Ta część była nieco bardziej komediowa, ale to dobrze, nieźle się usmialem na niektórych scenach
he:-)
Fajnie było znów zobaczyć w roli głównej Earla, choć brakowało mi trochę Vala. Dobry pomysł z
przeobrażaniem się dżdżownic, dodało to większych emocji i wartkiej akcji.
Efekty równie dobre co w poprzedniej części.
Tym razem i Earl się zakochał, no no ładnie:-)
Mnie pomysł z przeobrażeniem robali w ogóle się nie spodobał, bo kiedy zamiast podziemnych drapieżców dostajemy jakieś tanie podróbki raptorów, traci się cały zamysł "Wstrząsów". Te potwory miały swoje charakterystyczne cechy i myślę, że fani "Wstrząsów" mogą czuć się oszukani, gdy w połowie drugiego filmu robale zmieniają się w coś zupełnie innego - naziemne, małe, dinozauropodobne stworki. Trzeba było zrobić osobny film i nie mieszać do tego "Wstrząsów". (To tak jakby nagle kosmita z "Cosia" zmienił się w Predatora).
A czy ta część była bardziej komediowa, to też rzecz gustu. Trudno powiedzieć, czy humoru było więcej, natomiast jednego jestem pewien - mistrzowskie dialogi z pierwszych "Wstrząsów" bawiły mnie o wiele bardziej. Tutaj tego zabrakło, tak jak i niepowtarzalnego małomiasteczkowego klimatu z "jedynki" oraz niezwykłej chemii między postaciami (głównie Earla i Vala, ale też i Rhondy).