Obejrzałem Samych Swoich na początku listopada, po wizycie na starym cmentarzu. Gdy pomyślałem o tych pokoleniach, które przeminęły, a mimo wszystko jakąś tam pamięć próbujemy o nich zachować, to myśli powędrowały w kierunku Pawlaka z Samych Swoich, który z jednej strony bardzo szanuje i liczy się z przeszłością, ze zdaniem swojego ojca, czy matki, ale z drugiej strony z bólem serca musi raz na jakiś czas zrezygnować ze ślepego posłuszeństwa, by naprawić jakieś błędy przeszłości - na przykład godząc się z Kargulem. Muzyka Wojciecha Kilara też swoje robi, i człowiek może się wzruszyć. A wydaję mi się, że z roku na rok, gdy coraz bardziej będę uświadamiał sobie fakt przemijania, to będę wzruszał się coraz bardziej.