Naczytałem sie wiele negatywnych komenatrzy na temat tego filmu, o jego rzekomej płyciźnie, o tym, że to parafilozoficzny gniot itp. I gdy patrzę na " ranking filmów ojennych" dostaję białej gorączki, bo widzę w samej, ścisłej czołówce "szeregowca ryana", film, który jest jedną z większych pomyłek tzw. kina wojennego.
Malick podjął probę przełożenia genialnej książki na ekran, co zgodzę się, wyszło tylko do pewnego stopnia. Ale jego obraz to naprawdę wielkie kino. Świetna muzyka Zimmera, który wg. mnie był wtedy w swojej szczytowej formie, wyborna obsada, która gwarantuje wysoki poziom gry aktorskiej ( można się czepiać, ale większość aktorów zagrała przynajmniej przyzwoicie.
Wojna dla Malicka to temat do bardzo rozległych przemyśleń, ale z pewnością nie jest to papka w stylu Coelho. Każdy z bohaterów ma swoje własne odczucia i pragnienia, rzeczy, do których tęskni. I wszyscy wiedza, że znaleźli się w piekle.
Podsumowując, to smutne, że filmy, które zmuszają do myślenia, nieprzepełnione infantylnym i nahalnym patosem, są uznawane za "nadmuchane" i płytkie, podczas gdy robione pod publiczkę pseudo-dzieła zyskują miano kultowych. Mam nadzieję, że są jednak tacy ludzie, którzy, tak jak ja, cenią obraz Malicka. Pozdrawiam;)