Będę wdzięczny za wyjaśnienie, bo mam tutaj kłopot. Widzę kompletny, absurdalny wręcz błąd logiczny, ale być może jest na to wytłumaczenie. Poza oczywistym (słabym), że scenarzyści pozwolili na to dla obrony fabuły i symboliki.
Dlaczego... dlaczego, gdy urodził się wąż, Ojciec i Matka zauważyli że to parszywa łajza, to tak najzwyczajniej nie ukręcili łba paskudzie?
No właśnie! Program opiekuńczy chyba przestał działać i mogli go spróbować ubić. Chyba, że się bali, że rozpyli ich umiejętnościami Necromancer i potem "wyssie" dzieciaki... Mnie zdziwiło, że ten wielki brzuch, który ruszał się jakby tam dziecko fikało (Marysia zresztą badała dziecko i nie widziała nic niepokojącego) i nagle zniknął... Może umie zmieniać kształt? Tak jak Necromancer może imitować inne osoby, to może ten umie przybrać również wygląd człowieka? Szczerze, to ja to odebrałem tak, że dziecko faktycznie rosło w Matce, a ten wąż / pasożyt je zeżarł... Inna sprawa, że żywiło się krwią Necromancer, człowieka i stworka - podejrzewam, że będzie miało "zdolności trzech gatunków". Wąż też nie musi być formą ostateczną...
Do finału był to serial science-fiction. Ale ta latająca pijawka zrobiła swoistą dekompozycję całości. Przelot przez jądro też nie do obrony. Poza tym sporo pomniejszych błędów.
Swoją drogą czuć trochę Scotta, w odniesieniu do drugiego cyklu o Obcym. Jacyś starożytni Inżynierowie odpowiedzialni nie tylko za życie na tej planecie, ale być może za życie na Ziemi i w wielu innych miejscach. Humanoidalne stwory, czaszka lokalnego neandertalczyka, sugerują wspólne pochodzenie...
Przelot przez jądro myślę jest logiczny. Jądro to ta wyższa energia planety, to co mitraiści rozumieją jako Sol. Ono mąciło w głowach ludzi aby w końcu narodził się wąż więc jądro nie zabiło androidów nie dlatego że nie chciało, bądź nie mogło ale dlatego, że wraz z nimi a tym mini statku był wąż.