W baśni czytanej widać tylko morał. W ekranizacji widać makabrę okrucieństwo krew i morał. Baśnie nigdy nie były dla dzieci. To wymysł dorosłych.
takiego tatuśka spokojnie można odstrzelić... ale lepiej oddać go Ogrzycy, dla równowagi... ;)
Ogr zmusza ją do życia w jakiejś norze bo jej ojciec urządził jakiś j*bany konkurs, a ona nie miała nic do gadania, tam ją więzi i gwałci, więc próbuje uciec "pokojowym" sposobem bez zabijania ogra przez co ogr morduje tych co jej pomogli, i wtedy księżniczka zabija tego ogra w samoobronie bo nie chce żyć jako niewolnica i worek na spermę jakiegoś dzikusa (z powodu cudzej decyzji) i ona jest mordercą, a on honorowym uczciwym ogrem? WTF?
to punkt widzenia kobiety, Ogra jest inny... o czym pisałem tu dokładnie klatka po klatce... no cóż... tak zrobiono tę bajkę... czyż nie jest piękna przez to?
zapewne jest o czym dyskutować ;) :)
UnluckyPage71 jest mężczyzną.....
Poza tym nie ma czegoś takiego, że z punktu widzenia jednej płci jakieś morderstwo nie jest morderstwem, a z punktu widzenia drugiej płci nagle nim jest. Gdyby świat tak działał rozprawy sądowe nie miałyby sensu, bo z góry byłoby ustalone, że sędzia czy adwokaci płci męskiej uznają wszystkich mężczyzn za niewinnych, a wszystkie kobiety za winne (i analogicznie w przypadku płci przeciwnej).
raczej ze strachu... miała wreszcie szansę to to zrobiła... ogólnie nie chciałbym być na jego miejscu... to takie jak tytuł "Sypiając z wrogiem"... nie znasz momentu kiedy w końcu ktoś dopadnie okazję i... ciebie ;)
tylko... nie pamiętam już dokładnie tej bajki... czy ona poprosiła go choć raz by jej oddał wolność a on odpowiedział, że nie? wtedy to prosta sprawa, zaczajasz się i czekasz na odpowiedni moment, masz jakieś tam swoje prawo wolności... przynajmniej dziś
bo jak nie prosiła to nadal nieładnie tak zabijać niewinne malusie Ogry ;)
strach i słodka zemsta za swój strach... ;)
no cóż... tak to jest z kobietami... ;)
Znowuż wygląda to tak jakbyśmy oglądali zupełnie inne filmy. Królewna uciekała. Gdyby ogr jej nie gonił i nie mordował tych wszystkich ludzi, ani nie groził jej, to przecież ona by po prostu od niego odjechała. Nie było żadnej wskazówki, że pragnie zemsty.
Jednak on ją gonił, pomordował niewinnych ludzi i zamierzał się do zabicia jej. Ze strachem, ale zaryzykowała wszystko, bo nie miała zresztą innego wyjścia, i udało jej się go zabić. Gdzie tu zemsta?? Czyste działanie w samoobronie.
W pewnym stopniu zemściła się na ojcu pokazując mu jak ją potraktował i do czego zmusił, choć i to trudno nazwać zemstą, bo to była po prostu kwestia uświadomienia królowi jak wielkiego okrucieństwa dopuścił się w stosunku do swojej córki. Król to wreszcie zrozumiał i oddał władanie nad królestwem córce, bo była od niego dojrzalsza i zdecydowanie bardziej nadawała się do tej roli.
Czy "tak to jest z kobietami", to nie powiem, bo wszystkie negatywne jak i pozytywne cechy, które tutaj przejawiała dana płeć może przejawiać też płeć druga. I właśnie z tego powodu warto docenić sens tej baśni zamiast brać pod uwagę wyłącznie płeć poszczególnych postaci.
daj spokój Eleonora... o ile ja żartuję to Ty jesteś zbyt stronnicza w postrzeganiu kobiet... ;)
ta królewna to wykapana córka tatusia... ;)
Słuchaj, ja wiem, że od pewnego momentu zacząłeś wrzucać bez ładu i składu emotki " ;) ", ale faktycznie żartobliwe wpisy to jednak trochę co innego. Ich treść powinna być po prostu żartobliwa, same emotki nie wystarczą. Zgadzam się, że wyszło Ci szereg naprawdę śmiesznych wpisów, ale one akurat miały być przecież na poważnie. Jak np. to usilne robienie z 17letniej panny przebiegłej morderczyni lecącej wyłącznie na kasę i wygody :))) a z brutalnego ogra zabijającego mnóstwo osób uroczego poczciwego męża idealnego :))) No i kolejny żart z tą moją stronniczością, a przecież znowuż żart niezamierzony :)
Dajmy już spokój z tym naprawdę. Film jest głęboki i ciekawy, więc z tegoż względu się tu wypowiadałam, jak i z tego względu uważam, że szkoda go tak spłycać jak proponujesz, ale też nie mam już ochoty na te rozmowy donikąd nie prowadzące.
Z treści baśni wynika, że komunikacja z ogrem nie była za bardzo możliwa. Ale odpowiedz na jedno proste pytanie - jeśli ona od niego uciekała, to czy nie znaczyło to samo przez się, że nie chce z nim być? Według Ciebie możliwa była jakaś inna interpretacja??
owszem ale o ile pamiętam to dopiero uciekła jak jej się nie spodobało... i on o tym nie wiedział, że ona ucieka, wyglądało jakby ją porywano...
spójrzmy na naszego Ogra i od początku z jego strony. Poszedł na jakiś turniej czy co tam było z tą zgadywanką, w którym nagrodą była ŻONA, Czeka na nią przed pałacem, wyszła sama, nikt jej nie popychał, idzie za nim, pada, Ogr ją bierze na ramiona, jak spada ze skały to ją ratuje. W grocie odgarnia zwierzęce kości by było jej wygodnie, próbuje dać jedzenie bo coś płacze. On się na swój sposób o nią troszczy. Ona tylko coś chlipie, nie rozmawia z nim. Przecież on rozumie słowa choć za dużo raczej nie powie. Dalej - nagle Ogr widzi jak jakiś facet porywa mu żonę (ma ją na barkach lekko chyba krzykliwą), próbuje ją ratować. Oni odcinają mu sznur i leci w przepaść.
co tam dalej? wpada do wozu, zaczyna się bić z jednym, drugi wbija mu nóż więc zaczyna zabijać... po chwili już częściowo rozumie, że żonka chyba sama uciekła, traktują go ogniem - zabija pozostałą dwójkę, ona ucieka, on jej szybko nie goni, woła kilka razy za nią, znajduje, widać że niewiele z tego rozumie, DLACZEGO ona tak się zachowuje, i tutaj jest tylko kilka sekund jego agresji wobec niej (w końcu przez nią wiele wycierpiał i nie wiedział dlaczego) - łapie ją za gardło i rzuca na ziemię, w sumie - tyle co nic... ona udaje skruszoną, przytula się, on pokazuje by wskoczyła na barki... ona z z satysfakcją podcina mu gardło... nasza niewinna księżniczka...
GDZIE TU JEST TEN ZŁY I DEMONICZNY OGR? Zapewne ON nie zrozumie Twojej oceny jego postaci...
i jeszcze jedno na koniec - skoro Ogr umie słowo pchła to zapewne też prostsze wyrazy zna...
Księżniczka ani razu nie poprosiła go by ją wypuścił i temu podobne rzeczy... tylko coś tam płakała co można różnie interpretować w jego oczach... początki małżeństwa mogą być przecież dla niej trudne...
pewnie szkoda że nasz Ogr nie był jasnowidzem... to tyle...
i poprosiłbym już o nie spłycanie tej bajki, ona nie jest tak jednoznaczna i jednostronna...
i to co napisałem to są fakty a nie jakaś moja interpretacja...
