PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 189 919
ocen
7,3 10 1 189919
6,8 44
oceny krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

Film nudny, schematyczny, odtwórczy a do tego z banalnym przesłaniem.
Motywy żywcem zerżnięte z kilku klasyków gatunku. Amerykańska filozofia dla ubogich. Brakowało tylko flagi, hymnu i logo Nasa. Dodatkowo rzekomy altruizm głównej bohaterki to skrajne nieliczenie się z życiem i uczuciami innych. Co to w ogóle miało być? To, że film nie ocieka efektami specjalnymi wcale nie oznacza, że jest odkrywczym i wartościowym.

ocenił(a) film na 7
Sammy_Jo

Zgadzam się ! Aczkolwiek 4/10 to trochę mało. Myślę że 6 - 7 to zasłużona ocena

ocenił(a) film na 4
krzyche86

fakt, trochę przesadziłam. Masz racje szósteczka byłaby lepsza. W końcu pomysł budowania wypowiedzi na okręgu był całkiem interesujący.

użytkownik usunięty
krzyche86

Nie wiem czy zaniżona? Ja jako fan sci-fi dałem 3. Film nudny i wtórny.

Wtórny? Poproszę o więcej tytułów na temat rozszyfrowywania języków obcych, natury czasoprzestrzeni z dramatem w tle jednocześnie. Jedynie kontakt przychodzi mi do głowy który jest świetny ale jednak wtórnym bym z tego powodu nie nazwał Arrival, tych obrazów pod względem fabularnym jak i naukowo-teoretycznym nie łączy praktycznie nic.

Na prawdę proszę o te tytuły, nie ironicznie, bo nie mam co oglądać a sci-fiction to mój chleb powszedni i wydaje mi się że wszystko już niestety widziałem :( Swoją drogą nie mogę się doczekać ekranizacji (o ile takowa nastąpi) Slepowidzenia, tylko tam będzie jeszcze trudniej o jakiekolwiek fabularne wątki. Chyba że akcja skupi się również na Ziemi i powstanie dwutorowa narracja.

użytkownik usunięty
kuba1235

Odpowiedziałeś sobie sam - choćby Kontakt. Paraleli jest bardzo dużo. Dla mnie jednak film jest po prostu nudny. Czekałem na niego z bardzo pozytywnym nastawieniem, ale nie dotrwałem do końca - co bardzo rzadko mi się zdarza. Ogólnie poruszanie trudnych tematów w filmach, takich jak podróże w czasie, tutaj tłumaczenie języka to śliski temat i generalnie twórcy - z większym lub mniejszym wdziękiem - się na nim wywalają.

Wracając do samego filmu, samo założenie trochę głupie. To raczej obcy, którzy potrafią wpływać na czas, grawitację i ogólnie są rozwinięci powinni być stroną, która potrafi znaleźć wspólny język z ziemianami, a nie odwrotnie. Jak takie banalne podstawy nie grają, to cały film traci - w każdym razie dla mnie.

Sam reżyser to dla mnie twórca "w kratkę". Praktycznie co drugi jego film mi bardzo odpowiada, pozostałe - szkoda komentować. No cóż?

Obcy nie potrafili wpływać na czas.
To my mieliśmy poznać ich język, ich nasz kompletnie nie interesował. Z resztą to troszkę takie czepialstwo, tak mi się wydaje :)

Co do tego że film jest nudny... w sumie zgadzam się z Tobą w 100%, jest nudny :) Ale czytałem wcześniej opowiadanie i tam fabuły nie ma, są tylko rozważania. Tutaj dostałem do tego fabularną otoczkę z lepiej ukazanym dramatem. Jako fan literatury SF z gatunku tej klasycznej wizja Arrival mi się podobało ale trudno się ocenia film znając od początku cały fabularny twist oraz to jak siedmionogi postrzegają rzeczywistość. Film był nudny czy dałoby się go zrobić ciekawiej? Szczerze mówiąc przeczytawszy wpierw opowiadanie nie wiem co można by było dodać. Z reszta w filmie nie o akcje chodzi a o sam pomysł, rozważania na temat natury czasu, coś tam o ludzkości też jest i łączeniu się w obliczu nieznanego. Film mnie pozytywnie zaskoczył bo trudno przenosić na ekran taką literaturę jak klasyczne SF. Podobny problem będzie przeszkodą w przypadku ekranizacji "Slepowidzenia" jeśli kiedykolwiek do tego dojdzie, nie mniej jednak miłośnikom tematyki koncepcja chłodnej i stonowanej narracji podejdzie. To nie będzie nigdy rollercoster bez trzymanki, raczej taka zaduma, jeśli oglądałeś w kinie to rozumiem niezadowolenie, sam nie chciałbym iść na taki film do kina, wolę sobie obejrzeć wartki film z efektami specjalnymi. Natomiast w domowym zaciszu pod kołdrą o 23 ten film ogląda się bardzo dobrze pomimo paru dłużyzn. Stawia ciekawe pytania, fajnie przedstawia wizję pierwszego kontaktu i kupuję to :) Ale w 100% rozumiem ludzi którym nie przypadł on do gustu.

Pozdrawiam :)

kuba1235

a tytułów poprosiłbym jednak więcej niż sam Kontakt, bo jest to mój drugi ulubiony film Sci-fiction. Natomiast porządnie wykonanego filmu o pierwszym kontakcie nie wiem czy jest tak sporo. Dlatego że z nudnym mogę się zgodzić, o tyle nadużywanie słowa wtórne na coś na co znajduję jeden dobry odpowiednik jest troszkę przesadzone :) Obcych nakręcili kilka części i nikt nie mówił że wtórne (pomimo że kolejne części były gorsze od kolejnych). Z resztą jak czytam opinie że film z banalnym przesłaniem to naprawdę przykro mi się robi. Że jestem taki głupi, albo ludzie tacy oświeceni, że nad niczym nie lubią się trochę głebiej zastanowić i jeśli coś jest dla nich oczywiste to "płytkie, banalne". A Arrival zbiera fantastyczne noty co nie znaczy że film jest świetny, ale znaczy że coś jednak w nim dobrego jednak jest, coś niebanalnego, coś czego kino nie dostarczy nam na codzień (jak teraz ciągle mamy kolejne części Avengersów itp.... na początku lubiłem takie filmy o superbohaterach, fajnie się to oglądało, ale potem zacząłem już tym rzygać (może trochę dorosłem). A tu mamy film SF o chłodnej tonacji której głównym atutem jest wizja. Nie akcja, nie pościgi, a wizja. :)

ocenił(a) film na 6
kuba1235

czepiasz się ziomuś, każdemu chodzi o to samo, że film był przedstawiany jako nie wiadomo jaka rewolucja i super inteligentne kino sf jakiego od 20stu lat nie było.

tymczasem to nic specjalnego. Dla mnie z takimi Zwięrzętami Nocy, Arrival przegrywa z kretesem pod każdym względem.

btw napisałeś że to my musieliśmy się uczyć języka obcych bo Ci naszym nie byli zainteresowani. Stawiasz tezę, że przylecieli z założeniem że nie chce nam się uczyć ich języka, więc jak ogarną to pogadamy, a jak nie to ch z nimi? :D

Film ma banalne przesłanie, obcych w ogóle mogłoby w tej produkcji nie być i nie jest to absolutnie SF.

sol82

Nie czepiam, gdy otrzymuję argument film "wtórny" oczekuję podania więcej filmów pertraktujących o tej tematyce niż 1 (które de facto nawet nie omawia tej tematyki). W filmie nie ma nic wtórnego.

Tak samo nienawidzę argumentu "przerost formy nad treścią" bo niektórzy ludzie nie wiedzą kiedy go używać.

Dla Ciebie to nic specjalnego i szanuję opinię :)

"Stawiasz tezę, że przylecieli z założeniem że nie chce nam się uczyć ich języka, więc jak ogarną to pogadamy, a jak nie to ch z nimi? :D"

Nie rozumiem :P Więc napiszę od nowa: uważam, że film prezentuje sposób nawiązania komunikacji z obcą cywilizacją i taką wizję przedstawia. Gdzieś już napisałem że proces nauki przebiegał w obie strony tylko zastosowano jedną wspólną metodę i jest to moim zdaniem bardziej skuteczne niż "Ci próbuję w ten sposób, Ci w tamten" bo to mogłoby spowodować pewne rozbieżności w komunikacji. Jedna wspólna metoda zrozumienia sie polegająca na dialogu jest moim zdaniem najefektywniejszą metodą poznania swoich języków wzajemnie.

Ich język nie był im potrzebny. Oni potrzebowali nas, Ziemian, abyśmy zrozumieli ich język. Dali nam dar który za 3000 lat miał został wykorzystany w celu pomocy ich rasie.

O przesłaniu nie będe się wypowiadać, bo dla mnie nie ma kompletnie znaczenia. Jako fan sci-fiction a nie dramatów czy innych gatunków zawsze inspirować będzie mnie podłoże naukowe tj. teoria czasu w postaci nielineralnej. Mimo wszystko jakieś to przesłanie jest, czy banalne? To kwestia indywidualnej oceny, według mnie takie globalne rzeczy nie mogą być pozornie niebanalne, bo w końcu są globalne, muszą być dostrzeżone wcześniej i wynikać z logiki. Nie istotne czy film ma przesłanie czy nie to i tak oceniam go w ten sam sposób.
Szczerze nie wystawiłem oceny (bo nie mam takiej wewnętrznej potrzeby) Arrival oceniem na 7 z plusem, czyli nie specjalnie rózniąca się od Twojej oceny mimo że sam film mi się podobał :)

Za dużo poświęcamy tutaj miejsca chyba dramatowi. Dla mnie to SF, w końcu mowa o nielinearnej formie postrzegania czasu i ta nielineralna forma nawet wpływa w jakiś sposób na świat przedstawiony w filmie. To że dodatkowo film prezentuje wątek dramatyczny moim zdaniem nie skreśla filmu z gatunku SF.

Tak jak mówię, nie kłócę się z nikim komu film się nie podobał, bo nie jest to film dla każdego :) Też widziałem lepsze filmy SF i wolę opowiadanie od filmu.

Jednak nie cierpię słówka "wtórne" bo jest ono nadużywane w zbyt wielu produkcjach. Interstellar też wtórny podobno. Skoro te wszystkie filmy są takie wtórne to ja proszę (bez ironii) o więcej takich produkcji bo mi takie filmy się podobają i tyle :) nic ponadto :)

Pozdrawiam

kuba1235

Znalazłem ten fragment którego szukałem:

"Uważam iż proces nauki przebiegał w dwie strony. Siedminogów poznaje słowo "human" a człowiek poznaje słowo "siedminóg". To że my wyszliśmy z taką inicjatywą nie skreśla dla mnie filmu :)
Uważam, że najkrótszą metodą zrozumienia się nawzajem jest obranie tej samej metody na dotarcie do siebie. Bo jeśli jedna osoba próbuje w ten sposób, a druga w inny, z tego faktu mogą przypadkowo powstać pewne nieścisłości i nieporozumienia. Dla mnie skupienie się na jednej metodologii i wzajemne poznawanie jej przez dialog ma jak najbardziej rację bytu i jest nawet lepsze niż my wam tłumaczymy swoje, a my swoje.
Trudno poza tym znaleźć wspólny język mając zupełnie inne postrzeganie takiej podstawowego czynnika jakim jest czas. Jakie to ma implikacje dla samego języka jakby się tak zastanowić, a co dopiero sposób funkcjonowania i pojmowania tychże istot (nas i ich) na otoczający nas świat"

To moja odpowiedź na to że to obcy powinni szukać z nami wspólnego języka. Błąd. Robiliśmy to wspólnie poznając się nawzajem, swój język a tym samym też sposób postrzegania rzeczywistości.

sol82

I dzieki za polecenie "Zwierzęta Nocy", z pewnością obejrzę! Wygląda na kawał dobrego kina (mimo że takie "samo życie" często mnie nudzi ale nie wydaje mi się żeby tak było w tym przypadku)

Rozumiesz, to jest tak że czytam książki i nie potrafię przebrnąć czasem przez opis pagórków, łąk itp. Teraz czytam książkę 7EW autorstwa Neala Stephesona i przez 200 stron mogę czytać opis działania i wyglądu stacji kosmicznej ISS. Podobnie jest z filmami. Nasze odczucia zawsze są w dużym stopniu subiektywne i mimo że próbujemy ocenić film obiektywnie to czasem wydaje nam się lepszy/gorszy niż jest przez samą tematykę czy gatunek :)

ocenił(a) film na 8
kuba1235

Ciekawe wypowiedzi. Ale dodam coś od siebie. Dla jednych film to dramat, dla innych romans, dla ciebie s-f. Oczywiście jest tym wszystkim po trochu. Ale mnie najbardziej zaciekawił właśnie aspekt lingwistyczny. Ten temat rzadko jest poruszany. To jak bardzo język wpływa na postrzeganie rzeczywistości, jak bardzo różne kultury się różniły w podejściu do kontaktu. Fajniej jakby pokazali więcej takich elementów. Podejście Chińskie było inne niż Amerykańskie. Ciekawi mnie czy ten temat jest bardziej poruszony w książce. A najfajniejszy moment, to zmyślona historia o Kangurach :D Pozdro

TomaszO1983

Odnośnie lingwistyki, w Amazonii żyją "anumeryczne" plemiona. Więcej w artykule: https://phys.org/news/2017-04-anumeric-people-language-words.html

ocenił(a) film na 10
kuba1235

W pełni się z Tobą zgadzam. Do jednych ten film trafia a do drugich nie. To normalne. Nie da się stworzyć filmu, który spodobałby się wszystkim. Dla mnie najcenniejsze w tym filmie są ładunek emocjonalny i fakt, że dał mi impuls do poświęcenia chwili na zastanowienia się nad naturą człowieka.

