1. Czy tylko ja miałam dziwne odczucia co do poziomu r4 s 1 z m u? Przy okazji trendu na "lisie oko" w fotografii i makijażu kilka lat temu powstała dyskusja na temat naciągania sobie skóry na skroniach i robienie sobie skośnych oczu. Sporo Azjatów, szczególnie tych z mniejszości utożsamia ten gest z r a stvskim przedrzeźnianiami z którymi się spotykają od dzieciństwa (polecam materiał youtuberki Sherlizy Moe o tym problemie). Ten gest imo powinien zniknąć z form przekazu, szczególnie kiedy twórcą jest całkiem światowy i zróżnicowany etnicznie kraj. A tu proszę, żarcik że azjata ma skośne oczy jakby to był disney z 42'
Ale to jest najmniejszy problem jaki mam z tym filmem.
2. Ktos kiedyś się śmiał z wiedzmina z żebrowskim, że sceny walk są poszatkowane jak kapucha, żeby ukryć brak choreografii i polotu aktorów. Tutaj to samo, nie uświadczymy kreatywności sztuk walk, nie zaznamy "jackie-chanowego" slapstiku, kaskaderzy i aktorzy nie walczą tylko skaczą pomiędzy ujęciami żeby sztucznie wywołać dynamikę. Smutne całkiem.
3. Żarty i gagi dno niestety, śmieszy może 1 na 10, jeżeli się zna uniwersum Asterixa to można zauważyć zajumane koncepty z poprzednich dzieł. Taki ot gołąbek-telefon był już w wikingach, Baba na statku mówiący łajba na pławej bułcie (kreatywna zmiana, tym razem jest na lewej bułcie)
i nie mówię tu o klasyczkach czyli ta ryba śmierdzi-wcale nie, tylko o nowych żartach oraz tych starych które i tak są pokracznie ujeżdżane przez scenarzystów z efektem żenuły. Piraci to swoją drogą taki potencjał a wyszło mało zabawnie.
4. Brak zabawy formą. Kojarzycie languste z misji kelopatra? Albo scene w piramidzie, kiedy zgasło światło? Rysunkowe oczy rodem z pierwszych animacji ganiające w ciemności? Nawet napierdalania Rzymian tak, że im sandały sprężynują nie ma :(
5. Czasami jest tak, że żart w języku ojczystym dzieła nie siada w innym i trza cos wymyślić. Tutaj czuć idealnie miejsca, w których miał być żart słowny, ale postaci lecą na jakiś ogromnie dalekosiężnych skojarzeniach, często bez kontekstu a "shrekowe" nawiązania do popkultury są suche i czerstwe jak miesięczny kłosąt w zapomnianej galijskiej piekarni.
6. Ciąg przyczynowo skutkowy i deus ex machina na końcu, już nie chce mi się pisać jeeeny
Nie wiem, czy surowo oceniam po misji kleopatra ale serio się nie bawiłam dobrze, te asterixy to z każdą filmową częscią równia pochyła w dół ku zagładzie. Galowie oprócz strachu przed spadającym im niebem na głowy powinni się trząść jak osiki przed każdą następną ekranizacją ich przygód na Teutatesa
waruj, konf***rato z wyjątkowo słabym poczuciem humoru. Wytrzyj nosek, przemyj oczy od łez i leć oglądać benny hilla albo klasykę blackface'u