Może nie na 10, ale na 8. Nie rozumiem tak niskiej noty. Trzyma w napięciu, zaskakujące zakończenie, troszkę tajemnicy (przede wszystkim z tym zdjęciem na końcu. Szkoda że nie dowiemy się co na nim było). Książki nie czytałem, ale film był całkiem w porządku. Kilka razy podskoczyłem na krześle podczas oglądania :)
Zdjęcia spalone na końcu?- Wiadomo,co na nich było: ZŁO. One nie były istotne, liczy się fakt, że ten, kto je spalił był po stronie demona :P
Jak dla mnie wszystkie znaki wskazywały wyraźnie, kto się okaże tym złym (np. drobiazg, ale wymowny - śmierć matki przy narodzinach dziecka-proroka, czyli antyteza chrześcijaństwa).
Motyw Barcelony wykorzystany sprytnie do demonicznej scenografii, ale nieprzemyślany pod względem fabuły - powrót do rodzinnego domu, a główny bohater ani be ani me po hiszpańsku (Kaman, wyjaśnili to miernie, dwa zdania mógł wydukać :D ).
Średniawy :)
W sumie nie zwróciłem uwagi na śmierć Matki. Coś mi się wydaje że ktoś tu czytał książkę ;) Owszem, fabuła filmu ma kilka niedociągnięć, co nie zmienia faktu że całość trzymała w napięciu i ani przez moment (mimo że oglądałem film około 2 w nocy) nie myślałem o tym żeby go wyłączyć co nie zdarza mi się zbyt często. Poza tym, zmuszał trochę do refleksji i przemyśleń.
A nie, nie czytałam, ja tylko patrzę. Zwykle, jeśli reżyser wie, co chce powiedzieć, to każda scena ma znaczenie, każdy dialog. Na pewno łatwiej analizować w ten sposób filmy wybitne. W średniakach połowa to zamysł reżysera, natomiast efekt finalny to czysty przypadek.
Ten film wybitny na pewno nie był, ale chociaż widza nie pozostawiono samego sobie, pod wycieraczką leżał klucz.
Pozdrawiam :)
Podobał mi się, ale, jest sporo niedociągnięć. Jak np. scena z wyjściem na ogród, gdzie miała zostać dokonana ofiara. Przedziera się przez ogromną piwnicę, która wcześniej była jednopokojową piwnicą, przechodzi przez okno, chociaż wszędzie pełno demonów, które mogą go zabić (i w zasadzie powinny), ale tego nie robią. Trochę przekoloryzowane. I bohaterka, która z niewiadomych przyczyn pali zdjęcia na końcu. Jeśli wczesniej byłaby w zmowie z księżulkiem, to po co w ogóle szła po te zdjęcia. Podsumowując - można zobaczyć, jeśli kogoś jarają liczby (a mnie jarają bardzo), bo inaczej nie dostrzeże w tym niczego poza średnim horrorem, gdzie momenty strachu polegają na nagłym obrocie kamery i niespodziewanym wejściu osoby trzeciej. Jeśli jednak jarają Cię liczby - zobacz i zacznij znowu histeryzować, że 11:11 zajmuje wszystkie pozycje na tarczy Twojego zegara ;]. Ja tak miałem z 23, tyle, że mieszkam pod numerem 23, miałem nr 23 w dzienniku, nr telefonu kończy się na 23... :D
Troszkę nie na temat, ale czytając Twój post na temat liczby 23 skojarzył mi się film o takim tytule Numer 23.
Widziałeś może ? :)
te postacie które pojawiały się o 11:11 to nie demony, to anioły.
a bardziej anioły śmierci, które służą bogu w niszczeniu demonów. a tak przynajmniej to wyjaśnili w filmie... tak w filmie było to wytłumaczone. coś jakbyś nie oglądał tego filmu :)