PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=554}

Sztos

6,9 49 759
ocen
6,9 10 1 49759
6,4 9
ocen krytyków
Sztos
powrót do forum filmu Sztos

Długo myślałem jakie ten film wzbudził we mnie uczucia. Po dłuższej bitwie z własnymi myślami doszedł do wniosku, że "średniak" to największa pochwała jaką mogę obdarzyć ten film. A chodzi przede wszystkim o idiotyczny scenariusz

1. Za co mam lubić głównych bohaterów? Eryk to stereotypowa postać starego kanciarza. Dwukrotnie razem z Synkiem prowadzą samochód na totalnej bani, za drugim razem zabijając jedną i poważnie raniąc drugą osobę. Na miłość boską, ja rozumiem, że komuna, że kanciarze, ale niech przynajmniej jeden z nich ma w sobie coś co by sprawiło, że mam ochotę mu kibicować. Pijany w sztok buc za kółkiem na pewno taką postacią nie jest i życzyłem im rychłej śmierci na najbliższym drzewie. Niestety nie udało się i niedługo później naj#bany Eryk zbija niewinną osobę, super protagoniści ku#wo!

2. Postać Synka. Jedyna której można kibicować. Scena gdy przykrywa kołdrą przypadkową "prostytutkę" (po scenie w barze) może świadczyć, że faktycznie kocha i jest wierny swojej dziewczynie (chociaż z drugiej strony jaka pewność, że nie obrócił jej przed Erykiem?). Ale nie! Już za kilka scen Synek radośnie obraca prostytutki za zmianę z Erykiem i to zaraz po tym jak upity jak radziecki żołnierz zawiózł wszystkich do ich nory. Co, już mu się odwidziało? Jednak bzykanie prostytutek jest ok? Po raz kolejny, super protagonista kur#o, super napisany i o złożonej psychice

3. Scena o której pisze wyżej - wzięcie przypadkowej dziewczyny z ulicy i zaproponowanie jej dużej kasy za seks. Pytanie: co ona miała wnieść?? Nie była ani zabawna, ani nie wnosiła nic do fabuły. W zasadzie to było tylko dosyć obleśna. A może miała pokazać, że Synek jest wierny swojej kobiecie? Jeśli tak to po co, skoro za moment będzie obracał dwie prostytutki (pkt. 2)??

4. Chyba najbardziej zj#bana rzecz w tym filmie - film na początku zdradza nam, że Eryk podczas odsiadki Synka posuwał jego pannę. Zatarłem ręce ucieszony, "nooo, tutaj będa dylematy i konflikt, tutaj będzie intryga!". Byłem nawet pewny, że ich wielka przyjaźń posypie się o to, że tamta sprawa rychło wróci w najmniej oczekiwanym momencie. Jaki w tym byłby dramat gdyby np. Synek po wyciągnięciu Eryka z ciupy dowiedział się, że ten przez cały wyrok obracał jego kobietę, czyż nie? A SKĄD! Film już nigdy do tego nie wraca.
Kolejny w zasadzie nic nie wnoszący wątek, który budzi apetyt a potem daje widzowi w mordę

5. Sama intryga przeciw Grusze również mało spektakularna. Podmiana reklamówki w banku i.. to by było na tyle. Również sam Grucha nie ma co rozpaczać - bez wątpienia wcześniej czy później puści lewe dolary w obieg, kwestia czasu, przecież korzenie w ten półświatek na zapuszczone głęboko. Poza tym plan opierał się tez na tym (jeśli się nie mylę), czy Grucha wymieni z Synkiem dolary na złote już po podmianie. Wystarczyłoby, żeby tego nie zrobił i nasi wielcy kanciarze sami zostaliby z kupą trefnej forsy a Grucha byłby zdrowo obłowiony.