ocenił(a) film na 9

"Wracając do samego filmu, samo założenie trochę głupie. To raczej obcy, którzy potrafią wpływać na czas, grawitację i ogólnie są rozwinięci powinni być stroną, która potrafi znaleźć wspólny język z ziemianami, a nie odwrotnie. Jak takie banalne podstawy nie grają, to cały film traci - w każdym razie dla mnie."
Tym właśnie komentarzem udowodniłeś, że kompletnie nic z filmu nie zrozumiałeś. :)
Przede wszystkim obcy nie wpływali na czas. Oni go inaczej postrzegali, nie widzieli go liniowo, ale nie mogli w niego ingerować.
Drugi oczywisty fakt - przecież właśnie głównym założeniem było, żeby ludzka rasa poznała język obcych, który był "bronią" i umożliwiał inne spojrzenie na czas itp.
Zanim zaczniesz się wypowiadać na temat jakiegoś filmu to najpierw może go obejrzyj? Nie dotrwałeś do końca i potem wypisujesz takie pseudointeligentne komentarze.
Piszesz jaka ta produkcja jest nudna i wtórna, a nie podałeś nawet jednego przykładu. Powtórzyłeś jedynie po kubie1235.

ocenił(a) film na 8
paulinanerd

Tak de facto, skoro obcy nie mogli ingerować w przeszłość, to jakim sposobem się u nas pojawili? Samo ich pojawienie się było ingerencją, która zaważyła na naszej przyszłości.

A skoro już się pojawili (załóżmy że tak mają, że odwiedzają losowe planety w 12 statków by dzielić się swoją kulturą tak na zaś) i byli na tyle obeznanymi ze swoim językiem by wiedzieć jak istotne jest zapoznanie z nim nas, to mogli wykazać jakąś inicjatywę i przygotować program nauczania, a nie czekać spokojnie jak ktoś ten język w końcu ogarnie.

I też czekam na kolejne przykłady od @F4C3Ta

Khaosth

"Tak de facto, skoro obcy nie mogli ingerować w przeszłość, to jakim sposobem się u nas pojawili? Samo ich pojawienie się było ingerencją, która zaważyła na naszej przyszłości"

Że co?

Co do drugiego akapitu: przecież wszystko się udało, a oni wiedzieli że się uda. Nikomu się nie spieszyło. Więc w czym problem bo niezbyt rozumiem.
Od początku widzieli że Ziemianie to rozgryzą (zanim minie te wspomniane w filmie 3000 lat ;p).

Z resztą jeśli tak przyjmujemy to żaden film o kontakcie z pozaziemską cywilizacją nie ma sensu. Bo obcy są tacy mądrzy że powinni mówić do nas po angielsku :D Slepowidzenie nie ma sensu, Kontakt nie ma sensu, cały temat nie ma kompletnie sensu.

ocenił(a) film na 8
kuba1235

„Slepowidzenie nie ma sensu, Kontakt nie ma sensu, cały temat nie ma kompletnie sensu.” Pewnie właśnie dlatego tak bardzo brakowało mi w tym sensu. ;)

Powinienem napisać o ingerowaniu w przyszłość, a nie przeszłość. Ich pojawienie się było ingerencją w przyszłość podobną do tej ingerencji z numerem telefonu – modyfikowali przyszłość za pomocą środków do których w danej chwili nie mogli mieć dostępu.

Sęk w tym że ciężko mi kupić wizję przedstawioną w filmie. Język pozwalający na dokładne przewidywanie odległej przyszłości w najdrobniejszych detalach łącznie z uwzględnieniem ingerencji innych osób zaznajomionych z tym językiem. Tak jakby całkowita odwrotność samospełniających się przepowiedni – w mitologii bohaterowie podejmowali wszelkie możliwe działania by odmienić los, a tu podejmują minimalne praktycznie czekając aż się samo spełni.

Khaosth

Nikt nie modyfikował przyszłości.
Nikt nie przewiduje przyszłości.
pogłęb temat, wróć i możemy porozmawiać, bo pisałem to już tyle razy że nie bedę kolejny raz tłumaczył fabuły osobie która krytykuje pomysł który odczytuje w niewłaściwy sposób.
Oczywiście że nie da się modyfikowac przyszłości.
Oczywiście że nie da się przewidzieć przyszłości.

Żaden film o kontakcie z obcą cywilizacją nie miałby sensu jeśli to obcy są tak inteligentni że powinni nas nauczyć języka bo są lepiej rozwinięci. Jednym słowem - po co oglądać film o tym jak rozpracowywujemy język obcych jeśli od początku twierdzisz że to oni powinni nas tego uczyć? Nie ma to absolutnie sensu, nie wiem po co dany film otwierać nawet/ściągać/pobierać/odpalać. Twoje zachowanie w tym momencie nie ma sensu.

A te filmy/książki które podałem jak najbardziej mają sens. Wypowiedziałem się jedynie w ironiczny sposób. Jeśli ta tematyka nie ma dla Ciebie sensu to nie zagłębiaj się w nią.

kuba1235

W sumie takie wypowiedzi i totalnie niewłaściwe interpretacje tak prostego jakby się wydawało konceptu naukowego który zostaje zaprezentowany w filmie świadczyć może jedynie o dwóch rzeczach:
1) Głupocie odbiorców
bądź
2) Złym zaprezentowaniu tematu. I myślę że właśnie w tym aspekcie Arrival poradził sobie na ocenę zaledwie poprawną. Pokazując sceny i jedynie wspominając ukradnikiem jednym dialogiem o danej naturze czasu u widza nie zaznajomionego z tematyką może to wywołać niewłaściwe zrozumienie. Pomimo że reżyser zakończeniem jakby stosuje "podwójne wyjasnienie" filmu dla "głupich" (co było wydać się mogło kompletnie niepotrzebne) to jednak pomimo tego to wyjaśnienie nie definiuje jednoznacznie tego że nie mamy do czynienia z przenoszeniem się w czasie ani przewidywaniem przyszłości.

moim zdaniem podwójne wyjasnienie przydałoby się samej teorii naukowej (więcej czasu poświęcony na wyjaśnienie widzowi o co chodzi w temacie natury czasoprzestrzeni) niż na futorospekcjach przedstawionych na końcu filmu. Więc to że arrival przeznaczony dla inteligentnego odbiorcy jest plusem, ale sam sobie ten koncept przeczy stosując podwójne wyjaśnienie. A więc został stworzy dla średnio-inteligentnego widza. I moim zdaniem reżyser źle wyjaśnił zagadnienie, więcej kliszy powinien poświęcić na wyjaśnienie samej teorii naukowej by ten średnio-inteligentny widz nie myślał potem że przenosimy się w czasie czy przewidujemy przyszłość.

ocenił(a) film na 8
kuba1235

Liczyłem przynajmniej że skoro sam stosujesz ironię w swoich wypowiedziach, to będziesz w stanie odczytać ironię w odpowiedzi. Błędne założenia zdarzają się każdemu…

Ale rozumiesz co piszesz? Sam napisałeś że da się przewidzieć przyszłość kiedy zrównałeś na jednej płaszczyźnie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość i stwierdziłeś że heptapody i bohaterka każdy punkt tej płaszczyzny mogą widzieć równocześnie.

