Dawno nie widziałam tak zmysłowego filmu, wszystko jest tu idealnie dopracowane, wszystko do siebie pasuje. Pejzaż, rude włosy bohaterki (ponoć rude są bardziej wrażliwe ;) ), jedzenie, smaki, taniec, muzyka, pogoda, prześcieradło i dotykanie mchu irlandzkiego, który od dziś jest moją ulubioną rośliną. Sama jestem zaskoczona, ale naprawdę oglądając ten film można odczuć wszystko, każdy powiew wiatru, chłód wody, zapach z garnków. No i cudowne ukazanie tego, że zmysłowość jest sprawą osobistą, o ile nawet nie tylko kobiecą.