6. Scena na disco gdzie poznajemy Lubaszenko i resztę śmietanki. Ok, rozumiem, że chodziło o pokazanie klimatu tamtych lat i zabaw szemranego towarzystwa. Scena jest jednak tak przeciągnięta i idiotycznie nakręcona, że po chwili nuży aby potem zadać pytanie "po co dalej mi to pokazujecie?? Już naprawdę wiem jak się bawią napruci ludzie na disco"

7. Żałowałem, że Eryk wyszedł z ciupy po łapówce Synka. Za wielokrotne prowadzenie na bani i rozjeżdżanie ludzi powinien gnić tam do końca życia, podobnie zresztą jak Synek. Dwóch oszustów, dziwkarzy, zdrajców swoich kobiet i siebie wzajemnie stoi naprzeciw siebie i próbują wcisnąć widzom kit, że oto górę bierze męska przyjaźń. Obydwaj to hipokryci i łgarze. Nawet gdy zaczynałem już lubić jednego z nich (Synka) to ten bezrefleksyjnie (co tez dosyć istotne) zaczyna się zachowywać w taki sposób, że zyczy mu się tylko ch#ja w dupę i wiatru w czoło.

I kilka innych których nie chce mi się wymieniać.

Podsumowując jest to film ze słabo napisanymi postaciami których nie sposób na dłuższą metę lubić i przepełniony scenami i wątkami, które w żaden sposób nie posuwają akcji na przód, które są marnowane lub wrzucone "tak o". I zazwyczaj jedyne co po nich pozostaje to niesmak i coraz większa niechęć do naszych dwóch bohaterów, jakby nie było - protagonistów. Gdy upada wizerunek Synka nie ma już komu kibicować - mamy przed oczami dwóch egoistycznych buców, którzy zrobiliby przysługę społeczeństwu skacząc z molo w betonowych butach. Naprawdę, o to Ci chodziło, Olafie Lubaszenko reżyserując to i Tobie Panie Kolasa pisząc ten scenariusz?

Samo nazywanie tego "komedią" także średnio pasuje do klimatu filmu. Ja w pewnym momencie myślałem, że oglądam dramat (gdy jeszcze byłem pewny, że wątki i postacie o których pisałem się rozwiną). Potem akcja toczy się zawodząc moje nadzieje, film się kończy; ja się nie pośmiałem, dramatu w tym na lekarstwo i pozostaje tylko pytanie "co ja właśnie obejrzałem"? Ni to komedia ni to kryminał ni to dramat. Więc co?
Pozostaje tylko skwitować to słowami "Filmy pisać to trzeba umieć", Panie Lubaszenko i Kolasa.

Jeżeli w którymś punkcie się mylę to proszę o wyprowadzenie mnie w błędu, chętnie podebatuję, wszak niektórzy uważają ten film za absolutny polski klasyk.





ocenił(a) film na 2
Wayfarer17

Przyjemnie jest przeczytać tak konkretną i rzeczową wypowiedź na temat filmu zamiast zdawkowego: fajny/słaby, albo: dobrze się oglądało/był nudny.

Zgadzam się, że największą bolączką jest w tym przypadku scenariusz, który jest gorszy niż beznadziejny. Dobry scenariusz poznaje się po tym, że zawiera bardzo mało niepotrzebnych, nic nie wnoszących scen; genialny scenariusz nie zawiera ich wcale. Adekwatny przykład to skończone Arcydzieło pt. "Mechaniczna pomarańcza" - ponad 2,5 godziny czasu trwania i ani jednej zbędnej sceny czy niepotrzebnego, wciśniętego na siłę tekstu. "Sztos" można by streścić w pół godziny, więc nawet w tych 80 minutach jego czasu trwania znalazło się mnóstwo chłamu.

Odnosząc się do Twojej wypowiedzi, to zgadzam się z nią praktycznie w każdym punkcie.
3. Dokładnie; scena naiwna, nie śmieszna, niepotrzebna i jeszcze w dodatku żenująca. Co innego gdyby ta dziewczyna odegrała jakąś rolę w późniejszym rozwoju fabuły, ale tak oczywiście się nie dzieje, a postać wzięta praktycznie znikąd zostaje "zamieciona pod dywan", jak to zwyczajnie bywa w słabych filmach.
4. Tak samo, miałem identyczne odczucia. Pomyślałem, że ten film nie może być aż tak zły, aby po tak obiecująco zapowiadającym się wątku miało nie dojść do konfrontacji Eryk-Synek-Beata. Niestety, jest. Kolejny wątek zniszczony bez rozwinięcia, tym razem jest o tyle gorzej, że sytuacja o wiele ciekawsza.
5. To już nie było dla mnie aż tak bardzo rażące w porównaniu z wcześniejszymi "babolami", ale rzeczywiście - zemsta zapowiadana przez prawie cały film ogranicza się do takiego banału.
6. Po raz kolejny, uważam dokładnie to samo. Scena mogła być, ale pod warunkiem, że trwała by góra dwie minuty; jest jednak tak przydługa i fatalnie nakręcona, że aż żenująca. Milowicz i Józefowicz powinni przeprosić za tamte epizodyczne role. Jeszcze dochodzi do tego wręcz zbezczeszczenie utworu Piotra Szczepanika "Nigdy więcej". Czyli w sumie kolejna, trudno powiedzieć już która na przekroju całego filmu śmieciowa scena. Jeszcze raz "brawa" za scenariusz.

Polemizowałbym tylko co do antypatycznych głównych bohaterów - w końcu to miał być film o takich mętach, egoistycznych cwaniaczkach, którzy za nic mają innych ludzi. Jeśli postacie wzbudzają aż tak negatywne emocje, to chyba w tym przypadku nawet dobrze, bo zamierzenie zostało osiągnięte. Z drugiej strony - to miała być komedia sensacyjna, więc protagoniści nie powinni być całkowicie źli, lecz odznaczać się jakimś "łotrzykowskim" urokiem, czymś, za co można by poczuć do nich choć odrobinę sympatii, więc wygląda na to, że znowu masz rację.
Jedyne, co było naprawdę dobre w "Sztosie", to występ Nowickiego - był nad wyraz naturalny i przekonujący, słowem: światowy poziom. Jednak poza tym i może paroma udanymi tekstami to film fatalny, uznawany w niektórych kręgach za kultowy chyba tylko ze względu na datę i samą obecność Nowickiego i Pazury.


ocenił(a) film na 9
guliver_filmweb

1. tak masz go lubic w zyciu rodzina zabitego nie zobaczyla by takich pieniędzy. :)
2.3 a nażarły sie napiły to nie było przypadkiem?
4. A kto miał do tego wracać Beata czy Eryk?

ocenił(a) film na 4
dobrybitj3

Po pierwsze, jak już próbujesz z kimś rozmawiać, to naucz się interpunkcji, tak chociażby z szacunku do rozmówcy, bo musiałem kilka razy przeczytać co napisałeś, aby zrozumieć o co chodzi. A i tak nie udało mi się w każdym przypadku.

1. Brak mi słów.
2. Nie wiem, o co Ci chodzi, i chyba nie chcę wiedzieć.
3. Koń miał do tego wracać.

Naucz się pisać po polsku.

ocenił(a) film na 9
Wayfarer17

aleś błysnął pajacu. bez odbioru.

ocenił(a) film na 4
dobrybitj3

Rynsztokowy poziom od początku do końca, przynajmniej jesteś konsekwentny :-)

ocenił(a) film na 9
Wayfarer17

Szkoda że nie odpisałeś mi wcześniej, zobaczył byś co to prawdziwy rynsztok. Zwykle nie bywam ciekawy, ale co rozumiesz poprzez " obracał dwie prostytutki" on im tylko pomógł wejść do samochodu. Eryk rano twierdził że na koniec imprezy Synek zakomunikował im <lol> ze zjedliśmy napiliśmy się rozchodzimy się do domów :D
bez odbioru.

ocenił(a) film na 4
dobrybitj3

"Szkoda że nie odpisałeś mi wcześniej, zobaczył byś co to prawdziwy rynsztok."

Chwalisz się, czy żalisz?
Obie opcje są godne pożałowania.

