Obejrzałam kilka dni temu w wersji 2D. Fani walecznego Galla nie będą zawiedzeni. Film jest zabawny, akcja dynamiczna, a animacja całkiem przyzwoita. Moim zdaniem "Asterix i Obelix: Osiedle bogów" jest znacznie lepszy niż wersje filmowe z Depardieu. Film jest już wyświetlany we francuskich kinach i mimo całkowitego braku reklamy, okazał się tam wielkim sukcesem. Sala kinowa wypełniona była po brzegi i zarówno dorośli jaki i dzieci dobrze się bawili. Ciekawe czy polska wersja będzie równie śmieszna? Czekam na następne komiksy zekranizowane w ten sposób.
Przyznam, że sam fakt zekranizowania tego komiksu pozytywnie mnie zaskoczył, bo to jeden z moich ulubionych, obok "Niezgody", "Asteriksa legionisty", "Asteriksa u Brytów" i "Asteriksa i Normanów". Nie liczyłem na przeniesienie na ekran właśnie tego komiksu, bo przedtem tendencja filmowa była taka, że "im bardziej egzotyczna kraina, do której wyruszali bohaterowie, tym lepiej" i cieszę się, że jacyś twórcy postanowili się jej przeciwstawić.
Ciekaw jestem, na ile wiernie odtworzyli historię, czy i ile rzeczy pozmieniali i czy w każdym przypadku ewentualne zmiany przemawiają na korzyść języka filmowego.
Nie byłem i nie jestem fanem CGI, wolę tradycyjną animację, a na widocznych tu plakatach postacie wyglądają jak z plasteliny - mam nadzieję, że chociaż na filmie będzie to wyglądało lepiej.
Szkoda, że zmarł Ryszard Nawrocki, a Jan Prochyra, Henryk Łapiński, Włodzimierz Press, Tomasz Grochoczyński i Dariusz Odija wycofali się z ról dubbingowych w "Asteriksach", bo do ich głosów byłem przyzwyczajony.
Twoim zdaniem warto się wybrać na ten film do kina?
Jak na współczesne adaptacje, byli bardzo wierni - to znaczy, na tyle na ile można zrobić w 80 minutowym filmie na podstawie komiksu liczącego 44 (chyba) strony. Główny wątek wypadł bardzo dobrze, widać, że twórcy są wielkimi fanami Asteriksa. Generalnie nie wprowadzono zbyt wielu nowych pomysłów, ile bardziej rozbudowano te z komiksu (np. niewolnicy, świetnie zrobieni na współczesnych francuskich robotników, czerpiących pełnymi garściami z socjalu, rozwój turystyki w wiosce), jest też o wiele więcej Cezara, gdyż (uwaga, drobny spoiler!) jego plan idzie o wiele skuteczniej niż w komiksie. Z tego też powodu najwięcej różnic jest właśnie w ostatniej części filmu. Ale całość oceniam na plus.
Natomiast nie zrezygnowano z problematyki, którą Gościnny wprowadził w komiksie. Pomimo wszechobecnej poprawności politycznej, twórcy, tak samo jak w komiksie, kpią sobie z multi-kulti, przestrzegają przed utratą własnej tożsamości na skutek integracji, a nawet sugerują, że w sumie najlepiej by było, gdyby każdy został u siebie w domu.
"Osiedle bogów" zawsze traktowałem jako jeden z najmądrzej napisanych komiksów o Asteriksie, ale też jako jeden z tych mniej śmiesznych, więc trochę bałem się o poziom dowcipów. I jest dobrze - co prawda na 10 udanych żartów przypadają ze dwa mało śmieszne, ale da się to spokojnie przełknąć.
CGI faktycznie nie wypada dobrze (film miał mały budżet), ale i nie odstrasza. Też wolę klasyczną animację, jednak da się ją przeżyć.
Powinieneś się cieszyć, bo pojawiają się nawiązania właśnie do "Niezgody" (co akurat bardzo tu pasuje, w obu komiksach bohaterowie "walczyli" z podobnym problemem), ale też scena czy dwie skojarzyły mi się z "Podarunkiem Cezara".
