W sumie warto wspomnieć o czymś co może nie przeszkadza podczas seansu ale pokazuje chamstwo i świniowatość ludzi a mianowicie multum rozwalonych opakowań po popcornie czy nachosach a także papierowe kubki po coli czy innych napojach. Szkoda słów na takich ludzi. Nie wyobrażam sobie iść na film, rzucić puste opakowania po tym co zjadłem na ziemię i jak panicz wyjść z sali.

Będę zarl ile mi tylko w dupe wlezie, płace wymagam. Przyniosę z domu kanapki, słoik ogórków i małpke soplicy. I tak jak bys cos fikal do mnie to bym Cie lisciem poczestowal i by się skończyła rozgryweczka.

To siedźcie sobie w tym kinie jak trzoda, wcinajcie te popkorny i mlaskajcie jak świnie ile wlezie. Ale gdybyś mi rękę wyciągnął celem naruszenia mojej przestrzeni osobistej, to z kina wracał byś w kajdankach. Może to by Ciebie coś nauczyło.

rowniez nie znosze jak ludzie zra w kinie. Najgorsze jest to, ze kino jak na zlosc sprzedaje to najglosniejsze zarcie - popcorn, chipsy, oststnimi czasu nawet nachosy. Jakby tak sprzedawali pokrojone owoce albo kanapki to byloby duzo przyjemniej :) mieszksm za granics i poza poprocnem ludzie kupuja m&msy, mase cukierkow w szeleszczacych plastikowych torebkach a popcorn moznaby sprzedawac w jakichs twardych pladtkowych miskach (zwrotnych) albo w ogole nie sprzedawac zarcia w kinie. Sama czasem kupuje popcorn ale przyznam, ze glupio mi go jesc jak sa momenty absolutnej ciszy, ktore zawsze przeczekiwalam. Wiekszosc ludzi jest tak zajeta swoim zarciem, ze nie zdaje sobie sorawy z tego, ze sa jedynym co kilkadziesiat innych osob slyszy... dziubac sobie cos tam to jedno ale wpierd....ac jak dzika swinia to faktycznie szczyt wszystkiego. Mysle, ze to sie zacznie zmieniac i kina beda ostatecznie serwowac inny rodzaj przekasek.

W tych czasach kiedy ludzie są nie wychowani i są z tego dumni lepiej unikać takich elementów , dobrym rozwiązaniem jest zacisze domowe czyli błogosławiony święty spokój .

Zauważyłem, że na filmy mniej wymagające lub mocno promowane przychodzi więcej bydła z paszą. Byłem na "Nieplanowane" i widownia była całkowicie inna. Nikt nie jadł, zero rozmawiania, pełne skupienie. Żadne, to odkrycie, a spostrzeżenie.

To miałeś farta :d Ja nie ważne na co nie poszłam zawsze jakieś śmiechy chrupanie na cała sale . Od tego czasu nie chodze do żadnego kina a dużo lepiej ogląda mi sie filmy w domu :)

Głośne wpier#@&anie popcornu i nachosow jeszcze jestem w stanie zdzierzyc. Chrumkanie na scenach bez żadnej muzyki kiedy dźwięk mlaskania rozchodzi się po całej sali też mogę wybaczyć ale najgorsze są parki które przez cały film GŁOŚNO I OSTENTACYJNIE komentują każda scenę. Najwięcej tego bydła jest w tania środę. A że jestem magnesem na wszelką patologie to już trzeci raz miałem taką sytuację. Za pierwszym razem to było na doktorze sen gdzie przez calutki film relacjonował wszystko co się działo na ekranie jakby jego dziewczyna była niewiadoma i niedoje&@#a. Później zalowalem że nie zwróciłem uwagi bo koleś odebrał mi cala przyjemność z ogladanego filmu. Za drugim razem na filmie Na noże jakiś malolat wiercil się na fotelu jakby miał ADHD i owsiki w dupie. Wycieral ręce o kolana i głośno przewidywał co będzie dalej w filmie relacjonujac wszystko koleżance. Zwróciłem uwagę żeby przestał komentować i zamknął mordę. Dzisiaj ta sama sytuacja na Matthias i Maxime. Znudzona filmem parka która pomyliła seanse i zamiast na 365 dni wybrała sie na ambitniejsze kino Dolana po jakimś czasie chyba znudziła się filmem i zaczęła żartować z każdej sceny i wszystko komentować. Po zwróceniu im przeze mnie uwagi zamknęli mordy i do końca filmu byl spokój. Mój apel: nie bójcie się zwracać uwagi gadającym knurom które czują się jak u siebie w domu. Niech bydło wie w jakim celu chodzi się do kina. Teraz mam przynajmniej kartę unlimited więc mogę unikać chodzenia w środy z cholota.

Wspolczuje Ci, ale z ludźmi już tak jest

Jeśli jesteś magnesem na patologię, świadczy to wyłącznie o Tobie. Ja jakoś magnesem na patologię nie jestem. Żaden przeciętny Kowalski nie jest. Świadczy to wyłącznie o tym, w jakim środowisku się obracasz, no i na co zwracasz uwagę. Współczuję i pozdrawiam.

A co ma piernik co wiatraka? Pisze tylko i wyłącznie o osobach jakie spotykam w kinie a nie o środowisku w jakim funkcjonuje na codzień. To chyba jasno wynika z mojej wypowiedzi.

Dlatego nie chodzę do kin tylko oglądam filmy w domu. Jakbym miał ochotę iść do chlewu popatrzeć na świnie to jadę na wieś do brata. Chociaż czytając tutaj komentarze, to te świnie u brata lepiej się zachowują niż 99% odwiedzających kino.
P.s. Dlaczego nie pójdziecie dalej i nie defekujecie pod fotele? Po solidnej porcji paszy pewnie was ciśnie.

Troglodyto, kino sprzedając popcorn pozwala siłą rzeczy na jego jedzenie w trakcie seansu, więc jeśli Ci się nie podoba to wyp*erdalaj z kina i oglądaj sobie na swoim TV. Macie kurva problemy.

No tak, bo kino sprzedaje. Jakby kino sprzedawało Uzi to należałoby strzelać do innych, bo przecież kino sprzedaje, więc trzeba robić to co każą.
Swoją wypowiedzią pokazałeś, kto jest troglodytą.

Na dobrych filmach chrupki nie smakują. - Jerzy Kawalerowicz :-)

To się tyczy także wszystkich pozostałych filmów. Cholerny popcorn nie dość, że hałasuje, to jeszcze śmierdzi dokoła. A po seansie zostają jeszcze góry śmieci, bo przecież bydło nie zabierze ze sobą i nie wyrzuci.

Mniejsze kina, studyjne zazwyczaj nie mają tego typu publiczności - tylko niestety tam często też filmy niszowe puszczają. A z tym żarciem w kinie to plaga już, hałas i 'zapachy'. Może powinny być seanse bez żarcia - dla ludzi którzy przyszli faktycznie film obejrzeć.