Generalnie lubię książkę, która nie jest może czymś wybitnym od strony powieści, ale już od krytyki socjalizmu jest czymś magicznym.
Film mnie ie zawiódł bo ni miałem oczekiwań, nastrój filmu nie odpowiada temu z książki, zachowanie postaci też jest kiepskie (emocje) i cały film jest zadziwiająco nudny. Cóż nie będę więcej pisał o nim bo nie warto, filmu nie polecam, ani kiedy ktoś nie przeczytał książki, ani jeżeli ktoś ma ją już a sobą.
Krytyki socjalizmu? To ostra krytyka wszelkiej maści totalitaryzmów - przede wszystkim komunistycznego, a nie socjalizmu, za którym Orwell się wręcz opowiadał, być może nie do końca go rozumiejąc. Dobrze napisana książka, ale to przecież nie "Droga do zniewolenia" Hayeka :)
Pozdrawiam,
inny zwolennik wolności
z tą swoją lewicowością Orwell miał wiele problemów, pod koniec życia był wyraźnie 'dissillusioned'. różnica między komunizmem a socjalizmem jest w zasadzie niewielka, po prostu komuniści są bardziej konsekwentni w realizacji swoich planów. oczywiście rok 1984 jest antysocjalistyczny bo każdy socjalizm prowadzi w ostateczności do utopii.
"1984" jest antytotalitarny, ale nie antykomunistyczny, w tym sensie, że Orwell działał na przykładzie komunizmu (właściwie, to stalinizmu, który znacząco różni się od leninizmu, jest dużo ostrzejszy od trockizmu a od marksizmu dzieli go przepaść) wyciągając z niego wnioski ogólne. Nie akceptował on komunizmu radzieckiego, jako socjalista, ponieważ właśnie ten komunizm jest socjalizmem totalnym. Natomiast za socjalizmem jak najbardziej się opowiadał i nie miał z tym żadnych problemów. Natomiast marksizm nie jest systemem totalitarnym, tylko utopią, bardzo podobną do systemu Platońskiego, czy The "Utopii" Morusa.
"84" krytykuje ogół totalitaryzmów z komunizmem na czele, nie socjalizm. Socjalizm to nie komunizm. Socjalizm może ale nie musi prowadzić do komunizmu.
Albo anarchizmu. Sam socjalizm jest właściwie jedynie postawą, to przeciwny do prawicowego rodzaj stosunku do własności. Sam w sobie jest bardzo w pytkę :)
Cóż, osobiście uważam, że pomysł, by państwo wtryniało się na każdym kroku do interesów obywatela i kontrolowało jego gospodarcze poczynanie to bardzo... Oryginalne podejście do tematu wolności. Ale mniejsza z tym, nie znoszę dyskusji politycznych na Filmwebie...;)
Właściwie to gówno mnie Twoje zdanie. Chyba każdy normalny człowiek głosuje na UPR. Nikt tu nie optuje za SLD, mówimy tu o możliwościach, nie o gustach.
No cóż, jak na wyborcę UPR to dość oryginalnie jest mówić, że socjalizm jest "bardzo w pytkę". A poza tym nie każdy normalny człowiek wspiera UPR. Są jeszcze ci, co wspierają WIP ;)
Akurat to mówiłem jako filozof; socjalizm jest konkluzywny. Weźmy np. służbę zdrowia: sam Friedman powiedział, że w jakimś tam stopniu musi być publiczna, vide żul który nie ma kasy na leczenie, a rozsiewa ebolę.
Co do poparcia: jakiś czas temu nastąpiła fuzja WiP i UPR :P Teraz to jedno i to samo.
Oczywiście totalitaryzm, przez pryzmat socjalizmu rozumianego jako gospodarka planowana. Wybaczcie te nieścisłości, ale komentarz, był na szybko i nie spodziewałem się takiej dyskusji.
Nie zgadzam się również, że to krytyka socjalizmu. Komunizmu, nazizmu, faszyzmu jak najbardziej, ale nie socjalizmu. Orwell krytykuje totalitarny model państwa i jego chorą sytuację społeczno-polityczną, ale nie przypominam sobie, żeby było tam coś o gospodarce. Zresztą skoro sam był socjalistą wątpię by poddał socjalizm krytyce w swojej książce. Z tego co mi wiadomo lewicowcem pozostał do końca życia, a jedynie raziło go przymilanie się zachodniej lewicy do Stalina i chociażby obojętność na los Europy Środkowej. Orwell pozostał gorącym demokratą i zwolennikiem sprawiedliwości społecznej więc na pewno na Korwina by nie zagłosował. Prędzej na jakąś PPP, a w tamtych czasach na pewno znalazłby wspólny język z PPS. I nie zgadzam się, że wszyscy normalni ludzie głosują na UPR. Nie obawiam się o swoje zdrowie psychiczne, a w życiu bym na tą partię głosu nie oddał. Znam dość dobrze poglądy pana Janusza (trochę interesuję się naszym politycznym bagienkiem), czytałem jego bloga, na bieżąco czytam felietony, obejrzałem sporo wywiadów, byłem na spotkaniu z nim i naprawdę wszystko to utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze robię nie głosując na niego. Nie wypowiadam się co do partii, ale sam Korwin jak dla mnie jest lekko pokręcony. Nikogo nie chcę obrazić, ale na żywo opowiadał takie rzeczy, że głowa mała. Nie wiem, może robił sobie jaja? Przynajmniej mówi co myśli, za to ma u mnie plus. Pozdrawiam.
Problem w tym, że komunizm, nazizm, i faszyzm to różne formy - socjalizmu. Popełniasz ten sam błąd, co wszyscy lewacy - rozdzielasz sytuację "społeczną" (co to w ogóle znaczy "sytuacja SPOŁECZNA"? nie istnieje społeczeństwo jako kolektyw, tylko wspólnota indywidualnych jednostek!) i gospodarczą, ignorując fakt, że ta pierwsza jest całkowicie zależna od tej drugiej. Zapewne twierdzisz, że wolność=demokracja; otóż demokracja jest jedynie fasadą, igrzyskami dla motłochu, mającymi na celu ukryć fakt okradania go poprzez wszechobecne podatki. I nie, nie był socjalistą do końca życia - bynajmniej nie zmienił nigdy poglądów na prawicowe, ale do lewicy też na starość odnosił się krytycznie, jak i do polityki w ogóle.
Fakt, że nie obawiasz się o swoje zdrowie psychiczne, o niczym nie przesądza - schizofrenik zawsze twierdzi, że jest idealnie zdrowy. No i nikt nie jest sędzią we własnej sprawie.
Zdobyłeś tak solidną porcję wiedzy (felietony, wywiady, nawet spotkanie) i tylko utwierdziło cię to w przekonaniu, że lepiej być owieczką? Podziwiam cię, człowieku, ja bym tak nie potrafił...
Co do "pokręconości" Korwina - cóż, mówienie prawdy w epoce zakłamania jest czynem rewolucyjnym... i może wydawać się także czymś pokręconym.
Oglądasz te swoje "filmy zmuszające do myślenia", ale coś nie widać, żeby na Ciebie działały... A może wolisz dwójmyślenie - jak na człowieka lewicy przystało? :]
Na samym początku nie zgodzę się z Tobą, że te trzy totalitaryzmy to odmiany socjalizmu. Komunizm tak, był w nim osadzony najgłębiej spośród nich, to prawda, ale faszyzm i nazizm mogą być uważane za warianty socjalizmu tylko przez korwinistów, którzy widzą socjalizm we wszystkim poza własną ideą. Owszem, czerpały z niego, ale stanowił on tylko jakąś cząstkę tych systemów. Odmianami socjalizmu mogą być: socjalizm demokratyczny czy socjaldemokracja, ale nie faszyzm czy nazizm. Warto zapoznać się z historią myśli politycznej.
Od razu umieszczasz mnie wśród lewaków, ok, nie ma jak zaczynać dyskusji z kimś, nazywając go w obraźliwy sposób, bo w ustach prawicowca na pewno nie jest to pochlebstwo. A co do rozdzielania - społeczeństwo i gospodarka są ze sobą powiązane, to prawda, ale nie całkowicie od siebie uzależnione. Choćby wolnorynkowa gospodarka może istnieć zarówno w społeczeństwach zamkniętych, w krajach rządzonych autorytarnie (przykład: Chile za Pinocheta) jak i w społecznościach otwartych, wolnościowych, demokratycznych, np. Stany Zjednoczone w XIX w. (bo wiem, że później to już był socjalizm). A społeczeństwo nie jest tylko zbiorem jednostek (nie mogę sobie wyobrazić nieindywidualnej jednostki...), lecz jest czymś więcej. Zebrani na stadionie kibice piłkarscy, choć są zbiorowością jednostek, nie są społeczeństwem. Społeczeństwo jest tworzone przez jednostki, ale sama ich obecność nie wystarczy, potrzeba czegoś jeszcze.
Demokracja igrzyskami dla motłochu? Po pierwsze: mówić o ludziach per "motłoch" nie jest zbyt uprzejme, ty na pewno zaliczasz się do elit? Ale co do tego, że to tylko pewna fasada się zgodzę. Obywatele mają niewielki wpływ na rzeczywistą sytuację. Raz na 4 lata połowa z nich wrzuci papierek do urny i na tym ich rola się kończy. Ale receptą na to nie jest dyktatura czy rządy nielicznych, tylko prawdziwa i rzeczywista demokracja, demokracja uczestnicząca. Do tego potrzebna jest jak najmocniejsza decentralizacja władzy, przekazanie jej ludziom. Tak byśmy sami o sobie decydowali, a nie klika powiązana na różne sposoby z biznesem, trzymająca w łapach media. Z tego co wiem, pan JKM nie jest za większą rolą obywateli, chce odebrać prawa wyborcze kobietom, myśli o cenzusach majątkowych czy wykształcenia, marzy mu się jakaś arystokracja czy monarchia absolutna.
Okradanie przez podatki? Historia nie zna przypadku istnienia państwa bez podatków. Za co chciałbyś utrzymać władze? Już widzę, jak Korwin rządzi przy pomocy 500 urzędników. To nic innego jak utopia. Ale gadać tak łatwo, bo nigdy nawet nie będzie miał szansy by to zrealizować, więc też nigdy nie okaże się, że to tylko bajka. Zresztą, gdyby wprowadził tą swoją monarchię, to król musi jakoś żyć przecież.
Czyli skoro nie zgadzam się z wami, to znaczy, że mam nierówno pod sufitem? I powinienem się jednak wybrać do lekarza by ocenił? Czy może stawiasz diagnozę już teraz, opierając się na moim zaślepieniu 'lewactwem'?
Bycie owieczką. Rozumiem, że lepiej być wilkiem, który zjada owieczki?
Co do pokręconości Korwina parę przykładów ze spotkania z nim:
1) zadeklarował się jako zwolennik monarchii absolutnej; nie przeszkadza mu to jednocześnie mówić o sobie jako wolnościowcu; znamy jakąś wolnościową monarchię absolutną? Oczywiście jako potencjalnego kandydata do godności króla podał siebie, skromnie spuszczając głowę.
2) przypisał sobie rzekome zasługi w obaleniu ZSRR; zacytuję: „Gdy pierwszy raz siedziałem w więzieniu za politykę, tak to nazywam, w 1964, gdy wyszedłem, podszedł do mnie jakiś facet, Amerykanin. Zaraz poznałem, że to agent i będzie mnie chciał zwerbować do pracy dla CIA. Od razu mu zapowiedziałem: nie będę pracował dla obcych wywiadów. Ale mam też dla pana i kolegów jedną dobrą radę: kupcie iluś tam szeregowych sekretarzy i kiedyś któryś z nich stanie na czele państwa. I co? Wybrali Gorbaczowa, a on rozmontował Związek Radziecki. Jak widać, możliwe, że zastosowali się do mojej rady.”
3) Stwierdził, że na Białorusi jest obecnie więcej wolności gospodarczej niż w Polsce, oczywiście dlatego, że podarował Łukaszence swoją książkę o podatkach (nie wiem czy na takie zdanie wpłynął fakt, że na sali był facet, który koniecznie chciał usłyszeć co JKM sądzi o "najlepszym europejskim przywódcy", panu Ł.)
4) Na pytanie: "jak Hall może mieć taką żonę, taką...?" (chodziło oczywiście o Aleksandra Halla), JKM: "Coś państwu powiem…” [tu spojrzał na filmującą spotkanie kamerę i powiedział: „Tego proszę nie nagrywać!”], a potem dokończył: "Ja osobiście bardzo lubię Olka Halla, ale jak dla mnie to on jest zwyczajny impotent i może to małżeństwo to jest takie fałszywe i ona nie jest jego żoną naprawdę; to tak, jak gdy homosie biorą fałszywe śluby".
Wypowiedzi spisałem sam, na gorąco po spotkaniu. Było nagrywane i szukałem filmu, niestety nie znalazłem, tak więc możesz wierzyć lub nie na słowo lewaka.
Do tego dodam pogląd, z którym u JKM spotkałem się kilkakrotnie, a więc tzw. "obozy reedukacji". Mieli by być do nich wysyłani wszyscy socjaliści ("Socjalista – to socjalista, niezależnie od tego, czy jest on z CDU czy z PiS-u, z SLD czy z SPD." - źródło: blog pana JKM), czyli po prostu ci, którzy mają inne poglądy. Po pierwsze: wysyłanie do obozu kogokolwiek nie ma wiele wspólnego z wolnością, ani z liberalizmem ani z libertarianizmem. Po drugie takowe obozy kojarzą mi się od razu z działaniami Pinocheta czy z Berezą Kartuską, również nie bardzo to wolnościowe. Nie muszę chyba mówić, że nazizm i stalinizm też lubiły budować obozy.
Oraz sytuacje, nierzadkie, kiedy pan JKM w czasie dyskusji obraża lub wyśmiewa swojego rozmówcę (w głowie zapadła mi taka sytuacja: dyskusja na temat traktatu lizbońskiego, mówi coś pan Saryusz-Wolski, a JKM, który ma inne zdanie zaczyna się głośno śmiać, całkowicie zagłuszając oponenta).
Filmy nie działają, bo jeszcze nie zostałem wyznawcą Korwina i liberalizmu? Strasznie boleję. A od kiedy posiadanie określonego zespołu poglądów jest wyznacznikiem myślenia? Było wielu wybitnych myślicieli, którzy do liberałów czy tam konserwatywnych liberałów się nie kwalifikowali, i jakoś nie wydaje mi się, żeby czyniło ich to głupcami.
Tacy jesteście wolnościowi, ale strasznie ciężko wam, i waszemu Korwinowi, przychodzi akceptacja ludzi o innych poglądach, innym obrazie świata. Nie możecie pogodzić się z tym, że ktoś może mieć inne zdanie. Skoro się z wami nie zgadza, to na pewno jest głupi, albo otumaniony przez media czy socjalistyczną propagandę. Zamykajcie się więc dalej w tej swojej oblężonej twierdzy, w kółeczku wzajemnej adoracji, jak dla mnie nie musicie z niej wychodzić.
Wybacz objętość, ale nie dało się krócej. Zawsze robię odstępy między akapitami, bardziej to czytelne wtedy. Pozdrawiam.
Tak na marginesie, świetna odpowiedź. Taka, że bojownik prawicy się nie odezwał.
Mam jednak jedną wątpliwość jako, że również interesuję się burdlem politycznym obecnym. Czy nie uważasz, że przy zwiększających się trudnościach nakładanych przez coraz to bardziej nieudolne rządy (ich działalność, lub jej brak, lub nadmierną działalność widać i czuć w powietrzu) ludzie, którzy mają do tego predyspozycje (czyli ludzie młodzi) zaczynają się buntować?
To było pytanie naprowadzające do głównego, drugiego: Czy jesteś w stanie uważać Janusza za "mniejsze choć konieczne zło"? Co myślisz o takim ujęciu jego partii? Napisałeś, że lepiej być owieczką a ja dodałbym do tego, że jest to na pewno prawda dla Ciebie, jednak czy nie lepiej być owieczką, która może chodzić po różnych halach i jeść co zechce a nie być sztucznie tuczona?
Mam wątpliwości czy taka świetna. Chyba lepiej nie pisać długich postów. Biorąc pod uwagę, że połowa Polaków nic nie czyta, taki duży tekst może odstraszać już samą swoją objętością. Oczywiście nie jest to skierowane do Flijoye, to tylko taki ogólny wniosek.
Co do buntujących się młodych to owszem, słyszałem, że tacy są w Grecji czy Hiszpanii, ale jakoś na naszym podwórku żadnych oznak buntu nie dostrzegłem. Chyba, że uznamy za bunt to, że ktoś pisze na internetowym forum: "precz z rządem!". Dla mnie to śmiech tylko. Buntowanie się przed ekranem komputera, gdy siedzimy sobie spokojnie w domu to trochę absurd.
Co do pana Janusza. Zgadzam się, że może być pewnego rodzaju alternatywą, biorąc pod uwagę fakt, że polska polityka zdominowana jest przez 4 partie sejmowe, a innym głosom ciężko się przebić. JKM jest spoza 'układu' co dla wielu ludzi może mieć decydujące znaczenie. Poza tym popieram wszystkie inicjatywy, które sprzyjają zwiększeniu pluralizmu. Niech do sejmu wejdzie Korwin, niech wejdą PJN i Palikot. Im więcej tym lepiej, może coś ciekawego się wtedy urodzi.
Osobiście jednak nie traktuję pana Janusza jako 'mniejszego zła'. Moje poglądy z jego pokrywają się chyba tylko w postulacie legalizacji marihuany, nie jestem ani liberałem gospodarczo ani konserwatystą obyczajowo, ciężko mi więc znaleźć coś dla siebie w jego programie. Jeśli mam być szczery, to 'gorsi' są już dla mnie tylko fanatycy spod znaku ONR czy NOP. Ale to moja subiektywna opinia ;)
Żeby ta owieczka jeszcze tuczona była, bo na razie to znaczna część owieczek chudziutka taka, że żaden wilk się nimi nie zainteresuje. Sam nie chcę być owieczką, napisałem tak dla tego, że gość któremu odpowiadałem, uznał że bycie wilkiem oznacza zjadanie owieczek, a owieczką - bycie zjadanym. Ja proponuję pewną modyfikację. Najlepiej być psem, który ochroni głupiutkie owieczki przed zakusami wilka. A życie w wilczym stadzie też nie jest złe: jesteś wolny maksymalnie.
Nie zgodzę się, że faszyzm, komunizm i socjalizm to 3 różne ideologie, o ile do tego drugiego nie ma wątpliwości, to trzeci wymaga trochę zabawy. Faszyzm czerpał, a właściwie, był kosmetycznie zmienioną wersją socjalizmu gildyjnego, czyli modelu dzięki, któremu korporacje i związki zawodowe zawiązywały się w pewne organa, które docelowo miały być sterowane według centralnego planu, organa miały tworzyć monopole. Oczywiście wprowadzenie tego wymagało innej techniki, niż przy wprowadzaniu socjalizmu, być może główne dlatego, że "więzi" między tymi ideologiami zostały oficjalnie zerwane, więc wprowadzano to coraz silniejszym interwencjonizmem, o czym jeżeli dobrze pamiętam bardzo pochlebnie wyrażał się papież w jednej z encyklik początka lat 30.
Tu co do społeczeństwa się zgadzam, jednak są pewne progi i bardzo silne korelacje w występowaniu tego i tego.
-Sztuką dla sztuki jest używanie słowa "wolny" przed rynkowa.
-Do tego, aby zaistniało społeczeństwo potrzebna jest gospodarka.
Decentralizacja władzy jest potrzeba koniecznie, im mniejszy organ administracyjny tym lepiej, obywatel dobrze będzie znał się na sprawach (przecież go dotyczą w dużym stopniu). JKM jest za osłabieniem władzy, jednak pytałem go o tą koncepcję i się na nią zgadzał jako najlepszy rodzaj demokracji, ale i tak prowadzący do centralizacji (tu się nie do końca z nim zgadzam).
Muszę przyznać, że też nie znam mafii żyjącej bez danin w jakiejkolwiek postaci (inaczej nie byłąby to mafia)
Wybacz beznadziejną formę stylistyczną wypowiedzi, ale jest to raczej notka robocza.
Jednym tchem przeczytałam Twój komentarz. Bardzo chwali się to, że wyznajesz zasadę "aby wygrać, trzeba poznać wroga"(oczywiście niedosłownie). Większość ludzi zamknięta jest na poznawanie czegokolwiek, co na pierwszy rzut oka jest niezgodne z ich przekonaniami.
Osobiście mam kilku znajomych, którzy głosują na JKM, ale dyskusja z nimi jest bezcelowa. Zazwyczaj jak już nie mają argumentów słyszę coś w stylu "tak tak, najlepiej daj się okraść i sprzedać lewakom". To takie bardzo hm..."korwinowskie"? Wytknąć palcem, wyśmiać, a jak trzeba to dać w łeb. Mówię stanowcze NIE ludziom, którzy nie szanują poglądów drugiego człowieka i u których zdanie odmienne wywołuje agresję. To nie jest lepsze zło. Zło to zło. Złem są ci, którzy za sztucznym uśmiechem i prezencją dżentelmena kradną i mataczą, ale złem są również ci, którzy głośno wykrzykują piękne, rewolucyjne wizje, tracąc przy tym czasem kontakt z rzeczywistością(niektóre wypowiedzi pana JKM, między innymi te przytoczone przez Ciebie zakrawają o lekką paranoję). Boję się takich ludzi, a nerwowych krzykaczy historia świata już poznała. Dziękuję.
Różni ludzie na JKM głosują/głosowali. Mi się pary razy zdarzyło, a jak mnie ktoś pyta - głosowałeś na niego, naprawdę chciałbyś aby Korwin wygrał? Mówię, nie - nie chciałbym aby wygrał, ale głosowałem bo wiem, że na zwycięstwo rzędu 40% nie ma co liczyć, co najwyżej 5-10%. A z takim wynikiem może wprowadzić mniej ekstremalne postulaty. Po prostu uważam, że brakuje jakiejś partii, która zwiększyłaby wolność(głównie ekonomiczną, ale także i inne jej wersje). Podniesienie kwoty wolnej od podatku, może udałoby się wprowadzić podatek obrotowy zamiast CIT-u(uważam to za o wiele lepsze rozwiązanie - łatwiejsze w wyliczeniu, a i zagraniczne firmy nie uciekną od płacenia) itp. Zgadzam się jednak, że z wieloma wyborcami JKM nie da się rozmawiać. Są strasznie aroganccy, każdy kto nie podziela dokładnie ich poglądów musi być lewakiem, socjalistą i idiotą. Króluje(heh) w tym zresztą Korwin, który jest po prostu nieprzyjemnym bucem. Zawsze jednak liczyłem, że ostatecznie z tego środowiska wyjdą osoby o podobnych poglądach, ale bardziej skłonne do dyskusji i po prostu bycia kimś z kim można porozmawiać. Bo niestety z Korwinem i jego spotkaniami jest tak, że albo jest wzajemne pucowanie się, albo gdy ktoś ma odmienne zdanie to wrzask, że lewak. Korwin podaje proste recepty i zwłaszcza młodzi się na to łapią, ale im człowiek nabiera więcej doświadczenia tym bardziej dociera do niego, że świat ma multum niuansów i proste recepty po prostu się nie sprawdzają. Mamy państwo z wieloma bzdurnymi przepisami, z system podatkowym tak poplątanym jak słuchawki od mp3 które wyjmujemy z kieszeni, z chorą służbą zdrowia(przy czym akurat nie widzę rozwiązania jej problemów w jej prywatyzacji) i część z tego da się naprawić wprowadzając postulaty JKM. Powiedziałbym, że poglądowo najbliżej mi do partii w których szefował, ale wcale nie pałam żądzą nienawiści do socjalistów vel lewaków. Mają swoją wizję państwa, uważam, że błędną, ale jednocześnie za podstawę demokracji uważam konflikt. Taki kulturalny najlepiej, ale jednak konflikt gdzie ścierają się poglądy, są sprawdzane różne rozwiązania i wybierane te najlepsze, nie zaś narzucane z góry. A nie da się ukryć, że jednak w pewnym sensie Korwin do końca wolnościowcem nie jest, bo demokracji by zakazał i nakazał każdemu jego poglądy bo są jedyne słuszne. Jak mówiłem mam podobne poglądy w pewnych sprawach, ale nie uważam ich za jedynych słusznych. Ogólnie więc są różni wyborcy JKM, z tego co zauważyłem środowisko "kucowskie" jest raczej takie jak opisane w poście powyżej, a środowisko przedsiębiorców popierających Korwina(do którego to środowiska dużo mi bliżej) jest mniej fanatyczne a widzi po prostu korzystne dla siebie postulaty.
Dziękuję za elokwentną i rzeczową odpowiedź, kozas15. Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, że komentarz, do którego się odniosłeś, pisałam prawie 4 lata temu. W Polsce od tego czasu scena polityczna zmieniła się niewiele. Duża zmiana zaszła za to w społeczeństwie, w ludziach - i to nie tyle w ich poglądach politycznych, co w poziomie frustracji. A uważam, że wynik wyborów sprzed dwóch dni jest odzwierciedleniem właśnie owej frustracji (poniekąd uzasadnionej), a nie poparcia dla programów i ideologii konkretnych partii (przykre). Co za tym idzie - elektorat partii Korwin bardzo ewoluował. Nie są to już tylko ci młodzi buntownicy z fanatycznym zacięciem, ale też ludzie, którzy szukają szansy na lepsze, bo mają po prostu dość. Muszę przyznać, że dziś sama zgadzam się z niektórymi postulatami tej partii, choć daleka jestem od głosowania na nią. A swoją drogą - to przejmujące doświadczenie przypomnieć sobie swój komentarz sprzed lat i wejść z samym sobą w niepisaną polemikę :) Pozdrawiam!
Tak, właśnie tak zauważyłem, że post ma już swoje lata, ale na filmwebie to norma - widziałem nawet odpowiedzi na posty mające z 10 lat ;) A postanowiłem odpowiedzieć bo akurat czas był przedwyborczy to jakoś atmosfera mi się udzieliła. Ogólnie zobaczymy co przyniesie czas, Korwin wieczny nie jest - czy środowiska wolnościowe zyskają czy stracą na jego odejściu? Z jednej strony jest najbardziej rozpoznawalny i gwarantuje pewną liczbę głosów, z drugiej strony dla wielu ludzi kompromituje on idee, które sam głosi. Z jednej strony często mówi dobrze w sprawach ekonomicznych, a z drugiej palnie taką głupotę, że człowiek nie wie co ma z tym zrobić - śmiać się czy płakać? A, że łatwo go podpuścić to te głupoty zdarzają mu się nawet często(choć ostatnio przystopował). Dużo może zmienić się za następne 4 lata - jeżeli PiS będzie rządził kiepsko to może stracić sporo, a PO raczej się nie odbuduje. Wtedy to naprawdę otworzy się okienko dla czegoś nowego bo taki Kukiz to raczej się rozpadnie(to zbytnia zbieranina, myślę, że rozpadną się jak partia Palikota), a Nowoczesna to wygląda na PO-bis.