Ja ze swojej strony polecam - z "Asteriksów" ostatnio wypadła tak dobrze "Misja Kleopatra" (choć podejrzewam, że gdyby nie dubbing mój entuzjazm byłby o wiele mniejszy), a jeszcze wcześniej animowany "Asteriks u Brytów" (który moim zdaniem został zrobiony w dość podobnej konwencji jak "Osiedle bogów").
Powiem szczerze, nie obraziłbym się, gdyby ta sama ekipa sięgnęła jeszcze po adaptacje kilku "Asteriksów" - najchętniej bym zobaczył "Wyprawę Asteriksa dookoła Galii", "Asteriksa na Korsyce", "Asteriksa u Helwetów" i "Tarczę Arwernów", ale chyba tylko Helweci mają jako takie szanse... pozostałe komiksy wymagają dobrej znajomości francuskiej mentalności, kultury, historii i... kulinariów, więc mają małe szanse na przebicie... Ale pomarzyć można :)
Pozdrawiam!
Dzięki za zaznajomienie mnie z tematem. :) A czy postać Ekierusa była przedstawiona podobnie jak w komiksie?
Ciekaw jestem, czy kiedyś przeniosą na ekran wspomnianą "Niezgodę". Oczywiście trzeba by zmienić pewne rzeczy - te, których nie da się przetłumaczyć na język filmowy, jak choćby słynne zielone dymki komiksowe oznaczające wypowiedzi inspirowane knowaniami Tuliusza Destrukcjusza - ale również uważam ten komiks za jeden z najlepiej napisanych z serii, tak jak "Osiedle bogów".
Trochę dziwne, że w adaptacji "Osiedla bogów" pojawiają się nawiązania do "Niezgody", skoro ta nie została przeniesiona na ekran, przynajmniej na razie. Może zrobią tak jak Robert Rodriguez z filmem "Grindhouse: Planet Terror", do którego też załączył nawiązania do nieistniejącego wówczas filmu "Maczeta", który to powstał kilka lat później. :)
Też chętnie bym zobaczył "Asteriksa na Korsyce". A na "Wyprawie dookoła Galii" jakoś mi nie zależy - jeden z mniej zapadających w pamięć komiksów.
BTW, już dawno temu z takiej samej długości (44-stronicowego) komiksu "Asteriks Gal" zrobili 80-minutowy film, więc udowodnili tym, że możliwe jest zrobienie czegoś takiego. :)
Nie ma sprawy :)
"Tuliusz Destrukcjusz"? Widzę, że czytałeś w nowym tłumaczeniu, w moim był Tuliusz Intrygantus, jakoś bardziej mi pasował :)
Mówiąc o nawiązaniach, miałem na myśli wykorzystanie kilku motywów z "Niezgody", a nie wątków jako-takich (wolałbym nie zdradzać, chyba, że będziesz chciał).
Ekierus jest dość podobny do tego z komiksu, zwłaszcza na początku- jest trochę bardziej poddańczy wobec Cezara, no i powiedzmy, że zakończenie jego wątku jest nieco inne, ale myślę, że możemy tu mówić o dobrym odwzorowaniu postaci.
Faktycznie, "Asteriks Gal" jest bardzo wierną adaptacją, choć dla mnie to akurat jedna z najsłabszych (jeśli nie najsłabsza) z tych starszych animacji Asteriksa (od "Gala" po "Wielką bitwę"). Ale może to dlatego, że komiks mnie nie rzucił na kolana (moim zdaniem, pierwszym naprawdę wybitnym komiksem była "Wyprawa dookoła Galii").
A skoro już o tym tomie mowa, wiem, że może nie najlepiej przetrwał próbę czasu, ale jeżeli dobrze się zna mentalność poszczególnych regionów Francji, ich zamiłowania kulinarne i różnice kulturowe, nie ma bata, żeby nie skręcać się ze śmiechu przy wizycie w każdym kolejnym mieście :D
To prawda, komiks "Asteriks Gal" miał dość słabą fabułę, a moim zdaniem pierwszym naprawdę wybitnym komiksem był "Asteriks Gladiator". Po raz pierwszy bohaterowie wsiedli na statek, po raz pierwszy pojawili się piraci, po raz pierwszy pojawił się motyw kolekcjonowania hełmów przez Obeliksa, po raz pierwszy Galowie odwiedzili Rzym, po raz pierwszy doszło do pierwszych na taką skalę bitew dwójki głównych bohaterów z Rzymianami - można powiedzieć, że "Asteriks Gladiator" był przełomowym komiksem.
