PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=762792}
4,8 1 966
ocen
4,8 10 1 1966
Shelley
powrót do forum filmu Shelley

interpretacja filmu

ocenił(a) film na 8

Gdzieś na imdb znalazłam info że dziecko było martwe co skłoniło mnie do namysłu nad tą historią. Otóż wyglądała ona prawdopodobnie tak: Elena nosiła dziecko Louise, ale coś od początku było nie tak z ciążą - zgłaszała to lekarce, ale ta nieprzychylnie patrzyła na dziewczynę bo ta była biedną rumuńską surogatką która zrobiła to dla kasy i zbagatelizowała jej obawy. Później dziecko prawdopodobnie umarło w jej łonie i przez to Elena silnie zaczęła chorować, mieć omamy itd. w końcu zabiła się, chcąc pozbyć się dziecka. W szpitalu prawdopodobnie Louise nie przyjęła do wiadomości informacji że jej dziecko nie żyje i zabrała je do domu. To by tłumaczyło dlaczego Kasper nie chciał spać z nim w jednym pokoju, dlaczego tak dziwnie je trzymał, czemu położył je na kanapie, czemu nie reagowało na jego markowane uderzenia - dziecko zaczynało płakać/ruszać się jedynie w obecności Louise co pewnie jest zabiegiem reżysera który miał pokazać że dla niej to dziecko jest żywe. Potwierdzają to zbliżenia na oczy dziecka (w domyśle martwe oczy) oraz reakcja tego staruszka (chyba Liama), gdy zobaczył dziecko i zdał sobie sprawę z tego, że Louise oszalała. Kasper widział ducha Eleny pewnie przez wyrzuty sumienia, że nie pomógł jej, tylko pozwolił żonie zmusić ją do noszenia martwego dziecka, A kiedy postanowił zawieść je do szpitala/policję/albo je pogrzebać, to Louise go zabiła. Tak bardzo pragnęła dziecka, że nie dopuszczała do siebie myśli, że ono nie żyje. Taka jest moja interpretacja tego filmu i stąd oceniam go bardzo dobrze.

ocenił(a) film na 7
Lalala22

No, ale skoro to dziecko było martwe to jak Louise zabrała je do domu gdy wyciągnięto je z łona nieżyjącej już Eleny?
Lekarze ot tak wydają matce martwe niemowlę i pozwalają jej zabrać je ze szpitala do domu?
Dla mnie to irracjonalne.

Choć sama interpretacja filmu bardzo ciekawa i dość wiarygodna. Poza tą jedną nieścisłością...

olowek

Jeśli przyjąć tę interpretację, to w sumie Louise "usłyszała", że mogą zabrać dziecko do domu, ale nie jest pokazane, że lekarz podaje im dziecko, tylko są nagle w samochodzie. Równe dobrze, lekarz mógł pozwolić im zobaczyć martwe dziecko, by się pożegnać, a ona to dziecko uprowadziła. Już w samochodzie Kasper dziwnie się zachowywał, patrzył przed siebie i był jakby w szoku.

ocenił(a) film na 7
Lalala22

Ma to sens, choć jest taka scena w szpitalu, kiedy dziecko jest wiezione przez personel korytarzem i oni oboje je widzą. Oboje są uśmiechnięci, tak jak normalni rodzice, którzy po raz pierwszy zobaczyliby normalnego, zdrowego noworodka. Trudno ten film jednoznacznie zinterpretować.

ocenił(a) film na 7
Lalala22

Ciekawa wizja historii tylko jest parę momentów filmu, do których to chyba jednak średnio pasuje. W szpitalu lekarz powiedział nie tylko, że mogą zabrać dziecko do domu, ale że jest zdrowe, że jest z nim wszystko w porządku i ciężko to odebrać tak jakby miało być jedynie w głowie Louise. Gdyby przedstawić to lakoniczniej taka interpretacja faktycznie mogłaby dawać radę. Choć w sumie tak sobie myślę teraz, że można by spróbować odbierać to w ten sposób, że lekarz mówi, że dziecko było zdrowe, że nic mu nie dolegało - tak jak się mówi po poronieniu np. "to była dziewczynka" - na zasadzie, że było zdrowe, z ciążą było wszystko ok, ale już wszystko skończone - dziecko i surogatka nie żyją, bo Elena spowodowała wewnętrzny krwotok. Jednocześnie trochę też intrygujące jest w wersji, w której uważamy dziecko za żywe, że oni mogą je wziąć od razu do domu, że nie jest niedonoszone, że nie trzeba go jeszcze trochę potrzymać w szpitalu w inkubatorze. To jest dziwne i to by przemawiało za wersją, że dziecko jednak nie żyje. Z drugiej jednak strony gdyby dziecko nie przeżyło i było dzieckiem niedonoszonym to nie wiem czy w takiej sytuacji w ogóle grzebano by je oddzielnie jako osobę? Czy nie traktowano by bardziej jak dziecko z poronienia, czyli że raczej utylizuje je szpital? Czy jest możliwe żeby w jakikolwiek sposób Louise pozyskała te zwłoki? (Z tymże to nie jest taki problem, bo zgadzam się, że można uznać, że je po prostu wykradła kiedy były wywożone do utylizacji czy coś w podobnym stylu)

Z kolei co do wizyt w szpitalu to przedstawiano to dość wyraźnie, że lekarka przeprowadza badania, robi USG. I znowuż gdyby to było pokazane jakoś bardziej dwuznacznie to by się pewnie dało odebrać tak by pasowało do tej interpretacji, ale wydaje mi się, że pokazano dość wyraźnie jednoznacznie - czyli, że są badania, jest USG. Nie jest tylko zgadywanie, że wszystko w porządku, ale słychać i widać, że dziecko żyje. Wprawdzie w pewnym momencie aparatura wysiada, ale wydaje mi się, że jednak wcześniej wyraźnie widać, że dziecko żyje. Ale może się mylę, trzeba by to sprawdzić. Całkiem możliwe, że tylko miałam takie ogólne wrażenie wynikające z tego, że właśnie takiego przebiegu scen się spodziewałam. Być może rzeczywiście nie jest to jednak tak wyraźnie pokazane.

Co do reakcji Kaspera to pasowałoby świetnie tylko że on mówi, że to dziecko cmoka i krzyczy. Według Louise dziecko było cicho, a on na nie krzyczał, żeby wreszcie się uciszyło. Ale to można w sumie by tłumaczyć tym, że on sam już popadał w szaleństwo.

Podsumowując, to ciekawy pomysł na interpretację. W pierwszej chwili wydawało mi się, że film potrzebowałby paru zmian by taka jego interpretacja była możliwa, ale być może jednak tak jak jest jest ok i już pasuje. Muszę kiedyś wrócić do niego i przekonać się czy to spojrzenie się sprawdza. W każdym razie wielkie dzięki za ten wpis. Osobiście bardzo lubię takie dodatkowe smaczki jak właśnie zaskakujące interpretacje, które w ogóle nie przyszły mi do głowy.

Lalala22

Co Wy o tym dziecku ciągle?! Przecież to wyłącznie film o problemach ekonomicznych i szaleństwie będącym jego następstwem!

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Wszyscy skupiają się na dziecku, a przecież prawdziwy mrok / przerażenie kryje się w problemach finansowych Rumunki.

ocenił(a) film na 7
harkonen_mgla

Napisałeś to już wcześniej. Moje znaki zapytania to wyraz tego, że nie pojmuję jak można oglądać film, w którym cała akcja kręci się wokół dziecka, który ma nawet jako tytuł imię tego dziecka, i twierdzić, że nie ma sensu skupiać się tu na dziecku, bo film jest o czym innym.

Eleonora

Trzeba umieć dostrzec główną nić fabuły i zależność pomiędzy przyczyną i skutkiem. Cóż było przyczyną, a cóż jedynie jej owocem? Tak jak są filmy skupiające się na samym akcie zbrodni, tak i są, które przeprowadzają dla widza wiwisekcje jej przyczyn. Obudź w sobie wrażliwego widza i pochyl się nad losem ekonomicznej emigrantki.

ocenił(a) film na 7
harkonen_mgla

Obudź w sobie uważnego widza rozumiejącego treść filmu, który ogląda. Jak na razie przeoczyłeś pokaźną część filmu, a w szczególności to, co się dzieje po śmierci Eleny. Być może wyłączyłeś wtedy film zakładając, że skoro to o losach biednej Rumunki to kończy się wraz z jej śmiercią, jednak potem dzieje się jeszcze całkiem sporo.

Chcesz film o tematyce takiej, jaką usiłujesz tu zobaczyć? Niech będzie np. "Maria pełna łaski". Znakomity film.

Eleonora

Z braku laku dobry protekcjonalny ton? Oj, rozczarowała mnie Pani, spodziewałem się bardziej dojrzałej riposty.

ocenił(a) film na 7
harkonen_mgla

:) Protekcjonalny ton u mnie?? :)))
Niech zacytuję Ciebie:
"Trzeba umieć dostrzec główną nić fabuły i zależność pomiędzy przyczyną i skutkiem. Cóż było przyczyną, a cóż jedynie jej owocem? ",
"...które przeprowadzają dla widza wiwisekcje jej przyczyn"
i wisienka na torcie:
"Obudź w sobie wrażliwego widza i pochyl się nad losem ekonomicznej emigrantki."

Zdarzają mi się wpisy, które niechcący napiszę w tonie protekcjonalnym, nie przeczę. Ale akurat tutaj nie miało to miejsca, natomiast protekcjonalność z Twoich wpisów po prostu się wylewa. Rozmawiam z Tobą, bo nie przykładam do takich rzeczy większej uwagi, więc mi to nie przeszkadza, ale wiesz w tej sytuacji - zważywszy na Twój styl i stosunek do innych (według Ciebie do pięt Ci nie dorastających i nic nie rozumiejących widzów), kiedy brakuje Ci argumentów wymyśl lepiej coś innego albo nic nie pisz, bo jak zaczynasz o protekcjonalnym tonie, to się pogrążasz.

A wracając do filmu, ludzie tu piszą o różnych postaciach, o różnych aspektach, dostrzegają wiele elementów, zastanawiają się nad zachowaniami poszczególnych bohaterów, wydźwiękiem poszczególnych scen. Naprawdę można zobaczyć w tym filmie dużo, dużo więcej niż tylko to, co nazwasz dramatem ekonomicznej emigrantki. Nie mam bynajmniej nic do tego, że akurat na to zwracasz uwagę i konkretnie pod tym kątem na ten film patrzysz. Dla mnie jest to jak najbardziej ok i wręcz nawet to by było pozytywne o tyle, że gdybyś zrobił to z uwzględnieniem większej głebi spojrzenia, to byłoby to dodatkowe wzbogacające odbiór innych osób spojrzenie. Problem tylko w tym, że Ty pouczasz ludzi, że kwestia dziecka jest w tym filmie nieważna i że, cytuję, "to wyłącznie film o problemach ekonomicznych i szaleństwie będącym jego następstwem". Jeśli chcesz to tak upraszczać to spróbuj chociaż wyjaśnić w jaki sposób problemy ekonomiczne Eleny wpłynęły na Louise, Petera i np. tego uzdrowiciela. I w ogóle dlaczego sama Elena będąc w ciąży tak reagowała - jaki związek z jej sytuacją ekonomiczną miał jej stan w tej ciąży? Masz swoją interpretację inną od reszty widzów, w której dziecko jest nieważne - świetnie - im więcej interpretacji tym ciekawiej, ale dlaczego nie umiesz tego rozwinąć i jeszcze masz o to pretensje do mnie?

Eleonora

Serio, pani posłanko? Ja wskazuje na pani serce / duszę, a pani podważa mój intelekt. Bądźmy poważni i nie stawiajmy tu znaku równości bo się robi bardziej strasznie niż śmiesznie. Zresztą, z tego co pamiętam to zanim spłodziłem gładkie myśli na które się pani powołała, dane mi było przeczytać "nie pojmuję jak można oglądać film, w którym cała akcja kręci się wokół dziecka, który ma nawet jako tytuł imię tego dziecka, i twierdzić, że...". Nic to, wypadki przy pracy się zdarzają, nie ma co rozdzierać szat. Dobrze było by jednak skanalizować nieco debatę (o ile to panią interesuje) i kontynuować ją wyłącznie na drugim (nico mniej zaognionym) wątku. Znikam ;)

