PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11220}
7,3 4 680
ocen
7,3 10 1 4680
7,7 13
ocen krytyków
Trzecia część nocy
powrót do forum filmu Trzecia część nocy

Obraz ten zrobił na mnie duże wrażenie. Nieziemski klimat, przerażający, niepokojący, świetna muzyka, zdjęcia i w jakiś dziwny sposób hipnotyzujące akty przemocy.
Aktorstwo natomiast mnie nie powaliło, podobnie jak dialogi (są nienaturlne, choć w sumie niegłupie, trafne i pasujące do całości), jednak bez jęknięcia wybaczam, przymykam na to oko.
Problem pojawia się natomiast z fabułą. Wg wspomnienia z Heleną zbyt zlewają się z teraźniejszymi sytuacjami z Martą. Albo to ja jestem ułomny, abo jednak film jest niedopracowany - żeby w pełni to wszystko pojąć musiałem przeczytać pewien dogłębniejszy opis filmu.
I gdy już myślałem, że kumam natopiło zakończenie. I długo przed zaśnięciem próbowałem je ogarnąć moim małym rozumkiem i nie doszedłem do satysfakcjonujących wniosków. Może to jednak wynikać z moich wygórowanych wymagań. Z reguły gdy oglądam film, gdzie rzeczywistość miesza się z wizjami spowodowanymi stanem psychicznym głównego bohatera nie mogę spocząć puki nie poukładam wszystkiego w całość. A kto powiedział, że się da? tak samo miałem po seansie "Haute tension".
Jeżeli ktoś ma ochotę wytłumaczyć mi zakończenie tego filmu w więcej niż dwóch zdaniach będę bardzo wdzięczny.

kangur_msc_CM

to nie przeszkadza, że dialogi są nienaturalne - są niesamowite, teatralne. Czuję się jakby mi ktoś czytał Słowackiego na przykład. Szczególnie teksty Ślepego mnie oczarowały. I sposób w jaki wypowiada je Leszek Długosz! Co za haryzma! Nie przeszkadza też, że się rzeczywistość miesza ze snem - przecież w życiu tak czasem bywa, zwłaszcza jeśli się jest pod wpływem silnych emocji. Ja właśnie dostałam kilka ciekawych odpowiedzi na swoje życiowe pytania dzięki temu filmowi. Ale na Twoje pytanie i tak nie odpowiem, bo sama za mało rozumiem :)

ocenił(a) film na 10
kangur_msc_CM

Myślę, że takie właśnie zmieszanie tych dwóch historii z Heleną i Martą jest idealne. Rzecz w tym, że główny bohater cały czas stara się żyć i niby żyje, cały czas coś robi, coś usiłuje, niby idzie do przodu, podejmuje decyzje, zakłada rodzinę - niby posuwa się do przodu, ale jednocześnie, tak naprawdę, stoi w miejscu, kręci się w kółko, wraca do punktu wyjścia. Jest tak jak we śnie, w którym przerabia się na okrągło ten sam motyw, ten sam problem czy traumę. Niby nowa historia, a jednak zawsze ta sama i nie można się od tego uwolnić, nie da rady z tego wybrnąć, wydostać się poza krąg pewnych wydarzeń, które ciągle się powtarzają i prowadzą prosto do początku. (Co mi zresztą przypomina "Piąty wymiar" z 2009 - w stylu zupełnie inny, ale także przedstawiający to utknięcie emocjonalne i niemożność wyjścia poza te parę wydarzeń, które odtwarzają się w kółko od początku, bez końca). Myślę, że to fantastyczne oddanie stanu wojny. Ci ludzie szamoczą się, usiłują coś robić, zakładać rodziny, kochać, mieć jakąś przyszłość, mieć dzieci, a w końcu i tak giną w przypadkowych łapankach, strzelaninach. Tak zupełnie bezsensownie. Cały czas jest ta beznadziejna walka o odzyskanie sensu życia, jego wartości jak i jakiejś stabilności, jakiejś pewności następnego dnia. Poczucia, że coś jest warte zachodu, że dla czegoś warto żyć. W końcu też po to rodzi się dzieci. Żeby chociaż udawać, że jest jakaś ciągłość, że jest jakaś przyszłość i sens istnienia. Nowa kobieta okazuje się jednak tą samą, nowe dziecko przedłużeniem/wcieleniem poprzedniego, mąż tej kobiety jest identyczny z mężem poprzedniej, mieszkają w tym samym miejscu, a Michał znowu karmi wszy i tak naprawdę nie ma znaczenia czy przeżył, czy został zastrzelony na tych schodach, w scenie blisko początku filmu. Myślę, że o to chodzi w zakończeniu jak i ogólnie w całym filmie. Oczywiście nie tylko o to, ale o to w dużej mierze - to zapętlenie się w tej nieznośnej rzeczywistości i niemożność wyrwania się z niej. Brak sensu, brak nadziei.

A dialogi według mnie są wspaniałe i deklamowane w ten sposób brzmią jak oniryczna poezja. Nasilają to poczucie obłędu, paniki jak i podkreślają iście apokaliptyczny w biblijnym stylu charakter czasu wojny. Odwrócone modlitwy, w których Bóg nie jest litościwy i wywyższa nienawiść. Ludzie opuszczeni przez Boga. Świat przemieniony w piekło. Strumień świadomości człowieka pogrążonego w wojennej rzeczywistości. A właściwie świadomości wymieszanej z podświadomością.

Niezwykle oryginalne kino, bo przecież nie tak wygląda większość filmów traktujących o wojnie. Zwykle są hmm w sumie niby bardziej realistyczne/naturalistyczne, można by powiedzieć, ale przez to mniej i dużo płycej grzebiące w psychice ludzi zatopionych w wojennym chaosie. I sama ta kwestia ukazania wojny jako apokalipsy i władzy chaosu nad światem - recytacja Apokalipsy św. Jana. Jak dla mnie genialne.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones