PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=734}

Łowca androidów

Blade Runner
1982
7,7 215 tys. ocen
7,7 10 1 215292
8,5 84 krytyków
Łowca androidów
powrót do forum filmu Łowca androidów

Film znacząco rózni się od książki. Roy Baty według książki wyglada jak Mongoł, a pris jest idealną Kopią Rachael. Rachael Pomaga Deckardowi, w tropieniu Androidów, co częściowo takze pominięto, bo nie było sceny w samolocie). Pominęto także istotny wątek, żony Deckarda. Inaczej z wyjątkiem Roy'a i Pris nazywają się androidy w książce. Według książki jest osiem androidów do zlikwidowania, w filmie sześć. W filmie nie pojawia się taże postać Garlanda Androida N-6, którego likwiduje Deckard. wspomnę także, o tym że Voighta Kampfa jest nieskuteczny na wykrycie nexusa 6 z uwagi na to, że mają one inny " mózg" niż inne androidy" to są według mnie kluczowe wątki. W filmie urzyły mnie: klimat, genialna muzyka, gra aktorska (szczególnie Hauera), no mroczna wizja przyszłości ( której oczywiście nie chciałbym dożyć, jezeli miałaby być taka jak w filmie czy w książce) chciałbym poznać Wasze zdanie. Czy według Was książka jest lepsza od filmu, czy moze odwrótnie? a może porówno? i dlaczego ?

ocenił(a) film na 9
michalzawiski

wczoraj skończyłem czytać książkę, dzisiaj po raz kolejny włączyłem film - jak piszesz, naprawdę sporo zmian, czy na lepsze, czy na gorsze.. moim zdaniem wypada po równo, zarówno książka jest świetna, ale film również rewelacyjny, także pominięcie tych kwestii w żadnym stopniu nie ujmuje filmowi, wydaję mi się nawet, że gdyby niektóre wątki zawarto, film stałby się po prostu nudny dla sporo osób, np. wątek żony czy w zasadzie okrojenie do minimum sprawy ze zwierzętami, które w książce stanowiły, no w zasadzie obok pogoni za andkami najważniejszy motyw, tutaj z tego zrezygnowano - jak dla mnie na plus

ocenił(a) film na 8
michalzawiski

To co napisaliście, owszem. Dla mnie jednak największą różnicą, której nie zawarto w filmie, jest motyw elektrycznych zwierząt (no może poza sową Tyrella) . Największą bo nadającą przecież właściwy kontekst podtytułowi książki (w książce elektroniczne zwierzęta pełnią rolę hobby ludzi a stopień ich zaawansowania technologicznego świadczy o pozycji właściciela w społeczeństwie i jego majętności).

Bachus_3

dokładnie tak jak piszesz i tutaj dobrym przykładem jest watek żony deckarda, która przez to, że praktycznie w realiach przedstawionych w książce , ziemia jest tak zatruta, że praktycznie wszystkie gatunki zwierząt wyginęły, ma depresje. dopiero motyw z zakupem prawdziwej kozy pokazuje nam poprawę jej stanu. Uwage zwraca też fakt jak androidy były zainteresowane żywym pająkiem. W filmie nie ma tego.

Bachus_3

To jest to. Główny motyw książki ominięto w filmie. Ja najpierw przeczytałam książkę, potem obejrzałam film. I szczerze to nawet byłam nieco oburzona, że tyle istotnych wątków zostało pominiętych. Poza tym klimat, jaki wytworzono w filmie, w ogóle mi nie podszedł.

ocenił(a) film na 9
michalzawiski

brakuje też w filmie Przyjaznego Bustera, który poprzez radio skupia przy sobie połowę mieszkańców wpływając w znaczącym stopniu na ich opinię. Jedyną odtrutką na niemal propagandowo infantylne media jest niemal religijne doświadczenie współodczuwania zwane merceryzmem, którego popularność zmniejszała popularność Bustera i dlatego musiała zostać przez niego obalona.

IMO o ile "Łowca androidów" jest rewelacyjnym filmem, to najmniejsza w tym zasługa scenariusza, który treści książki nie zdołał przenieść w wielu istotnych elementach, idąc w kierunku bardziej standardowego kryminału. Jest to jednocześnie rewelacyjny film i beznadziejna ekranizacja. I tak - książka Dicka ma świetną historię tylko została napisana w dość średni sposób, z kolei film jest mistrzowsko opowiedziany, ale przy tym banalniejszy. Ciężki wybór, obie pozycje mi się spodobały, ale każda z innego powodu. :)

Khaosth

w takim razie ciekaw jestem dlaczego?

ocenił(a) film na 9
michalzawiski

Dlaczego mi się podobały? Książka ponieważ opisywała świetną historię, film ponieważ został mistrzowsko nakręcony, najprościej rzecz ujmując. :)

U Dicka najbardziej podobały mi się wątki dotyczące żony Deckarda, skrzynek empatycznych i konfliktu Bustera z Mercerem. Scenarzysta nie przeniósł prawie żadnego elementu z fabuły książki, właściwie poza imionami, obecnością androidów i ich łowców oraz testem, dlatego film jest beznadziejną ekranizacją książki. Na szczęście reżyserował go Scott i dlatego tak świetnie się go ogląda - to połączenie muzyki, gry światłem, świetne scenografie, prawie cała obsada aktorska, to wszystko razem zaowocowało świetnym połączeniem SF i kryminału.

Khaosth

też tak uważam, zbyt wiele istotnych wątków zostało pominiętych, A Scott jest bardzo dobrym reżyserem. Oprócz BR ma troche klasyków na koncie.

ocenił(a) film na 10
michalzawiski

Szczerze mówiąc, ja wolę film. Może to częściowo dlatego, że to film obejrzałem pierwszy, a książkę przeczytałem niedawno. Jednak po prostu o niebo bardziej, niż motyw książkowy, podoba mi się jedna z kluczowych wolt fabularnych w filmie - fakt, że androidy nabywały ludzkie uczucia. Jakoś bardziej do mnie trafia Roy Batty ratujący Deckardowi życie u kresu swojego własnego, niż Roy książkowy, który jak był beznamiętny i bezbarwny, taki pozostał, oraz Deckard, który niby to staje się równie bezwzględny, jak androidy, które ścigał, ale jakoś niespecjalnie to czuć podczas lektury.

Przyjaznego Bustera tudzież Wilbura Mercera niezbyt żałuję. Postulowałbym też ze stwierdzeniem, że w ogóle nie poruszono motywu sztucznych zwierząt, jako że jak najbardziej pojawiają się one w filmie - nie tylko w osobie sowy u Tyrella, ale także np. węża, którego miała Zhora (swoją drogą, Zhora wydaje mi się o wiele bardziej wiarygodna, niż książkowa Luba Luft... no bo, czy intensywnie poszukiwany przez policję android mógłby - ot, tak sobie - zostać diwą operową?).

Inne zmiany, które mi się podobały (choć jest to już subiektywne), to zmiana wizji świata (ze świata zdewastowanego i wyludnionego przez wojnę nuklearną, na świat zurbanizowany, przeludniony i wyniszczony przez przemysł oraz działalność człowieka) - ta filmowa jest po prostu bardziej "na czasie"; zmiana J.R. Isidore'a na J.F. Sebastiana, zmiana krótkiej znajomości z Rachael w pełnoprawny wątek miłosny... Inne zmiany z kolei są dla mnie niezrozumiałe i ani mnie ziębią, ani grzeją - np. nazwanie megakorporacji produkującej androidy Korporacją Tyrell zamiast Korporacją Rosena. Jedyne, czego mi w sumie filmie brakuje, to motyw Phila Rescha oraz fałszywego Pałacu Sprawiedliwości. Tyle że ów motyw był w książce rozwiązany raczej bezsensownie - ot, Deckard się stamtąd wydostał, a potem do głowy mu już nie przyszło, żeby zrobić cokolwiek dla zlikwidowania owego Pałacu. Nawet Bryanta nie zawiadomił, że takie coś istnieje.