"Zwykle nie bywam ciekawy, ale co rozumiesz poprzez " obracał dwie prostytutki" on im tylko pomógł wejść do samochodu. "

Nie dość, że jesteś chamem i analfabetą to jeszcze cierpisz na debilizm.
Zbyt trudna w interpretacji była dla ciebie scena, gdy Eryk i Synek wychodzą w samych majtkach z pokoi, w których są nagie prostytutki w łóżkach i przybijają sobie piątki wymieniając się pokojami?
Musiałbyś zobaczyć penetrację w zbliżeniu, aby twój mózg zrozumiał, co tam się działo?
Ta scena jest zbyt skomplikowana dla twoich szarych komórek, potrzebujesz więcej informacji, aby pokojarzyć fakty?
Podpowiem ci - około 56 minuty filmu.
Bez odbioru to sobie możesz mówić, jak cię do wojska wezmą.

ocenił(a) film na 9
Wayfarer17

Faktycznie zapomniałem o tej scenie, no racja puknał obie. Przyznaj że zazdroscisz takim jak oni tego pukania, nie wstydz sie to normalne u takich lamusów jak ty :-)

ocenił(a) film na 4
dobrybitj3

Hehe. Nie zazdroszczę, mam swoją kobietę, a dwóch naraz nie potrzebuję.
Ale fajnie, że chociaż umiesz się przyznać do błędu, zamiast brnąć jak głupek.
Co prawda musiałeś swoje dorzucić o tym lamusie, ale wybaczam Ci :-)

ocenił(a) film na 2
dobrybitj3

2. Właśnie o to mi chodzi, że ten wątek był zupełnie przypadkowy; dziewczyna pojawia się ot tak sobie, biorą ją do restauracji, później wiadomo co, następna scena - dziewczyny już nie ma. Epizod bez związku z resztą fabuły, czyli zwyczajny zapychacz, byleby tylko cokolwiek pokazać na ekranie. Jeśli sceny nic nie wnoszą do właściwej treści filmu, to znaczy że są niepotrzebne i ich obecność świadczy o słabości fabuły.
3. Zgoda że Beata i Eryk mieli oczywisty powód żeby to ukrywać, ale w dobrym scenariuszu tak ważny dla fabuły wątek (relacja dwóch głównych bohaterów) znalazłby rozwinięcie właśnie poprzez konfrontację w tak bardzo konfliktowej sytuacji. Tutaj jest pokazane, że Eryk ma romans z Beatą i na tym koniec; tak istotnych fragmentów fabuły nie zostawia się nie wyjaśnionych; to jest zwyczajne pójście na łatwiznę.

ocenił(a) film na 4
guliver_filmweb

Tak sobie myślę, że są dwie opcje:

1. Albo Kolasa pisał to bez pomysłu, na myśl przychodził mu jakiś wątek, umieszczał go w scenariuszu a potem nie miał pojęcia jak go rozwiązać, i w ten sposób powstał marny scenariusz pełny zapychaczy i niepotrzebnych wątków i scen.

2. Sceny rozwiązujące wszystkie z "niepotrzebnych" wątków zostały wycięte np. na życzenie producenta, lub nienakręcone z innych powodów (np. ucięto im budżet").

Niestety patrząc na to, jak niekonsekwentnie napisane są postacie, bardzo prawdopodobna jest opcja nr 1.
Nie słyszałem również o wersji reżyserskiej tego filmu.
I im więcej wiem o kinematografii i scenopisarstwie, tym bardziej razi mnie ten fatalny, nielogiczny i niekonsekwentny scenariusz. Zatem po czasie - jedno oczko w dół.

ocenił(a) film na 2
Wayfarer17

Opcja 1., zdecydowanie. Skoro producent mógł pozwolić sobie na zatrudnienie takich aktorów do dwóch głównych ról, zwłaszcza że Pazura był świeżo po sukcesach "Nic śmiesznego" i "Kilera", to na pewno budżet pozwoliłby też na nakręcenie paru scenek rozwijających niedopracowane wątki. Tym bardziej że "Sztos" nie zawiera chyba ani jednej naprawdę bardzo kosztownej sceny typu wybuch, pożar, karambol samochodowy czy co tam jeszcze typowego dla wysokobudżetowego kina akcji.

