Czternastoletnia Alice przybywa na wakacje do swojej rodzinnej miejscowości. Wbrew pozorom wakacyjny czas nie wzbudza w niej radości lecz marazm. Dziewczyna w domu czuje się raczej uwięziona, jak muchy przyklejone do lepu w kuchni jej rodziców.
Jej relacje z rodziną nie są także zbyt wesołe, sfrustrowana matka nazywa ją "beznadziejną", ojciec zaciera raczki gdy roznegliżowana Alice świeci przed nim swoimi krągłościami i dwuznacznie całuje w usta.
Świat Alice jest tajemniczy, skomplikowany, posępny i pełen sprzeczności. Nastolatka odkrywa swoją seksualność, swe pragnienia i potrzeby. Eksperymentuje ze swoim ciałem i tym co może w nim wyzwolić. Nudę zabija chodzeniem bez majtek, fascynacją wydzielinami ( symbolami ich są także ciekły wosk, kurze wnętrzności, rozgniecione jajko czy gęstniejący sok z drzewa, które Alice często rozsmarowuje w dłoni) , które produkuje jej dojrzewające ciało i obserwacją chłopców do których żywi ambiwalentne uczucia. Odskocznią jest dla niej także ucieczka w krainę dziwacznych fantazji i długie samotne spacery.
W filmie nie znajdziemy raczej cukierkowych obrazów ze zwariowanego życia wkraczających w dorosłość nastolatek, jakie często można spotkać w amerykańskich filmach. To co otacza Alice nie jest radosne i romantyczne lecz budzące odrazę. Brudne i klaustrofobiczne toalety (gdzie de facto główna bohaterka mogłaby przesiadywać godzinami), zwiotczałe małe członki, kurze wnętrzności, wymiociny, majtki rzucone na rozkładające się zwłoki psa, rozerwane części węża (czy robaka) na łonie Alice...
Erotyzm w "Młodej dziewczynie" nie budzi podniecenia - raczej niepokój. Nie jest to film łatwy i przyjemny, więc ci, którzy chcą zobaczyć go wyłącznie dla "momentów", będą zawiedzeni.
Breillat stworzyła dość ciekawy i dosadnie realistyczny obraz, bez upiększeń i lukru. Dojrzewanie młodej dziewczyny nie cieszy oka, lecz zostaje brutalnie rzucone widzowi w twarz jak sztuka mięsa. Film niepokojący, momentami budzący obrzydzenie, ocierający się o perwersję i szokująco prawdziwy...
Fajnie napisane, sam bym lepiej tego nie ujął. A film bardzo mi się podobał, klimatyczny i z fajną ścieżką dźwiękową.
Charlotte Alexandra, odtwórczyni Alice miała 21 lat w momencie kręcenia filmu, ale grała 14-latkę...
O tym napisałem. Po gówno w ogóle robią te sceny skoro prawie zawsze:
- dają do nich dublerkę
- biorą starsze aktorki udające młodsze
Paweł, po co to zbulwersowanie? Myślę, że !4-latka (osoba nieletnia) nie mogłaby tego zagrać z powodu przeszkód prawnych. A bo to mało razy starsza aktorka grała młodszą?
Ciekawe podsumowanie.
To nie był robak ani wąż, tylko pijawka.
Film mnie osobiście zniesmaczył, najgorsza w tym wszystkim była nieskażona myślą twarz Alice. Czy ktoś kojarzy tę aktorkę z innych produkcji? Czy to był szczyt jej umiejętności aktorskich?
Charlotte Alexandra rozpoczęła i szybko zakończyła swoją karierę aktorską w filmach pocierających się (nie raz mocno) o erotykę. Debiutowała u Waleriana Borowczyka w "Opowieściach niemoralnych" w segmencie "Teresa filozof", skończyła zaś 4 lata później w "Emmanuelle 3". Zatem dużo to się ona nie nagrała...