PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=655740}
7,0 42 tys. ocen
7,0 10 1 42179
7,5 50 krytyków

Życie Adeli – Rozdział 1 i 2
powrót do forum filmu Życie Adeli – Rozdział 1 i 2

SPOILER!!!

Moje pytanie brzmi, dlaczego ten film dostał nagrodę Złotej Palmy? Czekałam na premierę 2 miesiące, w całym życiu się tak nie rozczarowałam i zawiodłam jak dzisiaj, tym bardziej, że filmweb twierdzi, że to 67%
mojego gustu. Wypraszam sobie...
Dla mnie to było zwykłe, lesbijskie porno. W kinie naliczyłam ok. 7 lesbijskich par (w tym my) i 5 SAMOTNYCH mężczyzn, który sobie przyszli rozwikłać zagadkę, jak to jest z kobietami w łóżku. To nie było pięknie
opowiedziana historia dwóch kobiet, jednej doświadczonej, a drugiej dojrzewającej i szukającej siebie. To było PORNO, przewidywalna historia, obrzydliwe sceny seksu, trwające do 10min nawet, zero dobrej muzyki.
Najgłupszy moment filmu, to spotkanie bohaterek w restauracji, kolejne 10min macania się, lizania - UWAGA - ludzie w restauracji nagle zniknęli, nikt na nie nie zwracał uwagi, mimo iż wkładały sobie pod stołem ręce
nie powiem gdzie, a po wyjściu Emmy z restauracji ludzie się nagle pojawili, wszystko wróciło do normy. Naprawdę nie rozumiem. Nie tego się spodziewałam, do tej pory francuskie produkcje filmów homo były
cudowne, nie dziwię się, że nie jesteśmy akceptowani, wytykają nas palcami, że przyklejają nam plakietki pedofili czy ludzi chorych psychicznie, po obejrzeniu tego filmu sama nie wiem co myśleć. Mam nadzieję, że
ktoś wytłumaczy mi fenomen i ocenę 7,5. Liczyłam na piękne kino, a spotkałam się z kolejnym rozczarowaniem... Żenada, nuda, rozczarowanie, w dodatku buzia Adèle Exarchopoulos nie zamykała się niczym Kristen
Stewart w "Zmierzchu". Może i poziom tej wypowiedzi nie jest dobry, ale marzyłam o tym, by po przyjściu do domu, wylać moje żale, inaczej bym nie mogła zasnąć.

[Dodam, że interesuję się tą tematyką, żebym nie wyszła tutaj na niedojrzałą homofobkę.
• „Wyśnione miłości”
• „Zabiłem moją matkę”
• „Niebiańskie stworzenia”
• „Sztuka wysublimowanej fotografii”
• „Lato miłości”
• „Modlitwy za Bobbiego”
• „Tajemnica Brokeback Mountain”
• „Kochałam Annabelle”
• „Na zawsze Laurence”
• „Wszystko w porządku”
• „Obywatel Milk”
• „W imię”
Znowu kłaniam się w stronę Xaviera Dolana, który ukradł mi serce swoimi filmami, natomiast "Życia Adeli" - nie polecam]

metanowiec

Myślę, że długość całego filmu, w którym reżyser pokazuje różne aspekty życia Adeli, w tym również seksualnego, w pełni uzasadnia obecność długich i mocnych scen intymnych. Natomiast ich odbiór jest już kwestią indywidualną. Mnie w żadnym wypadku nie zniesmaczyły i nie wydały się "melopornograficzne". Wręcz przeciwnie, uważam, że są zarówno intensywne, odważne, ale i pełne erotyzmu i rozpalającej namiętności, którą przeżywały obie bohaterki. Swego czasu spore kontrowersje wzbudziły sceny seksu w "Intymności", które moim zdaniem reżyser pokazał w równie dosłowny, ale i wysmakowany oraz zmysłowy, a na pewno nie wulgarny, czy uprzedmiotawiający sposób.

Jeśli chodzi o scenę w pubie, to nie wiem czy zwróciłaś uwagę, ale gdy Emma wychodzi, kamera pokazuje siedzącą przy stoliku Adele, a w tle siedzących ludzi, którzy rzucają jej wiele mówiące, jednoznaczne, karcące spojrzenia. Dla mnie ich wspólna scena w pubie jest jedną z najmocniejszych i najbardziej bolesnych scen w całym filmie, kiedy Adele w desperacji stara się zrobić dosłownie wszystko, aby Emma znów do niej wróciła. Jednak obie sobie uświadamiają, a zwłaszcza Adele, że nie da się już wrócić do tego, co między nimi było, bo po prostu są już na innym etapie życia i tak naprawdę ich drogi już dawno się rozeszły.

Ponadto ta scena pokazuje również jak dużą emocjonalną zmianę przeszła sama Adele, od wieloletniego strachu przed ujawnieniem i ukrywaniem związku z Emmą od czasu liceum, po wspólne bycie razem, aż po całkowitą odwagę niepohamowanego, otwartego i gwałtownego wyrażenia swoich tłumionych długą rozłąką, silnych pragnień, które wciąż żywiła do swojej byłej dziewczyny, kiedy już nie przejmowała się tym, co pomyślą o niej inni.

