Jw.
Zbyt mało prawdopodobnym jest stworzyć analogicznie kuszący klimat, który towarzyszył temu filmowi - muzyka, montaż, zdjęcia, obsada... ten film się po prostu jadło jak tort. Nie ukrywam, że mnie fascynował tylko pod względem formy, to był ten rodzaj filmu, który nie wymaga treści jako takiej, by i tak finalnie nasycić i zadowolić. Nic w tym zresztą dziwnego, tort nie musi być treściwy, wystarczy że jest zwyczajnie piękny i pyszny. Rownie dobrze można dublować dzieła sztuki stworzone farbą na płótnie. Tylko, czy warto? Obawiam się profanacji i właściwie tylko nadzieja, że Thom nie zawiedzie i stworzy nie podobny, lecz zupełnie inny, a równie mroczny, oniryczny klimat, determinuje mnie do tego, by mimo uprzedzeń, pojawić się na premierze. W przypadku oryginalnych Odgłosów, fundamentem, który pozwalał zwać ten film jedynym w swoim rodzaju, była głównie muzyka. Jeśli coś będzie musiało ratować ten film, niech to będzie twórczość Thom'a.