ocenił(a) film na 7
harkonen_mgla

Napisałeś: "Co Wy o tym dziecku ciągle?! Przecież to wyłącznie film o problemach ekonomicznych i szaleństwie będącym jego następstwem!" - i to jest straszne, bo zamiast spojrzeć na faktyczną całkiem realną sytuację takiej kobiety wolisz jej nadać jakiś rys szaleństwa i zrobić problem z warunków ekonomicznych, a nie tego, że przy jej rumuńskich standardach ekonomicznych swobodnie mogłaby nie przypłacić tej ciąży życiem. Problemem nie są tu kwestie ekonomiczne, a ignorancja wobec natury. Louise choć wydaje się dobrą osobą, to jednak stawia swoje poglądy dietetyczne wyżej niż dobro drugiego człowieka, który na jej oczach i przez nią umiera w mękach z głodu. W tradycji wschodniej polecającej wegetarianizm jest świadomość, że kobieta w ciąży potrzebuje mięsa. Tak samo w wielu chorobach osobom nie jedzącym mięsa zaleca się jednak przez pewien czas jeść mięso. A dzieje się tak dlatego, że w tradycji wschodniej podchodzi się inteligentnie do wegetarianizmu, podczas gdy ludzie na zachodzi zwykle uważają, że nie trzeba nic rozumieć, że można sobie ot tak nie jeść mięsa i produktów mlecznych i będzie wszystko ok. Często też po prostu robią to dla szpanu, by czuć się dobrymi dla zwierząt i lepszymi od innych ludzi (tych nie wegetarian). Mnóstwo ludzi w ogóle nie rozumie z jakich względów i kiedy wegetarianizm jest prawidłowy/korzystny i jak się ma do bycia w harmonii z naturą. I w końcu tu chodzi właśnie o serce lub jego brak w stosunku do drugiej osoby. O to czy dla kogoś ważniejsze jest pozowanie na popierającego zdrowe życie obrońcę zwierząt, czy faktyczne życie w zgodzie z naturą, szanowanie jej (w tym praw, jakimi się rządzi) i w związku z tym odczuwanie współczucia nie tylko dla zwierząt, ale i też dla ludzi. Faktycznego współczucia - nie tylko deklaracji słownych.
Zwierzęta wszystkożerne jak np. wrony, które normalnie mogą się obejść bez jedzenia mięsa, kiedy karmią młode przechodzą na dietę składającą się wyłącznie lub niemal całkowicie ze zwierząt. Inaczej ich młode by umarły, bo nie miałyby z czego budować swojego ciała. Dziecko w kobiecie w ciąży pobiera składniki z tej kobiety. Zbrodnią jest zmuszać ją do wegetarianizmu. A Ty w ogóle nie zwracasz na to uwagi tylko piszesz o problemach ekonomicznych i pytasz gdzie ja mam serce. No daj spokój. Przecież ja widzę właśnie mękę kobiety w ciąży, której organizm z braku prawidłowego odżywiania zostaje wyniszczony przez ciążę do tego stopnia, że dziewczyna nie może już tego wytrzymać i chce to dziecko usunąć w makabryczny zarówno dla dziecka jak i dla samej siebie sposób. I to jest tragedia, bo kobieta w takiej sytuacji czuje się właśnie dokładnie w ten sposób jakby coś ją wyżerało od środka. Elena ma rację mówiąc, że to dziecko zrobi jej/robi jej krzywdę. Choć oczywiście nie jest to wina dziecka, a Louise. Jednak przez Louise dziecko faktycznie doprowadza Elenę do śmierci. Ale to nie jest kwestia woli dziecka tylko naturalnych mechanizmów, kwestia biologii. Dodatkowo tutaj jeszcze to dziecko nawet nie jest jej, więc nie działa mechanizm "zniosę wszystko dla swojego dziecka". Traktuje to dziecko jak obce jej, bo właściwie jest jej obce i ją zabija. Zabija ją w całkowicie naturalny sposób, bo tak przebiega ciąża. I to jest tragiczne. I myślę, że właściwie tragiczne jest też to, że istnieją osoby takie jak Ty, które nawet nie ze złych intencji, ale po prostu nie uświadamiają sobie jak przebiega ciąża, z czym się wiąże i że właśnie jeśli kobiecie w ciąży nie zapewni się odpowiedniego żywienia - nie będzie dostawać mięsa ani mleka/twarogu, to jest całkiem prawdopodobne, że będzie przeżywać takie tortury jak bohaterka tego filmu i być może nie przeżyje. Uważam to za przerażające.

Tak więc podtrzymuję, że kwestia dziecka jest w tym filmie kluczowa i nadal się dziwię, że według Ciebie nie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones