To nie oglądaj Netflix :D

nie podoba sie to nie oglądaj? w przedszkolu jesteśmy? :)

A do tego dalej zachowuje się jak rozpieszczony bachor mimo utraty pamięci. I do tego te sztuczne i na sile mieszane pary główna bohaterka i Azjata, czarny burmistrz i biała żona, główny bohater i była żona latynoska, kolorowa para na saniach i na koniec wątek gejowski….

Dokładnie, mieszanina ras na siłę, najwiecej tego znów na Netflixie… ileż można, rozumiem tolerancję, ale to już przesada. Nie ma już nowych filmów bez wątków gejowskich, lesb, i innych inności, aby przypadkiem nie urazić czarnego geja, który postanowił zostać białym transwestyta, a może lesbijka…? Trzeba na wszelki wypadek wpleść coś takiego w fabułę…Hmmm…
Nie ma to jak stary dobry humor i klimat lat 80/90- gdzie nazwano „rzeczy” po imieniu. Niestety to już nie wróci. Jesteśmy otoczeni sztucznością i przesadną tolerancją, od której robi się niedobrze.
Już mi lepiej, dziękuję.

I to jest takie straszne, że na świecie są różni ludzie? Akcja dzieje się w Stanach. Na siłę byłaby "mieszanina ras" w polskiej komedii.

Uważaj bo zaraz Tobie cztery litery pękną... Ja się tam dobrze bawiłem przy typowej, świątecznej komedii. Nie wiem czego można było tutaj więcej oczekiwać? Oczywiście zawsze trzeba się przyczepić do różnorodności w filmach Netflixa... Świat się nie kręci wokół Ciebie. Mi się bardzo podobał.

Nie rozumiesz, że o to chodziło? To miała być karykatura. Większość filmów z Lohan są karykaturami - na tym polegają. Mają widza bawić z przewidywalności i widz wręcz czeka "no dalej, będzie gejem czy nie?" Uśmiałem się ze wszystkich oczywistości. I każdy kto ze mną oglądał nagle "będzie zmarła matka jak to w każdym świątecznym filmie? Patrz! Jest! Zmarła jej matka, mówiłem :D".

oczywiście że film miał być do jakiegoś stopnia przerysowany, ale zrobione jest to słabo i karkołomnie, humor wręcz drętwy. albo robi sie to po całości albo wcale, inaczej wychodzi taki rzyg jak to. już żarty o defekacji są śmieszniejsze niż to co przytoczyłeś

Zgadzam się.

idealnie. 2/10 za ozdoby świąteczne

Komentarz 10/10, oddaje dokladnie odczucia moje i chłopaka... I jeszcze ten blondynek - żeluś jak z Backstreet Boys... Nie miałam jakiś większych oczekiwań włączając ten film, ale żeby tam było chociaż minimum chemii między głównymi bohaterami.. Jak dla mnie to ten cały film był to jak ładnie opakowany bubel ze sklepu chińskiego, który jeszcze pachnie tanim plastikiem przy wyjęciu z opakowania. Jedynymi postaciami, ktore mi się przyjemnie oglądało byly ta mała córka Jake'a i jego matka. Ta ruda, która się w nim zakochała wyglądała jak stara baba grająca nastolatkę.. A i jeszcze ten pomysł na koniec z imprezą w Wigilię.. jakos wszyscy goście wpadli na to, zeby przyjść z czekami na party.. aj aj, aż zęby bolą.