PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=749}

Oczy szeroko zamknięte

Eyes Wide Shut
7,3 111 518
ocen
7,3 10 1 111518
7,1 30
ocen krytyków
Oczy szeroko zamknięte
powrót do forum filmu Oczy szeroko zamknięte

Kubrick to nie Bay. Jego filmy specyficznie się ogląda, bo jest mistrzem wskazówek. To jest pewnego rodzaju gra z widzem: "im więcej wiesz o świecie i o filmie tym lepiej mnie zrozumiesz".

"Oczy szeroko zamknięte" to wizualne arcydzieło. Barwy w nim wykorzystane sa przemyślane do najdrobniejszego szczegółu.Lekceważenie kolorów to nie jest mądry pomysł, bo to barwy właśnie w dużej mierze wpływaja na nasz odbiór filmu. Ale w tym filmie mają jeszcze jedno zastosowanie: świadomość ich znaczenie pomaga w rozumieniu tego skomplikowanego i, co tu kryć, po prostu trudnego filmu.

Już same napisy początkowe o tym świadczą. Mamy kremowy napis na czarnym tle. Nieby nic specjalnego. A jednak - napis jest kremowy, a nie biały. Ten film nie jest taki prosty, jak nam się wydaje.

To dzieło definiują 2 kolory: czerwony i błękitno-fioletowy. Ważną rolę odgrywa też kremowo, złoty i zielony, ale o tym za chwilę.

Tytuł; i już widzimy ciemną ulicę spowitą złotym światłem, kolorem zapomnienia, i kolorem pamięci. A także kolorem raju.
Dom Billa i Alice jest na razie złoto-czerwony. Luksus, ale jaksrawo - czerwone zaslony są jakby zapowiedzią. Już na tym etapie dostajemy wskazówkę. Wychodzą, Bill gasi światło. Widac tylko okno, podświetlone na błękit, na tym etapie mógłby być bez znaczenia, ale że tak nie jest, o tym sie wkrótce przekonamy.

Idą do sali balowej, w której złote światełka są wszędzie. Ludzie tańczą w złotej poświacie. Bezpieczeństowo. Bill i Alice są tam akceptowani, znają gospodarzy. Nic nie powinno zakłócić sielanki.

Bill ma czarny garnitur, Nick - biały. Lekarz i pianista. Kontrast. Oni się nie mogą do końca porozumieć.

Bill idzie do gabinetu Zieglera i znajduje tę dziewczynę, Mandy. Pokój jest cały zielony. Mandy jest przykryta zielonym kocem. Ale to nie jest zdrowa, żywa zieleń. Wrócimy do niej później. Mandy leży na czerwonym fotelu. Ten odcień czerwieni to odcień Zieglera. Nasycony, erotyczny, prowokujący, ale bez ładunku energii, jaką niesie czerwień Billa.

Bill i Alice leżą na czerwonym łóżku. Czerwień określa Billa, jest kolorem energii, działania, jest prostolinijna. Jest taka jak Bill. Z kolei błękitno- filoteowy to kolor tajemnicy. W pierwszej połowie filmu prawie unika Billa (oprócz sceny w sypialni, kiedy okłamuje żonę, że nie przystawiał się do 2 modelek). Ale teraz Alice zaczyna cofać się w stronę błękitu. W każdym ujeciu jest pokazana z księżycowym błekitem (tak sobie go nazwałam, mam nadzieję, ze wiecie o co mi chodzi) w tle. Kolor tajemnicy. Ona coś ukrywa.
Kiedy Marian wyznaje mu miłość także jest pokazana z błękitem w tle. .

Kiedy widzimy pierwszy raz Domino, szyld obok niej i Billa jarzy się błękitem i czerwienią. Wchodzą w czerwone drzwi, to znak: coś ciekawego, mocnego, erotycznego. Obok jaśnnije błekitna szyba sklepu.

Dziewczyna zdejmuje kurtkę. Fioletowa suknienka. Fiolet to kolor zmysłowy, ale aseksualny. Kojarzy się z tajmeniczymi rytuałami, z religiami, tu działa jak ostrzeżenie. Bill nie śpi z nią. Później dowiadujemy się, że jest nosicielką HIV. Dzwoni do niego żona. Ubrana jest w najbardziej zwyczajny odcień niebieskiego, jaki jest możliwy. Sygnalizuje coś prozaicznego, banalnego, ale koniecznego.

Bill idzie do Sonaty i spotyka Nicka. I znowu czerwień i błękit. Prostollinijny, uczciwy Bill jest na tle czerwieni, Nick siedzi na złamaniu błękitu i bladej czerwieni. On też coś ukrywa,

Kiedy Bill rozmawia z właścicielem sklepu z kostiumami, obok niego jarzy się błękitny neon. Millich wchodzi do 2. części sklepu, błękitnej. Córka właściciela i Bill także filmowani są w błękitnym świetle.

Bill jedzie czerwonym samochodem. Ale to nie jest jego czerwień, to kolor zgaszony i miałki. Pałac też jest podświetlony na czerwono, ale to jest ciężka, erotyczna czewień, która spowija pokoje jak mgła.

Bill wchodzi w czerwony krąg. To jest jego czerwień, ale jakby przytłoczona przez otaczajacą go czerń. Zwróćcie uwagę na zabarwienie jego płaszcza, kiedy wchodzi w krąg światła. Czerń zastępuje nasz księżycowy błękit. W księżycowym błękicie stoi Mandy, kiedy się za niego ofiarowuje.

Wraca do domu, ale teraz cały dom ma kolor tajemnicy. Ich łóżko nie jest już krwisto czerwone, ale przygaszone, jakby kolru starego wina.

Krata, przez którą patrzy Bill na dom masonów też jest w kolorze księżycowego błękitu.

