Niezły i... tylko niezły. Główny bohater uciekający przed śmiercią (choć lubię Cottena) w jego wykonaniu jest tu jakiś niemrawy i nieskładny. Z wielu scen można by zrobić perełki pełne napięcia, ale bohaterowie głownie wędrują zmieniając kabiny. Nie wykorzystano zwłaszcza relacji Grahama z pasażerką. Kilka scen przykuwa uwagę, zwłaszcza oczywiście finałowa wędrówka po gzymsach. Poza tym dobry scenariusz, dobre zdjęcia, dobra muzyka, dobra reżyseria.
Myślę jednak, że gdyby Welles staną za i przed kamerą byłoby to dzieło wybitne.
a mnie tam podobal sie Cotten rzeczywiscie moze nie odegral sugestywnie postaci zastraszonej, raczej zachowywal sie zimnie niczym James Bond co bylo dla mnie ciekawe (choc moze malo logiczne zgoda); calosc wypada dobrze moze troche nierowno aczkolwiek to u Wellesa tez standard, mimo wszystko ciekawie przeplata watki szpiegowskie oraz elementy noir; final wymiata i calosc przyjemnie obejrzec - mocna 7 ode mnie.
Zgadzam się, podobały mi się też elementy humorystyczne, jak na przykład przemowa na temat socjalizmu :) Dla mnie to film na ósemkę. Spełnił wszystkie oczekiwania, a nawet je przewyższył. Jako dodatkowy smaczek prawie cała obsada to stali aktorzy Wellesa.
Cotten zagrał dobrze, z dystansem. Nie wiem, czy do tego filmu pasowałaby mocna psychologizacja bohatera. Mam wrażenie, że to miał być w zamyśle raczej lekki film, a nie dramatyczne arcydzieło.