Generalnie film określiłbym mianem "twórczej adaptacji". Jest to też w sumie jedyny film, który uważam za lepszy od książki.
No, może nie tak całkiem jedyny, bo film "Folwark Zwierzęcy" (ten animowany) też uważam za lepszy - pod pewnymi względami - od pierwowzoru.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

"Postulowałbym też ze stwierdzeniem"

Przejęzyczyłem się. Miało być "POLEMIZOWAŁBYM".

Der_SpeeDer

no ale nie pokazali elektrycznej owcy.

Der_SpeeDer

Mam wielką prośbę, ponieważ moja praca maturalna jest związana z tym filmem,a ja dopiero jestem w połowie czytania książki {musiałem przeczytać 6 innych książek} proszę was o wypisanie różnic pomiędzy filmem a książka, takich których tu nie ma.

ocenił(a) film na 10
dzaaba

Z pamięci ci wszystkich nie wymienię, szczególnie że sam nie wszystko pamiętam. Generalnie różnic jest trochę zbyt wiele, żeby je po prostu wymienić. Lepiej, żebyś po prostu tę książkę przeczytał.
Garść różnic na gorąco:

- W książce mamy do czynienia ze światem podnoszącym się z gruzów po wojnie nuklearnej, gdzie problemem jest pustostan w miastach, a na świecie wciąż działa ZSRR. W filmie wręcz przeciwnie - nie było wojny nuklearnej, a świat jest cały zurbanizowany i przeludniony.
- Rick Deckard w książce był żonaty, miał też elektryczną owcę, która w filmie się nie pojawia.
- W książce było osiem androidów, w filmie jest ich sześć.
- Firma produkująca androidy Nexus 6 w książce nazywa się Korporacja Rosena. W filmie - Korporacja Tyrella.
- W książce jest postać J.R. Isidore'a - człowiek ów jest "specjalem" (człowiekiem upośledzonym w wyniku działania promieniowania), człowiekiem ułomnym umysłowo (zwanym z tego powodu pogardliwie "kurzym móżdżkiem"), który pracuje, powiedzmy, w zakładzie weterynaryjnym - przy czym jest to taki zakład, gdzie zajmowano się w dużej mierze "reperacją" sztucznych (elektrycznych) zwierząt (zarówno w książce, jak i w filmie, prawdziwe zwierzęta są rzadkością). W filmie zastąpił go J.F. Sebastian, który w odróżnieniu od Isidore'a, jest człowiekiem inteligentnym, zatrudnionym w Korporacji Tyrell, a jego ułomnością nie jest niski iloraz inteligencji, lecz zespół Matuzalema, w wyniku którego jego skóra szybko się starzeje. Zarówno J.R. Isidore, jak i J.F. Sebastian zamieszkiwali z androidami w jednym apartamencie.
- Postać Gaffa nie pojawia się w książce.
- W książce Rosen i J.R. Isidore nie giną. Ich filmowe odpowiedniki zabija Roy Batty.
- W książce jednym z androidów jest Polokov, który podszywa się pod radzieckiego łowcę, Kaladyiego. W filmie taka postać się nie pojawia, zamiast niego jest Leon Kowalski, który zatrudnia się po prostu w Korporacji Tyrell.
- W książce jest też inny android - płci żeńskiej - Luba Luft, która zatrudnia się w operze jako diwa. W filmie jej odpowiednikiem jest Zhora, która również pracuje "na scenie" - tyle że jako striptizerka w klubie.
- W filmie całkowicie pominięto wątek fałszywego Pałacu Sprawiedliwości - budynku utworzonego przez społeczność androidów i działającego jak normalny komisariat policji, niezależnie od prawdziwego. Tyle że do tego fałszywego pałacu dzwoniły androidy, kiedy miały na karku człowieka - przykładowo Luba Luft zadzwoniła tam, kiedy Deckard chciał jej zrobić test Voighta-Kampffa. Ów fałszywy Pałac Sprawiedliwości był kierowany przez kolejnego androida do odstrzału na liście Deckarda - którego nazwiska zapomniałem. Było tam również zatrudnionych dwóch łowców - w tym Phil Resch, co do którego zachodziło podejrzenie, że również jest androidem (ostatecznie okazało się, że to człowiek).
- W filmie pominięto także motyw Przyjaznego Bustera - faceta prowadzącego dwadzieścia cztery godziny na dobę audycję radiową, wywierającego niebagatelny wpływ na światopogląd słuchaczy - a także rywalizującego o popularność z Mercerem.
- Innym pominiętym książkowym motywem jest wątek Wilbura Mercera - prekursora idei merceryzmu. Trudno mi się o owej idei wyrazić, ale wiem tyle, że zwolennicy Mercera posiadali tzw. "skrzynki empatyczne", które przenosiły ich na chwilę w swego rodzaju realistyczną rzeczywistość wirtualną - wspinali się w niej pod górę, jednocześnie byli obrzucani kamieniami. Buster dowiódł w jednej z audycji, że merceryzm jest oszustwem, ale to koliduje trochę z cudami, jakie działy się pod koniec książki - kiedy to Deckardowi objawił się sam Mercer, który spowodował cud (sprawił, że ożył pająk, którego zamęczyły androidy - odcinając mu nożyczkami odnóża).
- W książce J.R. Isidore, raczej w wyniku głupoty niż z racji złych zamiarów, wystawił androidy.
- W książce Deckard miał z Rachael zaledwie przelotny romans - w filmie zrobili z tego pełnoprawny wątek miłosny. Nie mówiąc już o tym, że Rachael zrobiła w książce coś, czego w filmie nie zrobiła - ukatrupiła kupioną przez Deckarda kozę.
- Motywem przewodnim w książce jest fakt, że Deckard okazuje się być równie bezwzględny, jak androidy, które ścigał (same androidy nie nabywają przy okazji żadnych ludzkich uczuć w książce). W filmie jest zupełnie inaczej - replikanci wykazują ludzkie emocje, a kluczowa jest tu scena, w której Batty ratuje życie Deckardowi.

To tak z grubsza.

Der_SpeeDer

bardzo ci za to dziękuje, ja książkę na pewno przeczytam bo mi się bardzo podoba, ale matura za 2 tygodnie wiec wiecie jak to jest.

ocenił(a) film na 10
dzaaba

Aha, zapomniałbym - kropnąłem się z tym Busterem. Wprawdzie rzeczywiście nadawał swój program 24 godziny na dobę, ale to był program telewizyjny, nie radiowy.

A facet kierujący fałszywym Pałacem Sprawiedliwości nazywał się Garland.

Der_SpeeDer

hmm, mnie się podobało w książce właśnie pozostawienie pytania odnośnie człowieczeństwa androidów - bo przez cały czas dajemy się wmanewrować, że są ludzkie - a przy sprawie z tym upośledzonym facetem i pająkiem pokazuje ze to jednak mogą być tylko pobożne życzenia.

maga164

Trochę nie po polsku napisałam ale myślę że widać o co mi chodziło...

ocenił(a) film na 9
michalzawiski

Dla mnie film to wzór ekranizacji. Książkę czytałem przynajmniej 3 razy i zgodzę się z Tobą, że zmian w stosunku do powieści jest wiele i zmienia to dużą część fabuły, ale przede wszystkim ten film oddaje idealnie klimat prozy Dicka. Oglądając ten film człowiek czuje się dziwnie, film jest dziwny, świat jest dziwny, a w niektórych momentach wręcz odpychający. Ten film jest ważny nie dlatego, co widzimy na ekranie, ale dlatego, że czujemy się tak jak Dick chciał abyśmy się czuli czytając jego dzieło.

Micoud

"film jest dziwny, świat jest dziwny, a w niektórych momentach wręcz odpychający. Ten film jest ważny nie dlatego, co widzimy na ekranie, ale dlatego, że czujemy się tak jak Dick chciał abyśmy się czuli czytając jego dzieło."a to jest ciekawe spostrzeżenie na to nie wpadłem

ocenił(a) film na 9
Micoud

Dzięki powiadomieniom mam ciekawe porównanie dwóch tematów. Przy "Johnie Carterze" dominuje teza, że ekranizacja powinna być jak najwierniejsza oryginałowi, zaś tutaj wychodzi, że ekranizacja wzorowa przenosi jedynie sam nastrój powieści przy pominięciu tematyki.
Czytelnikom się nie da dogodzić! ;D

ocenił(a) film na 9
Khaosth

Taka jest moja teza, że jak ekranizujemy to przekazujemy pewną opowieść w nowym medium i nie da się poprostu zrobić dobrego filmu, który nic by nie zmieniał w stosunku do książki. Istotne jest co chcemy przekazać, a nie szczegóły, że w filmie facet ma zieloną, a w książce brązową koszulę i "fani" już krzyczą, że hańba. Co do Johna Cartera mój zarzut wobec tej ekranizacji jest właśnie taki, ze twórcy nie postarali się o nic nowego, scenariusz to po prostu przepisana książka, ale w filmach się to nie sprawdza, przez co cały wydźwięk ksiązki został rozjechany buldożerem zwanym efekty specjalne i kiepskie dialogi (tutaj akurat jest zmiana w stosunku do ksiązki, ale zdecydowanie na niekorzyść - chyba po to, żeby amerykański widz coś zrozumiał:), bo przecież kazdy wybitny amerykański filmowiec wie, że amerykanie własnego mózgu nie mają).

ocenił(a) film na 9
Micoud

Niestety, obserwuję temat przy "... Carterze", ale nie ciągnie mnie zbytnio ani do filmu, ani do powieści.

Też uważam, że czasem coś trzeba zmienić w ekranizacji, jeżeli tylko nie zniweczy ona całego wydźwięku oryginału. Przy "Zapłacie", czy "Ja, robot" zniweczono to doszczętnie. "Czy androidy ..." według mnie przynajmniej połowicznie zniweczono, bo wycięte wątki były dla mnie kluczowe i istotniejsze od samego śledztwa. Nawet owcy nie żałuję, tak jak tych skrzynek :)

ocenił(a) film na 9
Khaosth

Łatwo mi to zrozumieć, bo świetne powieści mają to do siebie, że istotnych kwestii jest przynajmniej kilka, każdy czytelnik zwraca na inne uwagę, więc zawsze przy ekranizacji częśc zostaje niezadowolona lub niezaspokojona przez film. Najlepszym tego przykładem jest Władca Pierścieni (wg mnie najlepsza ekranizacja), a nie brakowało utyskiwań fanów zwracających uwagę na różne braki i choć sie z nimi nie zgadzałem, to byłem w stanie zrozumieć ich stanowisko.

ocenił(a) film na 10
michalzawiski

Tak naprawdę nie wiemy co autor chciał, abyśmy czuli... Myślę jednak, że byłby usatysfakcjonowany gdyby mógł zajrzeć w nasze umysły po przeczytaniu jego dzieła. Klimat niesamowity... w filmie równie dobrze zachowany. Każde z nich to odrębne dzieła. Wiem, że dla mnie ten film pozostanie już na zawsze perłą.

ocenił(a) film na 9
Kreacja_

Akurat dokładnie wiemy co Dick chciał abyśmy czuli czytając książkę, mówił o tym niejednokrotnie wprost w wywiadach.

michalzawiski

Wizja przyszłości świata w literaturze i filmie - to mój temat na maturę. jako jedną z książek wybrałem sobie owego Blade Runnera. Oglądałem film "urywkami", i juz zauważyłem ogromną różnicę miedzy książką a filmem, przez co postanowiłem że zobaczę ten film dopiero po maturach - żeby sobie nie namieszać
Ale do tego co napisał michalzawiski, muszę się przyczepić.
w książce pozostało 6 andków typu nexus 6 do wyeliminowania, było 8, lecz 2 zlikwidował już poprzedni łowca (zapomniałem nazwiska). jeden z tych androidów (Polokov) ciężko zranił owego starszego łowcę, przez co sprawa z androidami nexus 6 przeszła na Deckarda.
Więc jeśli w filmie jest 6 do zabicia, to jest to jak najbardziej wporządku

adiostr

tak, a co z garlandem?