Jeśli chodzi o rolę Adele, to uważam ją za o wiele bardziej złożoną i głębszą niż jakakolwiek dotychczasowa kreacja Stewart, która mam wrażenie, ma niemal taki sam wyraz twarzy w każdym filmie, który z nią widziałam, no może z małym i obiektywnym wyjątkiem "Wszystko za życie" oraz "W drodze". Adele w filmie Kekiche'a jest obecna niemal w każdej scenie filmu, a my mamy okazję wniknąć w cały jej świat i wszystkie przeżywane przez nią gwałtowne emocje, zarówno kiedy jest wesoła, smutna, kiedy się rumieni, kiedy kocha, czy kiedy się gniewa.

Adele w drugiej części filmu nie jest zresztą już tą niepewną siebie, dojrzewającą, poszukującą swojego miejsca w życiu, niezdarną nastolatką, lecz kobietą z krwi i kości, która przeżywa wzloty i upadki, podejmuje zarówno dobre, jak i złe decyzje, pracuje z dziećmi, próbując na wszelkie sposoby walczyć z narastającą samotnością i nieuchronnym, cholernie trudnym życiem bez Emmy.

Dlaczego "ŻA" zostało nagrodzone Złotą Palmą? Dla mnie to piękny, mocny, surowy, zmysłowy, emocjonalnie rozdzierający, poruszający film o miłości totalnej, która zdarza się być może raz w całym życiu i o jej nieuniknionym, bolesnym i niestety tragicznym końcu. A kolor niebieski to mój nowy ulubiony i zdecydowanie najcieplejszy kolor :)

Ze wspomnianych przez Ciebie filmów nie widziałam jak dotąd tylko "W imię", resztę tytułów natomiast jak najbardziej doceniam, z pięknym i smutnym filmem Anga Lee na czele.

cherry

Przemówiło do mnie tylko to: "Ponadto ta scena pokazuje również jak dużą emocjonalną zmianę przeszła sama Adele, od wieloletniego strachu przed ujawnieniem i ukrywaniem związku z Emmą od czasu liceum, po wspólne bycie razem, aż po całkowitą odwagę niepohamowanego, otwartego i gwałtownego wyrażenia swoich tłumionych długą rozłąką, silnych pragnień, które wciąż żywiła do swojej byłej dziewczyny, kiedy już nie przejmowała się tym, co pomyślą o niej inni. "

Tylko to do mnie dotarło. Zdania nie zmienię i wciąż nie widzę tego co inni, ale cieszę się, że ktoś włożył wysiłek w to, żebym spojrzała na film z innej strony.

metanowiec

Rozumiem, że nie przepadasz za dosłownością, ale cieszę się, że udało Ci się spojrzeć na ten film z nieco innej, szerszej perspektywy. Kiedy myślę o "ŻA" to przede wszystkim przypomina mi się cudowna scena, w której Adele i Emma mijają się na ulicy, jeszcze nieświadome przyszłej, wspólnej relacji, kiedy poznają się w klubie, a Emma przysiada się do nieznajomej "kuzynki", kiedy siedzą na ławce rozmawiając o sztuce i filozofii, Emma po raz pierwszy rysuje Adele, a potem subtelnie całuje ją w policzek na do widzenia.

Kiedy Adele świętuje swoje urodziny, tańcząc z przyjaciółmi do uzależniającego utworu Lykke Li, który już zawsze będzie mi się z tym wyjątkowym filmem kojarzył. Wreszcie wspomniana wcześniej, pamiętna i poruszająca scena w pubie oraz ostatnia, w której Adele pojawia się nie bez powodu w niebieskiej sukience w galerii Emmy, być może po raz ostatni widząc swoją ukochaną spełnioną w objęciach partnerki, nadal darząc ja niesłabnącym, silnym uczuciem.

A dopiero w drugiej kolejności myślę o mocnych scenach ich zbliżeń, w których też można dostrzec swoiste piękno, wynikające z namiętnej miłości, zarówno z ich fizycznej bliskości i psychicznej więzi, która się stopniowo między nimi rodzi i jeszcze bardziej zacieśnia, pomimo wszystkich dzielących ich różnic. Co prawda reżyser nie oszczędza nam widoku wszystkich szczegółów ich ciał, jednak w jego podejściu, nie czuję chęci szokowania dla zwiększenia kontrowersyjności filmu, raczej dostrzegam chęć bezpośredniego, niespiesznego i dokładnego oddania wszystkich odczuwanych przez tytułową bohaterkę doznań, rozterek i emocji, które udzielają się również widzowi.

Owszem, Kechiche mógł tą historię opowiedzieć bez dosłownych scen seksu i myślę, że wówczas film nic bym dla mnie ze swojej wyrazistości i emocjonalnej siły oddziaływania nie stracił, ale zdecydował się nakręcić go w taki właśnie skrupulatny sposób, niczego przed widzem nie pomijając i nie ukrywając. Ja akurat jego wizję rozumiem, szanuję i przyjmuję bez zastrzeżeń. Mam również wrażenie, że m.in. dzięki temu zabiegowi, oprócz osiągnięcia realizmu łączących ich więzi pod każdym możliwym względem, obraz ich intensywnego związku staje się przez to po prostu pełniejszy.

Poza tym reżyser pokazuje również kiedy gorące uczucie łączące obie bohaterki się w pewnym momencie w naturalny choć smutny sposób wypala, co ostatecznie prowadzi do ich rozstania. Choćby za uchwycenie tego nieokreślonego momentu na ekranie, jestem pełna uznania dla kunsztu jego filmowej wrażliwości.