Nie rozumiem natomiast założenia że wgląd uniemożliwia wpływ. Dla osobników postrzegających czas nielinearnie może i faktycznie tak to wygląda, ale przekładając działania podejmowane przez osobniki odbierające czas nielinearnie na perspektywę linearną wykorzystywanie informacji poznanych później we wcześniejszych działaniach ma znamiona wpływu – nawet jeśli wszystkie zmienne miałyby prowadzić do jednego efektu. Zauważ też że pojęcia przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mają sens jedynie przy linearnej percepcji czasu, dlatego stosuję je jedynie z takiej perspektywy.

„Żaden film o kontakcie z obcą cywilizacją nie miałby sensu jeśli to obcy są tak inteligentni że powinni nas nauczyć języka bo są lepiej rozwinięci”
Właśnie że nie! Przecież to byłby pierwszy kontakt dla obu stron, zatem obie strony próbowałyby znaleźć wspólny język i dla obu stron zapewne stanowiłoby to wyzwanie. Około 2/3 filmu przedstawia taki właśnie scenariusz. „Arrival” IMO nieco skopał ten temat wprowadzając weń motyw nielinearnego postrzegania czasu, który w praktyce sprowadzał się do szybkiego, nieprzekonującego zamknięcia wątków przy pomocy „magicznie” zdobytych informacji. W tym przypadku faktycznie to oni powinni nas uczyć, ale gdyby ten motyw został porzucony to obie strony musiałyby się uczyć siebie nawzajem od podstaw.

Khaosth

Chciałbym się odnieść do trzeciego akapitu jako że był bardzo ciekawie napisany. O pozorności naszego postrzegania czasu w formie wpływu. Widzisz, sam wpływ zawiera w sobie element przyczynowości. Źródło wpływu wpływa (masło maślane xD) na efekt końcowy. Otóż w nielinowej teorii czasu takie pojmowanie czasu wyklucza postrzegania rzeczy w gatunku przyczyna -> skutek. Tylko w takiej sytuacji gdzie nie mamy owej przyczynowości możemy dostrzegać całą płaszczyznę. Bo gdybyśmy posiadali wolę i wszystkie osobniki które posiadały możliwość postrzegania czasu w sposób siedminogów mogły wpływać na jakikolwiek punkt czasu, to przyszłość jaką by widziały ulegałaby nieustannym zmianom (efekt motyla). nie mogliby widzieć czasu, który ciągle się zmienia na skutek małych decyzji.
Lecz przechodząc do meritum, brak przyczynowości prezentuję poniżej (gdzieś już to pisałem i nie chce mi się pisać tego od nowa):

"W nilineralnej teorii czasu nie ma skutku-przyczyny :) Dlatego jest nielineralna. Fajnie to tłumaczy w opowiadaniu Chang stosując przykład promieniu świetlnego który padając na płaszczyznę wody zmienia swój kąt padania ze względu na zmianę gęstości ośrodka. Otóż okazuje się, że droga którą przebywa ów promień jest najkrótszą drogą (odnośnie CZASU, nie ODLEGŁOSCI) jaką promień musi obrać aby dotrzeć z punktu A do punktu B. jest to tak zwana zasada Fermata. Jak to się dzieje? Jakby się tak zastanowić to światło zanim jeszcze podąży z punktu A musiałoby wiedzieć jaki kąt padania obrać by droga do punktu B była najkrótsza względem czasu. My tłumaczymy to zjawisko załamania w kategoriach przyczyna -> skutek, gdyż tak postrzegamy czas. Natomiast interpretacja tego zjawiska w nielineralnej teorii czasu jest zupełnie inna.

W opowiadaniu chcieli nauczyć siedminogi naszej matematyki ale jej nierozumieli. Próbowali nauczyć ich prostych rzeczy jak funkcji trygonometrycznych czy wzoru na prędkość w ruchu jednostajnym. Oni jednak nie reagowali na te wzory. Potem napisaliśmy im zasade Fermata i zareagowały tylko wyjaśniły ją w zupełnie inny sposób i tak w opowiadaniu dowiadujemy się o ich sposobie postrzegania czasu. W tej teorii nie mamy deterministycznej natury rzeczy a sam pozorny ruch czasu jest tylko naszą ułomnością ludzką. Gdybyś widział przyszłość to ukazałaby Ci się córka mimo że jeszcze się nie narodziła.

Podkreślam: dar Banks nie polega na "przenoszeniu się w czasie" ani "doświadczaniu wizji" czy też "przewidywaniu przyszłości". Ona doświadcza przyszłości, widzi przyszłość, postrzega ją tak samo jak teraźniejszość czego wizualnie zaprezentować się nie da, bo my widzowie oglądamy go lineralnie. Klatka po klatce. Każda klatka jest następstwem kolejnej klatki. W postrzeganiu siedminogów możesz "przewinąć" film do ostatniej sceny gdy Banks stoi ze swoim ukochanym profesorem fizyki w domku. Mimo że chronologicznie wydarzenia które do tego punktu doprowadziły wciąż się (w postrzeganiu linowym) nie wydarzyły.

(główna myśl wypowiedzi poniżej)
Czas nie ma "upływu". Ma za to chronologię zdarzeń. Ale doświadczając czasu jako wielkiej całości (przyszłość, przeszłość, teraźniejszość) ta chronologia jest nieważna. Jest potrzebna do zaistnienia, ale nie wynikają one bezpośrednio z siebie.
[...]
Co więcej, w tej teorii ta chronologia zdarzeń jest ściśle powiązana z koncepcją ENTROPII czyli miary rozproszenia, dążenia układu ze stanu skoncentrowanego do rozproszonego (chaotycznego). Stąd też tłukąca się szklanka tłucze się na drobne kawałki, a nie drobne kawałki składają się nagle do kupy w szklankę. Nie ma to związku z upływem czasu czy przyczynowością zjawisk a miarą entropii (którą można też zahaczyć o wielki wybuch). Dlatego też czas płynie dla nas pozornie do przodu, nie do tyłu, w bok, czy jeszcze jakoś inaczej ;)"

Dlatego dla nas też przyczyna zawsze poprzedza skutek.
Dlatego też przyczynowość jako koncept jest z góry skazany na porażkę w rzeczywistości opartej na stałości czasu. Bo jak możemy mówić o przyczynie->skutek jeśli wszystkie działania są zapisane? (a to kryterium narzuca możliwość postrzegania czasu w niezmieniającej się co chwila przyszłości).

Tak czy siak podoba mi się Twój post i sposób myślenia, bo argumenty doceniam najbardziej :)

Co do ostatniego akapitu mogę się nawet zgodzić. Gdyby nie fakt że uważam iż proces nauki przebiegał w dwie strony. Siedminogów poznaje słowo "human" a człowiek poznaje słowo "siedminóg". To że my wyszliśmy z taką inicjatywą nie skreśla dla mnie filmu :)
Uważam, że najkrótszą metodą zrozumienia się nawzajem jest obranie tej samej metody na dotarcie do siebie. Bo jeśli jedna osoba próbuje w ten sposób, a druga w inny, z tego faktu mogą przypadkowo powstać pewne nieścisłości i nieporozumienia. Dla mnie skupienie się na jednej metodologii i wzajemne poznawanie jej przez dialog ma jak najbardziej rację bytu i jest nawet lepsze niż my wam tłumaczymy swoje, a my swoje.
Trudno poza tym znaleźć wspólny język mając zupełnie inne postrzeganie takiej podstawowego czynnika jakim jest czas. Jakie to ma implikacje dla samego języka jakby się tak zastanowić, a co dopiero sposób funkcjonowania i pojmowania tychże istot (nas i ich) na otoczający nas świat.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 4
kuba1235

a powiedz mi jeszcze ? te stawonogi to miały sześć czy dwanaście nóg ( bo ja podczas projekcji troche wypiłem ) a to przecież jest ważne do pełnego zrozumienia i analizy ( nie mylić z dializą ;) tej jakże intrygującej fabuły

ROBERTHUNT

7 i nie jest to liczba wybrana przypadkowo o czym można przeczytać w wywiadach z autorem oryginalne powieści bądź obejrzeć też filmik innego użytkownika filmwebu:

https://www.youtube.com/watch?v=BFk9RoLkx2k
Równo 10:00 minuta.