michalzawiski

garland byl w tej 6-tce do wyeliminowania.
Polokov, Luba, Garland, Pris, Roy i Irmgard byli na liście Deckarda.
Przedtem Dave Holdem zabił Andersa i Gitchela
Jak napisałem nie oglądałem całego filmu, lecz tylko kilka scen, dlatego nie wiem ile było androidów do zabicia w filmie. Po prostu staram sie udowodnic że Deckard mial do zabicia 6 androidów, wiec jesli tak w filmie było - to jest to po częsci prawda

adiostr

tak ale nie przypominam sobie, żeby jego postac była pokazana w filmie.

michalzawiski

chyba się nie rozumiemy.
napisałeś "Według książki jest osiem androidów do zlikwidowania, w filmie sześć"
tłumaczę Ci że jakby na to nie patrzeć, od początku książki jest 6 androidów do zabicia, gdyż 2 wczesniej zostaly zabite.
Nie wiem co ma z tym wspólnego Garland

użytkownik usunięty
adiostr

SPOJLER. W filmie Deckard miał najpierw cztery cele (Leon, Zhora, Pris, Roy)- było 6, ale dwójka zginęła na ogrodzeniu pod prądem do korporacji Turella, a potem również Rachael.

ocenił(a) film na 10
michalzawiski

Generalnie dawno czytałem tę książkę ale jedną z istotnych różnic jest fakt że w książce są to roboty złożone z trybów mechanizmów pokryte sztuczną skórą a w filmie to " roboty biologiczne " ! (Nawet w pierwotnych zamysłach była podobno koncepcja w której z pod wgnieconej twarzy Rosena/Tyrella miały wyskoczyć sprężyny itd ale zrezygnowano z tego i dobrze choć szkoda że pominięto scenę z sarkofagiem z zwłokami prawdziwego Tyrella na szczycie "piramidy")
Problem z prozą Dicka jest taki ..że on miał fajne pomysły ale ma problemy z ciekawym językiem ...sprzedaniem formy swojej "przypowieści". Wynikiem tego są te wszystkie potworki jak uczuciomaty, skrzynki empatyczne , audycje radiowe poprawiające lub pogarszające nastrój myślę że w świecie po zagładzie nuklearnej zdominowanym trującym środowiskiem wszech obecnym industrializmem nie potrzebne by były żądne dziwne motywy jak brak zwierząt by czuć przygnębienie. Również uważam że film świetnie ujął to co Dick nie poradnie próbował złapać w książce ... jak dla mnie film wyciął to co najlepsze z książki i jeszcze podrasował ten klimat .
Moja opinia jest oczywista :P Film góruje nad książką choć trzeba też dodać że znowuż w książce jest motyw z fałszywym Andkowym komisariatem ;) Still i tak wolę Film ! ;) Pozdrawiam:]

ocenił(a) film na 10
Norven

Ps. Co dziwne bo zawsze z reguły książki są lepsze od filmów ;) Żeby nie było wole bardziej dobrą książkę ;)

ocenił(a) film na 9
Norven

Dla mnie z kolei skrzynka empatyczna jest najlepszym patentem powieści. Nic lepiej nie oddaje marazmu społecznego, niż zdewaluowanie uczuć i emocji do używki, zbędnego i nic nie wartego opium, którego ludzie sami z siebie nie są w stanie wykrzesać. Dzięki temu upadek człowieczeństwa w książce jest stokroć większy, niż w filmie, w którym warzyw emocjonalnych nie pokazano.

Prawdziwym potworkiem u Dicka jest jego upodobanie do lokowania historii w trakcie, albo jakiś czas po druzgocących wojnach i odwoływanie się do wyludnionej ziemi i rozpadających się budynków.
IMO oczywiście :)

ocenił(a) film na 10
Khaosth

Może i tak ..ale uważam że po takich katastrofach apatia i stan przygnębienia nie musiał by być niczym wspierana po prostu tak by było - a test Voita Kampfa ? Moim zdaniem fajnie przedstawiał regres emocjonalny ludzkości i podkreśla uwstecznienie i upadek Ludzi względem andków ;) To co przytoczyłeś na dole odbierał bym jako zalety mi ten klimat zawsze stykał ;) noir steam cyberpunkowy okraszony ledwie wyczuwalnym postapo :] Pozdrawiam.