Z całą pewnością, jak to słusznie ujęła Melania, nie jest do film dla każdego. Ja z pewnością jeszcze do niego powrócę, planuję też obejrzeć resztę tytułów z filmografii tego intrygującego tunezyjskiego reżysera. I również polecam Ci obejrzeć "Adelę" za parę lat, być może wówczas dostrzeżesz w filmie coś więcej lub utwierdzisz się w swoim dotychczasowym odbiorze.

cherry

Pozwolę sobie wkleić takie informacje:

"1. Sceny seksu, które zazwyczaj są choreografowane, tutaj były improwizowane - reżyserowi zależało na jak największej naturalności, przez co doszło do spięć między nim a aktorkami, które narzekały na to, że nie było mowy o tak dokładnych ujęciach
2. nie chcą już z nim więcej pracować, Lea grająca Emmę rozpłakała się na konferencji, mówiąc, że nie otrzymały ze strony reżysera żadnej pomocy i w końcu granie, które miało być przyjemnością, okazało się bolesne; reżyser odpowiada prasie, że o bólu mogą mówić bezrobotni i chorzy, nie dziewczyny chodzące po czerwonych dywanach
3. aktorki przyznają, że reżyser sam nie wiedział, czego chciał. pierwsza scena, gdy dziewczyny mijają się na ulicy, była powtarzana sto razy.
4. autorka komiksu, na podstawie którego powstał film, ostro skrytykowała reżysera. prasie powiedziała, że nie kontaktowano się z nią w sprawie właściwego przedstawienia jej wizji, a sam film nazwała pornograficznym. powiedziała: najgorszą rzeczą było chichotanie ludzi podczas filmu; heteroseksualiści chichotali, bo nie rozumieli, co się dzieje na ekranie, homoseksualiści - bo nie były dla nich wystarczająco przekonujące. jedynymi osobami, które powstrzymywały się od śmiechu, byli mężczyźni zbyt zaangażowani snuciem fantazji na temat aktorek i przedstawianych scen intymnych.
5. reżyser twierdzi, że sceny seksu w filmie zostały przedstawione estetycznie oraz bez przesady - planował nakręcić ich więcej, np. trójkąt Adeli z obcymi mężczyznami"

metanowiec

O tych wszystkich spięciach i scysjach na planie czytałam. Oczywiście coś w tym musi być, zwłaszcza że co chwilę wypływają kolejne "rewelacje", choć tak naprawdę ciężko to obiektywnie skomentować nie będąc na planie filmu i nie uczestnicząc w procesie jego powstania, który był z pewnością sporym wysiłkiem psychicznym i fizycznym ze strony aktorek.

Z drugiej strony często jest tak, że dany film, który wzbudza jakieś określone kontrowersje, jak dostaje jakieś ważne nagrody i zaczyna się wokół niego robić sporo "szumu", to wówczas nagle zaczynają pojawiać się rozmaite oskarżenia i pretensje członków ekipy. Nie wiem na ile są w tym wypadku prawdziwe, ale faktem jest, że obie grające główne role aktorki, przed przystąpieniem do zdjęć, musiały co najmniej raz przeczytać scenariusz filmu, wiedzieć na co się piszą i orientować się jak dużo może je to emocjonalnie kosztować.

metanowiec

Punkt 2: reżyser ma racje, aktorki są od grania a nie od gadania i narzekania, jak się nie podoba to po co zostały aktorkami.

metanowiec

źródło?

metanowiec

Obejrzyj sobie ten wywiad: https://www.youtube.com/watch?v=TGKlgZQwVAM jeśli nie chce Ci się całego oglądać, to od momentu 15:26 Jakoś nie widać, by aktorki strasznie narzekały na odważne sceny, które musiały zagrać. Jak widać, były takie momenty, które je śmieszyły podczas grania. Tak w ogóle to cały ten wywiad jest świetny, normalnie rozwalały mnie w niektórych momentach :D Warto zobaczyć całość.

metanowiec

Exarchopoloulos later stated on their rift: "No, it was real, but it was not as big as it looks. For me, a shoot is a human adventure, and in every adventure you have some conflict."[27] In an interview in January 2014, Seydoux clarified: "I'm still very happy with this film. It was hard to film it and maybe people think I was complaining and being spoilt, but that's not it. I just said it was hard. The truth is it was extremely hard but that's OK. I don't mind that it was hard. I like to be tested. Life is much harder. He's a very honest director and I love his cinema. I really like him as a director. The way he treats us? So what!"

cherry

A jeśli lubisz Dolana to polecam "Na zawsze Laurence", czyli historię długoletniego i niełatwego związku ukazaną właśnie w o wiele mniej dosłowny pod względem relacji bohaterów, ale w równie silnie oddziałujący sposób :-)

cherry

Ok, "Laurence" na Twojej liście już jest ;-)

cherry

Bardzo się cieszę, że ktoś tak pisze. Obejrzałam film dziś i powoli go sobie układam, bo poruszył mocno.

cherry

Bardzo się cieszę, że ktoś tak pisze. Obejrzałam film dziś i powoli go sobie układam, bo poruszył mocno. Mam chyba podobne odczucia, na pewno ten film jest o zmianach, przemianach, może też o dojrzewaniu.
Dziękuję za opis Twoich wrażeń, dają do myślenia.

cherry

Sceny erotyczne/pornograficzne (już bardziej) w ,,Intymności,, były nie apetyczne.

metanowiec

to zadziwiająca prawidłowość, że jak film nie idzie to słyszy się...
ciszę (brak muzyki), a wzrok ucieka na sąsiadów z widowni....

...zagłuszył Cię i oślepił ogrom oczekiwań. Niecierpliwe wyczekiwanie na coś niesamowitego jest samo w sobie fajne, ale ewidentnie skraca czas zadowolenia z konsumpcji.
A w tym przypadku jak i w moim przypadku los - czyli przypadek - sprawił, że poszedłem do kina na co innego a od kasy odszedłem z biletem na film erotyczny...
I mogę Cię zapewnić - też czułem "twój" wzrok na plecach i słyszałem twoje myśli "o, przyszedł zobaczyć jak to z les jest"...

Niestety tak się filmu nie ogląda, nie słucha - film taki jak ten, trzeba czuć. Nie czuć "sceny" ale to co się buduje w trakcie filmu i tych scen również. Miłość (od pierwszego wejrzenia) równie niedojrzała co mocna. Tak mocna, jak tylko to sobie można wyobrazić - a w filmie pokazać.
Ja odebrałem to bardzo osobiście (nawet jeżeli nie w wersji homo), i poczułem jakby odnowiła się dawna blizna... Taki właśnie mocny był ten obraz.
(inaczej patrzyłbym jedynie na bałagan na głowie, mętny wyraz twarzy czy też niezadbane paznokcie dziewczyny z ekranu lub tej siedzącej obok)

metanowiec

- Jeśli poszłaś na "Adele" ,bo otrzymał Złotą Palmę (więc wypada/trzeba go obejrzeć)
- jeśli dostrzegłaś w nim lesbijskie porno ( i nic więcej )
- jeśli w trakcie zajmowałaś się liczeniem obecnych w kinie par,mężczyzn (zamiast skupić się na filmie)
- jeśli zwróciłaś uwagę tylko na fabułę, która faktycznie może być przewidywalna ( samo życie) ,
- jeśli spotkanie w pubie/restauracji to dla Ciebie najgłupszy moment w filmie (a to jeden z najważniejszych,najmocniejszych emocjonalnie momentów )
- jeśli ,podsumowując, to była dla Ciebie tylko żenada,nuda...

to po prostu nie jest to film dla Ciebie, zwyczajnie go nie CZUJESZ !
Nie zrozum mnie źle,nie atakuję Cię ,nie mówię że piszesz głupoty itp. , toleruję ( znaczące słowo:)) co napisałaś i fajnie,że tak na świeżo,choć czasem emocje nie są dobrym doradcą

Nie poczułaś tego,co jest w tym filmie istotne,najważniejsze ( i absolutnie nie jest to film tylko o lesbijkach,zrobiony dla lesbijek ,czy śliniących się facetów) Jest to film dla ......wrażliwych.Wiem,wiem pewnie zdziwiłaś się..;) A gdybyś zamknęła oczy:)) i wyrzuciła te (w końcu na 3 godz.filmu! ) paręnaście minut obrzydliwego dla Ciebie seksu , co by zostało w tym filmie dla Ciebie??
Przeczytałaś piękne wyjaśnienie Cherry j/w ? Tam znajdziesz o CZYM głownie jest ten film ,choć każdy może w nim znaleźć coś szczególnego dla siebie
Wiesz, wydaje mi się ,ze jesteś b.młodą osobą - ciekawe,czy jak obejrzysz ten film za parę,paręnaście lat to zmieni się jego odbiór przez Ciebie ??
Nie wypowiadam się o muzyce i aktorce grającej Adele,bo to kwestia gustu, a o tym się podobno nie dyskutuje;)

PS, Skoro piszesz o" Tajemnicy B.M" ,który baaaardzo lubię ,to uważam,że "Życie Adeli" jest tym dla lesbijek czym T.B.M. dla gejów ,choć na pewno Adele jest obrazem o wiele bardziej kontrowersyjnym.

melania1964

Bez sensu jest wyciąganie takich bzdurnych wniosków. Poszłam na ten film, bo lubię filmy z motywem homoseksualnym, bo powstał wspaniały zwiastun, to, czy film dostał nagrodę czy nie zwykle mnie nie obchodzi, użyłam tego aby zapytać "za co" dostał.
Pary liczyłam podczas reklam, nie w podczas filmu - jeśli to coś zmienia...?

Ale tak, film razem tym razem nie jest dla mnie, niestety. Nie wzięło mnie to, nie widzę tego co Wy i bardzo bym chciała żeby to było ugrzecznione, żeby erotyzmu było mniej, więcej delikatności. Widzę to, że Adela dojrzała, widzę że obie dorosły, widzę zmiany, metamorfozy. Co nie zmienia faktu, że film byłby dla mnie lepszy bez tych scen - ktore dla Was mają ogromne znaczenie np pub. Rozumiem, że bohaterka chciała zrobić wszystko by odzyskać stare życie, które straciła, co nie zmienia faktu, że dla mnie to było niesmaczne.

P.S Mam 20 lat : )

metanowiec

Nie uważam, żeby moje wnioski były bzdurne - dla mnie to wynika (a nawet narzuca się ) z Twojego postu. Ale oczywiście każdy ma prawo myśleć po swojemu, Ty uważasz tak, ja inaczej...
Jednak przyznałaś ,że film nie dla Ciebie, czyli na pewno nikt Cię tu nie przekona. OK:)
Dla mnie też mogłoby być, nawet powinno ( ?) więcej delikatności, subtelności w scenach erotycznych - może gra wstępna na początku ?? ;) ,a nie tylko surowe sceny. Nieco bym dodała klimatu i "obcięła" ich obecną długość. Jednak w obecnej postaci mi nie przeszkadzają czy zniesmaczają, idą równolegle z postaciami i życiem bohaterek.
Jednak cóż, przede wszystkim nie można patrzeć na " Adele " tylko czy głównie w kontekście erotycznym.Tak nie wolno patrzeć na ten film, to zbrodnia;)) !

Może za 5 czy 10 lat zdania nie zmienisz , ale spróbuj wtedy obejrzeć ten film -sprawdzisz czy Twój gust i pewne poglądy na życie się zmieniły.
PS. Fajnie ze masz przy nicku zdjęcie M.Dorocińskiego - to mój ulubiony polski aktor

melania1964

Posłucham rady i obejrzę film za lat kilka - z ciekawości.

P.S Mój ulubiony (ukochany) polski aktor! : )

melania1964

Pozwolę sobie odpowiedzieć na wyżej postawione pytanie - gdyby wyrzucić z pamięci sceny seksu, to z filmu nie zostałoby absolutnie nic. Zaskakująco nijaka jest tytułowa Adele - lubi dużo jeść, lubi pracować z dziećmi i smarkać podczas niezwykle rzewnego płaczu. I proszę mi nie mówić, że tak wyglądają rozterki zagubionej, niezdecydowanej nastolatki, sama taką byłam. Nie twierdzę, że ta przeciętność i nijakość jest ujmująca (super, każdy z nas może kochać, niezależnie od charakteru), ale zachwycanie się jej złożonością, analizowanie jej zachowań jest co najmniej śmieszne.
A jeżeli jesteśmy przy sposobie przedstawienia tych scen, to litości - sceny gwałtu (sic!) są często przedstawione dużo subtelniej (co tylko wzmaga brutalność!), np. w "Nieodwracalne", czy w polskiej "Róży", najnowszej "Miłości". I znowu - proszę mi nie mówić, że w ten sposób reżyser chciał przedstawić zaangażowanie młodych ludzi w sferę seksualną. Dużo ciekawszym zabiegiem jest pokazywanie urywków, pewnego rodzaju niedopowiedzenie, zostawienie miejsca na interpretację dla widza - tutaj wszystko jest tak napchane, że odebrać się tego filmu indywidualnie nie da. Nikt nie znajdzie w nim niczego dla siebie, wszystkimi odczuciami trzeba się dzielić do tego stopnia, że w końcu nie zostaje dla nas nic.
Wrażliwa jestem aż nadto, w kinie "nudnym" się miłuję, ale powyższe dzieło pozostaje boleśnie przeciętne. Odważne, ale niestety puste.

...uff, aż kipi od słów "absolutnie nic", "conajmniej śmieszne" "nikt nie znajdzie nic dla siebie..." i "proszę mi tu nie mówić"!!!

Normalnie czuję się bardziej brudny po takich pomyjach jak po tym filmie!!!
Nic nie znalazłaś dla siebie w filmie, to nie dziwi mnie ta złość - ale nie mów za mnie! "Delikatne" sceny w Róży zrobiły swoje - nie trzeba wiele pokazać aby ujrzeć koszmar. A jednocześnie ja - ta sama osoba - nie wychodzę z kina mając przed oczami li tylko koszmarnie długie sceny seksu.

Nie chcę Cię ani trochę nawracać, to nie historia dla każdego - ten film jak nie wciągnie, to już całkowicie nie ma nic do zaoferowania.
Tyle że to właśnie tak chyba jest w Miłości, partner Cię nie zafascynuje - i po jakimś czasie stwierdzisz, że jest 'pusty' ...nie ma nic do zaoferowania itd...

" Pozwolę sobie odpowiedzieć na wyżej postawione pytanie - gdyby wyrzucić z pamięci sceny seksu, to z filmu nie zostałoby absolutnie nic. ..." To jest Twoje zdanie, Twój odbiór filmu i OK - ja się z nim nie muszę zgodzić i się nie zgadzam.
Oczywiście, można było przedstawić sceny erotyczne subtelniej, ale reżyser tego nie zrobił- i miał jakiś swój powód:))
Jedni się z nim zgadzają inni zarzucają pornografię itp. Podobnie z niedopowiedzeniami. Tu trzeba było widocznie przedstawić wszystko na tacy, " napchać " emocjami,bo właśnie emocje są kluczem do filmu. Jeśli Ty nie znalazłaś w nim niczego dla siebie, jest to Twój subiektywny odbiór,ale nie mów że "NIKT nie znajdzie w nim niczego dla siebie ", bo są jednak tacy,którzy znaleźli - na czele z jury w Cannes.
Oczywiście, można powiedzieć ,że czas na filmy homo,że poprawność ,że trzeba nagrodzić coś odważnego ,ple,ple,ple.
Częściowo tak,ale nie wierzę że szacowne jury i wielu naszych krytyków filmowych tylko takie sprawy brało pod uwagę oceniając "Adele "??!!
Co do samej Adeli,osobiście nie nęci mnie " zachwycanie się jej złożonością, analizowanie jej zachowań ...." itp. Tego nie trzeba robić,bo jej życie jej zwyczajne ( tak, jest nijaka ) ,jak większości z nas - jak sama napisałaś ona je,pracuje smarka,płacze itp.
Jej się nie analizuje, po prostu się ogląda ,przeżywa,się utożsamia z nią,czuje jej emocje....
Być może jesteś wrażliwa inaczej:)) i tego nie czujesz - jedni odczuwają to inni tamto, to co jednych porusza, w innych nie pozostawia nic
Gwałt to gwałt ( nie ma porównania do erotycznego aktu za obustronnym przyzwoleniem !) i trudno sobie wyobrazić,by w "Róży" takie sceny byłyby przedstawione w podobnym ,mocnym tonie jak seks w "Adeli".. Jeśli jednak by były to film zapewne spotkałby się z ostrą krytyka, ale czy wtedy, idąc za twoją myślą i " wyrzucić z pamięci sceny gwałtu (w Róży) to z filmu nie zostałoby absolutnie nic" ?

melania1964

Akurat ostatnie pytanie działa na niekorzyść "Życia Adeli" - gdyby wyciąć scenę gwałtu z "Róży" (jakkolwiek ostra by nie była), to wciąż byłoby to wartościowe - wartościowsze - kino ;-)
Oczywiście mówię tylko za siebie, stawianie "moim zdaniem" co linijkę wydawało się zbędne.

Wiedziałam,że tak uznasz:) jeśli chodzi o "Różę " - to było pytanie retoryczno-lekko prowokacyjne.
Moim zdaniem:) oba filmy ,gdyby wyciąć te ostre sceny ,byłyby nadal wartościowe.

metanowiec

A i pytałaś za co ten film dostał Złotą Palmę.
Moim zdaniem za to W JAKI SPOSÓB przedstawił fragment życia bohaterki.Tak emocjonalnie rozedrganego, intensywnego,mocnego filmu o dojrzewaniu,pierwszej miłości,świetnie zrealizowanego ( zbliżenia postaci i twarzy ,zwłaszcza Adele ) i zagranego ( ja uwielbiam patrzeć na Adele-aktorkę w tym filmie,choć klasyczną pięknością ona nie jest ) dawno nie było.
Jest to film o nas wszystkich i naprawdę każdy może w nim zobaczyć siebie,tylko musi to dostrzec. Dlatego film jest uniwersalny

metanowiec

A może ta recenzja Cię przekona ,przeczytaj uważnie - http://film.org.pl/r/recenzje/zycie-adeli-rozdzial-12-42819/

metanowiec

Nie widziałam jeszcze życia Adeli, ale dzięki za listę polecanych filmów - parę z nich już widziałam i uwielbiam(acz uważałabym przed zakwalifikowaniem do tej grupy Niebiańskich stworzeń), więc chętnie sprawdzę resztę :)

metanowiec

Czy tylko ja doszukując się na siłę jakiegokolwiek sensu tego filmu wpadłem na pomysł, że być może słowa tytułowej bohaterki w scenie kiedy Emma dowiaduje się o zdradzie, której rzekomo dopuściła się Adele z kolegą z pracy są kłamstwem? Doszedłem do wniosku, że jest prawdopodobne, iż Adela w ogóle nie uprawiała seksu z 'przedszkolankiem'.
Adela 'przyznała się' do tego czynu kiedy Emma zaczęła zarzucać jej, że tamta ją okłamuje i że nie chce żyć z taką osobą pod jednym dachem. Adela w akcie desperacji powiedziała 'prawdę', którą Emma uważała za jedyną. Wiedziała, że innej wersji wydarzeń ona nie przyjmie. Starała się w ten sposób doprowadzić do jakiejkolwiek dłuższej rozmowy, w nadziei, że uda się jej jeszcze Emmę przekonać do siebie.

Czy uważacie taką interpretację za możliwą, dopuszczalną? Czy być może przeoczyłem coś co wyraźnie wskazuje, że się mylę?

Nie sądzicie, że gdyby tak zamienić Emmę na faceta, a Adelę na kobietę o orientacji heteroseksualnej ten film byłby zwykłym romansidłem? Bez happy endu? Taki zwyczajny melodramat bez przesłania?

zgred91

Też o tym myślałam, że bardzo prawdopodobne, że ze sobą nie spali. Za szybko, choć możliwe. Zwróciłam uwagę też na to w jaki sposób Adela odpowiada na pytanie Emmy "dwa, może trzy razy", mogła jeszcze powiedzieć "trzy i pół raza" żeby było bardziej podejrzanie :D Uważam, że interpretacja jest prawdopodobna i uznałabym nawet taką za plus filmu, że z miłości przyznała się do czegoś czego nie zrobiła, żeby tylko jakkolwiek ratować sytuację.

metanowiec

Czy jako samotny mężczyzna nie mogę chodzić do kina?

metanowiec

Byłam na tym filmie w październiku z dziewczyną z którą jestem po dziś dzień. Jakiś czas temu obejrzałyśmy film ponownie, bo wiele się zmieniło zarówno we mnie jak i w niej. Mam tutaj na myśli związek i dojrzałość, ponieważ jesteśmy parą homoseksualną (co wiążę się z różnymi przeciwnościami życia codziennego w Polsce), mieszkamy razem, sypiamy razem. Jesteśmy dorosłe i w poważnym już związku. Więc uznałam, że może warto usiąść i chwilę się zastanowić nad tym filmem, czy może zmieni się nasz stosunek do niego.