guliver_filmweb

gimbusy powinny miec osobne forum na swoje madrosci. koniec dyskusji.

guliver_filmweb

A kiedy oglądasz taki film jak np. "Chłopcy z ferajny", to masz tam kogo lubić?

ocenił(a) film na 8
Wayfarer17

Film jest dobry nie dzięki fabule, bo temat i realizacja jest oklepana jak stara bajka. Dobre w nim jest:
-klimat tamtych czasów
-muzyka - świetnie daje klimat zdjęciom; nawet z lekka kiczowate ujęcia mają lekko kiczowatą muzykę :)
-gra szczegółem - napisy na obdrapanych kamienicach, z pozoru nieważne krajobrazy, wystrój knajp czy ulic albo scena w warszawskiej knajpie - po to taka długa,żeby widz poczuł się jakby tam był (vide "Mo Better Blues" - tam też wstawki z knajpy dodają smaku:) Czyli ogólnie historyjka (czytaj:scenariusz) niezbyt wyszukana, ale za to dobrze i smacznie opowiedziana. Jak bajka na dobranoc :) I pamiętajmy - DEBIUT REŻYSERA!
Lubaszenko ciekawie (nie, nie mistrzowsko, o nie!) pokazał świat drobnych cwaniaczków z PRL. Ten świat nie jest landrynkowy ani piękny. Kumpel podrywa kobietę innego, jeżdżą po pijaku, lubią się pobawić (vide panienka z szosy)-ale z klasą (płacą!), oszukują jeden drugiego ale trzymają fason. To nie jest krajobraz grzecznego liceum dla prymusów. O to chodziło, i to się udało. Dlatego nota 8. Bez sensu za to naga Gawryluk (znowu!!!!!!!!!) i Skotarczak , czyli "Nikoś" w pierwszych scenach - to już tania, zbędna sensacja....:(

ocenił(a) film na 4
PJan

rozumiem Cię, ja jednak zawsze powtarzałem, że dla mnie kręgosłupem filmu i zdecydowanie głównym kryterium oceny, jest dobry, spójny scenariusz. Jeżeli go brakuje, to żadne inne chwyty mnie nie biorą.

ocenił(a) film na 8
Wayfarer17

I dlatego tworzy się tyle różnych filmów. Gdyby wszyscy mieli jeden gust byłoby nudno i szaro :)
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 4
Wayfarer17

Zgadzam się z Twoim podejściem do filmów. Czasami pewna, nawet niezbyt konkretnie sprecyzowana, magia obrazu czy sam temat pozwalają przymknąć oko na wady scenariusza, nieciekawe dialogi, ale nie na dłuższą metę. Brak spójnego scenariusza i słabe dialogi to tragedia współczesnego polskiego kina.

Wayfarer17

Ad.1 i Ad2. Czy zawsze musi być tak że mamy kibicować głównemu bohaterowi??? Np. czy powinniśmy kibicować DiCaprio w wilku? Grał tam najgorszą szyję i oszusta, to oznacza że film był zły? No i to że synek raz zrezygnował z dziwki a drugi raz nie to też częsty dylemat moralny wielu ludzi, szczególnie nałogowców. Ad. 5. Jak grucha miał się zdrowo obłowić jak tam były tylko lewe dolary? Miałeś na myśli że miałby darmowe lewe dolary które by wcisnął innemu frajerowi? Na to się by zgadzało i tu Eryk i synek jakby dbali o szczegóły to powinni wziąć to pod uwagę i np. przed wyjazdem puścić informacje o tym że grucha ma lewe dolce w swoich kręgach żeby mu to utrudnić. Fabuła filmu niedopracowana fakt, są nic nie wnoszące sceny, duży plus za klimat a najbardziej na minus według mnie wypada od strony technicznej.

