powtórka z rozrywki, niestety już bez polotu i uroku który cechował część pierwszą. niby nie ma żadnego wstydu, ale to już nie to samo. zabrakło Kevina Bacona i świezości oryginału, a stworki z drugiej połowy niekoniecznie są trafionym strzałem. plus za udział Freda Warda i mimo wszystko całkiem sympatyczny nastrój, ale jeśli sięgać to tylko z sentymentu za obrazem Underwooda. 5/10