Takie nazwiska w obsadzie jak Julia Ormond, Gabriel Byrne czy Richard Harris to gwarancja filmu bardzo wysokiej jakości, ale ten przerósł wszelkie moje oczekiwania, a jestem wymagający. Tu można się popłakać, a chwilami nawet nieźle wystraszyć, a potem parę dni się główkuje. Do tego jeszcze egzotyka. Ten obraz przypomina mi trochę Comę Michaela Crichtona z 1978 roku. Podobny motyw różnych postaw moralnych w obliczu nauki. Niestety, jeden mankament. Byłoby dobrze, gdyby to wszystko oparło się na tym prehistorycznym robalu, który uśmiercił parę osób z ekipy Torka. Tymczasem, niestety, pojawia się tu meteoryt - predator i film robi się w tym momencie niepoważny. No, ale może to ukłon w stronę Amerykanów. Tak czy inaczej ja oceniam 10/10. Szkoda tylko, że film jest praktycznie niedostępny w wersji polskojęzycznej i trzeba znać angielski lub zdać się na pirackie kopie z wgranymi amatorskimi napisami