Próbowałam znaleźć informacje o hrabi Essexu odnośnie jego rzekomego romansu z Elżbietą lub bycia jej synem. O ile w kwestii spiskowej teorii jaką jest jego możliwe autorstwo dzieł Szekspira, faktycznie hrabia występuje, o tyle nie doszukałam się nigdzie informacji jakoby był synem lub kochankiem Elżbiety. Jeśli ktoś znajdzie jakieś informacje na ten temat niech tu wklei linka :)
czyli faktycznie było coś na rzeczy, dzięki za link! szkoda tylko że tonie pod śmieciami postów
bo nic takiego tam nie było...i właśnie to mam za złe R. Emmerichowi...zamiast zająć się naprawdę ciekawym wątkiem, czy nawet wariacjami nt teorii szekspirowskich to pan reżyser nawymyślał sobie niestworzonych bajeczek i uraczył widza miksikiem tragedii greckiej i telenoweli latynoskiej:///
Mogłabym potraktować ten film poważniej, gdyby nie właśnie ten problem z licznymi romansami Elżbiety. O ile jeszcze spór o prawdziwego autora dzieł Szekspira jest dość żywy i spierające się strony mają dość logiczne argumenty, to rozpasanie Elżbiety wydaje się być absurdalne. Nikt oficjalnie 'nie nakrył' królowej, choć lubiła flirtować na oczach dworu. Nie ma właściwie żadnych dowodów, aby stwierdzić, że nie była dziewicą (informacje o jej romansach to dworskie plotki). A w filmie Elżbieta to prawie wyuzdana latawica... Więc naprawdę trudno widzieć ten film jakoś na poważnie.
Może popatrzcie na link od janesession to są tak stare dzieje, że istnieje masa teorii i nie możemy na 100% powiedzieć, że Elżbieta nie romansowała do tego stopnia, jak zostało to ukazane w filmie. Na pewno cały film jest zbudowany na jednej z wielkich teorii spiskowych historii. Całej prawdy nigdy się nie dowiemy. HISTORIĘ PISZĄ WYGRANI.
Repartee ja bym nie powiedziała, że wyszła jak wyuzdana latawica... nie ma żadnych dowodów na tak ani na nie. Jakby była reżyserem to bym tego nie wrzucała, żeby podkręcić historię, ale przyznaję, że to dodaje trochę smaczku ;)
XVI wiek to wcale ni są stare dzieje. Żaden z dworzan Elżbiety, chodzi mi głównie o kronikarzy, ambasadorów itp. nie wspomina 'oficjalnie' o romansach, nie mówiąc o dzieciach. Informacje o królewskich bękartach pojawiały się dużo wcześniej i pochodziły z względnie pewnych źródeł. Teoria o księciu Tudorze imo jest oparta na lichych dowodach.
Co do 'wyuzdanej latawicy', cóż kreacja Elżbiety w filmie jest, powiedziałabym, niekorzystna. Kiedy mówi się o Elżbiecie to zazwyczaj jako o wybitnej królowej: inteligentnej, odważnej, oddanej Anglii etc. W filmie to bardziej napalano dziewucha, która sypia ze wszystkimi, ma kilkoro nieślubnych dzieci, do tego jest niemal całkowicie podatna na sugestie Cecilów. Trudno mi uwierzyć, że władca o takich cech mógłby z powodzeniem panować Anglią przez 40 lat... Anyway, według mnie Elżbieta z filmu, a ta którą poznaje się na lekcjach historii Elżbieta, to właściwe dwie rożne kobiety, do tego właściwie swoje przeciwieństwa. I zastanawia mnie jedno, dlaczego Elżbieta, gdyby miała już nawet tę gromadkę bękartów, nie chciała żadnego wysunąć na tron? Przedłużenie dynastii było jak najbardziej w jej interesie. Nie sądzę, aby chciała oddać władzę w ręce Stuartów.
"nie ma żadnych dowodów na tak ani na nie"
Czyli wszystko możliwe! Myślę, że historia byłaby zabawną nauką, gdyby przyjąć takie założenia.
A jeśli chodzi o dowody, to jak wspominałam: niezawarcie małżeństwa i brak żadnych wiarygodnych wzmianek o romansach, dzieciach. Za to nie widzę dowodów za tym, że jednak Elżbieta nie była virgin queen.
Zgadzam się z Tobą co do tego, że dziwne byłoby żeby żadnego bachorka nie wysunęła po sobie na tron i że jej obraz zdecydowanie na niekorzyść różni się od tego, czego uczymy się na lekcjach.
Za to! Co do Twoich słów:"Trudno mi uwierzyć, że władca o takich cech mógłby z powodzeniem panować Anglią przez 40 lat... ". Wiesz na czym polega smutny problem? Elżbieta była kobietą. Przerażąjąca większość królów dokładnie tak się zachowywała - seksiła się na prawo i lewo, miała przynajmniej kilka bachorków ale jako królowie byli wielbieni - dlaczego królowa nie? Bo kobiecie nie wypada... może więc prawda jest inna? Może Elżbieta taka właśnie była w rzeczywistości, ale nie mogło to wyjść na jaw bo straciłaby tron?
A facetowi męskości dodaje, jak wszystkie na niego lecą a on nie odmawia - bo przecież nie wypada odmówić ;)
W poprzedniej wypowiedzi trochę się zagalopowałam ze sprawą ze Stuartami. Elżbieta chciała zawsze zjednoczyć Anglię i Szkocję, więc przed śmiercią 'zgodziła się' na Jakuba. Marię ścięła, bo właściwie została zmuszona, tj. naciskały na nią inne organy biorące udział w sprawowaniu rządów. Anyway, myślę, że gdyby te dzieci miała, co imo jest totalnym absurdem, któregoś namaściłaby na następcę. A tak w ogóle to z raportów zagranicznych ambasadorów można się dowiedzieć, kiedy Elżbieta miała bóle menstruacyjne (btw. wtedy dawali jej do podpisywania wyroki śmierci), skoro pisali o takich rzeczach to przemilczeliby kilka przebytych ciąż (raczej trudno nich nie zauważyć)?
Jeśli chodzi o kontakty z mężczyznami. Wydaje się, że najbliższym jej mężczyzną był Robert Dudley, hrabia Leicester. Po jej śmierci znaleziono ich korespondencję itp. A sama królowa miała powiedzieć, że kochała hrabiego, ale nie była jego kochanką. Skoro twierdziła, że nigdy nie była kochanką Dudleya, chociaż powiedzmy, iż miała 'sposobność', dlaczego miałaby sypiać z tabunem innych mężczyzn?
"Może Elżbieta taka właśnie była w rzeczywistości, ale nie mogło to wyjść na jaw bo straciłaby tron?"
Kot by miał ją tronu pozbawić? Była popularna wśród ludu, umiała świetnie przemawiać, kokietować poddanych. Ludzie na ogół byli jej lojalni, wieść o romansach raczej niewiele by zmieniła. A tak w ogóle, to akurat tutaj nie chodziło mi o romansowania, a o bezradność królowej. Tj. Cecil kierował Elżbietą jak mu się podobało, ona była właściwie jego marionetką. A historia maluje królową, jako dosyć dobrego polityka, kobietę wykształconą i przede wszystkim silną.
Śmierć hrabiego Essexa Elżbieta przeżyła dość ciężko. Był jednym z jej faworytów, no i był z nią spokrewniony (był prawnukiem Marii Boleyn). Essex lubił samowolę i w końcu przesadził i nie, jak sugeruje film, padł ofiarą dworskiej intrygi, ale sympatyzował z biedotą i próbował podburzyć lud się przeciw Elżbiecie.
A co do samego Szekspira, większość historyków literatury odrzuca teorię o Edwardzie de Vere. W ogóle cała intryga w filmie jest szyta grubymi nićmi i według mnie jest dość absurdalna. Hm, wydaje mi się, że w 'Newsweek' albo 'Polityce' czytałam jakiś artykuł o tym, że reżyser filmu rozdaje jakieś ulotki w liceach przekazując 'jedyną prawdę' o tożsamości Szekspira i denerwuje przy tym poważnych ludzi, którzy zajmują się tą sprawą od wielu lat. Ja uważam, że film jest śmieszny i należy go traktować z przymrużeniem oka.
no właśnie.
z przymrużeniem oka.
bo filmy to przeważnie mniej lub bardziej poważne bajki.
a przecież film tak wymownie się skończył. ludzie wychodzący, opuszczający teatr, gasnące światła i ostatni rzut kamery na scenę ... :-)
Mała dygresja, lud nie miał wpływu na to kto nim rządził, za to intrygi i politykowanie w kręgach szlachty i arystokracji już ten wływ posiadał, ale od władcy zalerzało czy większy czy mniejszy, gorzej było jak władca był kobietą, czyli kimś gorszym już przez sama płeć (czymś w rodzaju podludziem), bo przecież kobieta była tylko po to by usługiać meżczyźnie i rodzić dzieci.
A z tego co się oriętuje w jej historii to istnieje wielkie prawdopodobieństwo podparte dokumentami historycznymi (no może bardziej niuansami w tych dokumentach), że przynajmniej jednego syna miała i to właśnie chyba z Robertem Dudley'em. Ale chciała utrzymać swój wizerunek Królowej Dziewicy oraz chciała być niezależna od mężczyzn, bo sam fakt, ze miała syna mógłby pozbawić ją tronu na rzecz ojca dziecka lub samego dziecka, płci męskiej.