ale to już było...i niestety, wraca. Ciągle.
Standard: dziewica zaczytująca się w romansach, która nie wie, jak wygląda tusz do rzęs,plus młody przystojniak ( przeciętniak nie zgromadziłby żeńskiej części publiczności przed ekranem) po przejściach, nie mogący pogodzić się z trudami przeszłości, z cudowną mieszanką osobowości Christiana Grey'a i boskiego Buntownika Hugo z 3 M.N.N. Skrzywdzony cukiereczek, który na każdym kroku robi zbolałą minę, zakochuje się bez pamięci ( oczywiście nie od razu, mamy wątek zdrady i niepewności) w mlodej dziewczynie, ktora wstydzi się rozebrać do bielizny, aby popływać w jeziorze. BOŻE, to jest tak infantylne, że aż mierzi w dołku. Film ogląda się spoko, ale z perspektywy przeżytych 28 lat - trąci dziecinadą i kiczem. Gdybym miała znowu 18 lat, pewnie zakochałabym się bez pamięci i wałkowała film w kółko. Dla nastolatków jest super, dla dorosłej kobiety - na wieczór, aby zapomnieć o trudach dorosłego życia - ujdzie.