A gdzie motyw. Film trochę się ciągnął a wątki były zbyt rozległe. Niestety reżyser zapomniał choć słowem wspomnieć o motywie zabijania...
Przede wszystkim seryjni mordercy nie mają zwyczajnego motywu typu rabunek itp. Mordują bo są jebnięci - Danny Glover mordował by mieć poczucie władzy - tak mówił śledczy.
Tu chodziło o grę, którą sobie wymyślił Bob. Błędem było jednak porwanie syna, gdyż to spowodowało, że Frank miał dodatkowy powód do mobilizacji.
To nie był błąd, tylko celowe działanie Boba. Chciał dać ten powód Frankowi, bo dzięki czemu nie poddał się, tylko kontunuował "grę".
Jak to nieistotne?!
To był główny motyw filmu: Bob zabija po to, żeby Frank go szukał!
Ktoś tu nie słuchał uważnie podczas finałowej sceny walki w pociągu,
Bob swoją wypowiedzią dobitnie rozwiał wtedy takie wątpliwości.
Tak jak było pisane, seryjny morderca nie potrzebuje racjonalnego motywu - poczucie władzy jest wystarczającym powodem. Działa na jego psychikę tak mocno, że nie waha się zabijać przyjaciół, by doprowadzić grę do końca. To zupełnie realistyczne, choć zdrowym ludziom wydaje się zupełnie nie do pomyślenia :)
Cholera, niechcący kliknąłem głupią łapkę, debilna opcja na filmwebie :p
Dobra, motyw. A skąd doktorek wiedział, gdzie jest dzieciak detektywa? I jaki był motyw, zaprzyjaźnienia (zbliżenia) się mordercy z doktorkiem? Tego nie rozumiem.
morderca powiedział doktorkowi, że jakby mu się coś stało, to ma się zaopiekować jego synem. Podał doktorkowi adres "swego syna", czyli dziecka detektywa.
Ten film to ogólnie jakiś idiotyzm. Dobrze się zapowiadał a potem jak zwykle wolna amerykanka.