To nie fabuła jest mocna stroną filmu i każdy fan SF to zrozumie. W opowiadaniu fabuły nie było WCALE (nie w przenośni. Tam nie ma w ogóle akcji czy wydarzeń, są rozważania) a mimo wszystko zostało ono odznaczone wieloma prestiżowymi nagrodami. Film przedstawia koncepcję/hipotezę naukową.

ocenił(a) film na 8
kuba1235

"Tylko w takiej sytuacji gdzie nie mamy owej przyczynowości możemy dostrzegać całą płaszczyznę. Bo gdybyśmy posiadali wolę i wszystkie osobniki które posiadały możliwość postrzegania czasu w sposób siedminogów mogły wpływać na jakikolwiek punkt czasu, to przyszłość jaką by widziały ulegałaby nieustannym zmianom (efekt motyla). nie mogliby widzieć czasu, który ciągle się zmienia na skutek małych decyzji."

Szczerze powiedziawszy nie jestem w stanie kupić takiej sytuacji. Musiałaby się łączyć nie tylko z brakiem wolnej woli, ale też brakiem możliwości wyciągania wniosków i abstrakcyjnego myślenia. Z tymi zdolnościami ciężko uwierzyć by jakiekolwiek istoty mogły uniknąć woli działania i zmiany przewidzianej niekorzystnej sytuacji (co zresztą bohaterka Banks dobrze pokazuje nie godząc się na teraźniejszą sytuację i możliwy początek wojny).

Jako więzień linearnego postrzegania czasu i wynikającej z niej przyczynowości uważam że przyszłość, może nie tyle jest zapisana, co mieć tylko jedno rozwiązanie. Tak jak wszelkie prawa przyrody są niezmienne, tak też i wszelkie kwestie zależności między grupami, osobami, czy choćby myślami i działaniami dałoby się hipotetycznie wyliczyć (na miarę psychohistorii Asimova). Warunkiem poznania przyszłości byłoby dokładne poznanie wszelkich zmiennych, co w praktyce jest niemożliwe (stąd też wrażenie wolnej woli - choć geny, środowisko i układ wszechświata dawno uwarunkowały los każdego, nieznajomość wszystkich zmiennych i relacji między nimi daje nam poczucie wyboru i kształtowania przyszłości).

Nielinearne postrzeganie czasu uważam za zdolność czysto teoretyczną, niemożliwą do osiągnięcia w ramach naszego postrzegania. Zakładając że istnieją byty które to potrafią, zapewne musiałyby operować w wyższej ilości wymiarów, a tej cechy nie byłyby w stanie nam przekazać.

W kwestii nauki języka pokazanej w filmie to ja również miałem wrażenie, że ma ona charakter dwustronny. Sęk w tym, że zgodnie z ich postrzeganiem czasu oni już wiedzieli gdzie lecą, kogo tam znajdą, w jaki sposób wprowadzą nas w meandry swojego języka. W tym kontekście ta dwustronność jest dość zaskakująca.
Zastanawiam się też jak poznanie sposobu przewidywania przyszłości (ponieważ nielinearne postrzeganie czasu z tym się między innymi wiąże) wpłynęłoby na ludzkość. Jak sam piszesz takie postrzeganie czasu jest możliwe tylko przy wyzbyciu się wolnej woli, ale czy świat byłby do tego skłonny? Po opanowaniu podstaw języka bohaterka postanowiła zainterweniować i zmienić przyszłość (a tak właściwie teraźniejszość dostosowując ją do swoich przeżyć z przyszłości), także nawet ona nie wyzbyła się jej w pełni. Ciekawe zatem jak opublikowanie informacji o języku obcych wpłynęłoby na ludzkość, na ich wolę i na klarowność w postrzeganiu przyszłości przez wszystkie istoty nim się posługujące.

Dzięki! Ja również lubię takie przemyślane i dobrze uargumentowane wpisy (nawet jeśli nie jestem ich w stanie ogarnąć). ;)

Pozdrawiam!

PS.
"Ona doświadcza przyszłości, widzi przyszłość, postrzega ją tak samo jak teraźniejszość czego wizualnie zaprezentować się nie da, bo my widzowie oglądamy go lineralnie. Klatka po klatce. Każda klatka jest następstwem kolejnej klatki."
Zastanawiałem się czy kiedyś przypadkiem nie oglądałem filmu nakręconego w taki nielinearny sposób. Najpierw przypomniało mi się romansidło "Zaklęci w czasie" w którym bohater okazjonalnie przenosił się w czasie w obie strony a jego wybranka nie i powodowało to zamęt w ich związku. Teraz przypomniał mi się jeszcze film "Mr Nobody" z Jaredem Leto - oglądałem go parę lat temu i nie do końca go pamiętam - w którym bohater stanął przed jakąś decyzją i były pokazywane dalej różne możliwe warianty przyszłości tak jakby on je w danej chwili przeżywał. Co prawda odbiega to od koncepcji przedstawionej w "Arrival", ale może Cię zainteresuje (choćby pod względem montażowym).

Khaosth

Uwielbiam Mr Nobody i uważam go za jeden z najwybitniejszych filmów Sci-fiction ostatnich lat. Choćby ze względu na stawiane pytania oraz sposób zaprezentowania dylematów życiowych na ekranie w formie czasem nakładających się a czasem wprost tak zbliżonych obrazów że zdawałoby się przenikających. Po filmie siedziałem gdzieś z godzinę na łóżku i zacząłem rozmyślać o swoim życiu. Bardzo też mi się podobało pomysł że w pewnym czasie energia wielkiego wybuchu by się (tak mówiąc nie do końca prawidłowo) wyczerpała i czas zacząłbym się cofać (entropia o której mówiłem w jednym poście na temat Arrival :) wielki wybuch wprowadza element czasu posyłając strzałkę upływu czasu dla nas do przodu, a kiedy ta energia jakby osiągnie maksimum (czy też skończy się energia pozwalająca na rozszerzenia się wszechświata) wszechświat zacząłby kurczyć się i entropia odwróciłaby swój kierunek tak samo jak czas) :)
I dlaczego to mi się podobało? Bo kiedyś zacząłem pisać książkę na temat rzeczywistości w której taka natura czasu miałaby miejsce w fabule i wymyśliłem sobie (nie usłyszawszy tej teorii wcześniej, choć pewnie istnieje) że w pewnym momencie czas zacząłby się cofać. I nagle pomysł który narodził się w mojej głowie wykorzystuje taki zacny film :) Oczywiście nie jest to mój pomysł, ale taka satysfakcja z tego że się o tym pomyślało zanim gdzieś o tym się przeczytało/zobaczyło jest bardzo satysfakcjonujące :)

Strasznie podoba mi się zdanie z Twojej wypowiedzi aż muszę je zacytować:
"Nielinearne postrzeganie czasu uważam za zdolność czysto teoretyczną, niemożliwą do osiągnięcia w ramach naszego postrzegania. Zakładając że istnieją byty które to potrafią, zapewne musiałyby operować w wyższej ilości wymiarów, a tej cechy nie byłyby w stanie nam przekazać."

Dokładnie 100% zgadzam się z tym stwierdzeniem.

Ogólnie cała wiadomość jest pełna ciekawych przemyśleć i bardzo fajnie się czytało, nie mam właściwie co już więcej napisać bo zadałeś takie pytanie na które nie znam odpowiedzi i sam jestem ciekaw jak to by było :) no ale cóż, to tylko koncepcja fantastyczno-naukowa i w najmniejszym stopniu nie jestem w stanie stwierdzić czy bardziej fantastyczna czy naukowa :)

"Po opanowaniu podstaw języka bohaterka postanowiła zainterweniować i zmienić przyszłość (a tak właściwie teraźniejszość dostosowując ją do swoich przeżyć z przyszłości), także nawet ona nie wyzbyła się jej w pełni."

Myślę że tak jednak miało być :) to że spojrzała w przyszłość, to że podjęła decyzję wpływające na dalsze (w kolejności chronologicznej) zdarzenia i to wszystko co się działo to po prostu miało tak się wydarzyć :) Jakby przyszłość już zawiera te wszystkie "korekty" które podejmujemy mając wiedzę na temat jej kształtu. Że zmiany przyszłości mają jedynie pozór wyboru. Ale cóż, kto wie :P W każdym razie film nie poszedł na tyle głęboko by te rozważania widzowi przybliżyć więc wszystko zostaje jakby na polu teoretycznych rozważań nad tym czego na ekranie nam nie pokazano :)

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
kuba1235

"Nielinearne postrzeganie czasu uważam za zdolność czysto teoretyczną" - Ale przecież np wiele azjatyckich kultur, postrzega czas jako okrąg, nie linię. Jedną z pierwszych znanych obecnie, kultur, która wprowadziła początek i koniec, to Żydzi. Dla większości kultur, świat powstawał, ginął i znów powstawał. Niektóre kultury czas określają czasownikiem. Nie można mieć, czasu, czasu stracić, czas po prostu płynie.

Tu też ciekawa koncepcja.
"Postrzeganie czasu to Język plemienia Hopi np. nie rozróżnia płaszczyzn czasowych w rodzaju: przeszłość - teraźniejszość - przyszłość. W języku tym rozróżnienie przebiega zupełnie inaczej, można je określić jako podział na czas:

rzeczywisty albo faktyczny
oraz możliwy czy też prawdopodobny."

A co do wolnej woli, kalwinizm np zakładał brak wolnej woli. Wszystko jest z góry ustalone przez Boga, to czy jesteś zły, dobry, nie zależy od ciebie. Plan jest stały.

Tu w filmie mamy coś więcej, mamy jednoczesne postrzeganie rzeczywistości. Chociaż też nie do końca, bo główna bohaterka wspomina przyszłość, nie jest dla nie ona rzeczywistością. I tu jest te fiction :) Bo nie da się wspominać przyszłości. O ile mogę się zgodzić, że czas nie jest linią, ale jest zamkniętym układem i wszystko się cały czas dzieje, to nie jest możliwe dla naszego gatunku obserwowanie jednocześnie kilku punktów. No, ale jakby film był tylko o języku, to byłby filmem popularnonaukowym.

TomaszO1983

Wow, mega komentarz! Fajnie się tyle dowiedzieć na ten temat, dzięki!

ocenił(a) film na 5
kuba1235

Mam pytanie o zdobycie nr telefonu do generała, jak to jest możliwe że coś co się nie zdarzyło powoduje że sie zdarzy. Czyli nie ma nr telefonu ale widzi że do niego dzwoni i stąd czerpie wiedzę. Gdyby ten nr zobaczyla u jakiegoś szpiego CIA zdobywajacego go to ok ale nie miała go ale mimo to dzwoni i to widzi. Dla mnie dziwne i czesto to widzę w filmach sf jak np Predestynation.

ocenił(a) film na 9
stasic

To jest właśnie możliwe w przypadku nieliniowości czasu i braku przyczynowo-skutkowości; wszystko się dzieje jednocześnie. No dziwne, dziwne, to taki klasyczny mindf***. Żeby daleko nie szukać, Terminator.

ocenił(a) film na 5
Khaosth

Obserwowałeś kiedyś jakieś dzikie zwierzęta? Jak się zachowywałeś? Jak one się zachowywały względem Ciebie? Starałeś się zdobyć ich zaufanie, by podejść bliżej i lepiej obserwować? Jak to robiłeś? Co one robiły?

ocenił(a) film na 8
Leszy2

Nie, nigdy tego nie robiłem.
Inna sprawa, że gdybym wiedział jak przebiegnie obserwacja, kontakt i jakie będą jego kluczowe elementy, to zapewne starałbym się je przyspieszyć.

ocenił(a) film na 8

"Wracając do samego filmu, samo założenie trochę głupie. To raczej obcy, którzy potrafią wpływać na czas, grawitację i ogólnie są rozwinięci powinni być stroną, która potrafi znaleźć wspólny język z ziemianami, a nie odwrotnie. Jak takie banalne podstawy nie grają, to cały film traci - w każdym razie dla mnie." - ale przecież cała podstawa i założenia filmu / ujawnienia się obcych wynikały z czegoś zupełnie innego.

ocenił(a) film na 5

ZGADZAM SIE W 200%!!! Praktycznie wszedzie naczytalem sie na temat tego filmu ahow ohow i przez chwile dalem sie nabrac... Motyw w tym filmie byl wiele razy walkowany w podobnych filmach tego gatunku i tutaj po za paroma nowinkami nic nowego nie bylo... Wcisneli na sile w film s/f wstawki z dramatu by bylo ckliwiej(podobne pseudofilozoficzne brednie nawciskali w INTERSTELLAR). Nie mowie ze ARRIVAL to zly film ale nie zasluguje na tak wysokie oceny w necie. Plusami sa napewno aktorstwo, powaga sytuacji bez debilnych zarcikow, klimat i w paru miejscach muzyka.Efekty specjalne na poziomie filmow ktore powstawaly z 10 lat temu wiec jakiegos progresu nie widac. Minusami filmu sa dziwne scenariuszowe debilizmy ktore mogli znacznie dopracowac szczegolnie ze film trwa az 2 godziny.Scenariuszowe debilizmy ktore mnie wkurzaly to po1 za duzo retrospekcji w stylu Nolana i wstawek z domu rodzinnego glownej bohaterki, po2 mamy tak naprawde 1 wizyte czlowieka(glownej bohaterki)na statku obcych a wysylaja ja sama bez kombinezonu bez jakichkolwiek kamer ktore by rejestrowaly tak niecodziennie wydarzenie i co gorsza kobieta wraca z obcego statku w ktorym mogly byc nieznane bakterie i wirusy jakby nigdy nic rozmawia z wojskiem.Tam az sie prosilo by trafila do laboratorium i zostala przebadana czy nie zostala zakazony czyms ze statku, po3 zrobili z obcych jakies kalmary z kreskowek a po4 pogmatwali historie zycia tej kobiety tak ze czlowiek nie wie o co chodzi.Raz mamy motyw ze jej corka dorasta i umiera na raka.Potem mamy motyw ze niby jej maz je zostawil widujac sie tylko z corka w weekendy a na koncu sie dowiadujemy ze kolega z pracy to wlasnie ojciec jej dziecka z ktorym ma slub i zyja dlugo i szczesliwie skoro wczesniej zostala sama. Caly ten scenariusz to przerost formy nad trescia a HEJTERZY mi zaraz wyskocza ze to ja filmu nie rozumiem. Ale co tu zrozumiec? Belkot ma to do siebie ze ciezko go zrozumiec i tak wyglada zarys tego scenariusza. Pogmatwali pogrzebali i tyle...

punisher822_filmweb

Okej, jedziemy z tym koksem

1. "Motyw w tym filmie byl wiele razy walkowany w podobnych filmach tego gatunku" motyw nielinowej teorii czasu z kosmitami w tle i rozpracowywaniu ich języka jednocześnie nie pojawił się w żadnym filmie jaki znam. Kontaktowi do tego najbliżej jednak nie mówi nic o teorii czasu. Jeśli chodzi o to że motyw kosmitów był wałkowany to... lepiej nie zaczynać nawet oglądać niż potem mieć z tym jakikolwiek problem.

2. "Wcisneli na sile w film s/f wstawki z dramatu by bylo ckliwiej" - film oparty jest na opowiadaniu Teda Changa. Tam również bohaterka w ten sam sposób jak w filmie (były wcięcia w fabule bez żadnej przerwy graficznej nawet, wcięcia tekstu czy czegokolwiek. Nagle przechodziliśmy do wydarzeń o córce dr Banks). Więc ten motyw nie jest "wcisnięty na siłę w film sf by było ckliwiej" tylko jest on ugruntowany opowiadaniem na której podstawie film powstał.

O pseudofilozoficznych wstawkach z Interstellar nie skomentuję. Polecę jedynie książkę "nauka w Interstellar".

3. "Efekty specjalne na poziomie filmow ktore powstawaly z 10 lat temu" - trzeba było pójść na Dzień Niepodległości 2 lub Avengersów. Tam efekty specjalnie są na najwyższym możliwym poziomie.

4. Scenariuszowe debilizmy ktore mnie wkurzaly to po1 za duzo retrospekcji w stylu Nolana i wstawek z domu rodzinnego glownej bohaterki - po 1. To nie były retrospekcje. Słownik neologizmów podpowiedziałby raczej słówko futurospekcja (termin ten stoi zgodnie z książką Flashforward na której podstawie powstał serial o tym samym tytule). 2. Poza tym miał być debilizm (niezgodność, nielogiczność) a takowej nie zauważyłem. W "Prestiżu" też narzekałeś że wydarzenia nie były pokazane chronologicznie? Pewnie też Ci się ten film nie podobał.

5. "po2 mamy tak naprawde 1 wizyte czlowieka(glownej bohaterki)na statku obcych a wysylaja ja sama bez kombinezonu bez jakichkolwiek kamer ktore by rejestrowaly tak niecodziennie wydarzenie i co gorsza kobieta wraca z obcego statku w ktorym mogly byc nieznane bakterie i wirusy jakby nigdy nic rozmawia z wojskiem" - po 1. Nie było jednej wizyty głównej bohaterki. Nie wiem jak mogłeś tak policzyć. W sumie po tym argumencie nie wiem czy dalej odpowiadać na jakiekolwiek inne bo chyba oglądałeś trailer a nie film 2. Jak to "wysyłają ją samą?" Jak to wysyłają ją bez kombinezonu??? Are you blind or what? 3. Narzekał na zbyt dużo "retrospekcji" - narzeka że nie pokazali kilkadziesiąt razy tej samej sceny jak dr Banks przechodzi dekontaminacje. F**k logic.

6. po3 zrobili z obcych jakies kalmary z kreskowek - świetny argument debilizmu filmu. Wprost kipi inteligencją. Powinni wyglądać jak ludzie, pewnie.

7. ogmatwali historie zycia tej kobiety tak ze czlowiek nie wie o co chodzi - To Ty nie rozumiesz.

8. Caly ten scenariusz to przerost formy nad trescia - uwielbiam ten argument. Dowiedz się co to znaczy "przerost formy nad treścią". Skoro według Ciebie forma właśnie kulała. I na pewno jest odwrotnie bo forma niczym się nie wyróżnia.

9. Belkot ma to do siebie ze ciezko go zrozumiec i tak wyglada zarys tego scenariusza. Pogmatwali pogrzebali i tyle...

- załuje że poświeciłem 10 minut na tą wiadomosć. Gdybym wiedział że jesteś takim idiotą to bym nawet nie zaczynał.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
kuba1235

Jaki jest sens tłumaczyć niewidomemu jak wyglądają kolory?

ocenił(a) film na 8
ast

Zresztą Punisher822 pewnie i tak jej nie przeczyta.

Może gdyby była wklejona 10 razy do tego samego tematu, albo chociaż pisana caps lockiem, ale tak tylko raz? Pewnie przez to jakaś taka niemerytoryczna mu się wydaje.

ocenił(a) film na 4
kuba1235

To, że film zgadza się z opowiadaniem, na kanwie którego powstał - zupełnie o niczym nie świadczy i w żaden sposób nie wpływa na jego wartość. Czasami lepiej pominąć pewne kwestie, niż wpychać je, bez odpowiedniego wytłumaczenia. W filmie było kilka motywów zasygnalizowanych, ale nie rozwiniętych odpowiednio (albo w ogóle zbędnych). Np. śmierć jednego z kalmarów - po co to było? Rozumiem Twoje przywiązanie do książki, a dla ludzi, którzy się z nią nie zapoznali, film był trochę niejasny momentami - co przy dobrej adaptacji nie powinno mieć miejsca.

Sammy_Jo

Po co? Po nic. Ot element fabuły.

Ktoś tu szuka zbyt głęboko ;)

I gdzieś to już napisałem w innym poście że film mógł się skupić na podwójnym wyjaśnieniu i więcej czasu poświęcając na prezentacje hipotezy naukowej zaprezentowanej w filmie i dywagacjom na temat czasu zamiast podwójnie wyjaśniać w zakończeniu coś co (dla średnio inteligentnego widza) powinno być oczywiste (mam na myśli to że sceny z córką Banks są scenami z przyszłości i to że fizyk jest jej mężem).

Nie mniej obraz jest spójny i wszystko co napisałem w powyższym poście jest w mniejszy bądź większy sposób wyjasnione i brak zrozumienia wynika jedynie z nieuwagi widza. Nie każdy film będzie prowadził za rączkę, są filmy proste w zrozumieniu jak filmy akcji "zabili go, on uciekł i się mści" a są filmy nieco trudniejsze i do takowych należy Arrival.

Motyw dramatyczny dopełnił film i był ELEMENTEM KONIECZNYM do pokazania sposób obrazowy to, jak siedminogi postrzegały czas. Z resztą sam motyw dla wielu widzów postawił takie pytania jak czy istnieje wolna wola oraz to co powiedziała Banks gdzieś 5 minut przed końcem filmu do fizyka "Czy gdybyś widział całe swoje życie od poczatku do końca, czy zmieniłby coś?"

Nielogiczności w tym filmie nie ma. Wszystko jestem w stanie wyjaśnić i nie wynika to z mojej inteligencji (absolutnie nie uważam się za jakiegoś Einsteina) a ze zrozumienia filmu i konceptu naukowego.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 4
kuba1235

sama idea poznania przyszłości, nim ta się wydarzy, jest nielogiczna. Lubię oglądać filmy o zapętleniu w czasie i podobnych paradoksach, ale raczej z pobudek odwiecznego ludzkiego pragnienia, by podejmować właściwe decyzje w życiu.

Sammy_Jo

logiczna gdy czas nie dzieli się na przyszłosć, przeszłość, teraźniejszość i nie płynie jak rzeka a jest wielką stała płaszczyzną po której możemy się rozglądać w dowolnym kierunku :) To taka wizja bardzo bezduszna, w której nie mamy wolnej woli.

Sam wolę filmy o jakich piszesz w powyższym poście :) Ale niekiedy wizja "bezdusznego czasu" jest przerażająca ale jednocześnie ciekawa... jakbyśmy wszystko co robili nie miało sensu.
Myślę że w tym filmie zbyt mały nacisk na to położono. Pokazali czas jako coś zmiennego i w kategoriach oddziaływania na niego.

Predestination jest chyba filmem który najlepiej przedstawia takie zagadnienie (niemożliwości zmiany czasu) jednocześnie nie rezygnując z akcji i niebanalnej fabuły :)

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 4
kuba1235

Widziałam 'predestination'. Dla mnie był trochę zbyt skomplikowany i to pomieszanie płci....
Natomiast uwielbiam "deja vu"(w sumie najbardziej do mnie przemawia, jeżeli chodzi o wytłumaczenie paradoksów czasowych). Ostatnio też widziałam "enter nowhere". Ten ostatni zaskoczył mnie bardzo, bo spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Jest klimatyczny i do tego ma polski wątek....no i oczywiście zapętlenie w czasie.

Sammy_Jo

Podobno film "primer" jest najlepiej nakręconym filmem odnośnie paradoksów czasowych ale słyszałem że jest na tyle skomplikowany że trzeba obejrzeć minimum 2 razy by go zrozumieć, istnieją nawet jakieś wykresy zdarzeń czy elementów z filmu które pozwalają zrozumieć pełny obraz filmu.
Dlatego wciąż nie mam "odwagi" się na niego zabrać, nie jestem dobry w łapaniu rzeczy bardzo skomplikowanych na raz, kawałki układanki nie układają mi się same bardzo łatwe gdy mi je ktoś pokaże, moja wiedza wynika zwykle z nauki jako takiej. Myślę że takiego primera musiałbym oglądać z 3 razy by go zrozumieć. Ale podobno nie ma tam żadnego błędu/nielogiczności itp. co jest wątpliwe wobec innych filmów o tej tematyce (choć według mnie w Predestination nie ma błędów co wynika z natury czasu (coś podobnego do Arrival choć nie wyrażone w prost w ani jednej sekundzie filmu) oraz świetnie posklejanych ścieżkach czasu które można nawet ładnie zailustrować za pomocą wykresu który krąży gdzieś po internecie :) )

Właśnie Predestination za to chwycił mnie za serce, miał mega zaskakujący dla mnie twist i gdy myślę że już poznałem tajemnicę okazuje się że nie znam jej nawet w połowie.
Film oglądałem z 3 albo 4 razy i czuję się "ekspertem" :P

A "Enter nowhere" nie kojarzę po tytule, musze sprawdzić wkrótce :) być może oglądałem i tylko tytułu nie kojarzę.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 4
kuba1235

Widziałam 'Primer'. Tylko raz, ale może faktycznie go sobie odświeżę, bo nie załapałam. Jest jeszcze jeden fajny film o równoległych wszechświatach. Nie wiem, czy z teoretycznego i fizycznego punktu widzenia trzyma się to kupy, ale miło się ogląda (primer np. był dla mnie mega męczący). Jest to 'Coherence'. Trzymaj się :)

Sammy_Jo

Coherence też świetny film i przedstawia zjawisko koherencji kwantowej w bardzo ciekawy sposób. Taki obrazkowy że tak powiem :) Bo w rzeczywistości zjawisko te dotyczy cząstek elementarnych. Podobnie gdy posługujemy się przykładem kota Shrodingera. W przykładzie jest kot, dwa pudełka, ale w rzeczywistości zjawisko superpozycji kwantowej występuje na poziomie cząsteczkowym.

ocenił(a) film na 9
kuba1235

Podziwiam cię człowieku, że ci się chce tłumaczyć idiotom i idiotkom sens tego filmu, ja miałbym chyba za słabe nerwy na to, bo mnie taka głupota mierzi, a ty widzę masz smykałkę do prowadzenia ułomków za rękę, powinieneś zostać jakimś nauczycielem :d

ocenił(a) film na 9
luk11c4

haha, dokładnie x)

ocenił(a) film na 6
kuba1235

"Po co? Po nic. Ot element fabuły.

Ktoś tu szuka zbyt głęboko ;)"


Oj, tutaj mnie zawiodles :) Swietnie bronisz tego filmu i milo sie czyta Twoje posty, ale w tym powyzszym wyjasnieniu nieco dales ciala :)

Smierc jednego z obcych byla powodem ku temu ze ludzie naparwde zaczeli sie bac i spodziewali sie odwetu. ( czlowiek by tak zrobil) W filmi jest powiedziane - To mysmy ich zaaatakowali, oni nam nic nie zrobili. Sam wybuch mogl jeszcze jakos przejsc, ale smierc jednego z kosmitow w jego wyniku, czyli zabicie go przez ludzi, juz dawalo solidne podstawy ku temu aby sadzic ze bedzie odwet, i obcy nas zaatakuja.
A tutaj ludzie sie pomylili - przybysze z gwiazd zadne krzywdy nam nie zrobili.
Mocny wydzwiek pacyfistyczny. :)

Aretus

a racja, troszkę nie pomyślałem. Szczerze nie zastanawiałem się nad tym jakoś grubo, bo szukam powodów, logiki i przesłań w zupełnie innych scenach/dialogach niż śmierć jednego z heptapodów :) Po prostu trochę zbiło mnie tamto pytanie z pantałyku (jej, jak dawno nie używałem tego sformułowania ;d)

gimbus nie zauważy dobrego filmu nawet gdy usiądzie mu na twarzy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones