W skrócie:
Jeśli oceniać Maxa Payna jako film bez kontekstu gry, to mamy:
kiepski scenariusz, a co za tym idzie płaską intrygę, płaskiego, mało wyrazistego bohatera, mierną kulminację, żenujące pojedynki ogniowe i kiepską animację "demonów". Jedynym plusem jest kilka zdjęć i nadających klimatu miejsc, które eksploruje Detektyw Payne.
Jeśli oceniać w kontekście gry mamy:
obdarcie z klimatu neo-noir i narracji (voice over) samego Payna, zaprzepaszczony potencjał prekursora bullet timeu w sekwencjach ogniowych etc., totalnie niezobrazowaną relację między Payne - Sax, wspominkowe sny o rodzinie wobec chorych koszmarów wyginających rzeczywistość.
Imho jedynie pierwsze 7 min filmu jest akceptowalne. Im dalej, tym coraz smutniej.
Jedyny plus to Mila Kunis i Olga Kurylenko, ale takie kwestie nie ratują całych filmów.