Jeszcze tylko dwie sceny:

Bill idzie przez spowite błękitem (już nie złotem) miasto. W pewnym momencie błękit przobraża sie w jego czerwień, a lekarza zaczyna śledzić czlowiek. Daje mu spokój, dopiero, kiedy Bill przystaje przy jasnobłękitnym kiosku. On go nie obserwuje. On żąda od niego złożenia przysięgi milczenia, co Bill robi, chociaż nie wypowiada ani jednego słowa.

Scena rozmowy u Zieglera.

Czerwony stół bilardowy. Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że takie stoły zazwyczaj sa zielone. Zielona jest za to lampa nad stołem. Ale, jeśli przyjrzymy się uważnie, możemy zobaczyć, że świato, które pada na twarz Harforda jest czerwone (powinnoo być lekko zielonkawe, skoro takie są lampy). Wszystko jest na odwrót. Stąd wiemy, że Ziegler tak naprawdę kłamie. W penym momencie Billa zaczyna otaczać zieleń, ale niezdrowa, zepsuta zieleń, kolor pleśni. W tym domu wszystko jest zepsute i tylko lekarz to dostrzega.

Kończę teraz. A, jeszcze jedno: to nie sa głupoty. Magia kolorów jest udokumentowana i przeprowadzono na jej temat liczne badania.

ocenił(a) film na 9
littlelotte52996

A... to miał być jeden temat. Kocham mój nowy internet:(

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

Ciekawe spojrzenie, ale sądzę że zbyt głębokie ("kolor zgaszony", "jasnobłękitny"). Przy interpretacjach liczą się kolory bardzo wyraźne tak myślę - czerwień, zieleń czy biel (jak u Kieślowskiego ), a poza tym jestem daltonistą i widzę z pewnością czerwień wyraźnie a odcienie już mniej..:D Bill też mógł być bo mężczyźni są o wiele częściej niż kobiety obdarzeni tą wadą. Co do stołów bilardowych to są one równie często niebieskie jak zielone, a czerwone są rzadko. Stoły snookerowe są za to prawie zawsze zielone.
P.S. Zawsze byłem pewien, że napisy początkowe były białe... Tak to już jest z nami - daltonistami:D

ocenił(a) film na 9
Kamileki

Zbyt głębokie... czemu? Starałam się tu unikać takich drobiazgowych kolorów i skupiłam się na tych, które rzucają się w oczy. I dziękuję za informacje o kolorze stołów bilardowych:)
Jeżeli masz jaką-taką wiedze na temat koloru w filmie, to ten film zupełnie inaczej się ogląda - jak i większość filmów. Na przykład, w wielu filmach stricte obyczjowych ("Królestwo niebieskie" na przykład, ale to z Whoopi Goldberg) kuchnie są żółte, bo żółty ( a raczej niektóre jego odcienie) to tak ciepły, domowy kolor.

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

No tak, ale większość pomieszczeń ma "swoje" kolory np. tak jak wspomniałaś sala balowa - raczej zawsze będzie miała złote światełka. Ciekawe są te kolory, które nie pasują i symbolizują coś innego niż zazwyczaj - które specjalnie Kubrick zmienił na potrzeby filmu.

ocenił(a) film na 9
Kamileki

Sala balowa mogłaby być różowa, niebieska, bardziej żółtawa, pomarańczowa, srebrna, itd. Kubrick bez wątpienia jest geniuszem - scena z czerwonym stołem bilardowym to mistrzostwo. On zawsze coś zmienia; dziwi mnie narzekanie na atmosferę "Lśnienia", że niby hotel był za jasny, a winda za nowoczesna. O to chodziło, prawda? Zresztą "Lśnienie" jest jednym z niewielu filmów lepszych od książek, jakie oglądałam.

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

W lśnieniu mamy do czynienia z najpiękniejszą łazienką - a przynajmniej ja tak uważam:) Czerwień w niej poraża, a zarazem zapowiada coś tragicznego.
U Kubricka ważny jest też głos, praktycznie każdy aktor ma charakterystyczny akcent - głównie brytyjski, a to jak wypowiada słowa szef loży masońskiej to arcydzieło ( nawet krótkie "yes" robi wrażenie, czy "remove your clothes") :D

ocenił(a) film na 9
Kamileki

Wiesz może, z jakim akcentem mówi Milich? Szkockim?

Uwielbiam akcent Węgrów i Rumunów... W tym filmie też.

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

Jest on Chorwatem z tego co czytam. Szkocki akcent jest niewyraźny a on mówi bardzo wyraźnie, pewnie mówi lekko akcentem bałkańskim

ocenił(a) film na 9
Kamileki

Ach, dzięki za info:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Sadze ze to zbyt daleko idąca interpretacja koloru. Wezmy na przyklad lozko w domu Bila. Mowisz, ze jest czerwone co symbolizuje namietnosc a pod koniec filmu staje sie "zgaszone". Ladnie to wyglada w teorii ale scena ktora udaje noc wiaze sie z chlodnym doborem kolorow przez co nieoswietlona cieplym swiatlem czerwien gasnie. Jest to moim zdaniem efekt calkowicie uboczny i nie zamierzony. Oczywistym jest fakt swiadomego zastosowania koloru jako wazny element filmu ale nie nalezy tego interpretowac tak doslownie odczytujac znaczenia poszczegolnych kolorow. Kolory zimne i cieple dzialaja na widza w pewien okreslony sposob, ich kontrasty tez ale sluzy to tylko wizualnemu podkresleniu tematu a nie daje nam informacje ze "on klamie bo swieci na niego czerwone swiatlo mimo tego ze stoi obok zielonej lampki". Do tego mowienie ze jakis kolor jest kolorem nostalgii czy milosci jest bledem dlatego, ze nie mamy tutaj do czynienia z czystymi barwami w swoim spektrum tylko z ich relacja miedzy soba co zmienia calkowicie ich dzialanie. Piszesz zielony koc na czerwonym fotelu. Zielony jest bardzo mocnym kontrapunktem czerwieni i ich zestawienia dziala niezwykle silnie wizualnie. Nie umniejszam tym co pisze autorom, uwazam tylko ze taka interpretacja nie ma wiele wspolnego z mysleniem filmowca o obrazie.

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Ma. I to bardzo wiele. Polecam książkę pod tytułem "Jesli to fiolet, ktoś umrze. Teoria koloru w filmie" autorstwa niejakiej Patti Bellatoni.

Mnóstwo filmowców w ten sposób wykorzystuje kolor: u Kubricka, i np, Polańskiego, jest do doprowadzone do perfekcji, i może znacząco wpłynąc na odbiór obrazu. Nie analizuję kolorów w oparciu o pierwszy-lepszy film, bo, w przypadku takiego "Zmierzchu" śmiem twierdzic, że reżyserka w ogóle nie wiedziała, że coś takiego jak nauka o kolorach w ogóle istnieje:), ale filmach typu "Oczy..." albo, powiedzmy "Dziecko Rosemary', czy "Nieustraszeni pogromcy wampirów", gdzie w ogóle nie zuważyć wpływu koloru to grzechm, co najmniej:) reżyserz naprawdę wiedzieli, co robią. Ja tych informacji nie czerpię z "Czterech kątów" (pomaluj ścianę na niebiesko, to się skupisz, na czerwono, to bedziesz agresywny, a co jeśli pomaluiję na lapis-lazuli?) tylko z opracowania pani, która naucza na unwersytecie i przeprowadziła liczne i długotrwałe badania na ten temat. A filmowcy robią wwszystko, żeby nas zmanipulować:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Nie przeczytalas uwaznie, nie krytykuje wypowiedzi na temat roli koloru tylko na temat symboliki koloru. Wiem jak mze dzialac kolor, poswiecilem na jego badanie sporo czasu i probuje zastosowac wiedze teoretyczna w swoich pracach. Stad wiem, ze uzycie jakigos koloru nie moze byc interpretowane (badz stosunkowo rzadko) jako doslowny symbol czegos a nie celowy zabieg wizualny uatrakcyjniajacy scene. Oczywiscie, ze fiolet, to ktos umrze ale nie dlatego, ze fiolet jest kolorem symbolizujacym smierc tylko dlatego, ze kolory w tej czesci kola sa odbierane jako niepokojace i nieprzyjemne. I jezeli w ten sposob mowimy o zastosowaniu koloru to sie zgadzam w 100% ale nie jako u uzytym symbolu. Rezyser to nie Tycjan, a nawet jesli ma takie ambicje, to analizujac kolor, u takiego o jakim wyzej wspomnialem, zobaczymy, ze pomimo ogromnej, chyba najwiekszej, wagi symboliki koloru dale jest on podporzadkowany wizualnym prawidlom.

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Nie rozumiesz mnie. Żaden prestiżowy, renomowany, doświadczony reżyser nie używa koloru nieświadomie. I kolor nie ma jekiegoś jednego, przypisanego zanczenia, np. bladoniebieski to niezdecydowanie, ale czasami też obojetność, a kiedy indziej pewność, stałość i niezmienność. Nie napisałam, że czerwony i błękitny zawsze mają to samo znaczenie, ale, że akurat w tym konkretnym filmie je mają.
Co do fioletu: skojarzenia budzi najczęściej z czymś pozazmysłowym, aseksualnym, a jego użycie w filmie najczęściej sygnalizuje, że coś się zakończy, że umrze, bohater, myśl, idea. Jednocześnie, jako kolor najrzadziej spotykany w przyrodzie, symbolizuje coś mistycznego.

Kolor nie jest symbolem, ale może być jako taki użyty. W filmach jest on używany, żeby nakłonic widza do jakiejś reakcji, chociaż znając symbolikę kolorów (bo cos takiego istnieje naprawdę, ale, tak jak napiasałeś jest podporządkowana wizualnym prawidłom i, przede wszystkim, ogólnej tematyce filmu) można sie wręcz domyślić, co nastąpi za chwilę:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

"Żaden prestiżowy, renomowany, doświadczony reżyser nie używa koloru nieświadomie."
ale zgadzam sie, tylko nikt nie mysli "dam na ulice kolor raju zapomnienia albo pamieci czyli... Dawajcie mi lampe zarowa!". Opisujesz obraz jezykiem literata, nie czlowieka ktory zajmuje sie obrazem a to moze prowadzic do naduzyc i nadinterpretacji (pomimo tego, ze zgadzam sie w 75% z wychwyconymi przez Ciebie aspektami koloru, kilka z nich brzmi nieco przesadnie).