łatwo jest winić wilka, że zająca zjadł... i pewnie go za to zabić?
ale skoro tak to powinno się wybić wszystkich ludzi bo jedzą inne, żywe organizmy :)
VanKert, błagam Cię, dość tego udawania :) Kobieta wleczona przez ogra według Ciebie nie okazuje tego, że jest przez niego zabierana wbrew swojej woli... Wcześniej ucieka na wieżę, by się z niej rzucić i zabić byle nie iść z ogrem, ale według Ciebie "dopiero uciekła jak jej się nie spodobało".... A w ogóle jest jakaś możliwość, żeby komuś się "podobało" życie z ogrem? Czy ludzie biorą sobie na współmałżonków/współmałżonki np. dziki albo niedźwiedzie, bo a nuż... spodoba się? będzie dobrze? może to będzie dobry partner?...... SERIO???.... Dalej piszesz, że nie było wiadomo, że ona ucieka, że to niby wyglądało na porwanie. No sorry, ale jak ktoś jest porywany to nie zaczyna krzyczeć dopiero wtedy, gdy się go niby ratuje.... Nie błaga też swoich porywaczy by zapobiegli "ratowaniu" go (popędzanie kiedy cięli linę, po której ścigał ich ogr).... Następnie kiedy ta dziewczyna już była tak niby potencjalnie porwana przez trupę cyrkowców zachowywała się w pełni radośnie i na luzie, a według Ciebie "mogło to wyglądać na porwanie" (w jaki sposób???)..... I w końcu według Ciebie potencjalnie wyglądająca na ratowaną z rąk porywaczy uciekała w popłochu przed swoim "wybawicielem", krzyczała, błagała by ją zostawił.... ????.... Naprawdę nawet jeśli ktoś się wykaże dobrą wolą, by pójść Ci na rękę, to nie zobaczy w treści tego filmu tego, co chcesz tu wmówić, że tam niby widzisz. No sorry, ale nie da rady. Już nie mówiąc o tym po co? Opowieść ma świetne przesłanie. Po co na siłę to niszczyć, by przerobić ją na płytką historię, którą opisujesz?
Serio nie będę już czytać reszty, bo możemy to ciągnąć w nieskończoność. Podoba mi się wymyślanie różnych fantastycznych historii inspirowanych baśniami i nie tylko (różnymi utworami filmowymi i książkowymi), ale trzeba odróżnić to, co się wymyśla w inspiracji o dany utwór od treści tego utworu. Interpretacja utworu musi pasować do treści interpretowanego utworu.
Szczerze, to nie wiem czy Ty na serio, czy po prostu dla żartu to wszystko piszesz udając, że na poważnie, ale pozostawmy to już bez odpowiedzi ;)
owszem, proste przesłanie - po trupach do celu, władzy... po to tę głowę w końcu przyniosła królowi, nikt normalny nie nosi ze sobą świadectwo morderstwa... niewinna dziewczynka. skoro potrafiła zabić kogoś - a twarz w chwili morderstwa wyrażała satysfakcję - udowodniła tym, że jest GODNA władać tym 'zabawnym' królestwem... respect
VnKert, tego co Ty piszesz po prostu nie da się czytać :( Zwątpiłam w rodzaj męski, chociaż jakoś mój facet współczuł księżniczce a nie potworowi. Naprawdę czytając to, odnosi się wrażenie, że masz problem z kobietami.
uprzejmie proponuję - zajmij się lepiej sobą :)
ja tam żadnego potwora nie widziałem, jak widać osądzasz go dziecinnie i powierzchownie, jak i cały wątek... no cóż - bywa i tak... niektórzy popierają fałsz w życiu/miłości i skryte morderstwa... głosują na takich a potem marudzą, że im się rządzący nie podobają heh
no ty na bank masz sama ze sobą, wchodzisz w każdy post nie do ciebie kierowany i koniecznie musisz z miejsca obrażać dalej ludzi...
co ciekawe - natychmiast, choć od rozmowy minęło kilka miechów - intrygujące
sporo tu ludzi mędrkujących, zaciekłych a udających niewiniątka, kłótliwych a piszących o zgodzie, zrozumieniu i miłości... i podobnych do tej fałszywej i rozpuszczonej księżniczki... :)
Czy Ty w ogóle ogarniasz fakt, że odpisujesz na posty, które nie są odpowiedziami do Twoich wpisów, co jednocześnie sam krytykujesz?
...i intryguje Cię funkcja powiadomień mailowych obserwowanych tematów :) To żebyś się nie czuł jakoś oszukany i niesprawiedliwie potraktowany, że się Tobą nikt nie interesuje czy coś, to ja teraz pewnie powinnam napisać Ci, że bardzo, ale to BARDZO intryguje mnie Twoja czujność i szybkość odpisywania w tym temacie i jestem pod WIELKIM WRAŻENIEM Twojej czujności i szybkości, i ilości odpowiedzi. Zuch chłopak!
a Ty ogarniasz fakt, że bezczelnie kogoś obgadujesz? owszem, krytykuję bo to nie pierwszy raz...
resztę pominę milczeniem, zajmij się filmami, nie osobami...
Sam się opisałeś pisząc posty tutaj, a potem masz pretensje kiedy ktoś je czyta i wyciąga wnioski co do Twojej osoby. Dziewczyna podsumowała Cię na podstawie tego, co sam jej na swój temat zakomunikowałeś, a Ty jej odpisałeś dokładnie w swoim stylu, z czego kolejni czytający mogą wyciągnąć kolejne niepochlebne dla Ciebie wnioski i tylko Ty jesteś za to odpowiedzialny. Nikt inny.
nie wtrącaj w to "dziewczyny" piszę do ciebie...
rzadko widzę tu większą małostkowość i chamstwo
i nie pisz do mnie z dużej litery bo pogłębiasz tylko swój fałsz... poczytaj sobie o stosowaniu dużej litery...
jak komuś brakuje argumentów na poparcie swoich marnych tez - zawsze jest to samo - nie piszą już o filmie, swoją frustrację wyładowują pisząc o ludziach - dokładnie jak ty to robisz. marne insynuacje ale coraz ich więcej :)
inteligentni ludzie czytając te twoje zakamuflowane złośliwości i obraźliwe co rusz słowa sami wyciągną wnioski co do ciebie...
kombinuj dalej... a najlepiej (po raz kolejny to napisze) - ZAJMIJ SIĘ SOBĄ, SWOIMI PROBLEMAMI (ale nie pisz nam o nich tutaj) I FILMAMI (bo wielu niestety nie rozumiesz)
Ad. 2
Przekleństwem króla jest wieczne pragnienie, którego nie jest w stanie zaspokoić. Kiedy spotyka młodą Dorę wydaje się, że nareszcie udało mu się odnaleźć spokój, jednak ponieważ czar pryska i Dora musi od niego uciec król pozostaje znowu sam. Jest oczywistym, że będzie dalej szukać kolejnych kochanek pragnąc spełnienia, które jednak nigdy nie nastąpi. Według mnie jest to świetny przekaz pięknie ukazany. Nawet nie chodzi o to, by cieszyć się tym, co mamy, bo jak wiadomo to nigdy nie jest tak proste, by po prostu sobie postanowić i być zadowolonym z tego, co jest. Tego typu pragnienia są niestety zwykle trudne do zaspokojenia, do okiełznania czy unicestwienia. Trzeba dotrzeć do przyczyny, która zrodziła dany głód. Król nie jest więc wcale postacią mniej tragiczną niż pozostałe. Oddaje się ciągłym rozkoszom cielesnym, ale nigdy nie odczuwa zaspokojenia. Świetnie to widać choćby w scenie, w której słyszy po raz pierwszy śpiew Dory. Ledwo wstał po orgii dnia poprzedniego, reszta osób w niej uczestniczących jeszcze odsypia, a on już czuje potrzebę odkrycia i zdobycia nowej kobiety. Ciągły głód bez szansy na spokój. Nic przyjemnego.
ciekawe jakie masz doświadczenie w tym by to oceniać :)
"on już czuje potrzebę odkrycia i zdobycia nowej kobiety. Ciągły głód bez szansy na spokój" - bzdury! po prostu znudzenie...
z 3 całkowicie się zgadzam... świetnie to w tym filmie zrobili, warto przelecieć klatka po klatce... choć dla małych dziewczynek z klapkami na oczach ta historia będzie jak z myszą - jest okropna i koniec... nie zauważą nieprzypadkowych niuansów
Jeszcze píęknijsza dla mnie była Śnieżka czarnobiały niemy film http://m.filmweb.pl/film/%C5%9Anie%C5%BCka-2012-631575#
No. Śnieżka matador czy tam torreador.A ja myślałam, że mam awangardową wyobraźnię. :)
Baśnie były i są dla dzieci i dla dorosłych. Dla dzieci jednak o tyle bardziej, że w ważny sposób ukierunkowują rozwój dziecka i w ogóle umożliwiają rozwój pewnych sfer jego psychiki/umysłu, które bez obcowania z baśniami/przypowieściami nie mają szansy się rozwinąć. Tak więc dla dorosłego baśnie potrafią być ciekawe jak i pro rozwojowe, ale dla dziecka są po prostu niezbędne. Baśnie - te prawdziwe, czyli nie takie jakieś lukrowane byle co, są pełne symboliki i trafiają do podświadomości. Świadomie można baśni nie rozumieć, mimo że podświadomie się ją pojmie. Baśnie wpływają na rozwój symboliki podświadomości, co jest niezbędne dla późniejszego normalnego funkcjonowania. (To trochę tak jak nauka języka "wewnętrznego" - można by powiedzieć, że człowiek uczy się jednego języka, którym mówi na co dzień w rozmowach z innymi ludźmi, ale dla prawidłowego rozwoju potrzebne jest by nauczył się też drugiego języka - "wewnętrznego" - "języka podświadomości" i do tego potrzebuje przypowieści/baśni). Osoby dorosłe zakończyły już swój rozwój, więc wpływ baśni na dorosłych siłą rzeczy nie jest tak duży jak na dziecko. Dorosłemu baśnie też potrafią wiele dać, ale w rozwoju dziecka są ogromnie ważne. Dzieci pozbawione dostępu do baśni mają potem problemy psychologiczne, ponieważ mają upośledzony rozwój. Oczywiście szczęśliwie rzadko się zdarza, by faktycznie tak skrajnie dziecko było odcięte od tego typu treści. Niemniej jednak zdarzać się zdarzało i takie właśnie efekty były/są wtedy obserwowane.
"Dzieci pozbawione dostępu do baśni mają potem problemy psychologiczne, ponieważ mają upośledzony rozwój."
poproszę o poparcie tej tezy... rozumiem, że coś może rozwijać w określonym kierunku ale chyba brak tego po prostu nie rozwija w jakimś kierunku i to wszystko?
UPOŚLEDZONY ROZWÓJ bez baśni? wielkich słów używasz i wątpię byś miała dowody na to, że dzieci wychowywane inaczej niż poprzez "bajanie" są hmm... w jakimś tam sensie upośledzone...
dziwne rzeczy wypisujesz, jeśli tak jest to można prosić podanie źródeł/dowodów?
Poczytaj książki z zakresu psychologii (dotyczące dorosłych jak i dzieci i w tym różnych czynników wpływających na ich rozwój), a w szczególności prace Bruno Bettelheima.
I już naprawdę nie chcę wnikać w to, co rozumiesz pod określeniem "bajanie", ale ja pisałam o baśniach.
sorki, nie chcę tego czytać bo nie mam na to czasu. zapewne i tak się z tym nie zgodzę a szczególnie z wymową takiego stwierdzenia
rozumiem, że komuś nie odpowiada społecznie człowiek tak wychowany (bo coś tam coś tam, zapewne będzie 'inny') ale pisać o tym jako o upośledzonym rozwoju? rozwoju dokładnie czego? wyobraźni? strachu? kłamstw?
ja tam lubię tych 'innych' - są baaardzo interesujący
a "bajanie" to czytanie baśni... :]
napisz w jakim sensie dzieci nie czytający/słuchający baśni będą upośledzone?
No więc nie chodziło o to, że będzie inny w sensie oryginalniejszy i przez to ciekawszy, a o to, że będzie mu trudniej żyć/funkcjonować. Podobnie jak w syndromie Aspergera, że człowiek ma ograniczoną umiejętność rozumienia innych ludzi - tego, co mówią, ale też ich zachowań i emocji. Nie rozumie pewnych porównań, symboli czy skrótów myślowych przez co nie rozumie co ktoś ma na myśli. Jakichś takich zupełnie prostych rzeczy zupełnie czytelnych dla przeciętnej osoby. Czuje się zakłopotany w wielu sytuacjach. I nie chodzi o to, że to zakłopotanie to taka wielka sprawa, choć no bez znaczenia to też nie jest, bo prowadzi do wyobcowania i wpływa na jego poczucie bezpieczeństwa. Tego typu utrudnienia życia, utrudnienia w funkcjonowaniu w społeczeństwie, relacjach międzyludzkich, ale i też utrudnienia w uczeniu się, zdobywaniu/rozwijaniu wiedzy. To oczywiście nie jest przyjemne dla tej osoby. Nie chodziło mi więc o jakieś obrażanie czy umniejszanie wartości kogoś innego, bo jest inny, tylko o to, że po prostu pewne umiejętności, które u innych rozwinęły się bez problemu, u takiej osoby się nie rozwinęły, co jest bardzo przykre.
I tak, na rozwój wyobraźni jak najbardziej też to wpływa. A tym samym np. na marzenia na jawie, które, co ciekawe, też są bardzo ważne w funkcjonowaniu człowieka. To wszystko się wiąże z umiejętnością tworzenia relacji miedzy wiadomościami, jakie się poznaje/posiada, umiejętnością sprawnego wyciągania wniosków itd.
"utrudnienia życia, utrudnienia w funkcjonowaniu w społeczeństwie, relacjach międzyludzkich,
ale i też utrudnienia w uczeniu się, zdobywaniu/rozwijaniu wiedzy."
z tym pierwszym się zgodzę, z drugim raczej nie (nie te czasy)
ogólnie "wychowywanych inaczej" bo do tego to się sprowadza często będą mieli dużo kłopotów, problemów, będą czuć się często mocno wyobcowani itp. itd., myślę jednak, że dla nas (dla społeczeństwa) to ciekawa wartość mocno spolaryzowana (cud/geniusz swego rodzaju lub... bezużyteczny śmieć)
Może uściślę - odnośnie pierwszego, to chodziło o umiejętność kojarzenia, sprawność myślenia itp., co wpływa na to na ile łatwo ktoś się uczy, na ile jest w stanie coś zrozumieć, powiązać fakty, wyciągnąć wnioski. Trzeba by to szerzej opisać na czym polega ten wpływ, ale krótko mówiąc chodziło po prostu o sprawność. Bo chyba napisałeś, że nie te czasy w tym sensie, że teraz łatwiej o dostęp do wiedzy, ale nie wiem. Nie rozumiem tego, co miałeś na myśli.
I mi nie chodziło o nic, co by można nazwać wychowaniem inaczej. Obcość, o której tu mowa wynika z braku bezpieczeństwa ontologicznego. Nie chodzi o to, że ktoś jest przez kogoś postrzegany jako gorszy, bo jest inny. albo że sobie z czymś radzi, ale w inny sposób i miałby być krytykowany za to, że robi to właśnie w inny, a nie taki sam jak reszta, sposób. A patrzenie na ludzi na zasadzie, że ktoś jest śmieciem, a ktoś geniuszem do mnie nie przemawia. Wiem, że wiele osób tak patrzy, że dokonuje jakiegoś podziału na lepszych i gorszych, potrzebnych i niepotrzebnych, ale to zupełnie nienaturalny podział i po prostu bez sensu.
Nie za bardzo się rozumiemy, ale nic nie szkodzi. Chciałam tylko trochę sprecyzować o co mi chodziło.
rozumiem doskonale ale się nie bardzo zgadzam, że bez baśni ktoś będzie w życiu gorzej kojarzył, mniej sprawnie myślał, itp. i... to nie jest równoważne (wtedy i tylko wtedy) tylko warunkowe (jeżeli przeczytasz tę baśń to rozwinie się to i tamto)
ilość czasu (życia) zawsze jest ograniczona, ten sam czas można wykorzystać efektywnie inaczej, baśnie można zapewne zastąpić czymś innym... choć osobiście myślę, że szkoda by było...
pozdrawiam i chyba kończymy? :]
jak widać - nie potrafisz jednak skończyć... poproszę o zaprzestanie wznawiania ze mną rozmowy po kilku miechach pod moimi komentarzami do innych osób, nic nie wnosisz do nich swoją klapkowatą mantrą i złośliwościami...
albo... włącz myślenie, odrzuć fałsz i zakłamanie