Ja rozumiem ten film w następujący sposób. Główny bohater cierpi na samotność, ale ma też problemy z percepcją, postrzeganiem rzeczywistości, więcej mu się wydaje niż rzeczywiście jest i w pewnym sensie jesteśmy przeniesieni do wnętrza jego głowy. Wszystkie potwory etc. to jego wyimaginowany świat, gdy pod koniec podaje potworowi mięso nafaszerowane lekami nasennymi tak naprawdę jedzą je później mieszkańcy ośrodka, bo pewnie zostało przygotowane na obiad, co tłumaczyłoby że na końcu wszyscy spali bądź nie żyli. Lucjan miał wiele dziwnych zachowań m.in zgłosił lekarzowi, że jedną z kobiet zemdlała w czasie ćwiczeń, choć wcale tak nie było, bo była w dobrej formie, lekarz powiedział że się tym zajmie, więc zapewne podał jej leki, a ta później zmarła. Lucjan uzmysłowił sobie że to jego wina - zmoczył się. Wymowna jest też scena, gdy jego współlokator sprawdził jego notatnik a ten był zupełnie pusty, niezapisany choć Lucjan ciągle coś „pisał” gdyby sprawy z potworami działy się naprawdę na pewno były by tam jakieś wzmianki na ten temat. Lucjan bał się potworów czyli bycia w tym miejscu, chciał je pokonać uciec, być z żoną. Wyobrażam sobie że zniszczony kamień symbolizuje jego odejście, przegranie z jego własną chorobą, omamami i utratę kontroli.
Jedno mi się nie zgadza. Lucjan w żadnym momencie fabuły nie wygląda na świadomego swoich czynów to pozory. Takie sprawia tylko wrażenie. Zachowuje się jak osoba z demencją lub chorobą Alzheimera a wszystko robi niejako podświadomie. Widz dopiero przy bliższym poznaniu i zrozumieniu szerszego kontekstu zauważa, że Lucjan nie trafił tam przez przypadek więc o uzmysłowieniu sobie czegoś w jego przypadku nie ma mowy.
Kiedy Lucjan się zmoczył to ta koleżanka jeszcze żyła. Zmarła dzień później. To zmoczenie się to raczej właśnie jeden z rzeczywistych momentów w jego życiu.
Tak właśnie było, on zmoczyl się jak ją zobaczył żywa, jak przyszła spóźniona na posiłek, choć po nocnych wizjach sądził, że już odeszła
Potwór uwięziony w piwnicy to sam Lucjan. Nawet mówił głosem Damięckiego. Pies może obrazować mieszkańców domu, którzy powstrzymują go przed uwolnieniem. Bohater uśpił wszystkich karkówką, by spokojnie popełnić samobójstwo. Powiesił się, a rozbity kamień symbolizuje jego uwolnienie. Wtedy też uwolnił się ten dobry potwór. Zły potwór, który udusił Lucjana to po prostu śmierć. Tak to interpretuję. W ogóle Lucjan w sadzawce widział twarze tych, którzy za niedługo umrą. Na końcu zobaczył swoją.
Dokładnie widzę to tak samo , ten w piwnicy to Lucjan i jego samotne życie w starości bez nikogo bliskiego ( żony,syna,psa) ,a uwięzione w ziemskim bycie bez żadnego już celu.Potwór to cały system opieki , który strzeże wrót trzymania się życia w wegetacji i pozorach jakiegolwiek jeszcze sensu ....nicość, kamień nicości jest pilnie strzeżony. Kiedy Lucjan uśpił potwora może spokojnie sięgnąć i zniszczyć kamień nicości . Śmierć i cierpienie jako wieloręki potwór,która go dusi a tak naprawdę jest symbolem jego śmierci przez powieszenie znika gdy Lucjan umiera,a kamień nicości rozpada się .Kamień nicości znika , znika bezsens życia i postać uwięziona w piwnicy staje się wolna.
Również interesująca jest scena gdy dzwoni do syna a odzywa się zagranuczny glos. Mnie tu Również paauje motyw przejścia na druga strone. Nad jadalnią wisi napis smacznego, a w ostatniej scenie jest on odbiciem lustrzanym
Po prostu syn go okłamał. Zostawił na zawsze w domu starości, kłamiąc, że ma remont, a wxzasuje się w Hiszpani. Poruszająca scena była, jak przywiozłem mu karton z jego rzeczami, a tam snyc po jego psie, którym mieli się opiekować. Szybko poszło.
Gratuluje skupienia i faktycznie - chyba ktoś tu się trochę wzorował na lśnieniu momentami. Ok - lucjan to paranoik ale niestety to nie horror
To przecież horror pełną gębą, nie każdy film z tego gatunku musi od razu straszyć i rzucać jump-scareami. To tak jak napisać, że Frankenstein czy książowy Dorian Gray to nie horror bo nie jest straszny.
Główny bohater umiera i ma różne wizje. Nie ma światła w tunelu ale są wizje . W końcu umarł a jego dusza opuszcza ciało i widzi że wszyscy inni też umarli. Ale oni jeszcze nie umarli. Dusze po opuszczeniu ciała też mają wizje
tylko jeżeli Damięcki to ten potwór z piwnicy, to realny on żyje czy nie żyje, czym jest w takim razie troll ze schodów i ten wieloręki z kuchni, czy te jego wizje to efekt jakichś tabletkowych eksperymentów dyrektora domu opieki, czy są to pośmiertne projekcje a ten dom to jakiś czyściec itd itp, za dużo tu niepotrzego gmatwania, jakby twórcy bali się jasnych rozwiązań i wyjaśnień
Mimo że film bardzo mi się podobał zawiera właśnie za dużo niedopowiedzeń, wycięto z niego ponad 40 minut materiału, możliwe że gdyby był dluzszy dużo rzeczy byłoby wyjaśnione
Fajnie to opisałaś. Ale mimo wszystko te potwory zniszczyły mi cały seans. A ostatnie 15 minut filmu to totalna bzdura na resorach. Jedynie film ma bardzo dobry klimat.
Moja interpretacja filmu: demon z piekła próbuje się dobrać do Demona w ludzkiej skórze jakim jest były komunistyczny donosiciel. Ten demon działa pewnie nawet we współpracy z siłami nieba, bo w niebie są ofiary PRL, a w piekle donosiciele. Jestem wręcz pewien, że stary Damięcki ponosił gorsze psychiczne katusze zanim umarł
Ja wodze to trochę inaczej. W ostatniej scenie bohater nie zyje ponieważ się powiesił dlatego jako żyjący pokazany jest on i jego żona potwierdza również to lustrzany nsoos smacznego. Natomiast pozostali mieszkańcy żyją jednakże są w
Ja pomyślałem że kiedy koleżanka od brydża pokazała się Lucjanowi w sadzawce ten zaniepokoił się o jej zdrowie. Wiedział że ci co są pokazani w sadzawce umrą. Zawiadomił lekarza i oszukał że zasłabła w dobrej wierze. Żeby lekarz miał na nią oko. Jednak w finale to mogło okazać się zmyłką. Bo kto otruł innych staruszków? Może Julian chciał ich uwolnić od wegetacji.