Czy też odnieśliście wrażenie, że scena końcowa z duszeniem Tobiego przez Dwighta była mocno przesadzona?
Aktorstwo aktorstwem, ale byłem niemal pewny, że on udusi Di Caprio [aktora, nie postać], i ten umrze (już chciałem wzywać pogotowie nawet, heh ;D). Są jakieś granice udawania, prawda?
Wiele osób pisze, że ''znienawidziło'' De Niro po tym filmie. Trudno się z tym nie zgodzić. Albo aktor naprawdę jest tak dobry, że na nas oddziałał w taki sposób, albo rzeczywiście ma coś z psychola. Nie wiem, dla mnie ta scena była może nie tyle drastyczna, co po prostu przerysowana. Mało by brakowało, a udusiłby tego aktora. Wyglądało to tak... realistycznie, brutalnie, że...nie wiem co powiedzieć.
Film filmem, postać postacią, ale sadyzm przy tej scenie był ukazany w stu procentach.
Na pewno przy graniu tej sceny musieli nieco ucierpieć sami aktorzy. Nie wierzę, by wszystko było asekurowane/udawane, choć może to ja się na tym nie znam? Sam już nie wiem.
No a Wy co o tym sądzicie?
Coś ty. De niro udawał, że mocno dusi Di Caprio, a Di Caprio zrobił się czerwony co nie jest takie trudne jak się jest dobrym aktorem i w ogóle. To tylko film i scena filmowa.
Oczywiście, że tak. :)
Jednak nie zdziwiłbym się gdyby De Niro miał coś w sobie z psychola.