Pół na pół.
Rzeczywiście, czegoś temu filmowi brakowało. Czegoś, co sprawia, że te 2i pół godziny mija nie wiadomo kiedy.
Ale są też rzeczy bardzo nowe. I dla nich bardzo warto "doznać" takich wrażeń.
No dobrze. 6/10
Nie porwała mnie realizacja sama w sobie.
Natomiast samo wrażenie, gdy Benjamin tak bardzo młodnieje z wiekiem, pozostawia niesamowite wrażenie... Na życie, które biegnie nieubłaganie, kończąc się... Na człowieka, który przecież wciąż jest tym samym młodym chłopcem, dziewczyną, dzieckiem. Umierając.
Dziś oglądałem Kinomaniaka na TV4 i prezenter nazwał to czego zabrakło. Otóż paradoksalnie zabrakło w tym filmie Buttona. Niby poznaliśmy historię jego życia, ale od połowy filmu Pitt gra nijako. Po seansie nie wiedziałem jaki był Button, co lubił. Tak słuchałem tego prezentera i stwierdzam, że chyba trafił w dziesiątkę:P
Zgadzam się z kosa480. Też oglądałam Kinomaniaka i właśnie zgadzam się z prezenterem, że zabrakło uczuc i emocji, które pokazałyby wnętrze głównych bohaterów. Również w niektórych miejscach narracja była moim zdaniem nużąca i cały czas wymawiana na tym samym tonie, to przy końcówce filmu zaczęło mnie denerwowac. Jednak uważam, że film warto zobaczyc.
Zgadzam się.
W sumie po tym jak film się skończył to sama nie wiedziałam co właściwie myśleć.... i faktycznie dopiero teraz czytając wasze komentarze uświadomiłam sobie ,że brakowało mi właśnie tego o czym piszecie - emocji.
Dokładnie ja miałem tak samo, zabrakło mi emocji i uczuć. Mogę też powiedzieć, że nie zaprzyjaźniłem się z Benjaminem;-) Jednak czas poświęcony na obejrzenie tego filmu nie uważam za stracony.
Idę teraz spać, dopisze coś jutro.
Kinomaniak jest programem tak słabym, że film nisko tam ocenione należy oglądać.
Ja również się zgadzam. Czegoś brakowało.Mi chyba jakiejś duchowości lub głębi,której jakoś nie poczułam, chociaż sam film niezły.Przede wszystkim zbyt długi.Moim zdaniem nie trzeba było się tak rozwodzić nad niektórymi etapami jego życia.Ale Brat Pitt w pewnym momencie wygląda bosko!!!!Cate Blanchet zresztą też!! Nie zdawałam sobie sprawy jaka to piękna aktorka!Świetnie jej w długich,rudych włosach.
a dla mnie to nie był film tylko o głównym bohaterze ale o przemijaniu. Zreszta duza czesc filmu byla o tym jak byl dzieckiem w skorze starca, a ciezko tak naprawde zdefiniowac postac na podstawie jego dziecinstwa. A pozniej pojawiła sie daisy, nie tylko na chwile jak na poczatku. Ciezko mi odeprzec ten argument ze za malo bylo benjamina w tym filmie, bo ja tak naprawde jak ogladalem, nie do konca szukałem tylko tej postaci.
film dla mnie pokazuje, ze namiastka wiecznej mlodosci, czyli odmładzanie sie, nie jest wcale takie cudowne jakby sie wydawało i stwarza nie mniej problemow, niz normalna egzystencja.
Ja dałem 9/10 bo mi sie podobal i zleciał szybko, jak na prawie 3 godziny.
Ja zgadzam się z sonarem
Ten film jest o przemijaniu, nie skupia się tylko i wyłącznie na Buttonie a raczej na wszystkim co wokół niego.
Jak dla mnie, Fincher znowu odwalił kawał dobrej roboty. Wizualnie film jest majstersztykiem. Pomimo 159min mi się w ogóle nie dłużył, i o dziwo! byłem na nim 2 razy w kinie. To jest jeden z tych filmów, których się nie ogląda tylko po prostu się czuje. Co jednocześnie otwiera drogę do bardzo zróżnicowanych ocen.
jednym będzie się podobał bardzo, jak mi. Innym mniej. Nic w tym złego.
Summa summarum, film jest dobry. Na mnie wywarł ogromne wrażenie, na mojej dziewczynie również, większość moich znajomych ocenia go bardzo pozytywnie. Z resztą oceny tutaj i na imdb.com mówią same za siebie.
Jeśli chodzi o grę aktorską, to dla mnie to był film aktorów drugoplanowych: Queenie(Taraji P. Henson ) - słusznie nagrodzona nominacją do OScara, oraz Kapitan Mike(Jared Harris). Jak dla mnie przyćmili role Brada Pitta i Cate Blanchet. Aczkolwiek spisali się oni również bardzo dobrze. Generalnie aktorstwo na b.wysokim poziomie.
No i złota myśl Mike'a: "You can be as mad as a mad dog at the way things went. You could swear, curse the fates, but when it comes to the end, You HAVE TO LET GO"
No finał ściskający za gardło.
9/10
pozdrawiam
Jeszcze jednak taka refleksja.
Często miarą tego, czy film wywarł na mnie duże wrażenie jest to, że czuje się chęć obejrzenia go raz jeszcze.
W tym przypadku zupełnie takiego uczucia nie mam. Niestety.
Po rewelacyjnych ocenach tutaj, dobrych recenzjach wszędzie i poleceniach znajomych, spodziewałam się o wiele więcej.
Niezły film, ale jednak jakby trochę rozczarował.
Film o umieraniu, heh. Pokazuje śmierć z nieco dziwnej strony w sumie, nie do końca mi odpowiadający.
Ja też przeczytałam wspaniałe opinie i nastawiłam się na coś więcej. Jak dla mnie film dobry- 7/10, ale nie rewelacyjny i trochę za długi...
Zacznę od tego że oceniłem film na 8/10. Film jest bardzo dobry, ale właśnie brakuje mu czegoś, aby stał się filmem rewelacyjnym czy wręcz arcydziełem. Interesująca historia aby być dobrze opowiedziana powinna zająć sporo czasu i przyznam że film się nie dłużył, chociaż były momenty gdy zdarzało mi się ziewać.
P.S. Holownik niszczący U-boota ? tego jeszcze nie słyszałem ;)
Ja oceniłam 7/10. Zauważyłam, że postać Benjamina Buttona jest bardzo nijaka. Nie ma osobowości.
Jak czytam te wszystkie komentarze w stylu "mdły i mało ciekawy", "strasznie mi się dłużył", "brak wyraźnego głównego wątku" itp. to mnie krew zalewa! Czy wy naprawdę nie zauważyliście że jest to MELODRAMAT a wy wymagacie żeby was trzymał w napięciu. Nikt nie zwrócił uwagi że jest to FANTASY i nie ma się co rozwodzić nad sensem odmładzania głównego bohatera bo i tak pozostanie to w sferze fikcji artystycznej. A może dopiero w sali kinowej usłyszeliście że film trwa prawie 3h? Tego typu filmy ogląda się by się zatopić w jego klimacie, szczegółach. Nie chodzi tu o napięcie ale o przeżywanie poszczególnych partii historii głównego bohatera razem z nim.
Często film jest porównywany z Forrestem Gumpem i słusznie. Główny wątek może i nieco inny ale sposób rozłożenia życia głównego bohatera na czynniki pierwsze jest bardzo do siebie zbliżony. Tylko że Forrest Gump to to był do bólu prosty wyciskacz łez z idiotą na czele któremu wszystko się udaje oprócz miłości. W FG wszystko jest narysowane grubą kreską. I tu wracając do BB, film Davida Finchera jest szkicem pięknej historii z genialną reżyserią i klimatem.
Najlepszą obroną jest atak? Tylko po co?
Każdy wyraził tu swoje opinie i każdą warto uszanować, pokazując swoje.
A co do gatunku. Melodramat to także, a może przede wszystkim cierpienie. I myślę, że właśnie dlatego się nie sprawdził wileu osobom tu, bo trudno się utożsamić z cierpieniem bohatera który wydaje się nie do końca wyrazisty, lub mdły jak ktoś określił. I ma prawo do takich odczuć.
Naprawdę bardzo wiele postaci mogłoby dać nam to wrażenie, wiele było takich, których cierpienia można by się domyśleć. Ale tylko domyśleć. Bo do współodczuwania to jednak chyba trochę daleko. Przez taki a nie inny obraz. Niestety.
A jako film fantasy, czy bajka, też nie spełnił swojej roli. Nie tak, jak spodziewałam się osobiście ja. Pozdrawiam
Zgadzam się, zgadzam, z Twoją pierwszą wypowiedzią. Film pozostawił po sobie spore wrażenie, ale dłużył się, szczególnie w pierwszej części, drugą już oglądało się naprawdę świetnie. Spodziewałam się czegoś innego, czegoś lepszego, może bardziej magicznego...No nie wiem, ale jak dla mnie 7/10.
Może macie rację że głównemu bohaterowi zabrakło charakteru i osobowości ale przyznaję że ma w sobie to coś co sprawia że nie zwróciłam na tego typu szczegóły. Dopiero po przeczytaniu waszych opinii zauważyłam, że postać Benjamina jest (jak powiedzieliście) nijaka. A jednak pośrednio możemy sobie wyobrazić jaki był. Uczuciowy, oddany bliskim, lubił grać na pianinie, być potrzebny, a gdy był młody (czy też stary, zależy jak na to patrzeć xD) zafascynował się jazdą motorem. ;) Jak dla mnie 10/10. I swoją drogą był to dopiero trzeci film (po filmach Titanic i A.I. Sztuczna Inteligencja) na którym się totalnie rozkleiłam.