Proszę Państwa, czy domyślacie się może odpowiedzi?
Otóż dotrwałyśmy do pierwszej, dłuższej erotycznej sceny i znalazłyśmy sobie ciekawsze zajęcie... Cóż, twierdzę że w tym filmie niestety lesbijki są ukazywane niczym nimfomanki z erotycznych opowiadań Kathleen Warnock. To co pisałam w październiku podtrzymuję. Niestety, dalej przeżywam rozczarowanie długo wyczekiwanym filmem. Dobrych produkcji z wątkiem homo mogę naliczyć na palcach jednej dłoni, no... może jednej i pół. Ale okay, nie będę się poddawała! Obejrzę film raz jeszcze, jak już będę w związku kilka lat, z nadzieją że to cokolwiek zmieni w moim postrzeganiu.

Pozdrawiam! :)

P.S Nie ukrywam, że wciąż liczę na jakieś pozytywy których prawdopodobnie nie dostrzegłyśmy, jakieś niesamowicie metaforyczne walory filmu, w którym ja widzę tylko porno i komizmy sytuacyjne ;)

metanowiec

Mam przeświadczenie, że na pozytywny odbiór tego filmu raczej nie wpłynie upływ czasu - nowe doświadczenia, przeżycia itd. To nie jest film z kategorii "trzeba do niego dorosnąć" - tu nie ma formy, która może porwać, a której docenienie wymaga obycia i ogłady, tu nie ma głębi, którą potrafi posiąść człowiek bogaty w wiedzę i doświadczenie. Ten film jest po prostu płytki, schematyczny i stanowi jakąś szalenie uproszczoną wizję miłości i seksualności w życiu człowiek. To nie ma nic wspólnego z kinem jako sztuką to jakiś filmik instruktażowy, który z założenia ma walczyć z nietolerancją wobec par homoseksualnych. Niestety ukazanie miłości w tak mechaniczny i płytki sposób w jak zrobili to twórcy tego filmu raczej nie wpłynie in plus na wbicie ludziom do głowy, że miłość jest piękna bez względu na to czy łączy kobietę i mężczyznę, dwóch mężczyzn czy dwie kobiety.

metanowiec

Źle patrzysz na ten film, mam wrażenie. I na związki ludzi. I na miłość, a może raczej "miłość", która niejedno ma imię. Tutaj ten związek i ta miłość od początku nie mają szans, przynajmniej ja to tak odczuwałem i cały czas mi to towarzyszyło. Ja jestem hetero i to w poważnym już wieku, z różnymi doświadczeniami. Sytuacja z filmu, gdzie jest walnięcie między oczy na ulicy - bo ktoś nagle cię poraża - później szybki rozwój wypadków przy drugim spotkaniu w pubie, to zwyczajnie gra przede wszystkim hormonów, namiętności, gwałtownych uczuć i emocji, bez oglądania się na inne rzeczy. A wiele z nich nie pasuje do siebie, co już widać przy barze. Największym problemem są oczywiście dwie rozjeżdżające się osobowości, czyli jedna artystyczna, druga po prostu zwyczajna. Dość szybko widać, że dziewczyny łączy dobry, namiętny seks i silne emocje z tego wynikające. I niewiele więcej. Emma to zrozumie szybciej (kiedy namawia Adele do pisania opowiadań w łóżku, a ta odmawia, mówiąc, że nie lubi, jak Emma na nią naciska) i tak naprawdę, jak sądzę, to już jest wtedy kwestią czasu, kiedy związek padnie. Pretekst zjawia się dość szybko, zauważ, że Adele broni się mówiąc, że czuła się samotna i dlatego przespała się z chłopakiem z pracy. A czuła się samotna, bo związek siadał, a Emma zaczynała się oddalać. Bo namiętność i udany seks, to najczęściej za mało w związku. Tak czasami między ludźmi jest. Jedna sfera świetna, inne już mniej albo w ogóle. Adele jest trudniej, bo to jej pierwszy raz i jest młodsza. Wszystko zmienia się ostatecznie na końcowej wystawie, kiedy doskonale widać, że ona kompletnie nie jest z tego świata i zwyczajnie do niego nie pasuje (nigdy nie pasowała), np. dalej opowiada, jak zupełny laik, tylko nic nieznaczące ogólniki o obrazach. Cały czas jej kibicuję, żeby stamtąd wyszła i tym ostatecznie walnęła. Na szczęście tak się dzieje, a chłopak, który wybiega za nią jej nie znajduje i Adele może iść wreszcie w swoją stronę.