Wayfarer17

gimbusy powinny miec osobne forum na swoje madrosci. koniec dyskusji.

ocenił(a) film na 10
Wayfarer17

Scena z dziewczyną jest atrakcyjna z kilku powodów, wcale nie jest to scena bez znaczenia, zakładam, że reżyser chciał ukazać charaktery ludzkie, raz że dziewczyna sama się natrafiła łapiąc tego stopa, czy ktoś ją zmuszał do wsiadania do obcego samochodu ? z drugiej strony Eryk sam się na nią napalił, wcale się nie dziwię, dziewczyna śliczna, Już w samochodzie, Eryk i Synek prowadzą grę, może i perfidną grę z dziewczyną, Eryk vel Richard-Rysiek rajdowiec mógł sobie na to pozwolić bo nie było wtedy neta i mniejsza wiedza o świecie wsród ówczesnego społeczeństwa, dziś to by nie przeszło, ale skoro Synek tak zachwalał Fitipaldi, Lauda ... on to dziewczyna uwierzyła w te brednie, myślę że gdyby wiedziała że ma do czynienia z oszustami nie poszłaby na taki układ, a tak naiwnie myślała że miała przelotny romans ze znanym kierowcą rajdowym. Akcja płynnie przechodzi do sceny w restauracji którejś tam kategorii Lol. Synek proponuje dziewczynie układ ... finansowy, a że kobitka ma nędznie płatną pracę to w końcu ulega i ta scena też miała czegoś dowodzić, a mianowicie tego że wszystko ma swoją cenę i to jest przerażające bo chyba dziewczyna miała męża albo chłopaka ? Ciekawa też była scena kiedy dziewczyna jest kuszona kasą przez Synka, wierci nóżkami pod stołem, widać że miała na sobie seksowne buty, czyżby założyła je na podryw ? A że trafił się Synek i Richard to uległa i tyle., ale najlepsze jest to że nawet bez tego układu by się z nimi zabawiła. Synek mi zaimponował bo ostatecznie zrezygnował kiedy przyszła jego kolej, wolał być wierny swojej dziewczynie.

Arek1982_filmweb

Fajnie że tą recenzję napisał samozawńczy"krytyk" ( Way--- coś tam... absolutny cym..ał)  czyli gość ktory kompletnie nie zna się na kinie. Poza tym nievwiem ile ma lat ale podejrzewam że "stulejka" czyli absolutnie nie ma prawa znać tamtych czasów.
Film dobry i jak na komedię bardzo fajnie ( sentymentalnie i karykaturalnie) oddaje klimat tamtych czasów... ktore ja w odróżnieniu od pożal się Boże "recenzenta" znam...

Wayfarer17

Jak dla mnie, mylisz się przynajmniej w jednej sprawie. Mianowicie Synek i Eryk jechali razem, tylko raz pod wpływem alkoholu. Drugi raz, kiedy Eryk jest pijany za kółkiem i zabija pieszego, była to scena po przekręcie na Grusze i po przegranej wszystkich pieniędzy na rzecz Edwarda z Krakowa. I to właśnie z nim (Edwardem) podczas jazdy pijany Eryk doprowadza do śmiertelnego wypadku, a nie tak jak to Ty opisujesz, że wielokrotnie jeździli pijani i rozjeżdżali ludzi.
I tak na koniec, nie baw się w psychologa, krytyka filmowego, a już na pewno, nie udawaj świętoszka, bo nic z tych rzeczy nie wychodzi Ci. Każdy albo prawie każdy zdrowy facet, lub przynajmniej znaczą część, powiedział bym 98%, jeśli nadarzy się okazja, jak Ty to określasz "obraca" panienki. Znasz te słowa ??? "Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem". Nie rób męczennika z siebie i nie mów innym, jak mają żyć według Twoich kryteriów. Każdy zda za siebie rachunek.  Nic Ci do tego i nie chodzi mi tylko o film.

Wayfarer17

mnie to najbardziej rozbawila scena w ktorej stary z synkiem ograbiaja z hajsu typa w lesie, rozgniataja mu noge i go tam zostawiaja, a w tle zaczyna leciec smutna muzyczna bo przeciez synek mial obita morde od niewinnej osoby. takiego badziewia nie da sie w zasadzie ogladac i z cala pewnoscia nie jest do komedia.

ssijto

Ale to jest film o ludziach z półświatka, mówiąc wprost - o przestępcach, a nie o siostrach miłosierdzia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones