Wiem, wiem - oglądaj sobie "Piratów z Karaibów", albo "Rambo", ale dam tu sobie uciąć trzy kciuki, że większość zachwalających ten film też nie bardzo kuma o co w nich chodzi - co jest już zresztą klasyką dla filmowych snobów :).
Kompletnie się pogubiłem kto jest androidem, a kto człowieczek w tym filmie, kim są te dzieci, w ogóle kto jest kim - konia z rzędem temu, kto się w tym połapał. Proszę mi tylko nie pieprzyć o "głębi", o egzystencji, o człowieczeństwie i podobnych banialukach, bo tak to ja też potrafię.
A tu jeszcze czytam takich, którzy chcą, żebym obejrzał tą przewlekłą nudę kilka razy. Litości! :)))
Tak, że w sumie ewidentny przerost formy nad treścią. No i tu właśnie za tą formę muszę ten obraz pochwalić, bo rzeczywiście klimat futurystycznego świata jest stworzony znakomicie. To naprawdę może działać wręcz hipnotyzująco i ludzie za same obrazy w tym filmie, muzykę i jego nastrój, walą mu po 9 i 10. Tak, że ja też za klimat oceniłbym ten film na 10, ale na razie tylko za to.
Przecież ten film jest banalny konstrukcyjnie xd Prosta historia o symbolizmie i istoności narodzin, wątek miłosny, który ma przekraczać kolejne granice i pare prostych symboli jak np ślepy Wallece;a- zobojętniały na dzieci bezlitosny Bóg. Do tego troszke sztampowy, choć na szczęscie najmniej istotny wątek nadchodzące buntu replikantów.
Od początku wiadomo, że K to replikant, a jak nie wiesz kto jest kim w ogóle to witki opadają. Trzeba isię mocno wysilić, żeby tego nie zrozumieć.
Kochana paniusiu, zluzuj stringi - przecież to tylko film :). A ja zwykły widz.
Może nie tak niezwykły jak Ty, która udaje mądrzejszą niż jest i powiela bzdury o personifikacji Walece'a Boga. To łatwizna dla naiwniaków kupujących kicz przerostu formy nad treścią. Co ma "bezlitosny Bóg" Wallace niby wspólnego ze światem, którego sam nie stworzył, bo wg. Biblii cały świat został stworzony przez Boga? Wallace nie czytał niby Biblii? Bzdura tej interpretacji jest tym większa, że K wydaje się replikantem "na początku", ale potem ma wspomnienia z dzieciństwa, więc dlaczego niby jako jedyny z replikantów miałby być inny od nich. K był dzieckiem, moja kochana, nową wersją androida zdolnego do "rozmnażania" się w sposób powiedzmy "biologiczny".
Tyle w odpowiedzi na przerost ambicji nad rzeczywistym intelektem. Snobom zawsze mówię NIE!
I sorry.
Najwazniejszy pierwiastek twórczy ,to ten życiowy, co tam Bogu po pustej ziemi?
Udajesz głupiego, czy trollujesz? Od kiedy cybeprunk mówi o powstawaniu planet?
Czemu szukasz za przeproszeniem dziury w dupie, kiedy film odnosi sie wyłącznie w tej kwestii do pierwiastka ludzkiego/replikankciego?
Film jest banalny do zrozumienia, to nie filmy Jodorowskyego, której mają przez otoczke ezoteryczne zbyt mętny całkoształt dla wielu ludzi.
K nie był żadnym dzieckiem, przecież przywódczyni rebilantów wprost mówi, że to była umyślna zmyłka, sztucznie wszepione wspominienia, żeby Wallece nie mógł znalezć prawdziwego dziecka.
Nie zrzucaj na mnie swoich frustracji, nie moja wina, że nie rozumiesz prostych filmów.
Gdzie Ty tam widzisz jakiegoś „cyberpunka”? Przeczysz sama sobie zarzucając twórcom banalność filmów z Ludlumem w roli głównej :) Kochanie, a po co android miał znajdować prawdziwe dziecko? Jeden jedyny android K, który doznał nagle "ludzkich" uczuć? Typowe dla kina akcji. Fabuła nie trzyma się kupy, bo miała udawać zagadkę, której nie ma. Wiesz co to jest? Masz rację – pod względem fabuły to jest zwykłe prostackie kino akcji ubrane w futurystyczny klimat i efekty specjalne. K nie różni się niczym od Rambo w spowolnionej wersji. To trik. Jestem za starym wygą kinowym, żeby mnie ktoś nabierał na takie ściemy, a Ty się dałaś nabrać na to, że Wallace to personifikacja Boga ;). Litości. Na dowód tego nie byłaś w stanie niczego mi rzeczowo wyjaśnić, tylko wpadłaś tu strzelić z majtek. Rozumiem – bo co tu wyjaśniać. Bez obrazy, ale nawet w g..nie można doszukać się dzieła artystycznego i głębi, jeśli chce się uchodzić za mądrzejszego niż się jest ;).
Po twojej opinii wywnioskowałem że nie widziałeś pierwszej części i nie zrozumiałeś sequela. Dlatego polecam obejrzeć jeszcze raz oba filmy
Jak postanowię kiedyś popełnić samobójstwo poprzez zanudzenie przy oglądaniu filmów, to dam Ci znać :)
"Władca Pierścieni" to nuda, a "Blade Runer" pełen akcji? Hahaha :). Zresztą nie w tym rzecz. Nie pytałem o ocenę swoich upodobań, tylko o wytłumaczenie mi o co chodzi w "Blade Runer". Okazało się, że nie wiesz :). Jeśli ktoś mnie zapyta o interpretację "Zielonej Mili" to potrafię o tym dyskutować bez końca, a Ty jak widać tak samo "rozumiesz" "Blade Runer" jak ten Twój koleżka Alex. Nie pierwszy raz spotykam hejterów-snobów na tym forum, więc nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Jedynie wesoła laska "lalalala" miała coś sensownego do wytłumaczenia, szkoda, że i jej nie wyszło, ale przynajmniej ma odwagę. A wy dwaj co? :). Tyle "głębi" w tym filmie, a wy zmieniacie temat i ani be, ani me? :)
To właśnie ty nie rozumiesz. Nie posiadasz trollu żadnych argumentów. I nie ma się do czego odnieść