metanowiec

Troszkę wieje hipokryzją z twojej wypowiedzi. Ile jest filmów, choćby francuskich o gejach, gdzie wszystko pokazane jest dosadniej, robienie loda, wytryski, istne porno. Na tle tych filmów Życie Adeli jest filmem ocenzurowanym :) Podaj mi przykład jednego filmu, w którym są sceny lesbijskie pokazane jak w porno. Nie ma takiego, kobiety są cenzurowane w dzisiejszych czasach i to najbardziej wkurza, nie rozumiem o co takie halo z twojej strony. Sam byłem zaciekawiony czy doczekam się w końcu jakiegoś filmu, w którym w końcu seks lesbijski będzie pokazany dosadnie i bez cenzury, z resztą zaciekawienie wynikało z tego wielkiego oburzenia jakie było w świecie kina, że w filmie są zbyt dosadne sceny, ale jak się okazało jest zgoła inaczej, tu nie ma nic ostrego. Wieczna hipokryzja, nie wiem czy to feministki tak wszystko blokują, ale zaczyna być to chore. Jeśli chodzi o facetów to mogą być sceny rodem z porno na ekranie, ale gdy kobiety są do tego przymierzane to już jest oburzenie i cenzura. Śmieszne to jest.

Nie pamiętam już co pisałam jakiś czas temu tam wyżej na temat tego filmu szczerze mówiąc, a nie bardzo mi się chce czytać moje wcześniejsze wypowiedzi. Ale generalnie chodziło mi o to, że wiele filmów lgbt jest nie o miłości, nie o związku tylko o ostrym rżnięciu, co mnie brzydzi i zasmuca, że jesteśmy w takim świetle pokazywani widzom, bo potem dziwić się, że wszyscy myślą że homo = zboczeniec = pedofil. O lesbijkach widziałam Niebiańskie Stworzenia, Lato miłości, Sztuka wysublimowanej fotografii, Wszystko w porządku i kochałam Annabelle, nic więcej sobie nie przypominam. Ostatnio widziałam fenomenalny film "W jego oczach" i to jest to, czego chyba oczekuję od filmu LGBT. Lekkości, subtelności, miłości, a nie latających penisów, palcówek etc. Nie jestem feministką, absolutnie, zupełnie się nią nie czuję.

Reasumując, nie chodzi mi o film lesbijski, ale ogólnie o kino lgbt, z których to zwykło robić się pornole. Nie rozumiem dalej, jak ludzie mogą w Życiu Adeli widzieć coś więcej niż porno, dziwne sytuacje nie mające sensu. Film może być ciekawy, obyczajowy, ale na pewno to nie jest arcydzieło...

metanowiec

Dobrze mówisz, ale dzisiejszy świat właśnie taki jest, wszystko na ostro. Trzeba się do tego przyzwyczajać, ale ogólnie po kino europejskie sięgam coraz rzadziej. Przesada już jest ostatnio, filmy obyczajowe czy dramaty są w połowie porno i nawet nie jest to uwzględnione jako osobny gatunek, bo po co, przecież porno nikomu nie przeszkadza. Kto by pomyślał o tym jeszcze 10 lat temu?

metanowiec

Ja ostatnio widziałam film Te Amo Renato, bodajże brazylisjki o takim trójkącie miłosnym, jest cały na YT, ale niestety nigdzie nie mogłam znaleźć tłumaczenia ani na polski ani na angielski i nie wiem o czym tam mówią. Jednak mimo wszystko dało się oglądać i uważam, że to bardzo ciekawy film. Jakbyś kojarzyła i miała dostęp do tłumaczenia to daj znać :)

P.S Pozostając w temacie LGBT polecam świetną komedie - obyczajową (?)

http://www.filmweb.pl/film/P%C3%B3%C5%82toraroczny+Patryk-2008-450377

metanowiec

Ja się niestety zgodzę. Postać Adele jest mega irytująca. Przepraszam jeśli kogoś urażę, bo nie mam takiego zamiaru, ale ona cały czas sprawia wrażenie upośledzonej. Nie żebym miała coś do ludzi upośledzonych bo sama pracuję w miejscu, gdzie się takie osoby pojawiają, ale jako bohaterka filmu to po prostu tragedia. Podczas scen seksu nie było jakiejś takiej kobiecej delikatności ponieważ Adele cały czas wyglądała i wydawała odgłosy jakby miała potworne wręcz zatwardzenie. Film bardzo się ciągnie, jest po prostu nudny. Chyba najlepsza cena jest w momencie, kiedy Emma wywala ją z domu. Nie kupuję postaci Adele, jest dla mnie infantylna, głupiutka i odrzucająca. Nie wiem, czy reżyser miał to na myśli, ale raczej nie to czego ja bym oczekiwała. Dla mnie wiodącym filmem tego typu jest Tajemnica Brokeback Mountain.

Aredhel125

Zgadzam się z powyższym! Dokładnie, mam takie same odczucia co do Adeli, co nie zmienia faktu, że niefajnie jest robić scenę erotyczną trwającą 10min.

metanowiec

Mi Adele też cały czas przypominała Bellę ze Zmierzchu, to tępe spojrzenie, zblazowaną twarz i otwarte usta...
Nie mogli dać ładnej, kobiecej aktorki, tylko jakąś dziewuchę bez wyrazu? Scena w parku jak obie leżały, a Adele wpatrywała się w Emmę była niesmaczna. To znaczy aktorka była niesmaczna z tym swoim spojrzeniem jakiegoś pedofila-gwałciciela, który chce skrzywdzić swoją ofiarę. Nie wiem, ja tak to odbieram i jestem zawiedziona. Myślałam, że inaczej to pokażą.