Nie byłem we Francji i nie znam mentalności mieszkańców poszczególnych jej regionów ani specjałów, więc może dlatego "Wyprawa dookoła Galii" mnie nie porwała. W sumie jedyne, co mi zapadło w pamięć, to dwukrotna zdrada tych co gościli Asteriksa i Obeliksa (Hipokrytiks i Odaliks), niejednoznaczne odpowiedzi mieszkańców jednego z miast, cukierki głupotki i oczywiście pojawienie się Idefiksa.
W "Asteriksie Galu" (spoilery dla tych, co nie czytali komiksu ani nie widzieli filmu) centurion z obozu Delirium był naiwny, mało bystry i mało pomysłowy, i pewnie w dużej mierze to przyczyniło się do słabości fabuły tego komiksu. "Torturował" Panoramiksa piórkiem, jakby nie mógł zastosować wobec niego prawdziwych tortur, choć później chciał naprawdę torturować Asteriksa. Czy to dlatego, że miał większy szacunek dla druida niż dla zwykłego wojownika? Nawet jeśli, to nie wynika to z komiksu ani z filmu.
Gdy poddał "próbie magicznego wywaru" tego woźnicę, handlarza wołami, to zamiast kazać podnieść mu wielki głaz lub coś równie ciężkiego, kazał mu kogoś uderzyć - i nie uznał za podejrzane, że Asteriks się zgłosił ani za oczywiste, że Asteriks udaje. Również kiedy sam podnosił głazy, nie widział nic podejrzanego w tym, że dopiero ten najmniejszy udało mu się podnieść.
Gdy wysłał legionistów tam, gdzie rosną maliny/poziomki/truskawki (nie wiem, co to było w oryginale), nie dość, że nie domyślił się, że Panoramiks chciał po prostu zyskać na czasie i go oszukał, to zamiast kazać zakuć w łańcuchy Galów, trzymał ich w luksusowych warunkach. I gdy wypił wywar na porost włosów, nie pomyślał o tym, że ten wywar też przestanie działać, tak samo jak magiczny wywar, więc antidotum było mu niepotrzebne.
Skoro więc główny przeciwnik w tym komiksie był kompletnym kretynem, to nie było tam żadnego napięcia ani dramaturgii, jak w późniejszych komiksach. Nawet w przeciętnym "Złotym sierpie" Ameriks został porwany i jego los cały czas pozostawał nieznany.
Aha, co do "Wielkiej bitwy" - a właściwie "Uderzenia menhirem", bo to oznacza oryginalny tytuł (nie wiem, co za głupole przetłumaczyli ten tytuł na "Wielką bitwę"), to akurat jest jedna z lepszych filmowych adaptacji komiksów. Fajne połączenie "Walki wodzów" i "Wróżbity". Ma co prawda inną atmosferę niż pozostałe filmy, dużo bardziej ponurą, ma również trochę psychodelii (to mi się akurat podoba), w każdym razie film jest dobrze zrobiony. Oczywiście mowa o wersji francuskiej, a nie przerobionej wersji amerykańskiej, w której dodano pełno niepotrzebnych elementów psujących film. Nie wiem, Tobie się nie podoba "Uderzenie menhirem" vel "Wielka bitwa"?
Przy okazji" Uderzenie menhirem" vel "Wielka bitwa" powstała PÓŹNIEJ niż "Dwanaście prac Asteriksa", a "12 prac" uważam za jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, film o Asteriksie, mimo że nie jest adaptacją komiksu.
No, pierwszy Asteriks był niezbyt udany, ale od czegoś trzeba zacząć :) Dodałbym do tego jeszcze bardzo niedopracowaną kreskę.