ocenił(a) film na 6
Kocipies

Specjalnie obejrzalem dzisiaj Lsnienie, szukajac tresciowych znaczen uzytych kolorow. To samo co w poprzenim filnie, sa, ale nie wszystkie mozna tak interpretowac. Piekna scena kiedy ona odchodzi zostawiajac go przy biurku, odjazd kamery, a ten ruch idealnie przykuwaja nam czerwone spodnie wystajace kilka centymetrow miedzy butami a jakimstam szlafrokiem. Idealnie skupiaja uwage i prowadza, ale gdzie w tym czerwonym zapowiedz czegos? Nie ma. Tak samo jest z wieloma scenami. Kontrasty zielen-czerwien niebieski-czerwony cieple swiatlo-zimne wystapuje w wielu scenach. Dzieki temu latwiej sie koncentruje uwage i prowadzi widza zwlaszcza na poczatku filmu. Jednak nie mozemy dopuscic do tego zeby czerwony karton mleka stojacy w tle interpretowac pod katem calkowitego ujecia czerwieni w filmie ktora (znow?) odgrywa istotna role. Podsumowujac. Myslalem nad tym i sledzilem krok po kroku kazda scene niezwykle dokladnie (cien helikoptera z ktorgo byly krecone zdjecia pojawia sie na samym poczatku przez neicala sekunde!). Pomimo zauwazalnej tendencji do uzywania koloru w sposob symboliczny, zastosowanie go w filmach (obejrzanych przeze mnie do tej pory) Kubricka nie odbiega drastycznie od myslenia przecietnego (mnie?) autora jakichkolwiek kolorowych obrazkow. Nie widze wiec powodu do otwierania drzwi, ktore zamiast nowych mozliwosci i wiekszej przyjemnosci z ogladania filmu oferuja nam kilka niepotrzebnych niezwykle lirycznych okreslen tego co widzielismy. To tak jak probuje sie zrobic z poety osobe ktora nie jest. Sprzeciw. Ta droga prowadzi do takich kuriozow jak set stronicowe tomiska szukajace bezskutecznie znaczenia tej slynnej Mickiewiczowskiej "44". A tak naprawde zamiast sie nad tym glowic lepiej wziac tomik Slowackiego. :). Dziekuje, za rozmowe, mam nadzieje ze wnioslem cos pozytywnego.

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Bogu dzięki, że nie kolejny troll:) Ależ tak, reżyserz myślą w ten sposób: zrobię salę w tym kolorze, bo on symbolizuje to, i nie ma w tym nic dziwnego. Zgodzę się z tym, że nie zawsze jeden kolor symbolizuje jedno i to samo, czasem jedna barwa ma dwa kompletnie różne znaczenia, np. żółty jednoczenie jest ciepły i rodzinny, i potrafi być groźny.

Moim zdaniem, najciekawsze użycie koloru w tym filmie występuje w scenie rozmowy z Zieglerem. I tu się teoria koloru sprawdza cakowicie, w tym - jako noaw wskazówka:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Ostatnie zdanie. Wiem o co Ci chodzi, rozumiem ten punkt widzenia jednak jest on bardzo skrajny i przez to prowadzi do bledu. Nie dopuszczasz innego sposobu patrzenia na kolor w calosci oddajac sie idei z jakiejs ksiazki, nazywajac do tego calkowicie mylnie wnioski tam zawarte "teoria koloru". Przez to co powiedzialem nie neguje wartosci tamtej ksiazki i z checia ja przeczytam. To co zarzucam wyzej nie jest jednak grzechem smiertelnym, prowadzi tylko do czasem pozbawionego sensu wywodu na temat czerwonego kartonu mleka np.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Ależ dopuszczam. Ale... hmm, ujmijmy to tak: w średniowieczu były ikony. Dzięki temu, każdy chop ze wsi wiedział, że jak zobaczy ubranego na czerwono faceta, to jest to Jezus Chrystus Pantokrator, a nie Dziadek Mróz.
Teraz jest film. Ja nie "oddaję się w całości ideom tej książki", bo są miejscami mocno przesadzone, ale u najlepszych reżyserów kolory pozwalają na swoisty dialog widza z obrazem, czasem podsuwają nowe wskazówki.
Przeczytaj te książkę - bo jest świetna, i dobrze się czyta.
poza tym, ten film zrobił Kubrick - a nie przeciętny rezyser. Po nim można się spodziewać wszystkiego.

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Jasne, tyle ze sredniowiecze powinno sie swiadomie usunac z historii malarstwa za bezrefleksyjna schematyczna religijna papke. Malarstwo zaczyna sie od Giotta (chociaz tez ciezko momentami patrzec na ten moment przejsciowy ale cos juz sie zaczyna dziac) wczesniej jest otchlan i pustka. Jasne ze u Tycjana szkarlat bedzie bogactwem i jego malarstwo jest utkane z symboliki kolorow ale jest to tylko przy okazji genialnego ich czucia Nie ogladamy go dlatego ze kolor u niego cos symbolizuje tylko dlatego ze tak pieknie go zestawia i tworzy wizualna glebie. Dla mnie to prawdziwa uczta i nie musze sie zastanawiac nad symbolika zeby "zrozumiec". To samo jest w filmie, kazdy kolor cos symbolizuje ok, ale dzialaja one razem tylko i wylacznie calkowicie zmieniajac wydzwiek poszczególnych kolorow. Dochodzi do tego tresc ktora kontrastuje badz harmonizuje sie z kolorem. W takim melanzu mniej licza sie symbole danych kolorow a ogolny efekt ich pomieszania, wyseparowania czy szukanie jakichs zblizonych chromatycznie scenerii ktory w calosci daje wrazenie jest, nie tyle symbolem, co alegoria kolorystyczna uzupelniajaca (budujaca) scene. Stad interpretacja kolorow moze odbywac sie tylko w zakresie jednej sceny i powinna byc realizowana innym jezykiem. Powinno sie mowic o relacjach miedzy kolorami i jaki daja efekt a nie o symbolizowaniu przez kolor czegos. Jest to zbyt stwierdzajace co pomimo kilku celnych odczytac stygmatyzuje nam kolor przez co przestajemy go rozumiec szukajac dla niego litarackiego znaczenia. Powyzej byl chyba przyklad sceny w ktore Criuse mial byc zlozony w ofierze. Blekit w ktorym pojawia sie jego fanka w masce jest tam po to zeby wyciac ten kadr z reszty, skontrastowac pokazac innosc i odleglosc fizyczna od dziejacego sie wsrod brudnych i cieplych kolorow zalanych czernia (o ile pamietam dobrze scene). Tez istotne jest to, ze stoi na tle okna przez ktore wpada niebieski zafarb. Relacja tam-tu. Oczywiscie ze symbolicznie i mozna smialo powiedziec w tym filmie blekit to ......(uzupelnij) ale do niczego nas do nie doprowadzi i nie nauczy lepszego rozumienia koloru w nastepnym filmie. Za to niema kontemplacja mistrzow malarstwa plus jako maly bonus jakies podstawy teoretyczne (mam taka smieszna ksiazeczke w ktorej otwieraja zagadnienie koloru dla wszelakiego rodzaju zainteresowanych amatorow, moge polecic, sa tam rozwniez fajne warsztaty do wykonania gwaszem badz na komupterze) sprawia ze otworzy sie przed nami nowy swiat ktorego ogrom moze w pierwszym momencie przeazic. Pamietam jakie przerazenie wywolala u mnie pierwsza wizyta w Luwrze 4 lata temu kiedy zaczynalem troche rozumiec na czym to polega. Chce sie wybrac teraz znow ale troche sie boje ze stamtad nie wyjde. I nie ma to nic wsoplnego z iloscia poznanych przeze mnie symboli.

ocenił(a) film na 6
Kocipies

Przperaszam za jezyk i chaotyczna skladnie w powyzszym poscie. Mam nadzieje ze uda Ci sie przez to przebrnac

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Teraz zrozumiałam dokładnie Twój punkt widzenia. I oczywiście masz rację; ale ja nigdy nie pisałam o kolorach jako o konkretnych symbolach. Oczywiście, wszystko wpływa na wszystko.Miałam trochę za mało czasu w pierwszym poście,żeby to dokładnie wytłumaczyć, ale:

pisałam o "symbolice kolorów" i o "teorii kolorów". Trochę niefortunnie dobrałam określenia, ale w sumie chodzi nam o to samo. Gdyby ten "Księzycowy fiolet:, jak go sobie fantazyjnie nazwałam w innym filmie oczywiście znaczyłby coś innego, ale ze fiolet jest najrzadziej występującym w przyrodzie kolorem, to najczęściej symbolizuje coś mistycznego. Symbolizuje - i tak, i nie. Kolor sam w sobie nie jest symbolem, ale w odpowiednim kontekście może oznaczać coś albo wywoływać określone - dokładnie określone i przewidziane uczucia.

No, i życzę przyjemnej wycieczki do Luwru:) Zazdroszczę Ci, chętnie sama bym pojechala, ale niestety nie mam na to wystarczająco środków - przynajmniej na razie:(

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

"Trochę niefortunnie dobrałam określenia, ale w sumie chodzi nam o to samo"
tak dlatego nie krytykuje analizy tylko sposob mowienia o, gdyz moze on przez niedopowiedzenia wyprodukowac kolejna rzesze bezmozgich przeintelektualizowanych dzieciakow debatujacych o czyms zgola relatywnym w sposob jakby mowili o utartych prawdach. Rozmawialem ostatnio na ten temat ze znajomych scenarzysta ktory opowiedzial mi sliczna anegdotke, moze nie do konca pasuajca do tematu ale idealnie obanzajaca ten pawiowaty pseudoitelektualny belkot jaki wywoluje u mnie dreszcze. Rzecz dotyczyla komentarza krytyka po odebraniu nagrody przez rezyserke po jakims festiwalu filmowym. Ow krytyk rzekl "swietne jest zestawienie tych blekitnych zaslonek w pokoju w ktorych rozgrywa sie scena gdyz symbolizuja one niewinnosc, bla bla bla" na co rezyserka odparla "dziekuje bardzo. Ciesze sie ze panu sie podobalo ale prawde mowiac po prostu byly tam blekitne zaslonki i nie mialy nic symbolizowac. Zwyczajnie mi nie przeszkadzaly dlatego ich nie zmienialam". Nie sa to doslowne cytaty. Moim zdaniem strzal w 10. A w ogole to bardzo sie ciesze ze ktos sie zastanawia nad kolorem bo tak wazna kwestia jest bardzo czesto pomijana przez osoby stawiajace pierwsze kroki w kinematografii. Wiec skoro wsrod odbiorcy jest popyt wymusi to moze bardziej swiadome dzialanie w tej materii.

A co do wycieczki do Luwru, to zywiac sie sokiem bananowym i bagietkami, mieszkajac w arabskiej dzielnici w 2gwiazdkowych hotelu kupujac karnet w Luwrze i uzywajac tanich lini lotniczych to wydatek ponizej 1000 zl. Jak sie bardzo chce to zawsze sie uda :).

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Coż, jeżeli nie mówisz o mnie, jako o "bandzie bezmózgich dzieciaków" to oczywiście masz rację;)

Ja znam jeszcze jedną taką anegdotkę. A mianowicie jakiś reżyser nakręcił swój amatorski film. Pierwsza scena przedstawiała jakąś parę kłócącą się w strasznie zagraconym mieszkaniu. Po seansie odbyła się dyskusja z reżyserem. Posypały się pytania. Jedno z pierwszych brzmiało:

-Czy w kreacji swojego bohatera chciałeś nawiązać do Travisa Bickle'a? [jego plakat wisiał w mieszkaniu]

Reżyser wyraźnie zdębiał.

- Czy chłopak chciał wyciągnąć od dziewczyny pieniądze na gry video? [których pełno było w pokoju].

Reżyser był jeszcze bardziej zdumiony. Oznajmił, że nie planował ic takiego, i że te rzeczy po prostu znajdowały się w jego pokoju i nie widział powodu, żeby je usunąć. Ale najlepsze jeszcze przed nami.
W końcu reżyser usłyszał pytanie, na które zdawał się długo czekać:

- Czy zakończenie filmu było odniesieniem do "Wściekłych psów" Quentina Tarantino?

- Tak! Cieszę się, że to zauważyłeś.

- A jakie miało to odniesienie do filmu jako do całości?

- Pomyślałem, że fajnie będzie wyglądać na ekranie.

O tym mówisz, prawda?
Cóż, zastosowanie koloru w filmie to bardzo interesująca kwestia, ale niektórzy reżyserzy po prostu siebie nie przeskoczą:) Myślę, że rozumiesz. Takich Antonionich, Polańskich czy Kubricków jest niewielu, ale to często własnie te filmy przechodzą do historii. Miejmy nadzieję, że sytuacja zacznie sie poprawiać.

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Napisalem prywatna wiadomosc ale sie nie wyslala.
Somewhere coppoli ogladaj. W swietle tego o czym mowlismy patrz na i opowiedz. Ja obejrzalem w ciagu tego tygodnia 3 razy i chyba zaraz obejrze po raz czwarty.

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Chodzi Ci o "Somewhere. Między miejscami" Sofii Coppoli? Obejrzę, skoro go polecasz. Ale najpierw trzeba go jakoś zdobyć:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Tak. Nie tyle polecam co trzeba. Jest jak ksiazka do nauki. Temat zrealizowany po mistrzowsku.

ocenił(a) film na 6
Kocipies

A film kupilem za 20 zl w media markt w komplecie z miedzy slowami.

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Fajnie. Tylko zdobycie go może trochę zająć (pewnie trzeba zamówić w nieocenionym Empiku, bo jak znam życie, to w wypożyczalni nie będzie, a z sieci nie mogę ściągać - raz próbowałam, to czas proponowany wyświetlił mi się na 9 dni. Trochę to za długo:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Na Canal + graja rowniez. Beda powtorki. W wypozyczalni moze byc bo dosc nowy.

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Jeszcze nie obejrzałam, ale staram się) Jak, zobaczę, to Ci napiszę. Ale obejrzyj "West Side Story" - świetne użycie czerwieni i fioletu (świetne ujęcie z początkowej sekwencji filmu, kidey ubrany na czerwono Bernardo zaciska pięść na ognisto-czerwonym murze, albo "krzyżówka" fioletu, tradycyjnie utożsamianego ze śmiercią i czerwnie - koloru łączonego z pasją i miłością - na tle Tony'ego i Marii. Sama fabuła filmu może Cię znudzić, ale dla kolorów obejrzeć trzeba;)

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

Jeszcze np. Lynch - u niego kolor znaczy jeszcze więcej niż dla Kubricka.

ocenił(a) film na 9
Kamileki

Polanski też jest pod tym względem niezły.

ocenił(a) film na 9
Kamileki

Kaplan to brytyjski projektant mody, z którym Amanda miala romans.
Tak pośrednio wynika z tego tekstu w gazecie o śmierci miss/modelki, która dla elit była sex zabawką.

ocenił(a) film na 10
lalique21

Aż tak się nie zagłębiałem w kadr by czytać gazety choć zapewne to ważna uwaga.

ocenił(a) film na 8
littlelotte52996

Świetna analiza, nie pomyślałam, aby spojrzeć na "OSZ" film pod kątem kolorów.
Masz rację, ten film pełen jest subtelnych wskazówek, a cały stanowi swego rodzaju zagadkę do rozwiązania. Wiele osób go nie docenia, twierdzi, że jest najgorszym dziełem w dorobku Kubricka. Wynika to chyba z trudność w jego zrozumieniu. Moim zdaniem Kubrick nie stworzyłby czegoś tak banalnego jak dramat o kryzysie w małżeństwie. Za tą pozornie prostą fabułą kryje się coś znacznie głębszego, jestem o tym przekonana. Każdy detal ma tu znaczenie i aby w pełni odkryć sens tego filmu, należałoby pewnie poświęcić sporo czasu każdemu kadrowi. Dodatkowo, jeśli wierzyć krążącym plotkom, że ostatnie pół godziny filmu zostało wycięte, to nie mamy nawet pewności, że ten film w ogóle da się w całości zinterpretować.

Jestem ciekawa jak przedstawia się Twoja interpretacja "OSZ", tak ogólnie, jak myślisz - o czym jest ten film?
Aha, i ciekawi mnie książka z której korzystałaś przy ustalaniu znaczenia kolorów, możesz podać tytuł i autora?

ocenił(a) film na 9
adonae

Dziękuję za komplementy:)
Jasne, że mogę. Książkę, naprawdę wartościową i interesującą, napisała niejaka pani Patti Bellantoni i nosi ona tytuł "Jeśli to fiolet, ktoś umrze. Teoria koloru w filmie". Dostałam ją w Empiku, co prawda na zamówienie, ale nawet za normalną cenę (49 zł). Opłacało się:)

Moja interpretacja "Oczu szeroko zamkniętych"... Cóż, to niewątpliwie trudny film, i bardzo skomplikowany. Ale chyba jest o odcieniach miłości, przynajmniej mnie się tak wydaje. Kubrick przedstawia nam wiele rodzajów uczucia, i cienką granicę pomiędzy pożądaniem a miłością, pomiędzy sympatią a przyjaźnią, pomiędzy milością własną a miłością wzajemną; cienką granicę pomiędzy egoizmem a altruizmem, i pomiędzy sacrum a profanum.

Czeka mnie długi post:)
Cóż, na początek o tych rodzajach miłości (jeśli ominę jakąś parę, to pisz, bo niestety płyta z filmem jest gdzieś w kartonie i rzuciła się, że się tak wyrażę, w wir przeprowadzki:)

@ Bill i Alice - czyli nasze doktorostwo. Cóż, automatycznie skojarzyła mi się para Fiona i Nigel z "Gorzkich godów". Znudzone sobą małżeństwo, wierne sobie, raczej z powodu wyżej pojętych zasad, niż autentycznego uczucia. To nie znaczy, że się nie kochają, wręcz przeciwnie, ale widać, że namiętność w ich związku dawno już wygasła (nieco znudzona mina Alice podczas gry wstępnej z mężem). Notabene, mniej więcej tak wyglądał w owym czasie związek Nicloe Kidman i Toma Cruise'a, więc Kubrick wiedział, kogo dobrać do roli:) Ale do rzeczy, zauważ, że Bill traktuje fantazje erotyczne żony jak autentyczną zdradę. Jest to co najmniej dziwne i nie bez znaczenia Już od samego początku Kubrick zaznacza cienką granicę pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Bill zachowuje się tak, ponieważ zagrożona została jego miłość własna. Przez cały czas wydaje się bardziej zakochany w żonie, niż Alice w nim (zresztą tak jak Cruise w Kidman). Nie. Cofam to, co powiedziałam. Bill nie est bardziej zakochany, on jest bardziej kochający w ogóle. Powiedzmy, że przedstawia sobą większy wachlarz uczuć niż jego żona. Alice jest jakby prostsza - a przez to "nudniejsza" kocha męża, córeczkę, a seks uprawia tylko w fantazjach. To dość oryginalne posunięcie, bo zazwyczaj jest na odwrót - to kobieta "czuje" więcej, a tutaj to Bill więcej sobą "prezentuje". Czuje się tak urażony, bo żona ugodziła w jego miłość własną. Wczuj się w jego rolę: przystojny lekarz, przekonany o własnej atrakcyjności, który odniósł sukces tak spektakularny, że jest zapraszany na ekskluzywne przyjęcia, który może przebierać w kobietach, w jednej chwili dowiaduje się, że jedyna kobieta, jaką uważał nieomalże za swoją własność, okazuje się mieć marzenia nie o nim, ale o jakimś gościu, którego nawet nie zna, ani on, ani ona. Jego miłość własna okazuje się być silniejsza niż wierność zasadom. Czuje się zdradzony, chociaż fizycznie do niczego nie doszło. I zauważ, że sam zdradza w podobny sposób, chociaż nieumyślnie: on chce zdradzić, ale los wydaje się ciągle osuwać od niego okazje. Zbliża Billa i Alice dopiero jego "pech", jego tajemnica, jego zagrożenie (kapitalny kontrast ze Świętami Bożego Narodzenia). I te ostatnie słowa, tak pamiętne; wydaje mi się, że oznaczają to, że w udanym związku nie może być rozdziału między szcunkiem a pożądaniem; one się muszą uzpełniać, tylko złączone tworzą miłość, szcunek bez namiętności tworzy układ biznesowy, męczący dla obu stron; namiętność bez szacunku to pusty związek dążący do samozniszczenia.
Trochę przypomina mi to Fionę i Nigela z "Gorzkich godów". Jeśli oglądałaś, to co o tym myślisz? Jeśli nie, to zobacz koniecznie.

@Domino i Bill ot, czyste pożądanie, połączone z sympatią (bo dziewczyna jest naprawdę miła i sympatyczna. O to chyba chodziło w jej kreacji, żeby natychmiast wzbudziła sympatię widza. To nie jest wamp, ostra i kompletnie niesympatyczna (jak dziewczyny z początku filmu), to miła i piękna dziewczyna, wzbudza natychmiastową akceptację u widza, i dlatego z żalem przyjmujemy wiadomość o jej chorobie).

@Millich i jego córka - ja mam na ten temat swoje zdanie. Ten wątek zdaje się mówić o zwycięstwie miłości własnej i "miłości" do interesów nad miłością ojcowską. Straszny, bo ta dziewczyna zdaje się nie mieć nic przeciwko. Czemu ją sprzedał? Bo Kubrick chciał nam pokazać prawdziwego egoistę, żeby go przeciwstawić prostolinijnemu, szczeremu Billowi, dla którego świat wydaje się być niedostosowany, albo raczej to on jest do niego niedostosowany. Wszyscy wokoło wydają się być w jakimś stopniu bardziej niż on samolubni i wyrachowany. Ten rytuał masoński to może być swoisty "rytuał przejścia" - ze szczergo, sympatycznego człowieka, Bill staje się zastraszonym człowiekiem, zastraszonym przez coś, czego nie rozumie. W świecie nie można być neutralnym - jesteś albo drapieżnikiem albo ofiarą, albo egoistą, albo altruistą, albo masz serce, albo rozum..
Coś mi się przypomniało - przychylając się do "masońskiej" interpretacji filmu. Kojarzysz scenę, kiedy Alice przyznaje się mężowi do fantazji erotycznych? Oni są wtedy na haju, oboje. Czytałam niedawno wywiad z jakimś Mistrzem Wolnomularskim i on mówił, że na wielkich wiecach międzynarodowych często zażywa się narkotyki, bo one wzmagają jasnośc umysłu; wtedy wyłącza się serce i jego odruchy, a myśli się rozumem. Myślę, że to może dltego Bill i Alice biorą narkotyki.

ocenił(a) film na 9
littlelotte52996

Resztę kończę tutaj, bo boję się, że mi się skasuje to, co napisałam ( a nie chciałabym:)
Ominęłam jakąś parę? Ach tak, Marian i Bill - to jest książkowa miłość romantyczna, niespełniona. Ona jest nieszczęśliwa, ale on nie może jej dać tego, czego chce. Paradoksalnie, Marian też znalazła swoje miejsce w świecie - na pozycji ofiary. To jest postać ze wszechmiar godna pożałowania, ale nie wzbudza większej sympatii, raczej litość, trochę nawet obrzydzenie - wzbudza w nas wszczepioną pruderyjność (jak to! wyznawać miłość żonatemu mężczyźnie! jest zaręczona! zna go zaledwie parę tygodni!). Wychodzimy z jej domu razem z Billem, i czujemy to samo, co Bill - ulgę, że już się od niej uwolniliśmy.

Inna rzecz ma się w przypadku tego filmu, jeśli chodzi o granicę między sferą sacrum a profanum. Tradycyjnie pożądanie jest profanum, a czysta, piękna miłość jest sacrum. Kubrick udowadnia nam, że tak nie jest, że wszystko jest jednocześn i sacrum, i prfanum, a punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia:) Primo: już od początku Kubrick sugeruje nam, że w tym filmie nie ma jakichś wytyczonych granic, jak w kinie stylu zerowego. Najpierw pada banalne w swojej prostocie pytanie "Gdzie jest mój portfel", a zaraz widzimy Alice, któa podcira się po skorzystaniu z toalety. Niby nic, ale... w ilu filmach widziałaś żeby ktoś się podcierał (idiotycznych komedyjek w stylu "American Pie" nie liczę)? Kubrick próbuje nam przekazać, że do normalnego funkcjonowania potrzeba dokładnie tyle sacrum, co profanum i dokładnie tyle profanum, co sacrum.

Jeśli o czymś zapomniałam, przypomnij. Płyta niestety zagninęła w akcji:P Odnajdzie się, ale do tego czasu trzeba sobie jakoś radzić:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

"Najpierw pada banalne w swojej prostocie pytanie "Gdzie jest mój portfel", a zaraz widzimy Alice, któa podcira się po skorzystaniu z toalety"
Wtedy usiadlem wygodniej w fotelu i nastawilem ostrosc w oczach i uszach (swietna scena, najlepsza w filmie, 100%). A juz po troche sie rozczarowalem, liczylem na wiecej.

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Możesz rozwinąć, bo nie bardzo rozumiem?:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Film mial byc lepszy niz byl. Po prostu. Opowiedzenie o dosc oczywistych (?) latwych do wyobrazenia i zrozumienia (?) procesow zachodzacych w meskiej glowie w sposob nie uzasadniony (moim zdaniem) i miotanie sie miedzy sliczna groteska (to akurat na plus) a przerazona mina Toma (nie jestem fanem) uwiklana w lekko banalna tajemnice w polaczeniu nie sprawilo ze szczeka opadla tylko rece. Nie mowie ze zly bo nie, ale mial byc bardzo dobry a byl ok. Zdarza sie.

ocenił(a) film na 9
Kocipies

Jest jeszcze jedna, masońska interpretacja całego filmu (chociaż nie rozumiem wplątywania w nią Sharon Tate i jej śmierci). Interpretacja, o której nie wiem, co myśleć, chociaż są pewne przesłanki, dzięki którym może nie być wcale tak bzdurna, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. A co myślisz o tej scenie ze snem Alice? Bo ja jej nie czaję. Czyżby jakaś fantazja Kubricka?

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Zeby scharakteryzowac glownego bohatera a przy okazji duza czesc mezczyzn. Przeciez musi miec powod. Gdyby potraktowany byl zdawkowo to musielibysmy go strasznie nie lubic jako knujacego zdrade meza a tak mamy rozerwanego idealiste-romantyka-narcyza ktory uwaza ze ma powod, do tego solidny. To nawet przy sprzeciwie latwiej akceptujemy i nie traktujemy go jako bohatera negatywnego.

ocenił(a) film na 9
adonae

Zastanawiam się, czyby nie zrobić czegoś takiego jeszcze na forum "Dziecka Rosemary". Może, jeśli obejrzę jeszcze raz to zobaczę jeszcze coś ponadto niż napisała pani Bellantoni. Poza tym, polecam tę książkę. Naprawdę warto:)

littlelotte52996

Po śmierci Kubricka otworzono muzeum jego imienia, gość miał całą biblioteczkę podręczników do kryptografii. Kręciły go szyfry, kodowanie informacji i takie tam :).

mosheh

Najdziwniejsze jest to że za ten film Kubricka zabito, a film mocno zmodyfikowano.

ocenił(a) film na 9
10Tysiecy

Czemu za ten film? Kubrick podobno zszedł na zawał, żadnego związku z filmem oficjalnie nie ujawniono. Poza tym, jasne, czytałam, "masońskie" interpretacje tego dzieła, może coś w tym jest, nie przeczę, ale chyba nie na tyle, żeby masoni mieli o co zabijać. Zwłaszcza, że dla przeciętnego zjadacza chleba żadnych masońskich teorii tam nie ma, tylko banda znudzonych bogaczy, przebranych w śmieszne ciuszki. Może w pierwotnej wersji przekaz był bardziej, jakby to ująć, wyrazisty?

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

Zapewne główną przyczyną wielu niedomówień w sprawie samej śmierci jak i trwania jego ostatniego filmu wynika z faktu popularności Kubricka. Gdyby to był anonimowy reżyser to nikt by nie zawracał sobie takimi sprawami głowy.

littlelotte52996

Nie wykluczone, że sam Kubrick był amatorem spiskowych teorii :)

ocenił(a) film na 9
mosheh

Niestety, swojej prywatności strzegł jak twierdzy. Do historii przeszedł jego perfekcjonizm i maniakalna dbałość o szczegóły, z powodu której Nicholson nie chciał z nim później pracoswać. Podobno w trakcie kręcenia "Lśnienia" wykonał ponad 200 powtórzeń ujęcia Shelley Duvall. Z kolei bodajże Nicole Kidman opowiadał, że podczas realizacji "Oczu..." kazał jej i jej partnerowi (tylko nie pamiętam, czy chodziło o Cruise'a, czy o Garym Gobie) wykonywać takie pozycj w trakcie scen erotycznych, których z góry było wiadomo, że nie pokaże w filmie. Nie dziwię si, że aktorzy rzadko grali u niego więcej niż raz:)

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

Po prostu Kubrick kazał powtarzać tyle razy ujęcia, żeby aktorzy byli wykończeni psychiczniei nie wiedzieli co się dzieje - wówczas Stanley sterował nimi jak marionetkami :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones