Jakbym bazowal na opiniach krytyków szczególnie tych powyżej, to bym nie obejrzał dużo dobrych filmów.
Film- do czasu przyjazdu księdza taki sobie ale później się rozkręca a czasami bardzo, dopiero do samej końcówki można się trochę doczepić. Figura-no niestety nie porwała mnie swoją rolą tak jak np. teściowe Kuna i Ostaszewska ale to nie znaczy że źle zagrała. Rola dobra i tyle w temacie. Do wyróżnienia - role skonfliktowanych braci.
Ja obejrzałem z "przyczajki", nie słyszałem wcześniej o tym filmie, ale wyskoczyło mi na Netflix. Myślałem, że to ich ich produkcja i pod koniec sobie pomyślałem, jakim cudem nie nawciskali kolorowej poprawności. Na koniec wszedłem na Filmweb i doznałem olśnienia.
Zgoda, Figura mówi ciągle jakimś pseudonatchnionym głosem, od 40 lat takim samym. Musiałowski całkiem fajnie wypadł.
Ech, niby nie jest to zły film, ale też do niczego konkretnego nie prowadzi. Problem jest taki, że od początku do końca wszyscy tacy sami są, żadna wyznania jak to o śmierci ojca i tak niczego nie zmieniają. Straszna patologia tam, ani jednej miłej rozmowy nie ma między żadnymi z dzieci, wszyscy cały film się kłócą i przez to mimo że jest bardzo krótki metraż to film się dłuży.
No i ta wsiuńska muzyka. Chyba nigdy nie słyszałem gorzej dopasowanego motywu muzycznego. Jak z jakiejś idiotycznej komedii pomyłek ze slapstickiem, a tu mamy naprawdę smutny film.
Szkoda, bo wiele dobrego jest, ale ten film to ze 3 poziomy niżej niż Cicha noc jest.