"Asteriks gladiator" był faktycznie dobry, ale moim zdaniem jeszcze nie przełomowy (choć Kajus Głąbus jest jedną z bardziej pamiętnych postaci cyklu). Podobał mi się mniej więcej na poziomie "Złotego sierpa" - tam z kolei uwielbiam czarne charaktery i w sumie dość zaskakujące zakończenie. Choć widać w tym tomie jeszcze kilka poważniejszych wad (kreska, ostatnia strona, która zawsze mi się kojarzyła z serialowymi zapychaczami) i wygląd Ameriksa (podejrzewam, że z tego powodu nie pojawił się w "Asteriksie na Korsyce"). Natomiast nie podobali mi się prawie wcale "Goci" - szkoda, że był to jeden z pierwszych, Niemcy w Asteriksie zasługiwały na lepszą parodię...
Jeśli chodzi o "Uderzenie menhirem" to technicznie nie mam żadnych zarzutów i obiektywnie to bardzo dobra adaptacja, bardzo zgrabne połączenie "Walki wodzów" i "Wróżbity". Problem w tym, że nie cierpię "Wróżbity" - ze wszystkich 24 komiksów do tego chyba najrzadziej wracam. Zbyt przewidywalny, mało śmieszny, a postacie pokroju Gaduliksa (wróżbity) widzieliśmy już dziesiątki razy w innych filmach i książkach.
Film obiektywnie jest bardzo dobry, aczkolwiek wolałbym, gdyby zrobili "czystą" "Walkę wodzów".
Z filmów animowanych uważam, że najlepsze jest "12 prac Asteriksa", "Asteriks w Brytanii" i chyba właśnie "Osiedle bogów", ale po prawdzie prawie każda animacja była co najmniej dobra - odstaje tylko "Asteriks i Wikingowie" (animacja, bardzo niezgrabne nawiązania do współczesnej kultury i za mało humoru) i zdecydowanie najgorszy "Asteriks podbija Amerykę" - jeden z najśmieszniejszych komiksów został zrobiony jak film Nolana...
Prawda, "Asteriks podbija Amerykę" był beznadziejny, zawiodłem się na nim. "Wielka przeprawa" to świetny komiks, a film - porażka.
Racja, "Złoty sierp" ma fajne czarne charaktery i dobre zakończenie.
"Asteriks i Goci" to z kolei jeden z moich ulubionych komiksów - panujący u Gotów dryl wojskowy (typowo pruski), niemiecki Ordnung (zamiatanie ulic), biurokracja (rozmowa z celnikiem nazwanym "ostrogocką pałą" przez dowódcę bandy Gotów, która porwała Panoramiksa - bezpośrednio po jego stwierdzeniu przy przekraczaniu granicy z powrotem, że "nasi przywitają nas jak bogów"), do tego czarny humor (tekst zrozpaczonego gockiego tłumacza skazanego na śmierć: "Paskudni Galowie! To przez was będę ćwiartowany, mielony, nadziewany na pal i obdzierany ze skóry! A ja jestem wrażliwy! Nie mogę nawet znieść wilgoci ani szpinaku!", a później, po objęciu władzy przez Dyfteryka: "Wymyśliłem dla nich niezłą męczarnie - szybkowar! Gotuje delikwenta w dwie minuty i gwiżdże, kiedy robota jest skończona!" - "He, he! Idziemy z postępem!"), mnóstwo nieporozumień u Rzymian i ta "logika" rzymskich dowódców odnośnie definicji inwazji i doniesień o inwazji. Na koniec genialne "wojny asteriksjańskie" z nawiązaniami do podziałów Niemiec.
Czego tu nie lubić?
W "Asteriksie i wikingach" też nie podobały mi się te wszystkie niezgrabne nawiązania do współczesnej kultury (komiks o wiele bardziej mi się podobał), postać tej księżniczki "Dody" wciśnięta na siłę, tak jak umieszczenie dużej części akcji w północnej Skandynawii, czy tam na Islandii. Natomiast animację uważam za technicznie bardzo dobrą.
"Asteriks Gal" może miał niedopracowaną kreskę, ale i tak była to kreska znacznie lepsza niż ta w polskich serialach animowanych dla dzieci, jak "Bolek i Lolek", "Porwanie Baltazara Gąbki", "Reksio", "Przygód kilka wróbla Ćwirka" itp. Tam to już w ogóle rysunki wyglądały na rysowane przez 8-letnie dzieci. W dodatku animacja 12 klatek na sekundę zamiast 24, mimo że na Zachodzie już w latach 30. przestawiono się na 24.
