odtrutka na wszystkie komedie romantyczne. bo przecież schemat jest podobny. spotyka się dwoje ludzi i wszystko ma się polepszyć, pewnie się w sobie zakochają i happy end.
to co się dzieje miedzy nią a nim jest bardzo prawdziwe. nie trzeba przymrużać oka lub zadawać sobie pytania czy to możliwe?
postaci są autentyczne i to jak postepują względem siebie i innych nie wzbudza wątpliwości. pytania, które się rodzą są czysto filozoficzne.
Przyznać trzeba, że historia jest całkiem banalna. Ale po dodaniu niepowtarzalnego klimatu, ciekawych ujęć i muzyki, przepięknej Lotty Verbeek... Wszystko staje się... niesamowite...
Mam wielką słabość do takich filmów. Cichych, pokazanych, a nie przegadanych, prostych, a jednak czarujących... Magia tkwi w prostocie... ;)