To jest główny element, który mnie skłonił do tego, że pójdę i obejrzę :)
Też się tym skusiłem, ale teraz uważam że nie było warto. Na filmie zupełnie nie było czuć tej nastrojowości ani klimatu które kojarzę z Kaśką. Soundtacki to głównie jakieś umcy umcy, jedynie podczas sceny końcowej wybrzmiały w końcu te przyjemne i znane nuty, ale to za mało. Sama historia dość nudna i pozbawiona jakiejś większej głębi, choć było coś o nurkowaniu bezdechowym. Scena seksu w aucie zupełnie zbędna, podobnie jak częste palenie i picie alko. No ale ma być nowocześnie i postępowo. I czy ktoś mi powie, po chomika ten Ibisz w ogóle tam był?
Ja pewnie nie zobaczę, bo za polskim kinem po 2000 roku nie przepadam (z wyjątkami), ale piosenki słucham i przestać słuchać nie mogę. A myślałem, że po "Madisonie" to się nie zdarzy.
Piosenka pisana w 5 minut miedzy kolejnymi gryzami kanapki podczas sniadania. Kiedys takimi piosenkami gardzono, dzis to artyzm ponad glowami.