Wczoraj obejrzeliśmy ten miniserial, który zważywszy na długość każdego z sześciu odcinków (po ok. 25 minut) mógłby być jednym filmem. Po seansie nasunęło mi się na myśl kilka kwestii:

1. Dlaczego tytuł to Nisser?
2. Jak mały znalazł się poza ogrodzeniem na początku filmu?

3. Rodzina z córką na czele mocno irytująca. Chociażby ścięcie choinki. Mieli powiedziane, że na wyspie tak się nie robi, bo szanują i żyją zgodnie z przyrodą, a mimo to ścięli ją, "bo tradycja" wchodząc buciorami w życie i zwyczaje tubylców. Zachowanie młodej, przygarnięcie nie wiadomo czego niemal pod dach rodziny sugeruje spore braki w wychowaniu, zbyt duże zaufanie do "słodkich, uroczych zwierzątek" nie zważając na realne zagrożenie ich bezpieczeństwo. Jedna z końcowych scen, kiedy w ucieczce będącą tak na prawdę walką o życie zatrzymuje się i prosi małego, żeby poszedł z nią...

4. Skąd te skrzaty wzięły się w tym lasku? Przecież ludzie zdążyli osiedlić się na wyspie, wybudować tartak w centrum rezerwatu, żyć tam, pracować. Skrzaty były uśpione w czasie ekspansji ludzi na swoim terytorium czy jak?

5. Skrzaty wychodziły z ziemi. Czy w takim razie coś stało na przeszkodzie, żeby przekopały się pod płotem i opuściły rezerwat w dowolnej, dogodnej dla siebie chwili? Chyba, że ogrodzenie było wkopane 5 metrów pod ziemię, no ale wtedy co by stało na przeszkodzie, żeby przekopać się bardziej?

6. Czym żywiły się skrzaty? Krowami składanymi w ofierze?

7. Czy mały z głodu zażarł kota w stodole?

Serial do obejrzenia "na strzała" w długi jesienno-zimowy wieczór.
Zapraszam do dyskusji.