W niesamowity sposób przybliża życie i twórczość Z.Beksińskiego, ale także i całej Jego rodziny, łącznie z synem. Dokument zaplanowany z polotem, ciepły, bezpretensjonalny - zupełnie inny niż mdławy "Dziennik zapowiedzianej śmierci" o Tomaszu.
"Dziennik..." nie był mdły moim zdaniem. Z kolei ten dokument szkoda, że był taki krótki, ale podobał mi się, zupełnie inaczej jest zobaczyć kogoś podziwianego na jakiejś domowej taśmie niż na zdjęciu w gazecie. Ech, ta rodzina była naznaczona jakimś fatum chyba... Za to wszystkie wstawki realizatorskie były zupełnie niepotrzebne, jakieś zbliżenia na kolumny, hala z autobusami... Cieszę cię, że te wszystkie nagrania trafiły do muzeum i archiwum TVP, że to nie wylądowało gdzieś u ich rodziny a po latach na śmietniku.