Starcie starego z nowym, wiejskiego z miejskim, tradycyjnego i nowoczesnego, życia realnego z poszukiwaniem sensu - wszystko to już było. Ale jak to jest opowiedziane! Cudne te postacie, Wielka Mowa Fijewskiego o rybach a tak naprawdę o życiu, główny bohater, co zrezygnował z posiadania dzieci na rzecz "biednych Hindusów", odwieczny konflikt życia w zgiełku i pośpiechu wielkiego miasta a cichym wiejskim zakątkiem - brzmi znajomo? No właśnie. Wspaniała plejada aktorów, z których większość już odeszła na wieczną scenę. Milewska cudna ale kompletnie nie pasuje jej rola prostej gospodyni, dla niej są melancholijnie zamyślone, przymglone, pogodne i lekko zatroskanie dziedziczki. Seniuk można łyżkami jeść - boska! Bardzo nietypowa rola Kłosowskiego, świetnie się sprawdził. No i Gigant Świderski - poza konkursem. Btw mam wrażenie, że J.J. Kolski bardzo dokładnie przestudiował Kondratiuków i przepięknie parafrazuje Ich klimaty.