Dawno temu grałem w Warcrafta 3 z dodatkiem Frozen Throne ale dopiero kiedy w 2008 roku zacząłem przygodę z World of Warcraft, pokochałem to uniwersum. Nie jestem jakimś maniakiem WoWa, szczerze mówiąc jako gracz jestem raczej słaby ale uwielbiałem zwiedzać piękne krainy Azeroth i poznawać lore świata Orków, Taurenów i innych niesamowitych istot. Myślę, że by w pełni docenić ten film trzeba rozumieć czym jest Warcraft - a jest to miszmasz wszystkiego co fantastyczne w bajkowej stylistyce. Mamy tu elementy space fantasy, high fantasy, dark fantasy, heroic fantasy... to jakby kraina baśni gdzie te nurty się ze sobą spotykają. Dlatego zobaczymy tu rycerzy strzelających z broni palnej do Orków, którzy technicznie rzecz ujmując są kosmitami z planety Draenor. Jak to brzmi? Jeśli "krytycy" mają odniesienie tylko do Władcy Pierścieni czy Gry o Tron to nie zobaczą tego, że Warcraft jest bardzo komiksowym, bajkowym hołdem dla fantastyki. Dla tychże "krytyków" to ekranizacja infantylnej, kolorowej gry dla nerdów, wyglądająca jak Opowieści z Narnii. Oni są zwyczajnie uprzedzeni.
Zacznę od minusów filmu a pochwały zostawię na koniec. Po pierwsze - dobrze wiem, że film jest oparty na Orcs vs. Humans ale czuję się nieco zawiedziony, że inne rasy i miasta jak Ironforge czy Dalaran, zostały potraktowane nieco zbyt marginalnie. Pojawiają się na chwilę i bez "pier**nięcia". Po drugie - film pięknie oddaje stylistykę gier ale czasem jest zbyt bajkowo, przydałoby się czasem odrobinę więcej brudu i mroku. Po trzecie - zbyt duża "wojenność" filmu kosztem przygodowości. Przydałoby się więcej podróżowania, lokacji, mythosu, ras jak już wspomniałem. Jest niedosyt pod tymi względami. No ale na to będzie jeszcze miejsce w (OBY!) sequelach.
Plusy. Rozmach. Epickość. Podczas filmu czuć, że coś się dzieje i będzie się działo więcej. Efekty - efekty są wspaniałe ale nie świecą po oczach, one służą stylistyce. Aktorstwo i postacie. Wystarczy zobaczyć materiał zza kulis jak Ben Schnetzer był przygotowywany do rzucania czarów. To nie było "machnij ręką i bełkocz" tylko autentycznie rozmawiali o istocie magii i jej opanowaniu w tym uniwersum. W aktorach widać zaangażowanie i entuzjazm. Clancy Brown, Toby Kebbell, Daniel Wu, Rob Kazinsky... mistrzowski mo-cap okraszony niesamowitymi efektami. Travis, Paula, Ben, Dominic Cooper - jak dla mnie świetnie czują bajkowość świata, jednocześnie angażując się w dramatyzm opowieści. Świetna obsada. Muzyka - bardzo dobra, nie jest to John Williams ale słychać nuty z gier i to zaaranżowane znakomicie. Fabuła - hmmm... w sumie opowieść bardzo dobrze spakowana i przełożona na film chociaż nieco brakuje tu jakiejś odkrywczości, czegoś odrobinę więcej. Akcja, walki, reżyseria - uczta. Duncan Jones jest fanem serii i wie co robi, czuć to podczas filmu, widać entuzjazm i pietyzm z jakim oddano szczegóły, patrzysz na Gryfa lecącego nad Stormwind i lecisz razem z nim, słuchasz rozmowy Orków patrzących na swój obóz i wiesz, że to Warcraft a nie filmowa podróbka jaką robią opłaceni reżyserzy, nieznający materiału źródłowego. Dlatego gdym miał komuś powierzyć stworzenie sequela, powierzyłbym go bez wahania Duncanowi i jego ekipie.
Słowem - bardzo dobry film i znakomita adaptacja stworzona przez właściwych ludzi, zarówno dla fanów jak i szerszej widowni. Warcraft nie jest dziecinną podróbką Tolkienowskiego świata, Warcraft to hołdujące fantastyce, oryginalne, autonomiczne i bogate uniwersum. Ale jeśli ktoś jest uprzedzony do bajkowego fantasy lub baśniowej stylistyki to tego nie zrozumie. Oczywiście nie ma dzieł, które podobają się wszystkim, to i ten film nie przypadnie każdemu do gustu, jednak pewne rzeczy trzeba w nim docenić.
Nie tylko Nocne. Wszystkie.
Nelfy wszędzie dają znak półksiężyca, typowy dla wyznawców Islamu.
A Belfy się nawet nie kryją, i stawiają wszędzie minarety i meczety. - jak dobrze poszukasz możesz naleźć nakrycie głowy w którym tylko oczy widać.
Czyli jak się postarasz możesz ubrać elfkę w burkę xD
oczywiście piszę dla jaj.
Niektórzy krytycy niestety widzą w tym infantylne uniwersum, przez stylistykę albo stereotypowe myślenie o grach. I przez to ich zdanie nie ma znaczenia. :)
Bardzo dobra recka.
"Jeśli "krytycy" mają odniesienie tylko do Władcy Pierścieni czy Gry o Tron to nie zobaczą tego, że Warcraft jest bardzo komiksowym, bajkowym hołdem dla fantastyki"
To zdanie wg mnie idealnie oddaje problem , jaki lezy w krytyce tego filmu.
To po prostu fantasy na trochę innych zasadach/prawidłach. Jednak nie mozna tego zrozumieć, jeśli nie było się wkręconym w grę. To trochę tak jak Pink Floydzi wydali swoją pierwszą płytę i ponieważ nie było nic takiego wcześniej, to byli oceniani przez krytyków operowych, którzy narzekali że za głośno , za głośno i jeszcze raz za głośno.
Ja sam jak zobaczyłem trailer to stwierdziłem, że niepotrzebnie na siłę próbują upodobnić to do gry, a to nie ma prawa wyjść - myliłem się.
Dzięki bardzo. Krytycy mają swoje fanaberie i skostniały punkt widzenia, nie rozumieją fantasy jak nasze pokolenie.
Właśnie, zupełnie jak w przykładzie z Floydami. Lovecraft też kiedyś mówił, że prawdziwa sztuka to przecieranie nowych szlaków, odkrywanie, robienie czegoś wg własnej wizji.
Dzięki tobie byłem na tym filmie w kinie. Nie żałuje i dziękuje. Zgadzam się w 100 % z tym co napisałeś.
Wlasnie jestem po seansie i musze powiedziec, ze jestem bardzo milo zaskoczony.
Zaczne od plusow.:
- murky - chociaz tylko na sekunde to milo bylo go zobaczyc i uslyszec
- animacja to zupelnie inna klasa, a walki robia naprawde wrazenie
- bardzo dobrze wszytko upchane w 2h jesli chodzi o watek czysto wojenny
- watek durotana dobrze poprowadzony
Minusy:
- wedlug mnie oprawa wizualna wysokich elfow byla duzo slabsza niz reszty.
- miasta mimo wszystko wygladaly sztucznie
- travis grajac chyba za mocno wyrobil sobie maniere z vikingow i jego gra troche przypomina jakiegos szalonego rzezimieszka niz krolewskiego dowodce
- ja rozumie ze film od fanow dla fanow, ale niektorych rzeczy za cholere (mimo ze jestem fanem warcrafta) nie zaczailem:
- kim byla kobieta z kamienia w miescie magow i dlaczego swiecily sie jej oczy na zielono?
- nie za bardzo wiadomo o co chodzilo z medivhem. powinni wytlumaczyc geneze jego spaczenia
- rozumiem, ze na koniec medivh zmienil sie w saragosa ( a przynajmniej tak wygladal), co tez powinno byc przedstawione jako typa ktory ciagnie za sznurki po obu stronach
- skoro orki sa kosmitami to jakim cudem ta pol-ogrzyca mowila w jezyku ludzi? nawet jesli uczyla sie od niewolnikow na ich planecie to skad oni mowili w tym jezyku? (strzelam ze to medivh jest jej ojcem i kiedy sobie czatowali to mowil o jej matce)
- smierc krola zupelnie bezsensowna i w "prawdziwym swiecie" nie bylo by sytuacji ze krol zostaje jako jeden z ostatnich zeby bronic portalu.
- watek pol-orka kompletnie spartolony. w swoim swiecie traktowana jak gowno, a jak zabieraja ja do krola to nagle wielka dama i co to nie ona i jakie to orki sa fajne. Pozniej slabe rozmowy z travisem i juz go kocha. Na koniec zostaje wielka fanka ludzi i jest gotowa umrzec za krola. Kompletnie pozbawione sensu
- mlody mag ze smiesznym wasikiem to juz byl ponury zart. nie dosc ze wyglada slabo to aktorsko typ kompletnie nie daje rady.
- ile czasu moglo minac od przybycia orkow? miesiac? rok? wychodzi na to ze orkowie to takie male chinczyki. Nie dosc ze pobudowali sobie "miasta" i wykuli gigantyczny portal to jeszcze w miedzy czasie mieli czas zeby pladrowac wioske za wioska (a to byla tylko wataha, a nie cala horda).
- jeden gryf byl w stanie ubic sporo orkow, ale wiecej ich na bitwe nie zabrali bo po co? jeden mag wycina w pien orka za orkiem, ale lepiej do ostatecznej bitwy nie wezwac zadnego z tego miasta magow. (rozumiem tylko elfy i krasnale, ze mieli wyjebke)
Generalnie jest mnostwo niedociagniec i logicznych baboli, ale mimo wszystko film sie naprawde dobrze oglada. Licze na druga i trzecia czesc. Jesli udalo by im sie zakonczyc na w3 to bym byl zadowolony, jednak sporo jeszcze musza popracowac