które w żaden sposób nie neguje przemiany bohaterki. Postanowiła nie uciekać, ale taka zmiana w tym momencie, czyli w finale, może jej nie wyjść na dobre. Ten komunikat był wyprany z emocji i to dla mnie było bardzo podejrzane. Żadnej filozofii tu nie ma. Moim zdaniem bohaterka zmieniła swoją postawę i pojechała w ręce obcych, a Twoim zdaniem zmieniła swoją postawę i pojechała z nimi walczyć.
Co Ty za bzdury opowiadasz XDD Jaką przemiane? Przecież od początku byla waleczna, ile razy atakowała Howarda, ile razy próbowała uciec? A rozwalenie statku ufo butelką whisky, a następnie spojrzenie na tablice (która akurat sie tam znalazła) i bohaterski skręt do hjuston wywołują tylko tylko śmiech z politowaniem.
No faktycznie szczyt waleczności: uciec. Chłopie jak nie masz nic sensownego do napisania, to nie pisz.
To wytłumacz mi łaskawie czemu wcześniej była tchórzem? I co jest w takim razie szczytem waleczności, jeśli nie walka z 3 razy większym od siebie i uzbrojonym psychopatą?
Czemu była tchórzem? Bo sama mówiła o tym w filmie, kiedy opowiadała historię o dziewczynce, którą na jej oczach uderzył ojciec, i zamiast jej pomóc zrobiła to co zawsze robi kiedy jest gorąco, czyli spanikowała i uciekła. Jak myślisz, po co scenarzysta opisał taką scenę? Cały początek filmu pokazuje jak Michelle ucieka przed kolejnym problem, pakuje manatki i w pośpiechu spieprza samochodem. Nie ma też większego znaczenia co ty czy ja uważam za szczyt waleczności, ważne co myślał o tym scenarzysta, a ten ewidentnie chciał pokazać główną bohaterkę jako tchórza uciekającego w panice od problemów, a następnie jej przemianę, co zostaje przedstawione w ostatniej scenie.