PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=316785}

Bez litości

The Equalizer
2014
7,2 116 tys. ocen
7,2 10 1 116306
5,4 24 krytyków
Bez litości
powrót do forum filmu Bez litości

Wanted:
Filmy o wyszkolonych gościach, którzy walczą bardziej rozumem, pięściami, przedmiotami i pułapkami, niż tępacko nawalają z karabinów maszynowych.

Widziałem już wiele i wciąż poszukuję nowych.

Dotąd widziałem w tym stylu tylko jeden film, który może równać się z "Equalizerem" - "Taken 1". No i jeden, który by go przewyższył, gdyby nie rozczarowujące zakończenie - "Law Abiding Citizen".
Dobrym przykładem jest też saga o Bournie, mimo, że motyw bohatera jest tam za słaby emocjonalnie - nie został potraktowany w rażąco krzywdzący sposób, nikogo mu nie porwano ani nie zabito, tylko po prostu nie wie, kim jest. Otoczka też nie najlepsza - to nie on poluje, tylko na niego polują. Z kolei antyprzykładem jest "John Wick 1" (Nie wiem jak dwójka, bo jeszcze nie widziałem). Tam motyw w prawdzie jest w miarę ok, otoczka też daje radę, ale wykonanie leży po całości. Typ głównie strzela, jeśli już się bije, to trzepie rękami jak dziewczynka albo wannabe Bruce Lee, a przy tym sprawia wrażenie jakby co chwilę miał szczęście, że przeżył. Zero sprytnych wybiegów, soczystych, potężnych ciosów, czy pułapek.
Mi chodzi o bohaterów, którzy od początku do końca mają przewagę nad przeciwnikami. Do końca. Tutaj poległ genialny film "Prawo Zemsty" :'(

Piszcie, jeśli jakieś znacie, zróbmy tutaj bazę takich

ocenił(a) film na 10
jastrzab_wiarygodny

O ile jeszcze dobrze pamiętam, całkiem fajny (choć nie idealny) był "Jack Reacher: Jednym strzałem", któraś z części "Punishera" choć odrobinę dawała radę, jedna z części "Transportera" była pod tym względem niezła (nie wiem, czy nie 4), bardzo dobry był film z "Furia" z Melem Gibsonem. "Szklana Pułapka" wnosiła całkiem fajny element ciętego humoru, ale nie jest najlepszym przykładem tego stylu filmów, a już z nich chyba najlepsza była czwórka i jedynka.
Kompletnym nieporozumieniem były wszystkie te "Kill Bille", w ogóle kobieta jako mściciel nie daje rady w tym "gatunku" filmów. "Colombiany" nawet nie próbowałem - bohater w tym "gatunku" filmów musi z założenia spełniać kilka kryteriów, z których pierwsze brzmi "Być facetem". Tarantino miał coś całkiem całkiem na tym polu, był to "Django". Wzorem jednak nie można go nazwać. "Deadpool" to w ogóle nie to. Trzecia część "Uprowadzonej" z kolei się łapie, choć do pierwszej nie dorasta.
Poszukuję takich filmów od jakichś 3 lat i widziałem już bardzo dużo. Może jeden na 5 okazywał się godny zaliczenia w poczet "gatunku" a naprawdę dobry trafiał się raz na kilkanaście. Prócz tego, że bohater musi być facetem, wykrystalizowała się jeszcze jedna ważna zasada - filmy z ubiegłego wieku z reguły nie dają rady. I od tej reguły nie spotkałem wyjątków. Charles Bronson okazał się rozczarowaniem na całej linii. "Czerwony Skorpion" też był zawodem. "Komando" ze Schwarzeneggerem bardzo przeciętne, 6/10. Może nawet 5/10. Generalnie im bliżej roku 2000, tym lepiej. Ale nie dają rady nawet te kręcone w latach 90-tych. 2000 chyba jest jakąś magiczną barierą :P
"Rambo" generalnie można uznać za średni film na tym polu i najlepszy z ubiegłego wieku - bohater zarysowany bardzo dobrze, ale w dalszych częściach za bardzo staje się filmem wojennym, no i generalnie bohater za dużo strzela (co jest odmóżdżające). Najlepsza była, o dziwo (bo najstarsza), pierwsza część. Nie była filmem wojennym. Nie miała przesadnie dużo nawalania z broni palnej. Bohater zastawiał pułapki. Bohater był na początku pokojowo nastawiony i nie szukał problemów. Czarne charaktery bardzo fajnie zarysowane - policjanci nastrajali widza od początku tak, że kibicował Rambo, kiedy ten spuszczał im manto. No i element wysławiania typa za jego plecami - kiedy pechowcy dowiadują się z kim tak naprawdę właśnie zadarli (bardzo pożądany element, obecny między innymi w "Prawie Zemsty") fajnie dodany w osobie dowódcy Rambo z czasów wojny. Najbardziej przeszkadzał po prostu stary styl tego filmu.

ocenił(a) film na 10
jastrzab_wiarygodny

Moja uwagę zwrócił australijski film "The Horseman" 2008, który zdaje się być w tym "gatunku", o gościu, który tępił szkodniki. Podobno ciężki. Niestety, nie udało mi się jeszcze obejrzeć, bo nie ma go na cda i jest trudno dostępny. Widział ktoś? Daje radę?
Podobno film budzi wątpliwości, czy być po stronie bohatera, czy nie. Filmy, gdzie ktoś pastwi się nad niewinnymi nie łapią się do tego "gatunku", więc pozostaje mi obejrzeć, żeby się przekonać.