Albo polski film animowany z 1988, "Dawid i Sandy" - animacja to śmiech na sali.
Hm... chyba będę musiał sobie odświeżyć "Asteriksa i Gotów" :) - ale warto wspomnieć jeszcze o "Hi, hi, on zerwał się z łańcucha", czyli o typowym, ciężkim niemieckim dowcipie :)
Natomiast nie podobała mi się sama historia, które pod wieloma względami jest powieleniem schematu z pierwszego numeru (a pamiętajmy, że Goci to tak naprawdę numer 3, więc przerwa była niewielka): ktoś porywa druida, by zdobyć magiczny napój, ma niepewnych zauszników, lecz mimo to planuje podbój Rzymu. Asteriks (tu akurat z Obeliksem) podstępem infiltrują wroga i dają się pojmać. Potem Panoramiks robi napój, a nasza ekipa stara się rozsiać chaos i zamieszanie...
Hm, w sumie dotąd nie myślałem o "Gotach" w ten sposób. Faktycznie coś w tym jest, chociaż mi dużo bardziej podobają się Goci niż "Asterix Gal".
Odświeżyłem sobie "Wyprawę dookoła Galii" i przyznaję, że jest tam sporo fajnych rzeczy, które przedtem przeoczyłem, np. lutecjańscy turyści stojący w korkach w drodze nad morze ("Powariowali ci Lutecjanie!" :)), sceny na plaży w Nicei, zachowanie turystów, porwanie łodzi turysty, który krzyczał, że nie chce płynąć do Massalii, bo ma wykupiony cały pobyt z wyżywieniem (gdy czytałem to ostatnim razem, nie wiedziałem o istnieniu czegoś takiego, jak all inclusive, więc wtedy nie mogło mi się to tak skojarzyć), generalnie faktycznie dobry album.
Ciekawe, dlaczego w Polsce "Goci" zostali wydani jako ósmy album, nie jako trzeci, jak we Francji.
W "Złotym sierpie" bardzo podobała mi się ta scena, gdy Asteriks z Obeliksem walczyli ze zbójcami, jednocześnie gawędząc ze sobą, jakby siedzieli w knajpie: Asteriks uderzając zbója pyta Obeliksa: "Ten twój kuzyn, Ameriks, to pewnie bogaty facet?" - a Obeliks odpowiada, zderzając dwóch zbójców głowami: "O, tak!", Asteriks pyta Obeliksa, rzucając zbójem: "A co on robi z tym złotem, którym płacą mu za sierpy?", i Obeliks odpowiada, uderzając głową zbója o swój menhir: "Robi z niego nowe sierpy". :):):)
Uwielbiam taką nonszalancję i beztroskę wykazywaną przez bohaterów podczas walki. :)
O, tak piękna scena :)
Choć i tak jeśli chodzi o potyczki słowne w trakcie bitew, najbardziej lubię dyskusję o ostrygach, która przewija się przez całego "Asteriksa na Korsyce" (Rzymianie są jak ostrygi, im drobniejsze, tym lepsze :)) + komentarz starszych panów podczas bitwy :)
Ja natomiast wyłapałem mnóstwo w "Asteriksie u Helwetów" jak rozpocząłem studia (finanse) - "nas nie intreresuje, co macie w sejfie, możecie liczyć na pełną dyskrecję", "niesiemy pomoc wszystkim, niezależnie od narodowości", "chcemy pozostać neutrali", "międzynarodowa konferencja ludów galijskich", czystość Szwajcarów, obowiązek posiadania broni i ćwiczeń (żart dla mocno wtajemniczonych), no i oczywiście:
O: Asteriksie, co to jest fondue?
A: To pewnie taki rodzaj orgii :)
Tak, w "Helwetach" jest pełno aluzji do współczesnej Szwajcarii, i wiedziałem to mimo że nie studiowałem finansów ani marketingu ani zarządzania ani ekonomii. Wiedziałem za to, że Szwajcaria słynie z bankowości i wysokiej jakości usług bankowych (stąd nienaruszalność sejfów i dyskrecja), że tam powstał Czerwony Krzyż (bez problemu wyłapałem aluzję), że Szwajcaria ogłosiła wieczystą neutralność i że jest tam obowiązek posiadania broni i regularnych ćwiczeń strzeleckich.
Później dowiedziałem się też, że Szwajcarzy rzeczywiście słyną z zamiłowania do czystości. Co oczywiście jest cechą jak najbardziej pozytywną.
W komiksie przewinęła się też aluzja do szwajcarskich zegarków i do kukułek zegarowych (klepsydry, które są bardzo dokładne, odwracanie klepsydr, gdy właściciel pensjonatu krzyknie "Kuku!":)).
Natomiast nie wiem, jak to wygląda we francuskim oryginale, ale od jakiegoś czasu w języku polskim słowo "orgia" nie kojarzy się już z wystawnym przyjęciem z czasów starożytnych, tylko z orgią seksualną - zbiorowym seksem. Więc to tłumaczenie się mocno zdezaktualizowało (chyba że już wtedy słowo "orgia" kojarzyło się głównie z orgią seksualną, a mimo to znalazło się w tłumaczeniu).
O ostrygach było też w "Normanach" - "Mówiłem ci już, Obeliksie, że ostrygi są jak orzechy - je się tylko środek" - "Ale ja orzechy jem tak jak ostrygi, w całości". :)
Właśnie orgia rzymska była brudną, pełną seksu, upojną imprezą (co zresztą dobrze oddano w komiksie - chodzi pierwsze kadry z orgii w pałacu namiestnika). To słowo nigdy nie dotyczyło skromnych, grzecznych prywatek :)
Na początku słowo "orgia" oznaczało "święte obrzędy" ku czci Dionizosa (u Rzymian: Bachusa) i innych bogów połączone z ekstatycznymi śpiewami i tańcami. Później zaczęło się to kojarzyć również z pijatyką (wszak Dionizos to bóg wina, winorośli i biesiad), ale obecnie kojarzy się to po prostu ze zbiorowym seksem - bez tańców, śpiewów, alkoholu, jedzenia i konkursów, jak to było w starożytności, gdzie chodziło właśnie głównie o alkohol, tańce i śpiewy. Nie wiem, kiedy znaczenie tego słowa się zmieniło.
Wracając do Asteriksa: zobaczymy, może kiedyś przeniosą na ekran "Wyprawę dookoła Galii". Skoro nie zanosiło się na ekranizację "Osiedla bogów", a jednak ją zrobiono, to może Wyprawę też zrobią.
Mogliby też zrobić porządną rysunkową animację "Asteriksa na igrzyskach olimpijskich", którą totalnie skopano w aktorskiej adaptacji. To jeden z nielicznych przypadków, kiedy wyszedłem z kina naprawdę zawiedziony i żałowałem, że poszedłem.
Nie widziałem jeszcze "Asteriksa w służbie jej królewskiej mości" - a czy Ty widziałeś? Jeśli tak, to co o tym sądzisz?
O ile mi wiadomo, obrzędy ku czci Dionizosa wcale nie były takie grzeczne - pamiętam, że w jednym micie, czcicielki Dionizosa rozszarpały na strzępy jakiegoś greckiego króla (przyznam uczciwie, nie pamiętam, jak się nazywał).
Pamiętajmy, że większość rzeczy Rzymianie przenieśli z kultury greckiej, często w bardziej zdemoralizowanej formie. W każdym razie, myślę, że w komiksie chodziło raczej o ten mniej przyzwoity rodzaj imprezy :D
Wracając do naszych spraw - wybitnie nie polecam "W służbie jej królewskiej mości" - "Igrzyskie Olimpijskie" były słabe, ale na tle tego filmu prezentują się wręcz przyzwoicie, co powinno dać obraz nędzy i rozpaczy tego filmu. Z tego co pamiętam, był chyba jeden dowcip przy którym się zaśmialem i tyle...
Patrząc na klimat "Osiedla bogów", stawiałbym, że zrobią albo jakiś podróżny (będą mieli na pewno większy budżet, więc będą mogli sobie pozwolić na więcej lokacji) typu "Asteriks u Helwetów" lub "Asteriks w Hiszpanii", "Asteriks i kociołek" (choć ten mnie jakoś nie zachwycił - po prostu był mało śmieszny).