PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712573}

Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie

Rogue One: A Star Wars Story
7,4 164 562
oceny
7,4 10 1 164562
7,1 35
ocen krytyków
Łotr 1. Gwiezdne wojny historie
powrót do forum filmu Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie

Plusy: mroczny klimat rodem z Imperium kontratakuje, wszechobecny brud/rdza, sceny walk/potyczek, dość oryginalny scenariusz (niebo a ziemia w porównaniu do Przebudzenia mocy), efekty - komputer nie bije po oczach, wreszcie niejednoznaczna ocena rebeliantów jako tych superdobrych, brak hurraoptymistycznego happyendu
Wady: brak muzyki Williamsa, brak mocy i Jedi, wreszcie największy minus - brak wyrazistych postaci, z którymi widz mógłby się identyfikować, ich los był mi kompletnie obojętny przez cały czas trwania filmu - co ciekawe - najbardziej ludzki i sympatyczny był przeprogramowany imperialny robot...

ocenił(a) film na 7
RogerVerbalKint

Przepraszam za zdublowanie - ale podczas dodawania portal (lub może mój komputer) zrobił zwis z kręceniem kółkiem

ocenił(a) film na 10
RogerVerbalKint

Co ciekawe, w Przebudzeniu dostaliśmy ciekawe postacie, których tu brakowało (no może były, ale za mało rozwinięte). Tam była Moc, brakowało walk w kosmosie. Tu Moc jest religią, ale bitwy to wynagradzają. Obie części odwołują się do Nowej Nadziei ale ten film robi to nico lepiej, bo nie jest aż taką kalką. Jakby je oba połączyć dostałbym Star Warsy ostateczne. Mam nadzieję, że kiedyś w epizod 8 lub 9 to zrobi. Jedyne co te filmy łączy to uniwersum oraz niesamowita rozrywka jakiej mi dostarczyły. Rzekłem, i czekam na kontynuację TFA.

ocenił(a) film na 8
RogerVerbalKint

Do plusów: Bitwy z prawdziwego zdarzenia, innowacyjność i przełomowe rozwiązania w efektach specjalnych. Tego najbardziej zabrakło w TFA.

ocenił(a) film na 7
gbbb

Toż przecież o tym pisałem - pełna zgoda !!!

ocenił(a) film na 7
gbbb

Przepraszam - nie doczytałem do końca Twojego posta - pisałeś o Przebudzeniu mocy - mea culpa, mea maxima culpa....

ocenił(a) film na 7
RogerVerbalKint

" brak mocy i Jedi" - tu przepraszam - przegapiłem - jest Vader/Terminator....

ocenił(a) film na 6
RogerVerbalKint

Imo film ma trochę wad, ale niezbyt istotnych.

- Trochę na siłę było dołączenie Donniego Yena i jego kompana do ekipy.

- Nagłe zakończenie, film nie miał szansy wybrzmieć w ostatnich minutach. Ostatnie cięcie było wręcz brutalne.

- Zupełnie od czapy wątek tego czegoś weryfikującego intencje w bazie Foresta Whitakera. Czemu to miało służyć? Było dziwaczne i nie miało na nic wpływu.

- Nie podobał mi się redesign kostiumu Vadera i transportowców imperium. jednak o ile jestem w stanie zrozumieć logikę przemawiającą za tym pierwszym, o tyle nowy wygląd imperialnych transportowców zupełnie mnie konfunduje. Po co?

- Wzmianka o wojnach klonów oraz ujęcie ukazujące rozczłonkowane ciało Vadera przypomniało mi o koszmarnej nowej trylogii Lucasa - są to wspomnienia, które wolałbym, żeby nie były wydobywane na wierzch ani przy seansach SW ani przy żadnej innej okazji.

- Koszmarne CGI Tarkina. O ile w planach ogólnych dawało to radę, o tyle w subiektach wyglądało tragicznie, szczególnie gdy się odzywał.

- Odrobinę mdła Felicity Jones.

- Bardzo słaby i nudny antagonista. Nie ma w nim zupełnie niczego ciekawego. Całe szczęście w filmie obecni byli też Vader i Tarkin, więc trochę nadrobili ten akurat mankament.

ocenił(a) film na 7
kosobi

"Trochę na siłę było dołączenie Donniego Yena i jego kompana do ekipy" - z całej ekipy, poza wspomnianym robotem, oni akurat dawali radę - bardziej przejmował mnie ich los niż pary głównych bohaterów
"Koszmarne CGI Tarkina" - cóż on akurat musiał być w CGI, bo Peter Cushing od lat nie żyje, i tak wyglądał lepiej aniżeli Leya (która niestety w dalszych epizodach, poza juz akręconymi scenami też musi być zrobiona w cgi)
P.S. zgadzam się w pełni co do "starej - nowej" trylogii Lucasa - była/jest koszmarna - ale skoro już jest częścią kanonu, siłą rzeczy MUSZĄ być do niej nawiązania

ocenił(a) film na 6
RogerVerbalKint

Donnie Yen był potrzebny, gdyż jego postać jako jedyna reprezentowała aspekt spirytualistyczny, bez którego gwiezdne wojny nie były by tym, czym są. Jego kompana można by wyciąć bez żadnego wpływu na film.

Ale mi chodziło akurat o to, że sam sposób, w jaki dołączyli do drużyny, był na siłę, nie oni sami.

A Tarkin mógł być pokazany bez subiektów i po problemie. Zamiast tego podczas jego scen nie skupiałem się na niczym innym poza tym, jak dziwacznie jest zanimowany.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones