nie jestem fanką Elizabeth Taylor, widziałam maksymalnie jeden film z jej udziałem, więc nie
jestem w stanie powiedzieć w jakim stopniu odwzorowuje on jej pracę( i charakter, o ile można
rościć sobie prawo do wypowiadania się na temat czyjegoś charakteru na podstawie jego
pracy i prasy a nie znając go osobiście). Właściwie nie znam też historii tego romansu, jak to
się faktycznie się działo, jakimi byli ludźmi. Faktycznie reżyser chciał pokazać zbyt dużo w zbyt
krótkim czasie, dla kogoś kto nie zna historii fakt że działo się to na przestrzeni 12 lat jest
totalnym szokiem. Ja miałam wrażenie że oni żyli w strasznym bałaganie i chaosie, decyzje
pochopne i nieprzemyślane, wszystko działo się szybko i szybko skończyło. Więc jeśli tak było i
to chciał pokazać reżyser to mu się udało. Ale nie można oceniać tego filmu tylko przez pryzmat
faktów! o tym, że Lohan to jeden z największych talentów młodego pokolenia wie każdy, i mimo
że dziewcze tak sie zmarnowało, dalej udowodniła że jest potrafi być świetna! może jak mówią
niektórzy nie zawsze zachowywała się jak Liz, ale na pewno w żadnym z tych momentów nie
była sztuczna! No jasne były lepsze i gorsze. Trzeba pamięta, że podczas grania takich ikon
jest niesamowita presja, bo każdy kto wie dosłownie cokolwiek o danej postaci rości sobie
prawo do oceny i krytyki. I według mnie poradziła sobie naprawde dobrze. Idealnie nigdy nie
będzie, bo gdyby było, ikona przestałaby być ikoną. Partner też zagrał naprawde dobrze. Nie
znam pierwowzoru, ale grana przez niego postać była wyrazista, niespełniony aktor żyjący w
cieniu swojej utalentowanej żony, a ciągle tak mocno ją kochający. Więc chyba o to chodziło.
Można było lepiej? można. ale czy to znaczy że jest źle?
Te opinie na forum przypominają mi troche oceny niektórych filmów; " co to w ogóle ma być?
książka jest zupełnie inna"...