Właściwie to spodziewałem się okultyzmu i sekty, a tymczasem po trzecim odcinku widzę, że ktoś tu się doskonale bawi z widzem. Jeżeli jest tak jak myślę, to film luźno nawiązuje do mistrzowskiego Solaris Lema, który zresztą dwukrotnie jest wplatany w fabułę pierwszego odcinka. Potem te wizje choćby nieżyjącego ojca, które tak dobrze znów wracają do książki. Do tego jeszcze Dan T(e), Wergiliusz, czy Beatrycze? Robi się ciekawie